reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpitale, kliniki,lekarze, połozne KRAKÓW

reklama
hej dziewczynki! Pytam te co rodziły na ujastku - macie może jakąś sprawdzoną pielegniarke z Ujastka taką która zajęła się wami i dzidziusiem po porodzie przez te pare dni wam pomagała? Jeśli tak to podzielcie się info i powiedzcie ile bierze?? Bardzo mi zalezy na tej info jak najszybciej bo już 5 lipca mam cc.
 
No ja tez sie rozglądam za jakimś miejscem porodowym ;-) biorę pod uwagę żeromski, siemiradzki albo rydygier! Chociaz z tego co widze kazdy pisze co innego, podejrzewam w zależnosci od włąsnych doswiadczeń. co do ujastku, to znam 2 opinie, pierwsza kolezanki ktora źle pozszywali po nacieciu krocza i wdalo sie zakarzenie, druga dziewczyny ktora trafila tam po rundce pomiedzy zeromskim, kopernikiem a ujastkiem, Porod zakonczony cc, z tego co wiem juz po 5 dniach wyciagneli szwy, i byl problem z przystawieniem dziecka do piersi. Tzn pokazuja jak to zrobic tylko na wyraźne żadanie! A o siemiradzkim ktos moze cos wie??
 
No ja tez sie rozglądam za jakimś miejscem porodowym ;-) biorę pod uwagę żeromski, siemiradzki albo rydygier! Chociaz z tego co widze kazdy pisze co innego, podejrzewam w zależnosci od włąsnych doswiadczeń. co do ujastku, to znam 2 opinie, pierwsza kolezanki ktora źle pozszywali po nacieciu krocza i wdalo sie zakarzenie, druga dziewczyny ktora trafila tam po rundce pomiedzy zeromskim, kopernikiem a ujastkiem, Porod zakonczony cc, z tego co wiem juz po 5 dniach wyciagneli szwy, i byl problem z przystawieniem dziecka do piersi. Tzn pokazuja jak to zrobic tylko na wyraźne żadanie! A o siemiradzkim ktos moze cos wie??
nie dziwie sie, ze na zadanie skoro mamusie wrzeszcza na pielegniarki, ze nie sa idiotkami i potrafia dzieci karmic... to pielegniarki dystans zachowuja...
zreszta to subiektywne odczucie kazdej mamy
 
kasiula moja kolezanka tam rodzila 2 dni temu, jak bede z nia rozmawiac to wypytam sie o wszystko. Napisze na watku o zeromskim jak cos ;-)

A kto zna fajna polozna srodowiskowa? Wiem ze sa polozne srodowiskowe dzialajace na terenie nowej-huty ale ja szukam kogos w rejonie srodmiescia bardziej.
 
dziewczyny a do Żeromskiego potrzebne sa ciuszki dla dziecka, na wyjscie wiadomo, ale na pobyt w szpitalu??

Ja rodziłam w Żeromskim trzy lata temu, ale z tego co wiem, nic się w tej kwestii nie zmieniło i jeśli nie dasz swoich ciuszków, ubiorą Ci dzieciątko w szpitalne. Ja miałam swoje. Popakowałam sobie kompletami (wzięłam 3, mąż musiał dowieźć, bo szybciej się zbrudziły) do jednorazowych reklamówek i po porodzie jeden z kompl. dałam położnej, żeby ubrała w nie córcię.

Magda_Mr skąd takie zdanie o Chrostowskim? Bardzo jestem ciekawa. Ja byłam u niego tylko raz, na usg połówkowym i wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Szkoda, że nie pracuje w żadnym szpitalu, bo może bym się na niego zdecydowała...

W obecnej ciąży chodzę do dr Juszczyka i mam kilka pytań do dziewczyn, którym prowadził ciążę. Zgłosi się jakaś chętna? :happy:
 
Ostatnia edycja:
Rodziłam niedawno NA SIEMIRADZKIEGO i zdecydowanie odradzam!! Wspominam to jak najgorszy horror i do dzisiaj nie mogę się nadziwić, że można w dzisiejszych czasach być jeszcze skazanym na taki poród.



