reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

OneMoreTime tak jak piszesz pomimo całego bólu i odurzenia odlekowego pamiętam wszystko z ogromną dokładnością. Chyba po prostu mega świadomie rodziłam ;-)
Przy staraniach trzeba odpuścić parcie na II kreski bo inaczej się nie uda. To jest świetny pomysł żeby działać bez stresu i nerwów!:tak:

Misia światełko dla Amelki
[*]
jak Ty się masz w ogóle Kochana? Jakieś skurcze przepowiadające? Napinanie brzuszka?:tak: Jak nastawienie przed porodem? :-)

martavel a u Ciebie jak sytuacja? ;-)

lumia, Naala - raz, dwa nam tu dać znać co u Was!:tak:

a ja 1,5 godz temu oporządziłam Jasia ;-) nakarmiłam i wiecie co? Godzinę leżał sobie w łóżeczku - sam! Z otwartymi oczkami ;-) i obserwował świat :-D wzięłam bajkę o Kubusiu Puchatku zaczęłam mu czytać i w ciągu 15 minut zasnął:sorry: moje Maleńkie Kochane ♥
ja mogłam w tym czasie ogarnąć siebie, zjeść śniadanko, wypić kawę i odezwać się spokojnie do Was :tak: a dziś w nocy jak po 3 godzinach się nie budził na karmienie to aż mi było smutno w łóżku, bo już mi się go chciało tak mocno przytulić :-D jest taki mój Kochany!
I jestem zachwycona tym jak bardzo Mąż się zaangażował do pomocy przy Młodym! Bałam się jak to będzie. Ale w nocy Mężowaty wstaje za każdym razem i zmienia pieluszkę Jasiowi a ja mogę spokojnie przygotować się do karmienia :tak:
no i wczoraj minął tydzień. Niech ten czas zwolni...♥

AdobePhotoshopExpress_752e599aaedd4c41b6386f95b52f2fed.jpgAdobePhotoshopExpress_161e70745ad948b89e5e984ac38babad.jpgAdobePhotoshopExpress_b1da389809b745ad83fa0e730eba9acd.jpg ...♥
 

Załączniki

  • AdobePhotoshopExpress_752e599aaedd4c41b6386f95b52f2fed.jpg
    AdobePhotoshopExpress_752e599aaedd4c41b6386f95b52f2fed.jpg
    27,2 KB · Wyświetleń: 52
  • AdobePhotoshopExpress_161e70745ad948b89e5e984ac38babad.jpg
    AdobePhotoshopExpress_161e70745ad948b89e5e984ac38babad.jpg
    14,2 KB · Wyświetleń: 51
  • AdobePhotoshopExpress_b1da389809b745ad83fa0e730eba9acd.jpg
    AdobePhotoshopExpress_b1da389809b745ad83fa0e730eba9acd.jpg
    16,3 KB · Wyświetleń: 47
reklama
Anglestw......aż Ci zadzroszczę że juz tulisz Jasia :happy: Taka słodka niewinna Kruszyneczka
I te stópki ........ stworzone do całowania .......achhh :-D

Super że mąż także pomaga przy Jasiu.....mój niby też cały czas mówi ze bedzie pomagał, że będzie wstawał do Kevinka w nocy itp......ale okaże się w praniu ;-)
Ucałuj Małego Księcia :*

A ja czuję się średnio.....Brzusio się od wczoraj intensywnie napina.....Ale czy mam skurcze? hmmm.....nie wiem.....bo jak na razie nie umiem odróżnić skurczy :eek: Po prostu miewam bóle po obu stronach brzuszka i chwilami w podbrzuszu....Ale nic więcej się nie dzieje takze do porodu raczej daleko.....Zostały nam 23 dni do terminu.....Ale jestem gotowa rodzić od środy ;-)

Najbardziej denerwuje mnie ten swędzący brzuch....To jest nie do opisania......Wyczekuje wtorku......gin musi mi przepisać jakąś maść bo się zadrapię.
 
angelstw - Jasio słodki ♥ no i te stópki... :tak::-D cieszę się, że się ogarniacie i przyzwyczajacie do nowej roli spokojnie i bez nerwów, dobrze że Mężuś pomaga :-)

