Chciałam się z Wami podzielić moimi wątpliwościami i zapytać o Wasze stanowisko.
Zamierzam udać się na poród wraz z pisemkiem, w którym nie wyrażam zgody na zaszczepienie mojego dziecka w pierwszej dobie życia przeciwko gruźlicy i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Nie jestem pewna, czy nowelizacja z 1 stycznia 2009 jest dobrze przeze mnie interpretowana (wyczytałam min. na tym forum: http://forum.prawnikow.pl/lofiversion/index.php/t43108.html że obowiązek został zniesiony za wyjątkiem dwóch przypadków: 1.ogłoszenia epidemii przez organ do tego powołany; 2.bezpośredniej styczności z osobą chorą, np na gruźlicę), ale jeszcze bardziej interesuje mnie, czy macie podobne rozterki, jak ja.
Wiem, że szczepionka na gruźlice jest przestarzała i coraz częściej notuje się zachorowania u osób zaszczepionych. Kiedyś uważano, że szczepionka choć nie chroni w 100% przed zachorowaniem, jednak chroni przed powikłaniem (tzw guzami gruźliczymi) dziś już wiemy, że nie chroni także przed tym. Jest natomiast dużym obciążeniem dla jeszcze nie w pełni rozwiniętego układu immunologicznego noworodka (w szczególności wcześniaka, nawet o nieznacznym wcześniactwie).
Natomiast szczepionka WZW B nie jest niezbędna (oczywiście to moje zdanie i nie wypowiadam się tutaj jako immunolog, tylko jako rodzic, który jednak ma trochę większą, niż przeciętnie, styczność z tymi zagadnieniami), gdyż ryzyko zachorowania u zdrowego dziecka, które nie jest poddawane zabiegom, przetoczeniom itd jest niewielkie. A jeśli nawet taki zabieg jest konieczny i tak odporności nie zyskuje się po pierwszym szczepieniu i w razie lęku o dziecko zawsze można podać immunoglobuliny, które wspomogą odporność tymczasowo. A obciążenie szczepionką jednak istnieje realnie i nieodwołalnie jeśli ją podamy (szukam artykułu na necie o działaniach ubocznych szczepionek, w których zawarte są pochodne rtęci - jak znajdę zamieszczę linka).
Bardzo jestem ciekawa, jakie jest Wasze stanowisko w tej kwestii. Może któraś z Was przy starszym dziecku przechodziła już przez upokarzające wezwania ze strony ośrodka zdrowia (teraz już nie moją do tego podstaw).
Pozdrawiam serdecznie :-) i trochę przepraszam za tak ciężki temat od samego początku tygodnia;-) ale nosiłam się z tym zamiarem już jakiś czas.
Zamierzam udać się na poród wraz z pisemkiem, w którym nie wyrażam zgody na zaszczepienie mojego dziecka w pierwszej dobie życia przeciwko gruźlicy i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Nie jestem pewna, czy nowelizacja z 1 stycznia 2009 jest dobrze przeze mnie interpretowana (wyczytałam min. na tym forum: http://forum.prawnikow.pl/lofiversion/index.php/t43108.html że obowiązek został zniesiony za wyjątkiem dwóch przypadków: 1.ogłoszenia epidemii przez organ do tego powołany; 2.bezpośredniej styczności z osobą chorą, np na gruźlicę), ale jeszcze bardziej interesuje mnie, czy macie podobne rozterki, jak ja.
Wiem, że szczepionka na gruźlice jest przestarzała i coraz częściej notuje się zachorowania u osób zaszczepionych. Kiedyś uważano, że szczepionka choć nie chroni w 100% przed zachorowaniem, jednak chroni przed powikłaniem (tzw guzami gruźliczymi) dziś już wiemy, że nie chroni także przed tym. Jest natomiast dużym obciążeniem dla jeszcze nie w pełni rozwiniętego układu immunologicznego noworodka (w szczególności wcześniaka, nawet o nieznacznym wcześniactwie).
Natomiast szczepionka WZW B nie jest niezbędna (oczywiście to moje zdanie i nie wypowiadam się tutaj jako immunolog, tylko jako rodzic, który jednak ma trochę większą, niż przeciętnie, styczność z tymi zagadnieniami), gdyż ryzyko zachorowania u zdrowego dziecka, które nie jest poddawane zabiegom, przetoczeniom itd jest niewielkie. A jeśli nawet taki zabieg jest konieczny i tak odporności nie zyskuje się po pierwszym szczepieniu i w razie lęku o dziecko zawsze można podać immunoglobuliny, które wspomogą odporność tymczasowo. A obciążenie szczepionką jednak istnieje realnie i nieodwołalnie jeśli ją podamy (szukam artykułu na necie o działaniach ubocznych szczepionek, w których zawarte są pochodne rtęci - jak znajdę zamieszczę linka).
Bardzo jestem ciekawa, jakie jest Wasze stanowisko w tej kwestii. Może któraś z Was przy starszym dziecku przechodziła już przez upokarzające wezwania ze strony ośrodka zdrowia (teraz już nie moją do tego podstaw).
Pozdrawiam serdecznie :-) i trochę przepraszam za tak ciężki temat od samego początku tygodnia;-) ale nosiłam się z tym zamiarem już jakiś czas.