reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porod w szpitalu Ujastek

wszelkie znieczulenia na Ujastku są bezpłatne:)

Do dziewczyn z jakąkolwiek cukrzycą: wg tamtejszej procedury taka kobieta po porodzie (SN i CC) zostaje w szpitalu przez siedem dni!!! Może być wszystko ok, ale muszą dokładnie poobserwować dziecko (które ma dość dużo badań) i matkę.
Ja sama cukrzycy nie miałam, ale leżałam na sali z dziewczyną, która rodziła tego samego dnia co ja, miała cukrzyce ciążową. Przy obchodzie lekarz poinformował ją, że mają takie procedury.

Ogólni powtórzę raz jeszcze - szpital jest komfortowy, wszędzie są łazienki (czyste i ładne), obsługa i opieka są ok. Gdybym miała wybierać ponownie szpital na bank wybrałabym Ujastek.

Pozdrawiam:)
 
reklama
wszelkie znieczulenia na Ujastku są bezpłatne:)

Do dziewczyn z jakąkolwiek cukrzycą: wg tamtejszej procedury taka kobieta po porodzie (SN i CC) zostaje w szpitalu przez siedem dni!!! Może być wszystko ok, ale muszą dokładnie poobserwować dziecko (które ma dość dużo badań) i matkę.
Ja sama cukrzycy nie miałam, ale leżałam na sali z dziewczyną, która rodziła tego samego dnia co ja, miała cukrzyce ciążową. Przy obchodzie lekarz poinformował ją, że mają takie procedury.

Ogólni powtórzę raz jeszcze - szpital jest komfortowy, wszędzie są łazienki (czyste i ładne), obsługa i opieka są ok. Gdybym miała wybierać ponownie szpital na bank wybrałabym Ujastek.

Pozdrawiam:)
no to wbiłaś mi klina :-D W sobotę mam wizytę u swojego lekarza prowadzącego to go zapytam, czy rzeczywiście czeka mnie taka dłuuga hospitalizacja. Tyle, że ja na pompie insulinowej jestem, to jeszcze inaczej niż na penach...
 
a więc może to zależy od wyników badań lub lekarza, ale piszę co widziałam:) Tak jak mówię - ja cukrzycy osobiście nie miałam.

Aśka1987: tak jak pisałam kilka postów wcześniej, przy łóżkach są telefony, jest do dyspozycji doradca laktacyjny a położne są przeszkolone. Zawsze można poprosić o pomoc i zawsze ktoś pomoże. Musisz się jednak liczyć z tym, że jeśli oddasz dziecko na noc na noworodki, to co trzy godziny będzie miało podawane MM. A wierz mi, ciężko jest opiekować się dzieckiem po porodzie - zwłaszcza w nocy. Ogólnie - jeśli ktoś chce karmić to karmić będzie.

P.S. Ja też tak bardzo chciałam karmić. I... wytrzymałam 1,5 miesiąca. Zbyt uciążliwe i dyskomfortowe było jak dla mnie ciągłe uczucie pełnych piersi, ciągle coś kapie, mimo odciągania, więc chodziłam ciągle w staniku i wkładkach. Mała cały czas chciała cyca, bo przysypiała. I to gadanie wszelkich położnych - proszę budzić dziecko. Fajnie - tylko akurat moje spało kamiennym snem przy piersi. Odstawione ryczało. Więc ściągałam i dawałam butelką. Ale miałam dość siedzenia całe dnie i kombinowania. Jednym słowem to nie dla mnie.

Ale oczywiście życzę wszystkim powodzenia i wytrwałości:)
 
