reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród w Swissmed w Gdańsku

Witajcie Mamusie :-D co tu tak cichutko na wątku?? Ja już za parę dni udaję się do Swiss na zaplanowane cc. Narazie moje wizyty w klinice jakoś mnie nie zachwyciły, jeden lekarz nawet mnie tam wkurzył ale na szczęście za chwilkę przyszedł inny i już było ok. Najważniejsze dla mnie, że nie robią problemu z cc, jest czysto i nie ma żadnych epidemii gronkowców czy innych paskudztw :tak: położne z którymi się spotkałam w Swiss miłe, ale szczerze to w państwowym szpitalu leżąc na patologii ciąży spotkałam dużo bardziej sympatyczne siostry. To chyba bez różnicy czy szpital jest prywatny czy nie, ludzie wszędzie potrafią być życzliwi jeśli chcą ;-)
 
reklama
Witam,
ja co prawda będą rodzić na Klinicznej, ale do Swiss chodzę do gina. Od stycznia Kliniczna daje każdej pacjentce która sobie tego życzy znieczulenie.
A co do bakterii to Sara się z Tobą nie zgodzę, bo niestety są one w każdym szpitalu a głównymi nosicielami są matki. Tak więc nie od szpitala zależy czy my lub dziecko się zarazi.
Sara szybkiego porodu życzę.
 
EffciaF co do bakterii to od szpitala zależy jak sobie z nimi radzi, czy każe zrobić posiew z szyjki, czy zbada dzidziusia i w razie potrzeby poda antybiotyk. W moim pobliskim szpitalu non stop dzieci chorują, bo lekarze mają to gdzieś. Znajoma nawet zrobiła sobie posiew na własną rękę i wynik ujemny a dzidzia chora (pisze nadal o tym nieszczęsnym szpitalu), bo tam wtedy wszystkie chorowały :no::wściekła/y: Czemu w Swiss to się nie zdarza? Myślę, że nie mogliby sobie pozwolić na taką reputację.

My z Mateuszkiem już w domku, bardzo szczęśliwi. Poród cc w Swiss super - polecam. Jakby ktoś chciał o coś spytać polecam się na priv (mogę odpowiedzieć z opóżnieniem bo teraz mam pełne łapki roboty :-) )
 
ja też się zastanawiałam nad Swiss, ale 5500 to kupa kasy. poczytałam różne opinie nt. Wejherowa i Pucka - zdecydowana większość bardzo pozytywnych. Mieszkam w Gdyni, więc do Wejherowa prawie tak samo daleko jak do Swiss. poza tym ostatnio słyszałam, że Swiss nie przyjmuje pacjentek z cukrzycą i jak są jeszcze przed porodem przewidziane komplikacje. od razu odsyłają na kliniczną.

moja bratowa rodziła prawie 3 lata temu i była bardzo zadowolona. Miała drugą cesarkę i tak jej macica popękała, że ją 2 godziny szyli po wyjęciu małej. wszystko na szczęście dobrze się skończyło. ale przez 3 lata dużo się mogło zmienić.
 
daizee leżałam trochę w Wejcherowie na patologii ciąży - cudowni lekarze, położne i bardzo dobre warunki - polecam jeśli ktoś chce naturalnie rodzić :-D
 
wiadomo też że onaczej jest jak odziesz na nia planowo , a inaczej jak męczysz się np. 10h a na końcu i tak trafiasz na CC ( to chyba najgorszy scenariusz z mozliwych ) .
Zresztą ile kobiet tyle opini a najważniejsze jest to aby nasz pociechy były zdrowe nie ważne jak urodzone. A kobieta powinna mieć prawo wyboru

hejka

ja jestem takim przypadkiem jak mówisz najgorszym z możliwych ;-) poród trwał całą noc od 19-tej do 9 tej rano kiedy to w trybie EMERGENCY zrobili mi cięcie (zamartwica dziecka), pomijam że dzięki temu doświadczyłam wszystkich "przyjemności" porodu SN jak i CC, ale lekarze zaryzykowali życiem mojego synka zwlekając tyle czasu. Rodziłam wtedy na Zaspie i mam najgorsze z możliwych doświadczeń co do opieki w trakcie jak i po porodzie.
Dlatego tym razem gotowi jesteśmy zapłacić kupę kasy za coś co ktoś inny może uważać nie warte wydatku, dla mnie spokój o życie dziecka jest warty nawet 10 razy tyle, nie będę musiała nikogo prosić tylko odrazu umawiam się na cięcie, bez obawy i martwienia się porodem. Matki tez zasługują na komfort
 
