reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odczucia po porodzie. Złe i dobre strony szpitala, w którym rodzimy dzieci.

Kira tylko pozazdroscic
choc ja sale porodowa wspominam tez bardzo sympatycznie,ale po kolei
6 dni po terminie wyladowalam w szpitalu z nadzieja na obiecana indukcje
ale ordynator po zrobieniu dokladnych badan(usg bad.wód,2 testy oksytocynowe)na weekend
wypuscil mnie do domu
w niedziele czulam regularna skurcze,w szpitalu po ktg lekarz oznajmil ze dzis urodzimy.
niestety w nocy wszystko przeszło,kolejny dzien znów test oksytocynowy i znowu bez efektu
we wtorek od 7 indukcja miala byc do skutku ,niestety musialam wrocic na oddzial bo mieli ciezki przypadek porodu
a z mojej indukcji nic nie wynikało(rozwarcie na 3 palce szyjka twarda...)
i w srode powtórka ,od rana indukcja,na ktg skurcze co 2 min na 120%,ale nie odczuwałam ich bolesnie
czytałam sobie ksiazke,a połozne sie smiały
na szczescie o 11 postanowiono zrobic cc,bo rozwarcie nie postepowało i o 12 urodziła sie moja kochana córeczka
DZiewczyny mimo ze nie nacierpialam sie fizycznie,tego co ja przeszłam w szpitalu czekajac na poród nie zycze nikomu.
 
reklama
Anetko racja, czasami czekanie jest gorsze od bólu- ale oczywiście nie zadługiego . Sporo tych indukcji u Ciebie było.
 
Ojej, w całym pobycie w szpitalu poród był chyba najprzyjemniejszą sprawą ;))))

Trafiłam do szpitala ze skierowaniem pod koniec tygodnia. Na porannym obchodzie, po badaniach usłyszałam - "Szyjka długa, brak rozwarcia, czekamy aż się samo zacznie coś dziac..." Wydawało mi się ze tyle się naczekałam ze powinni coś zrobić, do tego doszło otoczenia szpitalne... no i wpadałam prawie w histerię.Przed polozeniem sie do szpitala miałam piekne skurcze, mało odczuwalne jeszcze dla mnie, ale rowniotkie i tylko czekałam az nie bede ogła wytrzymać. Jak mnie polozyli na oddział to z nerwów przeszło mi wszystko - co KTG to mniej skurczy.
Na całe szczescie moj gin pracuje w tym szpitalu i uszcześliwił mnie informacją ze w niedziele ma dyżur (w środe poszłam do szpitala) i jak sie nie zacznie nic dziac to wywołujemy. Troche mnie to uspokoiło. A własciwie na tyle ze w piątek w nocy odszedł mi czop, a z soboty na niedziele kolo 2 zaczęły się porządne skurcze, zrobiło rozwarcie i szyjka zniknęła ;)))) Hurrrraaaa!!! Tyle tylko ze pani położna się troche pospieszyła i zawiozła mnie na trakt jak miałam skurcze co 10-12 min zamiast dać mi sie spokojnie wyspać. Polezałam sobie tam do 9 troche bez sensu. Potem "spuścili" ze mnie wody i następna godzina czekania - moze skurcze będą mocniejsze. O 10 dostałam kroplowkę z oksytocyną i zaczęła się zabawa. O 14 zaczęła się akcja porodowa - juz ta właściwa, znaczy bóle parte. Pomęczyłam się chyba z pół godzinki i zaczęłam krzyczeć ze dłuzej juz nie dam rady. Okazało się ze dzidziusowi przy parciu leci tetno, więc moj gin podjął decyzję o cc. I całe szczęście!!!
Przewieźli mnie na inna sale, wyrzucili męża za drzwi, znieczulenie i pełna błogość - nic nie boli ;)))
Potem usłyszałam tylko płacz mojego malucha i zobaczyłam małego potworka, za chwilkę usłyszałam magiczne - 5kg. Potem było juz tylko wesoło, ogólnie zartowali sobie wszyscy ze prosto ze szpitala mogę dziecko do przedszkola oddać.
A poźniej wszystko zależało od tego jaka położna była na dyżurze. Na szczeście na najgorszy dzień - kiedy doszłam na tyle do siebie zeby zajmować się Krzysiem - była wspaniała kobieta, która przywróciła mnie do pionu.
Ehhh, na przyszłość, byle bym nie musiała zbyt czesto w szpitalu leżeć, to wszystko będzie dobrze.