Ja rodziłam na Ujastku 5 marca SN.
Odnośnie tych telefonów przy łóżkach, to ja nie wiedziałam jak to działa, a to jest tak, że jak sie podnosi słuchawkę, to już telefon dzwoni na dyżurkę ;)
A teraz opiszę swój poród. Mam nadzieję, że trochę Wam zobrazuję jak może to wszystko wyglądać.
W poniedziałek (tydzień po terminie) przyjęto mnie na patologię ciąży i o godz. 15 założyli mi balonik, który miał na celu przygotować szyjkę do wywoływania, które miało się odbyć nastepnego dnia o godz.6 rano poprzez podanie kroplówki z oksytocyną. W miarę szybko zaczęły mi się regularne skurcze. Około 23:00 zdjęli mi balonik i przenieśli na salę przedporodową i tam to już był hardcore! Błagałam ich żeby mi podali znieczulenie ZZO, ale ciągle miałam za małe rozwarcie żeby mi podać, bo tylko 2 cm i musieli czekać jeszcze na wyniki badań, czy w ogóle mogą mi podać (moje badania już były nieaktualne).. Miałam na początku trochę wredną położną i w żaden sposób mi nie pomagała, tylko wkurzała. Dodam że sporo byłam podpięta pod KTG, a na leżąco ten ból to już w ogóle masakra była. Prawie w panikę wpadałam, że nie dam rady itd., trzęsły mi się nogi, w ogóle całe ciało, bluzgałam, mówiłam, że nie chcę wiecej dzieci bla bla bla :p, no i przyszła inna położna, bo mieli zmianę - dosłownie Anioł! Zbadała mnie i mówi, ze 3 cm rozwarcia, że wyniki są ok i że za chwilę przyjdzie lekarz żeby mnie zbadać i mi podadzą to wymarzone znieczulenie. Super mnie motywowała i na prawdę czułam się o wiele silniejsza :). Kazała mi jeszcze pod prysznic wejść zanim przyjdzie lekarz. No to weszłam, tam jeszcze z 5 skurczy i zaczęłam przeć i oni wszyscy krzyczą, żebym przestała, bo mi szyjka pęknie, bo za małe rozwarcie! A ja nie mogę przestać! Przyszła lekarka, bada mnie i mówi, że już praktycznie pełne rozwarcie i szybko na salę porodową na fotel. Do tej pory nie czaję w jaki sposób tak szybko zmieniło mi się rozwarcie??? Sam personel się dziwił jak woda może szybko rozluźnić mięsnie! Dziewczyny cały poród siedźcie pod prysznicem! A końcówka, to już nie była taka zła, chyba przy trzecim taki porządnym partym mój synek już był na świecie :). I tak sie skończyło że cały poród trwał 4,5 godz i nie dostałam żadnego znieczulenia :). Urodziłam o 3:35. A gardło od darcia się bolało mnie przez 2 dni :p. Byłam nacieta na 1 cm. Szyją pod miejscowym znieczuleniem, ale na mnie to nie działało i trochę szczypało i ciągnęło to szycie. Cycki mnie bolały już po 1 dobie, bo miałam nawał i niedrożne kanaliki i małemu było ciężko ssać. Poranił mi sutki i wtedy zjawiła się przemiła pani - doradca laktacyjny. Kazała aby mąż kupił mi laktator medela i przyniosła taką maszynkę, że elektrycznie mi się ściągało mleczko (ściągałam żeby udrożnić kanaliki, a odciągnięte mleczko dawałam z butelki na koniec karmienia). Kazała też żeby mąż mi kupił nakładki silikonowe Aventu i ważne aby były w rozmiarze M, a nie S, bo te małe są za małe dla każdego. No i tu kicha, bo do tej pory ich musze używać, tak mały sie do nich przyzwyczaił, że nie umie chwytać gołych sutków :(. A potem to w domu trzeba robić okłady z zminej, utłuczonej kapusty po karmieniu, a przed gorący przysznic. Ja akurat dziecko miałam non-stop przy sobie. Jedynie zabrali go 4 razy na badanie słuchu, serca, szczepienie i do kąpieli, ale to już z mężem. Nawet raz nie dostał mm :). Cały poród był ze mną mąż i nie wyobrażam sobie nawet abym była tam sama. To bardzo ważne wsparcie!!
Tych wielkich podpasek weście sobie 2 opakowania, bo nawet jeśli nie będziecie dużo krwawić, to ważne aby często je zmieniać. U nas w sali TV służyło jako uspokajacz dla dzidziusiów, a nie dla nas ;) (dziecko nie lubi ciszy, bo w brzuszku miało hałas!). łazienki nie są zamykane na klucz i na patologii w czasie podmywania weszła mi położna, ja goła dupa a ona ze mną rozmawia, ale po porodzie to kobieta jest tak obdarta z intymności, że takie rzeczy ma w nosie. Jak mnie pionizowała pielęgniarka (2 godz po porodzie), to kazała mi siąśc na kibelku i sikać przy otwartych drzwiach(trzeba do 6 godzin po porodzie, bo inaczej założą cewnik). Jak nie będziecie mogły zrobić kupki w ciągu 3, 4 dni, to kupcie sobie czopki glicerynowe, bo potem może być masakra!. Aaaa zapomniałam napisać, że ja nie miałam lewatywy, bo skurcze skutecznie mnie oczyściły ;). Po porodzie SN podają paracetamol 2 tabl co 6 godz jak boli brzuch. Dziecko po pierwszym karmieniu śpi bardzo długo, bo jest zmęczone i pielęgniarka kazała mi go obudzić po 3 godzinach, a doradca powiedziała, że po pierwszym karmieniu należy dac dziecku odpocząć ile chce - rozbieżność i ja nie wiem jak powinno się postąpić :/. Na sali trzeba zapisywać godziny karmień, kupek i siusiu i tą kartę zabierają przy wypisie. Jedzenie jest dobre i jak dla mnie wystarczające + duża ilość wody niegazowanej we własnym zakresie (najlepiej z dozownikiem, bo wygodnie).
Podsumowując: Ja jestem zadowolona z opieki! Personel miły i pomocny! Jak dla mnie największym minusem są zbyt wysokie łóżka zarówno na sali przedporodowej jak i poporodowej - jak sie siedzi, to się nie siega do podłogi, ale to chyba nie jest jakieś straszne ;).

