reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porodówki w Cęstochowie...

Dzięki za szybką odpowiedź marta870
Co do porodu to mam nadzieje że tak jak pierwsze dziecię drugie też urodzę siłami natury aczkolwiek narazie mam położenie miednicowe ale ponoć można sn rodzić nie chciałabym cesarki (boje się)i gdzieś mi się źle kojarzy. A wogóle to chciałabym nawiązać jakiś kontakt z kobietami które też miały położenie miednicowe w drugiej ciąży i jak u nich przebiegał poród.
marta870 narazie widzę że tylko my dwie zaglądamy na to forum pozdrawiam




 
Ostatnia edycja:
reklama
SabrinkaG nie masz za co dziękowac ;) a Ty sie nie bój bo nie ma czego, nie mysli sie wtedy o niczym tylko o tym zeby malenstwo było zdrowe i pomyslnie sie wszystko zakończyło. Jeszcze masz sporo czasu wiec malenstwo jeszcze moze sie obrocić ;) odpoczywaj i nie stresuj sie bo nie ma czym. Pozdrawiam
 
Ja rok temu rodziłam na PCK. Opieka podczas porodu był raczej znośna, lekarz super ale jeśli chodzi o warunki sanitarne po porodzie to koszmar. Ja leżałam na sali czteroosobowej, ciasno duszno, do łazienki trzeba było przejść cały korytarz, tylko dwie kabiny w toalecie na jakieś 30 osób, dwa prysznice, nie ma gdzie się podmyć. Naprawdę jak na wagę oddziału, gdzie skorzystanie z toalety zajmuje czasem nawet pół godziny a prysznic powinno się brać kilka razy dziennie to warunki wręcz uwłaczające. Położne też jak się trafi, były bardzo pomocne, ale mnie się jakoś zawsze trafiały jędze.
Koleżanka rodziła na PCK pierwszego syna, była zadowolona, drugiego na Mickiewicza i stwierdziła, że na Mickiewicza było chyba lepiej.
 
Dziewczyny a powiedzcie mi taka jedna rzecz czy butelke na mleko(gdybym nie mogla odrazu karmic),mleko i glukoze trzeba miec dla dziecka czy to tez szpital zapewnia?



 
rodziłam w lipcu na PCK i mleko zapewniał szpital chociaż ja karmiłam piersią i tylko raz byłam u położnych bo mi dziecko bardzo płakało to od razu dały butlę i był spokój...
 
Dzieki A-ASIA
Możliwe że się minełyśmy w szpitalu w lipcu ja leżałam wtedy na ginekologii na podtrzymaniu a w tej chwili świruje bo nie moge sie doczekac kiedy bede juz miala malucha poza brzuchem (z tym doczekaniem to chyba moja pierworodna bardziej sie nie moze doczekac i to chyba przez nia) Pozdrawiam




 
Sabinka - całkiem możliwe ale wtedy to były takie upały że ja po porodzie to tylko na sali byłam po korytarzu sporadycznie jedynie do wc... leżałam na pierwszej sali od porodówki:) a urodziłam szybciutko bo 3 godziny od wejścia na izbę:)
a doping widzę niezły to się dłużyyyy.... no jeszcze troszkę Ci zostało... ale szybko zleci a potem to już wszystko na zwiększonych obrotach;)
 
Ach te lipcowe upały teraz to człowiek troche za nimi tęskni jak za oknem pół metra śniegu i -15 stopni...
Byłam w podobnej sytuacji zakaz wstawania tyle co do wc i z powrotem wyspałam się wtedy a wszystkie czasy a teraz już nie mogę, maleństwo w brzuchu za bardzo się wierci i budzi mnie nawet w środku nocy i mimo ze się nie wysypiam to uwielbiam te kopniaki :-D




 
a no właśnie - w lecie za gorąco w zimie za zimno jesienią deszcze i szaruga...
ja pamiętam końcówkę ciąży to spałam w ososbnym pokoju sama na łóżku bo i jak dla mnie wygodniej i wydawało mi się że bezpieczniej no i bardzo chrapałam co nawet mnie moje własne chrapanie niejednokrotnie budziło...a kopnięcia to swoją drogą...:)
 
reklama
Hej.
Ja pierwsze dziecko rodziłam na Parkitce...
ale zanim tam trafiłam odwiedziłam na własne życzenie szpital na Tysiącleciu...bo naczytałam sie dobrych opini...najważniejsze to jest to czy masz tam swojego lekarza, przez czas jaki tam byłam to zauważyłam, że jak masz lekarza to jesteś pania, nie masz - czekaj az coś sie stanie. Ja tak właśnie trafiłam z małowodziem - miałam maluteńko wód płodowych od 35 tyg.Trafiłam na oddział i miałam być monitorowana na USG i KTG. Na dzień dobry dowiedziałam się, że jak nic sie nie dzieje to niepotrzebnie przyjeżdżałam, ale mnie przyjęli...I to by było na tyle - leżałam i leżałam 4 dni,i tylko na obchodzi za każdym razem pytali - czy się coś dzieje - i tyle....wiec juz 4 dnia moja mama udała sie z awanturą do ordynatora ze nie przeprowadzono kontroli USG nawet na przyjeciu ani ani raz poźniej, KTG też nie, a jakby dziecko nie żyło -lekarz na to :a ruchy są wyczuwalne, jak są to spokojnie, poza tym mamy zepsuty USG, wiec nie ma szans na badanie" No to wtedy mam dyrektorem postraszyła i USG tego samego dnia sie naprawiło, lekarz zrobił mi od niechcenia badanie i stwierdził, ze mam czekać, z dzieckiem ok. W nocy wyleciał mi czop, wiec położna zbadała mnie i stwierdziła ze ma 3cm rozwarcia i na porodówkę mnie wzięli...dostałam środek rozkurczowy i miałam sobie leżeć i czekać....przespałam wtedy calutką nocke, bo mi przeszły bóle, a dzieci sie nad uchem nie darły, bo na sali leżałam z mamusiami i dziećmi.:dry: Rano mnie paniusia jakaś zbadała i stwierdziła, że nic sie nie dzieje i tak 6 dnia wypisano mnie do domu. Sobota to była...Moja ginka myślałą, ze wyjdzie z siebie, odesłała mnie w poniedziałek na Parkitkę, bo tak kiedyś miała dyżury..

I tu polecam szpital wojewódzki. Od samego początku byłam miło traktowana, badania miałam robione od razu, Ktg stało przy moim łoźku i robiono mi co jakiś czas.
Dość długo niestety nie trafiałam na porodówkę, mimo 10 godzin skurczy co 5 minut...bo nie było rozwarcia...ale jak juz tam trafiłam, to połozne przemiłe, uspokajały mnie, mogłabym wstac, poskakać na piłce, prysznic był do dyspozycji, niestety z przyczyn małowodzia - musiałam być ciągle pod KTG, wiec leżycho...i tak minęło 14 h, aż z braku postępu porodu i niewspółmierności główkowo-miednicowej i słabnącego tętna dziecka trafiłam na sale operacyjna....opieka po porodzie milutka, obchód rewelacyjny, wszystko jak najlepiej...fakt faktem lekarz dość długo zwlekał z decyzja o cesarce, a moze mnie sie tak wydawało... teraz tez zamierzam rodzić na Parkitce, bo tam moja gin dyżuruje znowu.
 
Do góry