MisiaMonisia - a czy to nie cholestaza ciążowa? Właśnie takie swędzenie... tylko, że moja bratowa to miała całe ciało w swędzonce... :confused2:

Ona - a jak u Ciebie, co tam?

ja dziś byłam na zakupach i nabyłam pierwsze rzeczy dla Mojej Malutkiej :-) tylko czemu to wszystko takie drogie :crazy:
 
Masha myślę ze gdyby to była cholestaza to właśnie by mnie swędziało całe ciało. Jak w styczniu byłam w szpitalu to leżała że mną na sali dziewczyna z cholestazą.......to drapała się dosłownie wszedzie......Mówiła że najbardziej swędzi ja szyja i ręce.....

A ja na brzuchu mam pełno krosteczek....takich wypełnionych wodą.....pojawiaja się tam gdzie są rozstępy.....Wyczytałam w internecie że to może być pokrzywka....Ale zobaczymy co powie ginekolog.....
Smaruję się sudocremem, oliwką dla dzieci, Linodermem Plus, Linodermem Mama.......nic nie pomaga :no:
Podobno leczy się ją miejscowo, stosując np. kortykosteroidy.


Pokaż co kupiłaś Malutkiej
:-)
 
a proszę, oto i one :-) nie jest tego wiele, ale od czegoś trzeba zacząć ;-)

w ogóle to Dziewczyny kiedy zaczęłyście kompletować wyprawkę? Bo ja z jednej strony już bym chciała, co widać na załącznikach, ale z drugiej strony zastanawiam się czy to aby nie za wcześnie... ?

20150222_174101.jpg20150222_174144.jpg
 

Załączniki

  • 20150222_174101.jpg
    20150222_174101.jpg
    22,1 KB · Wyświetleń: 45
  • 20150222_174144.jpg
    20150222_174144.jpg
    24,3 KB · Wyświetleń: 46
Witam Kobietki
Pale swiatelko dla Aniolkowych Mam(*)

Angelstw
Kochana jestes dzielna Kobitka! Jestem pod wrazeniem Twojego opisu porodu...az lezka sie w oku zakrecila:-)

A ja niestety nie pochwale sie dwoma kreskami:-(...
Nie odzywalam sie bo wszystko sie skumulowalo... pisze z komorki bo cos nam komputer szwankuje:/ Ponadto w piatek tj. 20.02 mijala pierwsza rocznica....:-( w sobote przyszla@ i w ogole do bani... Myslalam, ze tym razem sie udalo. Franca sie opoznila . Dostalam w 17dc i to jeszcze jakas skompa:-! Pojechalam,az na bete, ale niestety nic nie wyszlo. Nie wiem co jest grane. Szlak!!!!
Mam dola ogolnego...

Misi
Swiatelko dla Twojego Aniolka!

Mam nadzieje,ze kompa bede miec szybko, bo jakas masakra z tym pisaniem na kom.

Pozdrawiam Was wszystkie Dziewczynki!
 