 
hehe dziusia aż dziwne że pozolil Ci rodzić naturalnie przy takiej wadze... podziwiam słodkie 5 kg szczęścia :)

aneta jakie to jest wszystko nieprzewidywalne, a ja myslałam że to Ty pierwsza urodzisz... ;)
 
Kira25 pisze:
Mam nadzieje, ze czytaja nas przyszkle mamy i komus diodam swoim opisem otuchy :-)

mi, mi ;D ;D

Kira25 gratuluję.

Twoja opowieść naprawde potrafi potrzymać na duchu... Długo czekałaś, za to poród ... proszę ... tylko sobie takiego marzyć...

Opisałaś to tak cieplutko i spokojnie...

przede mną jeszcze 1,5 miesiaca, ale wiadomo myśli przychodzą coraz częściej ... jak to będzie???

Kira25 a gdzie rodziłaś? (ja jestem z Wawy)
 
Julinex, to sie ciesze, ze chociaz jedna osoba podtrzymana na duchu...
Rodzilam w Sosnowcu, wiec nic z tego ;-)
 
Kira mnie tez podczymałaś na duchu. Boze jak ja się boję porodu!!!! A tak w ogóle to podziwiam wasm wszystkie dziewczyny - naprawde!!! I wszytkie historie sa takie wzruszajce- - popłakałam się !!! A szczególnie przy opowieści Misi q - ale sie dziewczyno nacierpiałaś. Wszytskie jesteście dzielne!!! Obym ja taka była gdy nadejdzie nas czas....
 
to teraz kolej na nas a wiec 15 lutego w nocy o 3:30 obudzily mnie lekkie skurcze ale ja oczywiscie myslalam ,ze to jakzwykle przejdzie ale po jakis 40 minutach doszlo wreszcie do mnie ze skurcze zaczely sie regularnie i obudzilam meza a on na mnie patrzy i pyta czy ja na pewno jestem pewna ze to juz te wlasciwe
o 5:45 pojechalismy do szpitala tam podlaczyli nas do ktg i wyszly sliczne bole co 6 minut no i sie zaczeloszyjka skrocona ale rozwarcie tylko na 4 palce kazali nam isc na spacerek no to poszlismy po poltorej godzinie znowu badanie i ktg i dalej 4 palce dostalam jakies homeopatyczne kuleczki zeby rozwarcie sie zwiekszylo ale nic bylam w wannie ale tak jak bardzo chcialam rodzic w wannie tak mi przeszlo jak w niej bylam, bo te skurcze byly silniejsze w wodzie i plo godzinie mialam dosc dostalam kroplowke na rozwarcie ale tez nic , mialam akupunkture na rozwarcie i przeciwbola ale tez nic rozwarcie ani tknelo po pieciu godzinach myslalam ze zwariuje z bolu , bo te skurcze byly takie mocne ale to nic nie dalo do drugiej nic sie nie dzialo a wyprobowalam chyba wszystko przeciwbolom i na rozwarcie .o 14 godzinie byla zmiana w szpitalu i w koncu byla tez inna polozna ktora cuda wyczyniala o 14:30 badala mnie (warto wspomniec ze ta nowa polozna to byla polka jak mialam skurcz to mmnie tak wymasowala ze pekl pecherz z woda i nagle juz bylo rozwarcie na 7 palcow i w nastepnym skurczu jeszcze raz mnie tak masowala , ze rozwarcie bylo na 9 palcow no i zachwile sie zaczelol parcie po okolo 9 godzinach swiatlo dzienne ujrzala emilie porod ten byl tak mi sie wydaje ciezszy jak przy mauricem ale w koncu sie udalo





 
reklama
Blond szkoda że tej położnej nie było wcześniej, może by to wszystko krócej trwało. Współczuję masażu szyjki, bo to się robi na skurczu (miałam to dwa razy przy Natalce)- ale lepsze to niż męczyć się nastepne kilka godzin. Ale 9h- to nie taki zły wynik.
 
Do góry