reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród, a pierwszy maluch w domu

Dziekuje za rady. Nabralam pewnosci siebie i przystepuje do dzialania. Czeka nas krotki wyjazd z noclegiem w tygodniu, wiec w przyszly weekend wprowadzam zmiany. Jesli chodzi o tatusia, to faktycznie nie jest to temat tego watku. Uspokoje tylko, ze nie musze bac sie o nasze bezpieczenstwo, ale bardziej o spokoj. Nie chce dostarczac malemu dodatkowego stresu. Nie jestem uwiklana w chora relacje, jednak bywaj tatusiowie malo empatyczni. Maz kocha syna nad zycie i zrobilby dla niego wszystko, jednak brak mu po ludzku cierpliwosci. Zobaczymy, co pokaze przyszly weekend. Obiecal, ze bedzie mnie wspieral w podjetej juz decyzji.
 
reklama
Ale ja właśnie nie rozumiem, ze „nie każdego stać na takie podejście”. Nie zrozum mnie złe, bo ja nie chce się wykłócać ale jak można pozwolić sobą tak manipulować? Jak można dać się wpędzać w czarna studnie poczucia winy? To kobiety, ludzie, nie maja takiego czegoś w sobie, co im mówi, ze nie robią niczego złe? Nie możemy kontrolować postępowania innych ale możemy kontrolować swoje.
Podobnie z tym podejściem, ze mąż to głowa domu. Ze co proszę? Mamy XXI wiek a mentalność siedemnastowiecznej panienki na wydaniu? Nie umiem zrozumieć.
I jeszcze to tłumaczenie kobietom, ze robiąc tak czy siak robią krzywdę. Przecież to są zwykle ludzkie opinie a nie fizyka molekularna poparta doświadczeniami i badaniami. Ja naprawde nie potrafie zrozumieć, dlaczego kobiety dają się w to wciągnąć. I jeszcze...dlaczego kobiety fundują takie stresy innym kobietom?Powinnysmy się w macierzyństwie i rodzicielstwie wspierać nawzajem a nie prowadzić wojny typu, ze karmic należy tak, rodzic tak a przewijać tak a nie inaczej.
Nie musimy znać sytuacji autorki. Ona nie prosi nas o porady malzenskie. Ona chce wiedzieć jak ma odzwyczaić od cyca. Chłopa nie chce w to włączać, jej wybór. Nie to jest tutaj problemem. Porady dostała. Wzięłyśmy pod uwagę to, co wiemy. A wiemy, ze ma dwulatka, jest w kolejnej ciazy. Za trzy miesiące będzie miała noworodka, dwulatka i nieobecnego faceta.
Moze miesiącami odzwyczajać dwulatka od czegoś, co już dawno powinno być załatwione a może się sprężyć i dla własnego dobra zrobić to szybciej. Jej wybór.





Jestem permanentnie wyzuta z poczucia winy narzucanego mi przez otoczenie. Absolutnie nie słucham, nie zastanawiam się i nie biorę tego pod uwagę.
Jak proszę o radę to rozważam wszystkie opinie. Ale jak nie proszę to i nie biorę narzucanych mi zdań pod uwagę.
No widzisz. Też tak myślałam do momentu kiedy doznałam na własnej skórze laktoterroru i to już w szpitalu. Karmienie stało się przekleństwem i powodem depresji poporodowej. Skończyło się na butelce i gdyby nie to, pewnie bym zwariowała przez sąsiadki i rodzinę pytająca czy karmię cyckiem.. (abstrakcja, która wtedy aż jezyla mi włos na głowie).
Szybko mnie to otrzeźwiło i każda opinie chętnie przyjmuje, jednak zawsze sprawdzam sama. Ogromny dostęp do wiedzy jest złotem w tych czasach, dlatego już mogę powiedzieć, że nie dotyczą mnie "głupie" rady. Wiem swoje, a jak nie wiem to pytam - później sprawdzam jeszcze sama, a na końcu decyduje jak będzie lepiej.


Brak wsparcia jest ogromnym problemem. Ale wtedy tym bardziej trzeba siebie odciążać, a nie dokładać głazów na plecy.