Prawda jest zazwyczaj taka, że poród ściśle zależy od położnej, a na Siemiradzkiego można ją sobie zamówić (800zł). Moja ginekolog poradziła mi ten szpital i Panią Olimpię . Zawczasu załatwiłam formalności i wykupiłam opcje:

  • · Poród rodzinny +
  • · Położna Olimpia (dodatkowo sprawdziłam w necie - świetne opinie, jeśli w ogóle nie najlepsze ze wszystkich) +
  • · Salka dwuosobowa po porodzie.
Poród mój wyglądał następująco – rodziłam przez całą noc na korytarzu na patologii (bo prawdopodobnie akurat brakowało salek na porodówce).


Przyjechałam do szpitala na zleconą próbę oksytocynową (było już kilka dni po ustalonym terminie porodu), niestety na tej próbie odeszły mi wody. O godz. 16:00 Zakwaterowano mnie do 6-o osobowej sali na patologii, gdyż akurat brakowało salek na porodówce. Byłam wyrozumiała i miałam pełne zaufanie do Pani Olimpii, dlatego sądziłam, że niedługo coś się zwolni i mnie przeniosą – każdemu szpitalowi może się zdarzyć chwilowe przeciążenie. Moja położna Olimpia kończyła właśnie swój dyżur i poszła do domu w myśl zasady – jak to określiła – że dopóki nic się nie dzieje nie jest potrzebna. Ale o godz. 23:00 dalej byłam na patologii, a zaczęły mi się skurcze. Ponieważ byłam na oksytocynie, a moja szyjka macicy nie chciała się otworzyć, miałam bardzo bolesne skurcze, od samego początku co 4 min. Położna (?), która akurat miała na patologii dyżur była poirytowana tym, że wyszłam na korytarz z salki i chciałam pochodzić. Nakazała, żebym spróbowała się przespać, albo wzięła sobie prysznic. Raczej uważałam się zawsze z osobę wytrzymałą na ból, ale te skurcze były straszne – prysznic tylko pogarszał sprawę, a na łóżku zwijałam się z bólu, a konkretniej kładłam na podłodze pod łóżkiem tak to bolało. Położna z dyżuru była wściekła, bo reszta dziewczyn z mojego pokoju wpadła w histerię (wszystkie dopiero czekał poród i strasznie się wystraszyły) więc wspaniałomyślnie przystała jednak na to żebym po korytarzu chodziła. Sama jak sądzę poszła spać, a w każdym razie zniknęła ze swojego stanowiska. I tak zostałam na tym korytarzu sama, z koszmarnymi skurczami co kilka minut, a o mężu – którego nie można tam było wpuścić, i o drabinkach albo piłce mogłam pomarzyć (taki ekstra rodzinny poród). I co najlepsze tak do samego rana. Godzina za godziną nie mogłam uwierzyć, że wszyscy mają mnie tak dokładnie w d…e, że nikt nie przenosi mnie na porodówkę, żebym mogła rodzić na sali, z mężem, i w warunkach cywilizowanych, bo wątpię w czystość tego korytarza, a na kolanach po nim chodziłam i twarzą ciągnęłam po ścianie. Dwa razy w ciągu nocy miałam badanie – położna na siłę pchała mi rękę, żeby rozszerzyć moją szyjkę macicy, bo pomimo już tylu godzin dalej się nie otwierała ( w efekcie mam dzisiaj pękniętą szyjkę macicy). Błagałam ich o cesarkę, ale powiedziano mi, że u nich urodzę naturalnie!


