reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Co robić gdy cierpliwość się kończy a melisy się nie lubi...czyli bunt,bunt !!!

reklama
dziewczyny a jeszcze pytanie odnośne siniaków i zadrapań czy wasze dzieci też są takie poobijane jak śliwki?? czasami wstyd mi wyjść z Kacprem na ulicę bo wygląda jak bym go biła. Na nogach ma pełno siniaków łokcie non stop w strupach a o głowie to już szkoda gadać ma guz na guzie. Nawet wczoraj w nocy jak spał nabił sobie mega guza a dziś jeszcze poprawił huśtawką ogrodową. Mi już ręce opadają bo nie jestem w stanie biegać non stop za nim i łapać go jak się przewraca czy u was też tak jest czy tylko ja mam takie niezdarne dzieciątko??;-) a co do rozrabiania właśnie spędzamy tydzień u mojej babci pod Wawą i mój 7 letni brat pokazał młodemu jak się zjeżdża po poręczy ze schodów teraz żeby mi się za dobrze nie odpoczywało muszę biegać i patrzeć czy przypadkiem mój słodki małpiszonek nie siedzi gdzieś na poręczy:wściekła/y:
 
Witam.
Nie wiem, czy to właściwy temat, a nie chcę zakładać nowego... Ale od początku.
Moje 2,5 letnie dziecię jest kochanym, grzecznym szkrabem. Miewa swoje humory, ale nigdy nic strasznego, zawsze szybko mija. A właściwie - mijało, bo w tej chwili, nagle sytuacja diametralnie się zmieniła.
Zaczęło się dwa dni temu. Nie chciałam jej wziąść na ręce ( nie moje widzimisię, uraz kręgosłupa, zakaz dzwigania- zazwyczaj mówiłam 'Mama nie może, bo ją plecy bolą' i było ok). Zaczęła płakać, choć nie, zaczęła wyć, drzeć się tak, że brakowało jej tchu i robiła się purpurowa. Ja stanęłam jak wryta, bo nie wiedziałam, co się dzieje. Ok, przeszło, złożyłam na karb zmęczenia/ zdenerwowania. Było, minęło. Ale wróciło tego samego dnia wieczorem. O co tym razem poszło, nie wiem, o wszystko na raz. Nie dawała się rozebrać/umyć/ubrać/dotknąć/cokolwiek. Wyła, kopała(!), biła(!), rzucała się na podłogę. Totalny armagedon. Wczoraj przeszła samą siebie. Histeryzowała ponad godzinę. Do tego stopnia, że dziś nie jest w stanie słowa powiedzieć- tak zdarła sobie gardło.
Czuję się po prostu bezsilna. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło... Czy to bunt dwukatka- ale tak nagle by się 'objawił'? Czy może stres, bo właśnie 'wychodzi z pieluch' ( zbiega się w czasie akurat), czy przemęczenie, bo ostatnio nie sypia w dzień? Pytałam przedszkolanek, bo myślałam, że może podpatrzyĺa ten uroczy sposób wyrażania niezadowolenia u innych dzieci, ale wychodzi na to, że nie. Sama nie wiem, skąd się to wzięło. I najważniejsze- jak to okiełznać? Tłumaczenia, prośby, groźby, nic nie pomaga... Czuję się totalnie bezsilna, tym bardziej, że takie akcje nigdy wcześniej się nie zdarzały...
Pomocy...
 
Witaj :-) Moja córcia w wieku ponad dwóch lat rzucała się na podłogę, darła wniebogłosy, gryzła kopała. Miałam przygotowanego w kącie karnego słonia (według rad super niani ;-)) no i za każdym razem kiedy krzyczała, biła lub gryzła odnosiłam ją na tego słonia. Po około dwóch miesiącach udało się to zlikwidować. Co do rzucania, patrzałam tylko, czy rzucając się, nie zrobi sobie krzywdy. A tak po prostu ignorowałam jej zachowanie. Dopóki zwracałam uwagę na jej zachowanie, starała się jeszcze bardziej wzmocnić efekt.
Ale to podziałało na moje dziecko. Nie ręczę, że na wszystkie. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci wytrwałości
 
Do góry