Hey kobietki,Słuchajcie mam taki problem.Jestem z mężem od 5 lat(dwa po ślubie)...Za każdym razem gdy przychodzi wyjazd na weekend do jego rodziny(droga do nich to 1 h pociągiem)to jest awantura.Już tłumaczę konkrety:Otóż jego mama przez pierwsze 3 lata naszego związku gnębiła mnie(i to dosłownie)z tym,że zawsze wtedy gdy mojego Ł nie było akurat w pobliżu i mojego syna(ma 6 lat),lecz Ł nie jest biologicznym ojcem.I nie chodzi tu o konflikt synowa-teściowa jak w kawałach,ja miałam naprawdę przechlapane,ale tu w sumie nie chodziło mi już o mnie lecz o moje dziecko>Podam jeden przykładrzyjechali do nas i męża mama dała naszej córce(mamy syna i córeczkę-Ł jest małej biologicznym ojcem)misia przy naszym synu mówiąc"babcia zawsze pamięta o mojej wnuczce"synek nie dostał nawet lizaka.Jesteście wszyscy rodzicami więc się domyślacie jak wtedy zabolało mnie serce.To tylko jeden przykład na milion...Zawsze byłam w stosunku do teściowej w porządku,zawsze pełen szacunek i nawet w momencie gdy ona mnie obrażała swoimi stwierdzeniami ja się nie odzywałam.Przez pierwsze miesiące mężowi nic nie mówiłam,ale zaczęłam to robić i mąż wiedział o każdej przykrości wyrządzonej mi czy naszemu dziecku przez teściową...Mąż,ale to nigdy nie stanął w mojej obronie...Rok temu teściowa zmarła,lecz ja nadal tam nie lubię jeździć(lubie teścia-on mnie chyba też)ale nie mogę się przełamać,to wszystko we mnie nadal siedzi.To co przeszłam z jego matką nie da się zapomnieć w ciągu roku.Mąż za każdym razem gdy ja nie chce jechać obrażą się na mnie,w domu traktuje mnie jak powietrze...Zawsze mu mówię,że może jechać sam,nawet dzieci nie musi brać.Moja mama mieszka mieszka kilka ulic od nas i on ze mną nie odwiedza mojej mamy,bo gdy ja do niej idę na 2-3h to on chce odpocząć po pracy i ja nie mam mu tego za złe moja mama też nie,wszyscy to rozumieją,a on?Ja nie mam prawa nie chcieć jechać do teścia,według męża to mój chyba obowiązek,a co z moim zdaniem?On tego nie rozumie,że to w połowie jego wina,że jestem tam uprzedzona do nich skoro nigdy nie stanął w mojej obronie i nie okazał wsparcia gdy go potrzebowałam przez jego matkę....Co mam zrobić?Wojna toczy się między nami od 3 lat,jestem już zmęczona...:-/
Doradźcie coś,bo przez to sypie mi się małżeństwo...
Doradźcie coś,bo przez to sypie mi się małżeństwo...