Jak macie jakieś pytania, to piszcie, a ja postaram się pomóc ;)
 
Leżałam po CC na patologii, bo miejsc chyba nie było na zwykłym w każdym razie generalnie jestem bardzo zadowolona z pobytu tam i nawet trochę zaskoczona super warunkami. Wszystko dostaje się gratis, więc nie potrzeba podkładów swoich na łózko, ani też podpasek poporodowych, leżą w każdej sali do wykorzystania (na zdjęciu niżej widać na półce leżące). Tak samo czopki w razie problemu z wypróżnianiem roznosiła położna. Łazienki w pokojach są, mają możliwość zamknięcia, ale dla bezpieczeństwa położne wolały, żeby się nie zamykać.
Obiad gotowany przez nich nie catering i sztućce, czy też kubek zbędny. Lewatywa też robiona na ich koszt. Mleko dla malucha dostaje się w takich fajnych buteleczkach jednorazowego użytku Bebilonu. Sieć wifi ogólnodostępna, a dla mnie człowieka zarażonego siecią było to fajne udogodnienie :-).
Jeśli chodzi o sam zabieg to był błysk, później pionizacja już nie była fajna:sorry2:, ale z dnia na dzień coraz lepiej szło.
Pod kroplówką przed CC. Na 2h przed zabiegiem miałam już skurcze całkiem bolesne co 2 minuty na ponad 100% na KTG :)
20130319_213947.jpg

Sala przedporodowa:
DSC_0510.JPG
 
Chodzi o krzepnięcie i elektrolity (potrzebne do znieczulenia i CC), dawniej na stronie Ujastka były wypisane jako wymagane, teraz widzę, że już zniknęły. Zdali sobie sprawę, że to bez sensu, bo te badania ważne są góra trzy dni- więc głupotą jest tak częste bieganie do lekarza po skierowanie i potem na badanie. A prywatnie taki zestaw kosztuje około 40 złotych, więc myślę, że nie ma sensu. A jest spora część lekarzy, która uważa, że te badania są ważne 24h. Zależy na kogo się trafi. Więc nie ma co szaleć.

P.S. Tylko jak się chce ZZO to mówcie o tym od razu po przyjęciu na oddział, to będą wiedzieli, że muszą pomyśleć o takich badaniach.
 
