reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród w domu

przeczytalam caly watek i odnioslam wrzaenie, ze niektore dziewczyny sa "oderwane od rzeczywistosci" :baffled:
1. karetki sa co prawda od tego zeby ratowac zycie, ale nie do przewozenia rozkapryszonych kobiet, ktore bojac sie o swoja intymnosc lub chcac zblizyc sie do natury decyduja sie na ryzyko porodu w domu, po czym idzie cos nie tak i oczekuja, ze nagle pryjedzie do niej karetka - czlowiek ktorego potracil samochod lub zawalowiec nie mogl przewidziec, ze cos mu sie stanie i to do takich przypadkow utworzono "nagla, dorazna pomoc medyczna" bo tak sie okresla prace pogotowia ratunkowego
2. przy porodzie nalezy zachowac pewien standard higieny - duzo krwi, wod plodowych itp. Nie wyobrazam sobie po porodzie sprzatac tego wszystkiego :dry:

niestety takie warunki mamy w Polsce, wiec wole oszczedzic sobie zmartwien typu - "czy dojedzie polozna/karetka" lub "czy moj nowy dywan to aby dobre miejsce na poczecie potomka" :baffled:
w szpitalu spotkam przy okaji inne swieze matki, moze podpatrze od nich co nieco... a po wszystkim wroce z moja coreczka do czystego i przyszykowanego dla nas domu i bede cieszyc sie macierzynstwem :-D
 
reklama
pbk - "ryzyko" komplikacji wystepuje czesciej przy porodach szpitalnych ....niestety i te fakty podalysmy juz wczesniej i wynika to z nadmiernych interwencji lekarskich. Prawdopodobienstwo ze przebieg porodu bedzie nie taki jaki sobie pacjentka wymarzyla jest identyczne zarowno w domu czy szpitalu. Jesli chodzi o higiene - to absolutnie mylisz sie co do trudnosci ...hmm, po wszystkich trzech porodach czas sprzatania nie przekroczyl dwoch minut (sa specjalne zestawy przygotowane do porodow domowych ktore minimalizuja czas sprzatania, taki zestaw u mnie kosztuje okolo 50 dolarow i sprawia ze dwie minuty po prodzie nie ma sladow ze cokolwiek sie odbylo....oprocz dzieciatka ktore trzymasz na rekach w swoim wlasnym lozku). Sam standard higieny we wlasnym domu jest o wiele wyzszy niz sztuczny szpitalny. Dziecko mojej siostry zostalo wypisane ze wspanialego sterylnego i super higienicznego szpitala z ciezkim przypadkiem gronkowca z ktorym walczylo przez miesiac malo przy tym zycia nie tracac.
Kobieta ktora rodzi w domu nie jest "rozkapryszona".....- tego nawet nie bede komentowac.
Karjoka i Agata077 - te prywanie izby porodowe sa nazywane Klinikami Porodu Naturalnego, tak nazywala sie ta w Warszawie w ktorej rodzilam a ktorej zalozycielem i wlascicielem jest Dr Eugeniusz Siwik. Przypomnialam sobie tez ze za moich czasow czyli 16 lat temu pracowala w niej polozna z Poznania, pani Ania ktora odbierala wlasnie moj porod. Wiem ze byla poznanianka bo przeniosla sie tymczasowo do W-wy wlasnie aby pracowac w tej klinice i pomoc ja rozkrecic.Nie wiem jakie jej losy teraz....moze wrocila do Poznania? A moze jest Wam w stanie kogos polecic? Tu mowie do Karjoki i Sheeppy....
 
Ostatnia edycja:
A ja się właśnie chętnie do tego "rozkapryszenia" odniosę. Nie z przekory, ale dlatego iż wielokrotnie już odczułam, że tak właśnie zdarza się ludziom klasyfikować moją chęć, by urodzić dziecko w domu. Po drugie Pawimi, doceniając twój wielki wkład w przekazywanie info na tym wątku, chętnie przejmę pałeczkę tam, gdzie z powodów, które chyba rozumiem, tobie się już nie chce:)

Myślę, że w tej i w wielu innych kwestiach, ludzie podciągają coś, co im samym wydaje się abstrakcyjne pod "zachcianki tych rozkapryszonych" (często stosowana i bardziej wprost forma to "w tyłku jej się przewraca";)) z uwagi na to iż sami są w zupełnie innym momencie życia.

Może niektórym z was powie coś jakże słynna piramida Maslova, która to zagadnienie myślę bardzo dobrze tłumaczy. Link do konkretnego opisu w wikipedii poniżej, tutaj ja pokrótce.