Mąż zawsze usypiał córkę, od urodzenia wieczorem on. Teraz zaczął pracę na zmiany i właśnie po godzinie moje dziecko dopiero zasnęło. Z nim trwa to 5minut. On się nie odzywa, spanie to spanie. A ja pokazałam kilka razy, że sobie rozmawiamy i teraz mam ploty wieczorne, które ją rozbudzają ale nie odpusci :p więc to tylko potwierdza, że podejście, rutyna i to co sami pokażemy widoczne jest bardzo szybko. A co najważniejsze jest jej dobrze w obu wydaniach, dlatego nie ma krzywdy dla dziecka, ani w jego komfortowym podejściu, ani w moim. Trzeba też myśleć o sobie i tym jak chcemy, żeby było, a nie tak jak ktoś od nas wymaga, czy mądre książki, rodzina, czy koleżanki. To nasze życie.
 
@Kasia2301 ile mam tyle podejść. Jak widzisz nawet w tej dyskusji,są skrajne opinie, a czasami dociera to nas coś tylko dlatego, że ktoś głośniej krzyczy :) I serio - nie uważam, że wbijanie Cię w poczucie winy, bo inna mama inaczej uważa to najlepsza droga. Akurat kp do drugiego roku życia ma sens. I wiesz mi w piersiach jest mleko, dobre, bogate w tłuszcz i bogate w inne dobrodziejstwa. I nawet jeśli jest to łyk, dwa czy trzy. Mój syn też bardziej kontroluje niż je. Ale do brzegu: Ty jesteś ekspertką od swojego dziecka i od swojego życia. Ja z swojej perspektywy mogę coś napisać, ale to tylko moja perspektywa. Więc:
1) nie będzie łatwo, bo to dla dziecka zmiana - ale to Ty musisz być spokojna, pewna swojej decyzji. Szukaj wsparcia - jak nie u męża, to może u kogoś innego do kogo albo Ty, albo ta osoba do Was mogłaby się wprowadzić na kilka dni. Będzie dużo płaczu, noszenia etc. Jesteś w ciąży - dobrze, abyś miała pomoc.

2) u nas pójdziemy na głęboką wodę - czyli od razu całość, bo próby ograniczenia / zmniejszenia etc. nic nie dają - tzn. dają wrzask i jak powiedziała moja koleżanka: Wyobraź sobie, że raz Ci coś dają, a raz nie. Przyznałam jej rację. Ale ja mam wsparcie męża. Tak jak pisałam - nie będzie zaklejania, nie będzie smarowania, obrzydzania. Będzie (pozytywnie?) doświadczenie - zaczyna się coś nowego, świętujemy nowy etap życia. Cycuszki nie mają już mleka. Polecam Ci książkę: "Żegnamy mleko mamy" - to historia Kuby, który żegna mleko mamy. Właśnie powoli. Mój ją bardzo lubi. Czy się sprawdzi moje podejście? Nie wiem.

3) relacja z mężem - to jest Twoja sprawa, ale nie dziw mu się, że chce inaczej (wygodniej). Przecież kiedyś lano dzieci pasem, zostawiano samopas etc i wszyscy wyrośli jakoś. Taka narracja jest bardzo popularna - i znaleźć siebie między młotem (czyli behawioralny trening wszystkiego) a kowadłem (podejście bliskościowe) nie jest łatwo. Masz intuicję. Zaufaj jej - masz mądrego, wrażliwego syna. Zastanów się, czy podział obowiązków etc. Ci odpowiada. W rodzicielstwie będziecie się różnić - tutaj chyba jest Ci podwójnie trudno, bo chyba mąż obwinia się, że chciałaś kp tyle, to masz. Chciałaś, bo to największy skarb.

