Hej laseczki brzuchate!
Wpadłam na momencik. Dużo się u mnie dziś dziąło, byłam u ginki, spotkałam się z koleżanką.
MM, podzielę się z Tobą uwagą na temat jednej pani doktor z przychodni na Mickiewicza (tylko hmmm może nazwiska nie będę na otwartym wątku ujawniać hehe). Bylismy na szczepieniu. Pani doktor chciała zbadać Maksia w ciągu 30 sekund i w zasadzie prawie jej się to udało. "Dzień dobry, ubranko do góry, przód, tył, gardło, można szczepić". Brak próby nawiązania kontaktu z dzieciaczkiem. Pokazałam jej morfologię z rozmazem bo miał tam pewne przekroczenia. Pani doktor powiedziała, że nie wie co to jest "PLT" (płytki krwi), które Maks ma przekroczone. Ojjjjjj!! No jak lekarz może nie wiedzieć co jest w wynikach morfologii? Ale i tak najbardziej mi się nie podobało jej podejście, jakby nie lubiła dzieci!
Myślę że następnym razem wypróbuję inną lekarkę. Zresztą jak dziecko jest chore, i nie chce się z nim jechać do przychodni bo ma temperaturę, nie chce się go narażac na kontakt z innymi chorymi, to mam fajną lekarkę, która jest pediatrą-neonatologiem ze szpitala w Wołominie, i mam o niej dobre zdanie, w razie czego mogę polecić. Wizyta domowa 50zł.