Chodzi o to, że każdy z nas ma potrzeby, które jako człowiek pragnie zaspokoić. Potrzeby te mają swoją hierarchię ważności. Maslow, znany amerykański psycholog i humanista (co nie bez znaczenia tutaj) ułożył je właśnie w piramidę. Zauważył on, że ominięcie jakiegokolwiek poziomu nie jest możliwe. Np. dopiero, gdy mamy zaspokojone potrzeby z niższego piętra, stają się dla nas widoczne i istotne potrzeby z piętra wyższego. Zaczynamy pragnąć i te zaspokoić. Gdy już nam się uda, zaczynamy dostrzegać to co piętro wyżej i znów pojawia się zupełnie naturalne pragnienie, by i te z kolei zaspokoić.

Idąc tym tokiem rozumowania, uważam, że poród szpitalny, taki jaki znam z opowieści bardzo wielu kobiet, więc zakładam, że standardowy, zaspokaja wyłącznie potrzeby fizjologiczne - parter.

Poród, jaki chciałabym z moim dzieckiem i moim partnerem przeżyć, powinien co zaspokoić potrzeby do piętra czwartego, czyli do "potrzeby szacunku i uznania" całej naszej trójki. Marzę jednak o tym, by iść wyżej i zaspokoić także swoje potrzeby "samorealizacji", a byłoby cudownie gdyby udało się nawet zahaczyć o "transcendencję", bo jestem przekonana, że tej narodziny człowieka także dotykają.

Nie jestem rozkapryszona. Znam swoją wartość, szanuję siebie, moje dziecko i partnera i tego oczekuję także od innych. Na co dzień siedzę sobie na piętrze pt. "samorealizacja", od święta wspinam się na piętro najwyższe... Skupię się na parterze, zapominając o wyższych piętrach, wyłącznie zmuszona sytuacją i wyłącznie dla tak wielkiego skarbu jakim jest moje dziecko. Bo warto, tego jestem pewna. Wierzę że, jak mówi wiele kobiet, gdy maluszek spojrzy mi w oczy zapomnę o tym. Tymczasem jednak mam jeszcze czas, samozaparcie i chęci, by zawalczyć o coś więcej dla naszej trójki niż tylko zadbanie o nasze potrzeby fizjologiczne. Powodowana miłością, nie kaprysem.

Hierarchia potrzeb - Wikipedia, wolna encyklopedia
 
Ostatnia edycja:
''Po drugie Pawimi, doceniając twój wielki wkład w przekazywanie info na tym wątku, chętnie przejmę pałeczkę tam, gdzie z powodów, które chyba rozumiem, tobie się już nie chce:)"
o swoje racje walczylam juz trzykrotnie wiec ze spokojnym sumieniem oddam paleczke tym ktore sa swieze w tej walce :) Sama chetnie przeczytam czym kieruja sie inne "rozkapryszone"kobiety w swojej zachciance :)
 
No to już wiesz Pawimi czym kieruje się taka jedna rozkapryszona Poznanianka;)

I dalej żartobliwym tonem powiem, że właściwie dywan jest bardzo dobrym miejscem na poczęcie dziecka. Mogłabym mieć wątpliwości gdyby był stary, ale nowy... Idealnie!;D

Mam nadzieję pbg, że masz poczucie humoru i też dostrzegasz oczywiste przejęzyczenie... Ja oczywiście rozumiem co chciałaś przekazać i szanuję twój punkt widzenia, ale wierzę, że nie masz nic przeciwko i sama chętnie pośmiejesz się z nami z tego drobnego lapsusa:)
 
Karjoka, jeszcze tylko wtrącę, że opłacenie położnej wcale nie musi być korupcją, bo są szpitale, które - choć jest ich niewiele - usługę taką realizują oficjalnie, podpisuje się umowę ze szpitalem. Tak było w szpitalu, w którym rodziłam drugiego synka. Więc na szczęście, uff, kryminalistką nie jestem ;-);-)
Miałam opłaconą położną, bo przed porodem wiedzieliśmy z mężem, że nie będzie go przy mnie (oboje nie chcieliśmy) i chciałam mieć położną dla siebie cały czas, a nie wpadającą do sali od czasu do czasu, żeby zobaczyć co się dzieje. Traf chciał jednak, że gdy trafiłam na blok porodowy, miałam już pełne rozwarcie, więc obecność położnej ograniczyła się do odebrania porodu oraz czasu bezpośrednio po nim.
Uczestniczyłam na forum w dyskusji na temat tego, czy opłacać położną czy nie, i oczywiście jest wiele osób, które uważają, że absolutnie nie, bo każdej rodzącej należy się opieka niezależnie od tego czy za nią dodatkowo zapłaci czy nie itd itp. Nie chcę kontynuować tego wątku tutaj, bo tutaj decyzja należy właśnie do rodzącej. Ja jestem osobą, która potrzebuje dużo wsparcia, wiedziałam, że męża nie będzie, chciałam mieć położną, którą będę mogła ściskać za rękę, i której doświadczenie i wiedza dadzą mi poczucie bezpieczeństwa i spokój, i tak właśnie było.
 