O chyba 6:00 rano zdecydowałam, że jednak nikt tego za mnie nie zrobi i zadzwoniłam do Pani Olimpii, że już nie mam siły nawet stać o własnych siłach – i takim to sposobem wreszcie trafiłam na porodówkę. Najpierw do pokoju przygotowań, gdzie położne z tego oddziału nakazały mi wziąć długi prysznic, a dokładnie lać gorącą wodą po brzuchu przez co najmniej 20min. Ostatnio się dowiedziałam, że tego nie wolno absolutnie robić, bo grozi odklejeniem łożyska, ale wtedy zastosowałam się do zaleceń, a ból pod tą ciepłą wodą był już zupełnie masakryczny. Położne szybko jednak uciszyły moje jęki arogancko informując mnie, że nie jestem na oddziale sama, a niektórzy śpią. Najbardziej bałam się, że zrobią krzywdę mi i mojemu dziecku. Siedziałam więc cicho w kuckach pod prysznicem nie mogąc uwierzyć, że to co się dzieje to mój poród. Następnie przy lewatywie przeprosiłam położną za to że wcześniej śmiałam zajęczeć za głośno i z pokorą wysłuchałam stwierdzenia, że „no trochę się za mocno egzaltowałam”. Następnie przeniesiono mnie na salę do porodu, wpuszczono męża i pojawiła się Pani Olimpia. To czysta paranoja – byłam już w tak złym stanie, że nie mogłam sama dojść do kibla w tej salce, żeby się wysikać, zresztą myślę, że o tym, w jak złym byłam stanie świadczyć może fakt, że dostałam wtedy znieczulenie od razu podpajęczynówkowe, a nie zewnątrzoponowe. Tak się trzęsłam, że bałam się, że nie będą w stanie się wkłuć we mnie albo nie zdążą pomiędzy skurczami. Znieczulenie jest fantastyczne. Zasnęłam po nim na 2 godziny, a kiedy się przebudziłam od razu zaczęła się druga faza porodu – nawet nie wzięłam już drugiej dawki znieczulenia, którą zawsze proponują. Faza porodu właściwego w porównaniu z tym co, przeszłam wcześniej, to była betka. Trochę pękłam w ostatnim parciu, więc Pani Ola szybko mnie zaszyła – tu akurat żałowałam, że nie wzięłam tej drugiej dawki znieczulenia, bo to jednak bolało, a wiem że dziewczyny po drugiej dawce nic nie czuły z szycia. I wszystko co złe – myślałam - już za mną. Euforia z posiadania dziecka była tak duża, że nawet podziękowałam jeszcze Pani Olimpii czekoladkami i dobrym trunkiem, podobnie pielęgniarkom i położnym na oddziale. A także mojej ginekolog, która prowadziła moją ciąże i zorganizowała poród w Siemiradzkim. Do niej jeszcze oczywiście poszłam w połogu na kontrolne badanie – tak wszystko pięknie i ładnie. I postanowiłam czym prędzej zapomnieć o koszmarze porodu. Aż tu właśnie ostatnio byłam u innego ginekologa i okazuje się, ŻE MAM PĘKNIĘTĄ SZYJKĘ MACICY – a jak to określił ten lekaż – wystarczyło tylko 2 szwy założyć, ale taką fuszerkę odstawiają w tych szpitalach. Teraz porządek może zrobić tylko plastyka. I co teraz myślę o Pani Olimpii i Siemiradzkim?
 
