reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Motywowanie trzylatka. Niechęć do wychodzenia

ZielonaMamma

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Grudzień 2020
Postów
1 662
Cześć dziewczyny.
Jakie macie pomysły na zmotywowanie dziecka do robienia tego, co chcą rodzice? Np ubranie się, umycie zębów i tego typu czynności?

Czytałam o tablicy motywacyjnej, ale podobno później bardzo trudno z niej zrezygnować. Stosowałyście, naklejki za "dobre zachowanie"?

Ostatnio (prawie miesiąc) mamy też bunt na wychodzenie. Synek chodzi do przedszkola. Rano krzyczy, ucieka, nie chce się ubrać i mówi, że on do przedszkola nie pójdzie. A jak po niego przychodzę do przedszkola to jest to samo, tylko w mniejszym stopniu : przedszkole super, on do domu nie idzie 🤦‍♀️ i to już trwa długo, codziennie to samo. Jak mu zrobiłam wolny dzień, to rano szczęśliwy, a koło południa się popłakał, bo on kotka nie zrobi w przedszkolu, a chciał robić... I to był taki płacz trudny do ukojenia. Z tego wnoszę (poza relacjami opiekunek), że w przedszkolu mu się podoba, tylko rano ma problem z motywacją do ubrania się i wyjścia.
 
reklama
U nas działa "kto pierwszy się ubierze", "zobaczmy jak szybko zdążysz się ubrać" i włączamy stoper (oczywiącie jako zabawa, nie stres, że ma minutę lub dwie).

Osobiście nie lubię nagradzać dziecka za coś, co powinno normlanie robić. Obawaiam się, że potem będzie oczekiwało, zę dostanei nagrodę za to, zę zjadło obiad, pomogło mamie, odniosło swój talerzyk do kuchni itd., gdzie to powinno być czymś standarodowym ;)
 
U nas działa "kto pierwszy się ubierze", "zobaczmy jak szybko zdążysz się ubrać" i włączamy stoper (oczywiącie jako zabawa, nie stres, że ma minutę lub dwie).

Osobiście nie lubię nagradzać dziecka za coś, co powinno normlanie robić. Obawaiam się, że potem będzie oczekiwało, zę dostanei nagrodę za to, zę zjadło obiad, pomogło mamie, odniosło swój talerzyk do kuchni itd., gdzie to powinno być czymś standarodowym ;)

O ja tak podchodze corke czasem ze sprzataniem zabawek. Kto szybciej posprzata.az wiory leca 😂
 
Ostatnia edycja:
Cześć dziewczyny.
Jakie macie pomysły na zmotywowanie dziecka do robienia tego, co chcą rodzice? Np ubranie się, umycie zębów i tego typu czynności?

Czytałam o tablicy motywacyjnej, ale podobno później bardzo trudno z niej zrezygnować. Stosowałyście, naklejki za "dobre zachowanie"?

Ostatnio (prawie miesiąc) mamy też bunt na wychodzenie. Synek chodzi do przedszkola. Rano krzyczy, ucieka, nie chce się ubrać i mówi, że on do przedszkola nie pójdzie. A jak po niego przychodzę do przedszkola to jest to samo, tylko w mniejszym stopniu : przedszkole super, on do domu nie idzie 🤦‍♀️ i to już trwa długo, codziennie to samo. Jak mu zrobiłam wolny dzień, to rano szczęśliwy, a koło południa się popłakał, bo on kotka nie zrobi w przedszkolu, a chciał robić... I to był taki płacz trudny do ukojenia. Z tego wnoszę (poza relacjami opiekunek), że w przedszkolu mu się podoba, tylko rano ma problem z motywacją do ubrania się i wyjścia.
Tablica super pomysł. Nawet jeśli ciężko by było od tego odejść to co. U nas psycholog polecała nawet starszym dzieciom do różnych zadań i jak codziennie wykona co jest zaplanowane to mała nagroda która wcześniej ustalimy z nim wspólnie. Tłumaczyła, że nie ma nic złego w nagradzaniu. Dziecko chętniej to zrobi co ma zrobić niż np mając widmo kary bo w końcu przestaje mu zależeć na tym co się karą odbiera. U mnie akurat nigdy z wyjściem problemów nie było, może sporadycznie, wtedy pomagało np zobaczysz, że szybciej włożę buty i zaraz chciał mi udowodnić, że nie mam racji 😅spróbuj sposobem i na spokojnie, wiem że się łatwo mówi ale to chyba dobra droga. Tak wynika z mojego doświadczenia.
 