Karjoka, jeszcze tylko wtrącę, że opłacenie położnej wcale nie musi być korupcją, bo są szpitale, które - choć jest ich niewiele - usługę taką realizują oficjalnie, podpisuje się umowę ze szpitalem. Tak było w szpitalu, w którym rodziłam drugiego synka. Więc na szczęście, uff, kryminalistką nie jestem ;-);-)
Miałam opłaconą położną, bo przed porodem wiedzieliśmy z mężem, że nie będzie go przy mnie (oboje nie chcieliśmy) i chciałam mieć położną dla siebie cały czas, a nie wpadającą do sali od czasu do czasu, żeby zobaczyć co się dzieje. Traf chciał jednak, że gdy trafiłam na blok porodowy, miałam już pełne rozwarcie, więc obecność położnej ograniczyła się do odebrania porodu oraz czasu bezpośrednio po nim.
Uczestniczyłam na forum w dyskusji na temat tego, czy opłacać położną czy nie, i oczywiście jest wiele osób, które uważają, że absolutnie nie, bo każdej rodzącej należy się opieka niezależnie od tego czy za nią dodatkowo zapłaci czy nie itd itp. Nie chcę kontynuować tego wątku tutaj, bo tutaj decyzja należy właśnie do rodzącej. Ja jestem osobą, która potrzebuje dużo wsparcia, wiedziałam, że męża nie będzie, chciałam mieć położną, którą będę mogła ściskać za rękę, i której doświadczenie i wiedza dadzą mi poczucie bezpieczeństwa i spokój, i tak właśnie było.


Kwestia tego czy płacić, czy nie płacić, to sprawa indywidualna. Zależna od panujących w szpitalu zwyczajów a także naszej odwagi.
Ja chciałam mieć opiekę cały czas chociaż był ze mną mąż.
Byłam umówiona z położną, ale tak się złożyło, że akurat, kiedy rodziłam to miała swój dyżur. I w związku z tym nie wzięła ode mnie pieniędzy:tak:
Byłam zaskoczona.
A później jeszcze mnie odwiedzała na sali i pomagała dziecko do piersi przystawić.
Wszytko zależy od człowieka.
Natomiast nie popieram dawania pieniędzy ktualnie obsługującem nas personelowi, bo najczęściej i tak to nie pomoże :tak:
 
pbg ale mnie rozwaliłaś swoim postem! Jak można być tak zaślepionym i nietolerancyjnym. Wogóle nie bierzesz pod uwagę, że możesz nie mieć racji? Tak naprawdę to i zarówno poród w domu, jak i poród w szpitalu mają swoje plusy i minusy. Dlatego to kobieta powinna mieć prawo wyboru tego co bardziej jej odpowiada. Ja nie potępiam kobiet, które decydują się rodzić w szpitalu, pomimo, że sama chciałabym rodzić w domu. Nie będę tu wymieniać plusów, pomimo, że w całym wątku nie zostały wymienione jeszcze wszystkie.
A nazywać poród w domu rozkapryszeniem to poprostu śmiech na sali. Kiedyś większość kobiet rodziła w domu i poród w szpitalu mógł być uznany za fanaberię.
W zasadzie nie wiem po co piszę tego posta, bo już kiedy czytałam Twoją wypowiedź odniosłam wrażenie, że to prowokacja, bo przecież nikt nie może być aż tak ograniczony.
 
reklama
Uff OlaK, też się cieszę, że taka miła kobieta jak ty nie jest kryminalistką!;-)

A poważniej. Nie wiem jak to jest, że jeden szpital ma na to cennik i wystawia faktury, w innym takie praktyki są niedozwolone lub choćby niedostępne. Faktem jest jednak, że opieka w szpitalach państwowych jest darmowa i pobieranie za nią opłat nie jest zgodne z prawem. Pomijam już fakt, iż kobiety ciężarne należą do szczególnej grupy i mają zapewnioną darmową opiekę nawet jeśli z żadnego tytułu nie podlegają ubezpieczeniu zdrowotnemu. Dyskusje w kręgach ustawodawczych toczą się natomiast nt. "co należy do standardowej opieki" a co poza nią wykracza. I tak np. opieka osoby bliskiej jest zaliczana do standardowej, i mamy ją zapisaną w prawach pacjenta, a jednak wiele szpitali pobiera opłaty za porody rodzinne. Hm.
 
Do góry