Sara dzięks, poczytałam sobie i właśnie takiej opieki mi trzeba :tak:
W publicznym szpitalu po całonocnej akcji porodowej już godzinę po cięciu zostawili mi dziecko sam na sam na łóżku bez barierek, gdzie sama nie miałam czucia własnego ciała. Myślałam, że po tej zamartwicy ktoś będzie obserwował dziecko a tu nic, radź se babo sama i tak już było do końca pobytu (7 dni przez antybiotyk jaki oboje dostawaliśmy). Wstać mi kazano po 7 godzinach od cc, nikt mnie nie odprowadził pod prysznic, nie pomógł się umyć ani wrócić. Mało nie zemdlałam a w efekcie zakrwawiłam im łazienkę, korytarz i salę bo dostałam krwotoku z krocza (za co mnie opieprzyły siostry bo salowej tego dnia nie było i wyobraźcie sobie że wszystko czekało na następny dzień żeby ktoś uprzątnął!) mojej zakrwawionej pościeli też nie ruszyły :no:. Dziecko mi płakało praktycznie cały czas, ale nikt nie przyszedł pomóc, nikt też z mojej rodziny nie mógł wejść na salę. Tylko złośliwe komentarze że mój syn to jakiś wyjec i pirania a cały oddział przez niego nie sypia (strasznie mi pokaleczył piersi). Dla mnie to trauma która nie musiała mieć miejsca
 
Doktorowi Birkholzowi faktycznie najprawdopodobniej myli się, w którym szpitalu odbiera poród, tak jak ja zostałam potraktowana to nie życzę nikomu.
Pan doktor Birkholz po dwunastu godzinach gdy nadal mimo podłączonej kolejnej kroplówki z oksytocyną rozwarcie szyjki macicy wynosiło 2 cm stwierdził, że nie chcę współpracować. Absurd.
Zasugerowałam, wtedy panu doktorowi, że najprawdopodobniej coś jest nie tak jak powinno i martwię się o życie dziecka.
Pani położna Dagmara Kociecka (prowadząca szkołę rodzenia, do której rownież uczęszczałam) bardzo poleca naturalny poród, ja bardzo chciałam urodzić naturalnie, niestety nie dalo rady. Stać tą panią było tylko na powtórzenien absurdalnego stwierdzenia pana doktora.
Mitem jest, że można tam bez problemu otrzymać znieczulenie w każdej fazie porodu, ja prosiłam o nie przez kilka godzin.
W końcu doprosiłam sie o znieczulenie zewnątrzoponowe i otrzymałam je godzinę przed cięciem cesarskim, oczywiście przed cięciem cesarskim wykonano kolejne znieczulenia tym razem podpajęczynówkowe.
Pan doktor, który wcześniej stwierdził, że nie chcę współpracować w czasie operacji oznajmił, że faktycznie nie urodziłabym ponieważ pępowina ułożyła się przed główką dziecka, wymieniał też inne przyczyny ale ja nie byłam już w stanie słuchać tego pana.
Dziecko miało wgniecenie w główce, nikt nie zrobił USG główki, na szczęście wszystko skońmczyło się dobrze.
( Nikt w trakcie trwania porodu nie sprawdził choćby badaniem USG czy przypadkiem coś niedobrego się nie dzieje, pani położna przychodziła co godzinę pytając czy wszystko ok - a skąd rodząca pierwsze dziecko ma wiedzieć czy jest ok??????)
pan Birkholz w wykonywaniu zawodu kieruje się RUTYNĄ i to za pięć tysięcy złotych.
Pana Birkholza nie zobaczyłam już ani razu podczas trzydniowego pobytu w szpitalu Po cięciu cesarskim trzy dni !!!!!
Opieka nie spełniała wymogów klientek prywatnej kliniki, dziewczyna, z którą dzieliłam pokój również nie była zadowolona.
Co jakiś czas przychodziły kobiety ciężarne zobaczyć oddział.Zainteresowanie jest ogromne nic dziwnego porodówka Swissmedu w pierwszych latach funkcjonowania wypracowała sobie bardzo dobrą opinię, mnie poleciła ją znajoma rodząca tam w pierwszym roku funkcjonowania. niestety od tej pory wiele się zmieniło - na gorsze.