Hej Kochane :-) Czytam Was na bieżąco w trakcie karmienia wieczornego przed spaniem Olka ;-) Staram się odpisać, ale nie zawsze zdążę albo nie zawsze wszystkim :-( A bardzo bym chciała... Angelstw zazdroszczę Ci spokojnego dziecka!!!! Oluś jest taki, że w każdej sekundzie życia pamiętam, że mam dziecko :sorry: Teraz zasnął po 5-godzinnym czuwaniu :szok: Więc myślę, że pośpi chociaż godzinkę. Wykorzystam okazję i wreszcie opiszę, o co tu nam poszło z tą kłótnią.
Teściowa była chora i nie przychodziła do nas, żeby nie zarazić Olka. Jak wychodziliśmy na spacery to wpadaliśmy co 2-3 dni do niej na podwórko, żeby go sobie zobaczyła, bo ona zaraz sraczki dostaje, że go nie widziała tyle czasu. Więc już dla świętego spokoju wpadaliśmy na oglądanie. Ale teściowej tylko spadła temperatura, to poczuła wiatr w dupie i przyleciała od razu do nas z gilami do pasa, kaszlem i wypryskami na twarzy niewiadomego pochodzenia. Na szczęście Olek spał, ale w domu zostawiła za sobą mgiełkę na pewno nie jałowego powietrza. Następnego dnia nie dała za wygraną i zrobiła podejście nr dwa. Zaprotestowałam ostro, że nie dam jej go nawet dotknąć, ale gile nad nim powytrząsała. Później pojechaliśmy do moich rodziców i w drodze powrotnej musieliśmy wstąpić do teściów i znowu teściowa wisiała nad nim jak śmierć nad zdychającym chomikiem. Mimo, że spał i należało zostawić go w spokoju. W ten sposób, po zbyt wielu kontaktach ze źródełkiem zarazków, intuicja matczyna powiedziała mi, że z dzieckiem jest chyba coś nie tak. Poszliśmy do lekarza. Pani doktor uznała, że skoro jestem dentystą, to doskonale znam się na małych dzieciach (zwłaszcza takich, które jeszcze nie mają zębów) i wizyta przebiegła na zasadzie "aha aha, teges szmeges, gardło mrymrubleble, nic mu nie jest". Kazała kupić wapń w syropku, co odczytałam jako niezbędne w związku z wyrzynającymi się zębami. Wróciliśmy do domu, Olek ciągle kaszle i kicha zdecydowanie za często, stany podgorączkowe ciągle są. Wiedziona instynktem i nadmierną troską o swą pociechę pojechałam do innego lekarza, znajomej pani z mojej przychodni. Tam dowiedziałam się, że Olek jednak ma czerwone gardło, jakieś podejrzane szmery w płucach i ogólnie zdrowy to na pewno nie jest. Wizyta była w piątek, w poniedziałek mieliśmy iść na szczepienie, więc szczepienie absolutnie nie wchodziło w grę. Wróciliśmy do domu, teściowa zaraz zapakowała dupsko i przyjechała do nas, bo przecież nie wytrzyma! Ja nie chciałam zaogniać sytuacji, bo i tak byłam wystarczająco wściekła, że przyłaziła z cieknącym nosem tyle razy i moje prośby, żeby tego nie robiła, odbijały się od niej jak piłeczka pingpongowa. Ale ona zaraz (z troską w głosie :confused2:) "ale skąd on się zaraził???" Więc nie wytrzymałam i pojechałam po niej, i tak dość delikatnie, że od jej kluchy w gardle i glutów w nosie na 5 metrów. Od razu się oburzyła, że przesadzam, żebym już nie wydziwiała, bo w ogóle przestanie do nas przychodzić. Już, już miałam na końcu języka, że NO NARESZCIE! Ale w porę się ugryzłam. No i całe zdarzenie widział mąż.
Oho! Pobudka po 15 min snu...
Więc wracając do tematu... Całą tą kłótnię widział mąż i nic się nie odezwał. Ja jestem z tych, co cisną w sobie aż im się przeleje. Cisnęłam więc cały dzień moje oburzenie,
Znowu mała przerwa na karmienie...