Przytulam :)
 
Dziekuje za rady. Nabralam pewnosci siebie i przystepuje do dzialania. Czeka nas krotki wyjazd z noclegiem w tygodniu, wiec w przyszly weekend wprowadzam zmiany. Jesli chodzi o tatusia, to faktycznie nie jest to temat tego watku. Uspokoje tylko, ze nie musze bac sie o nasze bezpieczenstwo, ale bardziej o spokoj. Nie chce dostarczac malemu dodatkowego stresu. Nie jestem uwiklana w chora relacje, jednak bywaj tatusiowie malo empatyczni. Maz kocha syna nad zycie i zrobilby dla niego wszystko, jednak brak mu po ludzku cierpliwosci. Zobaczymy, co pokaze przyszly weekend. Obiecal, ze bedzie mnie wspieral w podjetej juz decyzji.
Uspokoiłas mnie. Pół żartem pół serio pokazuj mu często jak wygląda Twój brak cierpliwości i nie duś w sobie :D chyba będzie w szoku, że każdego łatwo z równowagi wywalić, ale niektórzy tłamszą to w sobie. Wtedy może dotrze, że z drugiej strony tak miło nie jest.
Dobrze, że pewniej się poczułaś. Po wpisach widać, że kochasz dziecko nad życie. Dasz radę, to pewne.
 
Ostatnia edycja:
No widzisz. Też tak myślałam do momentu kiedy doznałam na własnej skórze laktoterroru i to już w szpitalu. Karmienie stało się przekleństwem i powodem depresji poporodowej. Skończyło się na butelce i gdyby nie to, pewnie bym zwariowała przez sąsiadki i rodzinę pytająca czy karmię cyckiem.. (abstrakcja, która wtedy aż jezyla mi włos na głowie).
Szybko mnie to otrzeźwiło i każda opinie chętnie przyjmuje, jednak zawsze sprawdzam sama. Ogromny dostęp do wiedzy jest złotem w tych czasach, dlatego już mogę powiedzieć, że nie dotyczą mnie "głupie" rady. Wiem swoje, a jak nie wiem to pytam - później sprawdzam jeszcze sama, a na końcu decyduje jak będzie lepiej.


Brak wsparcia jest ogromnym problemem. Ale wtedy tym bardziej trzeba siebie odciążać, a nie dokładać głazów na plecy.

Mąż zawsze usypiał córkę, od urodzenia wieczorem on. Teraz zaczął pracę na zmiany i właśnie po godzinie moje dziecko dopiero zasnęło. Z nim trwa to 5minut. On się nie odzywa, spanie to spanie. A ja pokazałam kilka razy, że sobie rozmawiamy i teraz mam ploty wieczorne, które ją rozbudzają ale nie odpusci :p więc to tylko potwierdza, że podejście, rutyna i to co sami pokażemy widoczne jest bardzo szybko. A co najważniejsze jest jej dobrze w obu wydaniach, dlatego nie ma krzywdy dla dziecka, ani w jego komfortowym podejściu, ani w moim. Trzeba też myśleć o sobie i tym jak chcemy, żeby było, a nie tak jak ktoś od nas wymaga, czy mądre książki, rodzina, czy koleżanki. To nasze życie.

Jak przychodzi co do czego to ze mnie tez może być niezły terrorysta. Szkoda mi tej położnej, która by tego na mnie spróbowała. Chociaż może nie szkoda..? Dorosła kobita, powinna wiedzieć w co się pakuje.
Tatusiowie...😉
U mnie tradycyjny podział ról. Córeczka tatusia i synek mamusi. Córka chętnie spędza wieczory z tata i maja swoje małe sekrety.
A Bułek ze mną zasypia w piec minut. Jego tata ma z nim kupę roboty.
Ale oboje przychodzą do mnie jak trzeba pomoc, przytulić czy sprawic żeby było lepiej.
 
Jak przychodzi co do czego to ze mnie tez może być niezły terrorysta. Szkoda mi tej położnej, która by tego na mnie spróbowała. Chociaż może nie szkoda..? Dorosła kobita, powinna wiedzieć w co się pakuje.
Tatusiowie...😉
U mnie tradycyjny podział ról. Córeczka tatusia i synek mamusi. Córka chętnie spędza wieczory z tata i maja swoje małe sekrety.
A Bułek ze mną zasypia w piec minut. Jego tata ma z nim kupę roboty.
Ale oboje przychodzą do mnie jak trzeba pomoc, przytulić czy sprawic żeby było lepiej.
Byłam tak wykończona okropnym porodem, że czułam się jak w jakimś matriksie. Nigdy bym się po sobie takich reakcji nie spodziewała. Byłam tam zastraszona z dzieckiem na ręku (pierwszy raz noworodka na oczy widziałam, nawet w rodzinie bliskiej nie ma dzieci). Mąż to samo haha. daleko rodziny, bałam się odezwać, czy dziecko zdrowe, żeby je dobrze zbadali, traktowali. No kosmos. Ale drugi raz to ja im współczuję jeśli tak trafię.
No czyli z tego wynika, że dzieci czują i widzą na co z kim można sobie pozwolić :) i tu zaprzecze wszelkiej teorii.. tak da się przyzwyczaić. Do wszystkiego.
 