Czytając wypowiedz powyzej o Siemiradzkim bylam zdziwiona i zszokowana (szczerze wspolczuje)
Ja rodzilam na Ujastku, zaznaczam od razu ze ani moj lekarz tam nie pracuje ani nie mialam tam zadnej zaprzyjaznionej poloznej.
Trafilam tam o 6 ze skurczami co 10-5 minut i rozwarciem 3-4 cm, od razu po badaniu dostalam swoja sale przedporodową w której siedzielismy wraz z męzem az do 16. Bardzo wysoki standard sali nowe łóżko, duza sofa dla męza, pilka itp no i własna łazienka. Co jakiś czas przychodziła pani położna (ktorej imienia niestety nie pamietam) i robila badania, i motywowala mnie rozmowa (zwlaszcza gdy nadchodziły bole krzyzowe). Chcialam miec znieczulenie ale nie mialam aktualnych badan krwi wiec szybciutko mi je zrobili; niestety przy ktg dziecku spadlo tetno do 50 i nie moglam dostac znieczulenia gdzyz obawiali się ze zaszkodzi to dziecku. Nie powiem, ból byl straszny....już pod sam koniec nie moglam go rozchodzic bo paralizowalo mi nogi i darłam się jak wariatka, ale nikt mnie nie uciszał itp....Jak juz o 16 stwierdzono ze mam odpowiednie rozwarcie poszliśmy na sala porodową obok ( tez super zaopatrzona) no i zaczelo sie parcie - położna powiedziala jak to robić skutecznie itp. Potem przyszła pani doktor która zasugerowala abym zgodzila sie na lekkie naciecie (ktore latwiej zszyc po porodzie) gdyż i tak wiekszoc kobiet pęka przy porodzie a taką ranę trudniej zszyc i dłuzej się goi.... Pewnie ze sie zgodzilam, nawet nie bolalo (wszystko przy bola krzyzowych wydaje się byc pestka) po porodzie ( 25 min ) i urodzeniu łożyska dali mi znieczulenie i szybko pozszywali, do dziecka przyszedl pan doktor z polożną i sie tam nim zajmowali, potem przewiezli synka na oddzial noworodków a mnie do dwu osobowej sali poporodowej (równiez b.wysoki standard).
Naprawde jestem zadowolona z opieki w Ujastku, może rzeczywiście nie mowią wszystkiego o laktacji bez pytania ale nie slyszalam zeby ktoś nie udzielił porady jeśli został o to poproszony. Dzieciaczki przywozili nam o 6 i siedzialy z nami do 22 (można było na noc zostawić, ale jednak zmęczenie daje o sobie znać i lepiej oddac dziecko na noc do noworodków). Mąż mógł siedziec prawie caly czas ze mną, nie bylo przeciwskazan co do wizyt (tylko ilościowo 2 osoby na raz maksymalnie) .
Polecam, i jeszcze raz polecam Ujastek. Jak się na drugiego maluszka zdecydujemy to też tam chcę rodzić .
 
reklama
Ja rodziłam w Żeromskim trzy lata temu, ale z tego co wiem, nic się w tej kwestii nie zmieniło i jeśli nie dasz swoich ciuszków, ubiorą Ci dzieciątko w szpitalne. Ja miałam swoje. Popakowałam sobie kompletami (wzięłam 3, mąż musiał dowieźć, bo szybciej się zbrudziły) do jednorazowych reklamówek i po porodzie jeden z kompl. dałam położnej, żeby ubrała w nie córcię.

Magda_Mr skąd takie zdanie o Chrostowskim? Bardzo jestem ciekawa. Ja byłam u niego tylko raz, na usg połówkowym i wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Szkoda, że nie pracuje w żadnym szpitalu, bo może bym się na niego zdecydowała...

W obecnej ciąży chodzę do dr Juszczyka i mam kilka pytań do dziewczyn, którym prowadził ciążę. Zgłosi się jakaś chętna? :happy:
chyba pisalam skad... chodzilam do niego, zaszlam w ciaze, nie wykryl za niskiej akcji serca dziecka i poronilam. pozniej zaszlam w kolejna a on mi powiedzial, ze pozamaciczna lub poronie i mam pecha i wyslal do domu na weekend nie mowiac na co uwazac itp. jak widac nie mialam pecha, dobrze, ze moja doktor dala nam szanse a nie skreslila bo beta za niska chociaz przyrost byl prawidlowy:wściekła/y: nie mam slow i tyle, skrzywdzil mnie bardzo wiec mowie jaka mam opinie, moze zle trafilam ale chyba wolno mi sie wypowiedziec zwlaszcza, ze jak widac nie jest tak do konca rozowy Pan doktor:baffled: z tego co wiem pracuje w Rydygierze, chyba, ze juz nie...
 
Do góry