reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mam problem z alkoholem

Dołączył(a)
1 Styczeń 2023
Postów
3
Witajcie.
Niestety napisze prosto z mostu. Jestem alkoholiczką.
Wiem, co to znaczy. Bo sama tego doświadczyłam.
Pracuje, mam dziecko, męża, dom.
Kiedy przychodzi weekend, tak bardzo ciągnie mnie do alkoholu...
Nie potrafię wypić lampki wina czy jednego piwa. Musi być co najmniej całe wino. 2 piwa i 2 drinki. Tak, żeby dobrze alkohol poczuć. Nie upijam się do utraty świadomości, czy aby się zataczać. Pije, aby poczuć lekkie bum
Mam przez to problemy z mężem, on tego nie akceptuje. A ja nie potrafię inaczej. Jak się napije to czuje się tak dobrze i wesoło. Dodam, że mam wiele problemów na głowie, z którymi nie daje sobie rady.

Chciała bym po prostu nie czuć tego pociągu do alkoholu.
Po porodzie długo karmiłam synka, prawie 2 lata. Potrafiłam wtedy nie pić, zależało mi na kp. Kiedy skończyłam, alkohol znów mnie omamił.
Chciała bym poznać Wasze opinie i szukać porady.
Pozdrawiam
 
reklama
Uswiadomienie sobie problemu to juz jest jakis krok. Teraz podejmij kolejny i idz na terapie. Jesli tego doswiadczylas to wiesz, ze twoj alkoholizm dotyka zarowno meza, jak i dziecko.
 
I tak jesteś już duzy krok do przodu, że wiesz jaki masz problem i się do niego przyznajesz! Skoro widzisz, że sama nie dasz sobie rady - idź na terapię. Nie koniecznie musisz się zamykać w ośrodku, może uda się bez.
Masz synka, zrób to dla siebie, dla niego - żeby miał szczęśliwa rodzinę ❤️
 
Dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Tak, jestem gotowa na terapię. Myślę, że to by mi pomogło. Nie chciała bym jednak, by bliscy o tym wiedzieli. To dla mnie wstyd.

Muszę Wam wyznać, że mam spore problemy i nie mogę sobie z nimi poradzić. Przy okazji, jeśli już tu piszemy, wydaje mi się, że potrzebuję terapii również psychicznej. Do tego leków, które mnie uspokoją 😪
Niestety mam długi, o których nie wiedział mąż, ale przypadkiem się dowiedział. Niedawno. Ukrywałam to, bo chciałam sobie z tym poradzić sama. Nie Poradziłam sobie. Mąż jest na mnie wściekły. Ja to rozumiem, bo po prostu tyle lat go oszukiwałam. Nie umiem sobie z tym poradzić
. Boję się, że tego nie zaakceptuje, że mnie przez to skreśli, że mi nie wybaczy. Miewam napady lęków. Łapie mnie ogromny strach, trzęsą mi się ręce, szybko oddycham, wali mi serce. I wtedy tak bardzo się boję ale nie wiem czego. Stres zawładnął moim życiem i nie potrafię już się cieszyć. Chciała bym leki, które pomogą mi się wyciszyć i uśmiechnąć. Bo ten strach jest nie do zniesienia. Nienawidzę siebie za to, że popełniam tyle błędów. Nienawidzę siebie za to, że jestem taka idiotka, która zachowuje się jak niedojrzała nastolatka. Miałam ciężkie dzieciństwo, ale nie chce się usprawiedliwiać. Chciała bym tylko wiedzieć, czy to dzieciństwo wpłynęło na całe moje życie? Że doprowadza do tego, że ciągle coś robię źle... Czemu taka jestem.
 
Dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Tak, jestem gotowa na terapię. Myślę, że to by mi pomogło. Nie chciała bym jednak, by bliscy o tym wiedzieli. To dla mnie wstyd.

Muszę Wam wyznać, że mam spore problemy i nie mogę sobie z nimi poradzić. Przy okazji, jeśli już tu piszemy, wydaje mi się, że potrzebuję terapii również psychicznej. Do tego leków, które mnie uspokoją 😪
Niestety mam długi, o których nie wiedział mąż, ale przypadkiem się dowiedział. Niedawno. Ukrywałam to, bo chciałam sobie z tym poradzić sama. Nie Poradziłam sobie. Mąż jest na mnie wściekły. Ja to rozumiem, bo po prostu tyle lat go oszukiwałam. Nie umiem sobie z tym poradzić
. Boję się, że tego nie zaakceptuje, że mnie przez to skreśli, że mi nie wybaczy. Miewam napady lęków. Łapie mnie ogromny strach, trzęsą mi się ręce, szybko oddycham, wali mi serce. I wtedy tak bardzo się boję ale nie wiem czego. Stres zawładnął moim życiem i nie potrafię już się cieszyć. Chciała bym leki, które pomogą mi się wyciszyć i uśmiechnąć. Bo ten strach jest nie do zniesienia. Nienawidzę siebie za to, że popełniam tyle błędów. Nienawidzę siebie za to, że jestem taka idiotka, która zachowuje się jak niedojrzała nastolatka. Miałam ciężkie dzieciństwo, ale nie chce się usprawiedliwiać. Chciała bym tylko wiedzieć, czy to dzieciństwo wpłynęło na całe moje życie? Że doprowadza do tego, że ciągle coś robię źle... Czemu taka jestem.
Powiem Ci że gdzieś tam ciężkie dzieciństwo może mieć jakiś wpływ na to co dzieje teraz nieraz tak jestem że po prostu odbija swoje piętno zx przeszłości...zależy też co się działo jeśli mogę wiedzieć w dzieciństwie?
 