Nie polecam tam porodu naturalnego, bardzo można się zdziwić. Z tego co mi wiadomo, można sobie tam zażyczyć cięcia cesarskiego i umówić się na nie na konkretny dzień i godzinę - bez wskazań medycznych, były takie dziewczyny
w grupie w szkole rodzenia - bardzo są zadowolone, nie spotkały ich żadne przykrości.

Aczkolwiek opieka nad noworodkiem też nie jest zachwycająca, położna kąpie dziecko rano, po karmienu nie czeka aż dziecku się odbije, nie są systematycznie zmieniane pieluszki.
Za taką cenę powinny zostać wykonane u każdego dziecka badania USG - główki, jamy brzusznej i bioderek - o których oczywiście podczas opuszczania oddziału personel informuje, że należy je wykonać.

Pozdrawiam
 
reklama
MiLu jakoś nie jestem zdziwiona wcale tą opinią - chociaz u mnie było wszystko OK i nie było żadnych komplikacji, ale właśnie w takich sytuacjach jak Twoja wychodzi szydło z worka w jaki sposób narpawdę wygląda traktowanie pacjentek.
Ja szczerze poiwem, że dwa razy byłam na Klinicznej i jeśli chodzi o położne to naprawdę nie mam zastrzeżeń do Klinicznej oprócz tego że oczywiście są tam bardzo zarobione i jest straszny młyn, ale to nie ich wina. Plusem klinicznej na przykład było to ze zabiegi na dziecku dokonywane były na salach, przy matkach, a w Swissmedzie zabierają dziecko na badania.
Podobnie bardzo często na Klinicznej chodziły położne laktacyjne i inne położne, chociaż na przykład z płaczącym całą noc dzieckiem nie itrzymałam żadnej pomocy aż w końcu zasnęłam z wyczerpania z nim na rękach. No i oczywiście na Klinicznej nie dało się wypocząć - w nocy wiadomo że dzieci płaczą co i rusz jakieś, w dzień cały czas ktoś chodzi i ci ODWIEDZAJĄCY - koszmar - ludzie walą caymi tabunami jak trzoda, gruźlicze dziadki, wujki, nawet dzieci, na cholerę oni? Potem siedzą godzinami, bo trzeba "pogadać", nawet jak im się zwróci uwagę o załeżenie fartucha ochronnego to się burzą.
Lepiej wspominam porodówkę na Klinicznej niż w Swissmedzie - bardzo dobre warunki, salki z łazienkami, wspaniałe łóżka porodowe - to w Swissmedzie nawet nie miało podstawek pod kolana, nie wiadomo co z nogami zrobić... Ogólnie nie za bardzo.
Tak że na ile mogę porównać Kliniczną ze Swissmedem to faktycznie w Swiss można wypocząć (chociaz nei iwem jak na dwuosobowej sali bo przecież też są odweidziny na salach, no ale lepsze dwuosobowa niż sześcio...) wynudzić sie :-), ich atutem mogłoby byc znieczulenie, ale też słyszałam że są z tym problemy chociaż zapewaniali mnie że w każdej chwili, nie miałam takiej potrzeby, nie sprawdziłam, ale MiLu pisze że były jednak problemy.
Poza tym lekarze są wszędzie tacy sami, fajni i głupi - jednym słowem jak się trafi.

Pozdrawiam

Agnieszka
 
Do góry