Osobiście nie lubię nagradzać dziecka za coś, co powinno normlanie robić. Obawaiam się, że potem będzie oczekiwało, zę dostanei nagrodę za to, zę zjadło obiad, pomogło mamie, odniosło swój talerzyk do kuchni itd., gdzie to powinno być czymś standarodowym ;)
Właśnie ja też tego nie lubię. U nas nie ma kar ani nagród. Ale już mi się nie chce codziennie przekonywać dziecka do wyjścia. Na "kto się szybciej ubierze" odpowiada "Ty, bo ja nigdzie nie idę "... Skąd się tego nauczył to nie wiem 😕
Tablica super pomysł. Nawet jeśli ciężko by było od tego odejść to co. U nas psycholog polecała nawet starszym dzieciom do różnych zadań i jak codziennie wykona co jest zaplanowane to mała nagroda która wcześniej ustalimy z nim wspólnie. Tłumaczyła, że nie ma nic złego w nagradzaniu. Dziecko chętniej to zrobi co ma zrobić niż np mając widmo kary bo w końcu przestaje mu zależeć na tym co się karą odbiera.
Właśnie ja się naczytałam badań o wpływie nagród na dzieci i one wtedy nie robią czegoś, bo chcą, tylko dla nagrody. Tym sposobem można zabić w dziecku naturalną chęć poznawania świata. A u nas nie ma kara albo nagroda, bo nie ma też kar. Nawet nie wiem, jaką karę lub nagrodę miałabym wymyślić poza tą tablicą. Albo samymi naklejkami, za ubranie się i wyjście. W tygodniu do przedszkola, a w weekendy na spacer, żeby nie było, że go omija naklejka.
Codziennie rano wyczerpuję swój spokój i kreatywność, to mnie dobija. Jestem sfrystrowana tymi wyjściami. Pamiętam, że rok temu mieliśmy bardzo podobnie przy takiej pogodzie, a chodziło o wychodzenie na spacery 😕
 
Mówię "dalej, robimy, ja też czasem robię to czego nie chcę." Staram się uczyć dzieci, że niestety życie jest takie, że nie zawsze nam pasuje i w dorosłości nikt ich nie będzie przekonywał do wstawania rano i chodzenia do pracy. Albo pójdziesz albo znajdziesz lepszą albo wylądujesz na zasiłku i będziesz pasożytem systemu. Tak po prostu jest. Zęby się myje, rano trzeba wstać nawet jak wieje i pada, a szef niekoniecznie musi być danego dnia w dobrym humorze. 🤷‍♀️
 
Mówię "dalej, robimy, ja też czasem robię to czego nie chcę." Staram się uczyć dzieci, że niestety życie jest takie, że nie zawsze nam pasuje i w dorosłości nikt ich nie będzie przekonywał do wstawania rano i chodzenia do pracy. Albo pójdziesz albo znajdziesz lepszą albo wylądujesz na zasiłku i będziesz pasożytem systemu. Tak po prostu jest. Zęby się myje, rano trzeba wstać nawet jak wieje i pada, a szef niekoniecznie musi być danego dnia w dobrym humorze. 🤷‍♀️
Problem w tym, że dziecko to nie jest dorosły i do niego argumenty nie trafiają. A konsekwencje ponoszą rodzice.
I jak mi rozkrzyczane dziecko ucieka, bo się nie chce ubrać i iść do przedszkola, to mam 2 opcje :
1. Krzyczeć razem z nim i ubierać na siłę ;
2. Przekonywać i spokojnie zachęcać.

Jak na razie wybieram opcję 2, bo krzyczenie wszystkich nie przynosi nic dobrego. Wtedy wszyscy zaczynamy źle dzień.
 
U nas w domu nie ma dyskusji z koniecznością ubrania się przed wyjściem. Oczywiście jeśli córka chce, to może ubrać się w najdziwaczniejszy zestaw jaki jej się podoba, wszystko jedno, byle dostosowane do pogody. Dzisiaj wystartowała w takim stroju, że na Fashion Week w Nowym Jorku by się oglądali 🤣 Nie ma problemu, jeśli woli banana zamiast jabłka albo dzisiaj umyć się płynem z misiem, a nie ze świnką Peppą. Ale ma się ubierać, myć i jeść. Bez dyskusji. Może i zaburzam jej osobowość, ale ja nazywam to wychowaniem.
 
Problem w tym, że dziecko to nie jest dorosły i do niego argumenty nie trafiają. A konsekwencje ponoszą rodzice.
I jak mi rozkrzyczane dziecko ucieka, bo się nie chce ubrać i iść do przedszkola, to mam 2 opcje :
1. Krzyczeć razem z nim i ubierać na siłę ;
2. Przekonywać i spokojnie zachęcać.

Jak na razie wybieram opcję 2, bo krzyczenie wszystkich nie przynosi nic dobrego. Wtedy wszyscy zaczynamy źle dzień.
Zgadzam się. Oczywiście argumenty, że też czasem robię coś na co nie mam ochoty np idę do pracy albo gotuję zupę to czasem stosuje do starszego syna jak ciężko go zagonić do lekcji ale on ma lat 13. To nie są natomiast argumenty dla trzylatków ani nawet 7 czy 8 letnich dzieci. Dla nich to jest absurdalne porównanie.
 
reklama
Do góry