Powiem Ci że gdzieś tam ciężkie dzieciństwo może mieć jakiś wpływ na to co dzieje teraz nieraz tak jestem że po prostu odbija swoje piętno zx przeszłości...zależy też co się działo jeśli mogę wiedzieć w dzieciństwie?
Cieszę się, że chciała byś wiedzieć więcej. Jeśli mogę, to trochę się rozpisze, bo tylko tak mogę opowiedzieć, jak było. Opowiem w okresach życia, mam nadzieję że nie zanudzę.

Jak miałam ok. 4 - 6 lat, to moja mama często piła.
Ten okres czasu pamiętam w wyrywkach. Było kilka bardzo przykrych sytuacji.
Np. Raz mama była że mną u znajomych i opila się tak bardzo, że chwiala się na nogach. Było już ciemno a ja chciałam iść do domu. Mama tak się zataczała, że musiałam ją prowadzić za rękę. Strasznie płakałam, bo bałam się, że wpadnie do rowu. Jakimś cudem mój tata nas szukał i przyszedł po nas. Mój tata wtedy nie pił, pracował. Bardzo okrzyczał mamę, że mnie tam zabrała i że piła.

I na sytuacja. Mieliśmy ogródek działkowy. Latem chodziłam tam codziennie z mamą. Pamiętam dzień, kiedy znów się opila. Położyła się do łóżka w altance i chciała, Żebym z nią spala. Nie chciałam. Wyszłam sama z domku i z działki na drożke. Zatkałam sobie uszy z całej siły i z całej siły krzyczałam kilka razy "tato, to ja, twoja córka. Przyjdź proszę na działkę"
Krzyczałam ile sił. Tata codziennie wysiadał z pociągu, niedaleko była stacja. Miałam wtedy nadzieję, że już wraca z pracy i że mnie usłyszy. Kiedy tylko przejeżdżał pociąg, to tak krzyczałam.


Kiedy miałam 7 lat mama zginęła. Nie wróciła już nigdy do domu, znaleziono jej ciało. Prawdopodobnie upiła się, lub ktoś jej coś zrobił, do dziś nie wyjaśniono. Tata bardzo to przeżył. Cały się trząsł kiedy mówił mi, że mama już nie wróci. Telepotal się z nerwów. Nigdy tego nie zapomnę 😪 to było straszne. Potem pogrzeb pamiętam jak przez mgłę. Potem szkoła, tata musiał się mną opiekować sam.
Też po kilku latach wpadł w alkoholizm. Nie mógł sobie poradzić ze śmiercią mamy. Bywało, że nie gotował mi obiadów. Bywało, że raz nie wrócił do domu na noc a ja w sobotę rano zapłakana szukałam go na osiedlu. Błagałam wtedy Boga, by tata się odnalazł, bo bałam się, że też stało mu się coś złego, tak jak mamie. Kleczalam w swoim pokoju, płakałam i się modliłam o tatę.

Kiedy miałam 15 lat wpadłam w złe towarzystwo. Piłam, jeździłam na dyskoteki, nie wracalam na noc. Tata był taki zły...
Nie chodziłam do szkoły, miałam mega problemy.

Kiedy tata zachorował, było mi bardzo ciężko. On był coraz słabszy, bywał miesiącami w szpitalu.

Tata zmarł na raka jak miałam 17 lat. Bardzo to przeżyłam. Bardzo go kochałam. Pomimo krzywd, on również bardzo mnie kochał. Wiem, że również miał ciężkie życie. I dopiero po taty śmierci jakoś powoli stawałam na nogi, to stało się dzięki mojemu obecnemu mężowi.
Poznałam go 3 miesiące po taty śmierci. Zakochaliśmy się w sobie. On był z dobrego domu. Zaczęło mi zależeć na nim a on naciskał, bym skończyła szkołę. I faktycznie, dzięki niemu skończyłam liceum, zdałam maturę, skończyłam studia. Po studiach znalazłam pracę, wzięliśmy ślub. Mamy 2 letniego synka.

Pomimo tego, że jakoś wyszłam na prostą, ciągle popełniam jakieś błędy, których sama nie potrafię zrozumieć. Nie potrafię zrozumieć swojej przeszłości, czemu akurat moja rodzina miała tak źle. Czemu przez to wszystko przeszłam. Czuję się przez to gorsza i wstydzę się tego. Nikomu o tym wszystkim nie opowiadałam. Może ktoś pomógł by mi wytłumaczyć sobie, że wcale nie jestem gorsza?

Dziękuję jeśli dotrwaliscie do końca.
 
reklama
Strasznie przykro się czytało o Twoim dzieciństwie, niewyobrażalne ile złego doświadczyłaś i to od najbliższych Ci osób. Nauczyłaś się „leczyć” swoje problemy alkoholem biorąc za przykład rodziców niestety. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę z problemu i myśle, że szybko zdałaś sobie z niego sprawę, bo jak piszesz - sięgasz po alkohol w weekendy (tylko albo AŻ). Terapia jest jedynym wyjściem. Musisz przepracować przyszłość, złe dzieciństwo, krzywdy jakie doznałaś, traumy jakie przeszłaś i to jak one ukształtowały Ciebie i Twój sposób radzenia sobie z problemami.
Naprawdę Ci współczuje dzieciństwa 😕
 
reklama
Do góry