A gdzie to taki terror laktacyjny jeśli można spytać?
Ja tez jestem za granica, tez żadne z nas nie miało dzieci ani noworodków w rodzinie żeby chociaż mieć pojęcie co z czym i dlaczego i jedyne co to w szpitalu się zapytali czy będę karmic piersią czy butelka. Powiedziałam, ze butelka i nikt się nawet krzywo nie spojrzał. Zero komentarzy. Położna po porodzie przyszła, pokazała co i jak z butelka i to by było na tyle.
Dzieci obadane, opukane i osłuchane na wysokim poziomie.
Nie mogę się nachwalić.
 
A gdzie to taki terror laktacyjny jeśli można spytać?
Ja tez jestem za granica, tez żadne z nas nie miało dzieci ani noworodków w rodzinie żeby chociaż mieć pojęcie co z czym i dlaczego i jedyne co to w szpitalu się zapytali czy będę karmic piersią czy butelka. Powiedziałam, ze butelka i nikt się nawet krzywo nie spojrzał. Zero komentarzy. Położna po porodzie przyszła, pokazała co i jak z butelka i to by było na tyle.
Dzieci obadane, opukane i osłuchane na wysokim poziomie.
Nie mogę się nachwalić.
Aktualnie po rozmowach z koleżankami z różnych miast, bo jak wiadomo przyszedł wreszcie czas, że każdy rozjechał się w swoją stronę i założył rodzinie to mówią podobnie. Szczególnie szpitale które mają płacone za politykę "pronatura" z karmieniem piersia to się nazywa chyba status "przyjazny dziecku" rekomendowany przez WHO.-porazka. nie chcą dokarmiać dzieci, no dzieją się dziwne rzeczy szczególnie kiedy mają do czynienia z młodymi pierworódkami. Bo następnym razem to bym się nie prosiła o dokarmianie dziecka tylko miała już od początku swoją butelkę i mleko.. wyobraź sobie, że nie chcieli mi dać wypisu, bo nie karmię. Że dziecko do wypisu, a ja nie. No śmiech ku...r.a na sali.
 
reklama
Aktualnie po rozmowach z koleżankami z różnych miast, bo jak wiadomo przyszedł wreszcie czas, że każdy rozjechał się w swoją stronę i założył rodzinie to mówią podobnie. Szczególnie szpitale które mają płacone za politykę "pronatura" z karmieniem piersia to się nazywa chyba status "przyjazny dziecku" rekomendowany przez WHO.-porazka. nie chcą dokarmiać dzieci, no dzieją się dziwne rzeczy szczególnie kiedy mają do czynienia z młodymi pierworódkami. Bo następnym razem to bym się nie prosiła o dokarmianie dziecka tylko miała już od początku swoją butelkę i mleko.. wyobraź sobie, że nie chcieli mi dać wypisu, bo nie karmię. Że dziecko do wypisu, a ja nie. No śmiech ku...r.a na sali.

W Polsce to tak?
Wychodzisz na własne zadanie i już. Nie mogą cie siła zatrzymać w szpitalu bo musieliby najpierw przejść przez prawna procedurę o ubezwlasnowolnieniu a do tego potrzebne jest orzeczenie psychiatry. Jakos nie widzę aby tylko na podstawie tego, ze nie karmisz kp zostalabys zakwalifikowana do leczenia psychiatrycznego.
Chociaz, jeśli mowa o Polsce to różne rzeczy się tam dzieją.
 

Podobne tematy

Do góry