reklama
Witam,
Dziś z Małżonem byliśmy w Ujastku. Wybraliśmy niby szybszą drogę autostradą (jesteśmy ze Skawiny) a później trafiliśmy na takie manowce, że szkoda gadać, wracaliśmy już miastem i byliśmy o jakieś 10 minut szybciej.
Pierwsze wrażenie - zadupie totalne, parking płatny (niestrzeżony 4 zł za całą dobę) i strzeżony pod samym oddziałem gin-położniczym 5 zł (chyba też za dobę czy tam dzień..) Ogólnie wchodząc do szpitala widać już, że jest bardzo nowocześnie, przestronnie i czyściutko. Weszliśmy na oddział gin-położniczy i tam czekaliśmy na położną. Przyszła kobietka taka w wieku może 45-48 lat, bardzo miła, dość bezpośrednia i zaczęła nas od razu odprowadzać. Są sale przedporodowe - wszystkie są jedynki i tam na okres rozwierania szyjki może przebywać osoba towarzysząca, jak i też rodzina, każda przedporodowa ma swoją łazienkę. Później jak zaczynają się parte to jest przejście z tego pokoju do sali porodowej i tam też może przebywać osoba towarzysząca. Później po porodzie (tylko nie dopytałam po jakim czasie, powinno być ok 2 h) matka z maluchem przenoszeni są do sali poporodowej - są sale jedno lub dwu osobowe, każda sala z własną łazienką.
Jest możliwość aby osoba towarzysząca przebywała później cały czas z matką i maluchem na takiej sali, wtedy ma tam swoje łóżko itp i tylko to jest płatne i to koszt 300 zł za dobę.
Później poszliśmy do sali konferencyjnej.
Bezpłatnie szczepią ma WZW tymi co NFZ zapewnia, ale ponoć pytają się pacjentki czy chce żeby szczepiono Engerixem to wtedy pediatra wystawia receptę i tam jest apteka i można szczepionkę dokupić, jak apteka będzie zamknięta bo poród będzie w nocy czy coś to nie ma problemu bo dziecko można zaszczepić przed wyjściem tylko trzeba im powiedzieć, że chce się Engerixem i to koszt ok 45-50 zł ta szczepionka w aptece. A jakby np. w aptece nie było to można sobie kupić samemu tą szczepionkę, oni tylko wtedy mają wiedzieć z jakiej to apteki szczepionka no i musi być specjalnie opakowana. Położna sama powiedziała, że to jest w tym momencie b.dobra szczepionka bo ma o połowę mniej rtęci niż refundowane i nie ma takich odczynów poszczepiennych i nie ma żadnego problemu z jej zdobyciem - w Siemiradzkim twierdziło babsko, że jej nie ma na rynku, a jak chcę szczepić jak sama ją jakimś cudem dostanę to muszę podpisać zgodę, że na własną odpowiedzialność, a poza tym skoro tamte są na rynku to wcale nie są złe (PORAŻKA!) A no i Pani mecenas (bo w tej sali konferencyjnej była położna, mecenas i jeszcze jedna kobietka chyba też położna) poinformowała, że można odmówić szczepienia, nie wyrazić w ogóle zgody i nikt nie będzie robić problemów, tak samo z kąpielą np. są kobiety które nie wyrażają zgody na kąpiel dziecka przez pobyt w szpitalu no i nie kąpią.
Do szpitala obowiązkowo dowód osobisty, karta ciąży i grupa krwi oryginalna - resztę badań np. jeśli chodzi o badania do ZZO oni i tak robią każdej na miejscu.
ZZO bezpłatne (jak to określili w prezencie od właściciela szpitala), są też butle z podtlenkiem azotu.
Dla dziecka mają być dwa zestawy ubrań - pakiet startowy w rożku (rożek i do rożka włożone chusteczki mokre, niedrapki, czapeczka, 1 szt body długi rękaw + pajac długi rękaw lub kaftanik i śpioszki) i to włożone do środka, osobno już drugi zestaw ubranek też z długim rękawem.
Nie trzeba mieć ze sobą planu porodu (w Siemiradzkim kazali ze sobą mieć plan porodu
pechowiec.gif
, miał być także adres położnej środowiskowej i adres przychodni lekarza rodzinnego). W Ujastku potrzebują tylko adres przychodni (adresu położnej nie potrzebują), planu też nie (no chyba, że ktoś chce) jedynie można sobie napisać takie ważniejsze rzeczy, że np. Szczepić szczepionką Engerix itp.
No i to chyba wszystko.
W niedzielę byliśmy w Siemiradzkim - totalna klapa - jak jakaś będzie zainteresowana to piszcie PW to napiszę co i jak.
 
Do góry