Tak więc cisnęłam swoje oburzenie cały dzień, porykując po kątach. Następnego dnia zdobyłam się na małą rozmowę, ale dowiedziałam się, że jestem niemiła dla teściowej i dziwne, że ona jeszcze do nas przychodzi (sic!). W końcu wywlekłam wszystkie zaszłe sprawki, jak to teściowa opowiada naszemu dziecku, że powinno mnie ugryźć w cyca albo że moje mleko jest ble i niedobre. Obgadaliśmy ją od stóp do głów i jakoś się pogodziliśmy. No i po wywaleniu wszystkiego z siebie od razu zrobiło mi się lepiej :tak: Teściowa też poczuła, że stąpa po grząskim gruncie i przychodziła do nas już trochę rzadziej i zachowywała się mniej pewnie. Ale tragikomedii ciąg dalszy nadal trwa! Poszliśmy na szczepienie. Okazało się, że Olek nie może być jeszcze zaszczepiony, bo ciągle jest przeziębiony. Dramatu nie ma, mógłby sobie powoli zdrowieć, ale termin szczepienia nas nagli i musimy się kisić w domu, żadnych odwiedzin i ogólnie inkubujemy się. Po wizycie u lekarza teściowa zaraz do nas przyleciała. No dobra, nie wiedziała, że wizytacje mamy zakazane, jakoś można wybaczyć, że siedziała u nas tylko 4 godziny... :confused2: Powiedziałam jej o zaleceniach, powtórzyłam 50 razy, żeby na pewno dotarło. Myślałam, że mamy ją z głowy na trochę ;-) Ale ale... Oczywiście się przeliczyłam, bo dzisiaj kto się kręcił nerwowo pod zamkniętymi drzwiami? Teściowa! Akurat zeszły nam się pora na spanie z gotowym akurat obiadem, Olek był bardzo marudny, więc zaraz złapała go w szpony (bo do dziecka trzeba przychodzić z najdłuższymi pazurami we wsi) i zabawiała do oporu! Tylko zjadłam, zaraz wzięłam Olka do pokoju, ale już był taki rozkokoszony, że nie było mowy o spaniu. Jak jesteśmy sami w domu, to Oluś chodzi jak zegarku. Wystarczyło 15 min z babcią i nasza rutyna legła w gruzach. Od poprzedniej drzemki minęło 5 godzin ! zanim udało mi się go znowu uśpić... Na całe pół godziny. Bo dziecko za bardzo zmęczone wcale nie śpi dobrze.
Mąż wrócił do domu, zajmuje się Olkiem a ja zabunkrowałam się w kiblu z laptopem, żeby dokończyć ;-)
Z całej tej opowieści wynika tylko jedna dobra rzecz- jak teściowa dzisiaj przyszła, mimo naszych wcześniejszych próśb, żeby na razie się wstrzymała z odwiedzinami, to mąż upomniał ją, że nie powinna była przychodzić. Ja nie wiem, czy ona nie rozumie, że nawet jeżeli sama jest zdrowa, to przynosi na swoich ubraniach, rękach, twarzy, miliony bakterii. Tyle osób jest wkoło chorych, każdy smara, kaszle, nie problem przenieść infekcję na takie małe dziecko, nawet jak samemu się nie zachoruje. Ona nie może przeżyć, że jak ja byłam przeziębiona 2 miesiące temu, to siedziałam z Olkiem cały czas i nikt nie zakazał mi opieki nad nim (wręcz zmuszali mnie do karmienia), a ona nie jest tak uprzywilejowana (no bo babcia to coś więcej niż mama...). Moi rodzice widują wnuka raz na 2-3 tygodnie. Teściu to samo. Mają swoje życie, swoje zajęcia. Jak wpadają, to i się pobawią, i z nami nagadają. Ale ona jest uprzywilejowaną świętą krową, której wolno zaburzać nasz spokój domowy, kiedy tylko poczuje na to ochotę (nigdy nie zapowiada swojej wizyty, bo przecież usypianie dziecka jest czynnością banalnie prostą i porę można dowolnie przesuwać, dostosowując się do jej zachcianek). Wszystkie moje uwagi, że źle trzyma dziecko, że kręgosłup ma skrzywiony, że nie można dziecka wiecznie nosić, że Olek o tej porze sam się bawi doskonale (i eksperymentuje, jak tu się przemieścić jak najdalej), że przed snem zabawa powinna być wyciszająca a nie pobudzająca, że nie można do dziecka mówić "tlaktol" czy "lowelek", bo musi się nauczyć mówić normalnie itd itd... wszystkie te uwagi zbywa prychnięciem albo tekstem, że przesadzam, albo że mi nic nie pasuje.
Uffff lepiej mi, jak wywaliłam z siebie to wszystko :-)
Najgorsze, że po tych stresach miałam problem z laktacją. Z karmienia na karmienie miałam mniej pokarmu. Już ledwo ledwo wystarczało, żeby Olek się najadł. Bardzo się zestresowałam tym (tak na dokładkę), ale przypomniałam sobie ze szkoły rodzenia, że trzeba przystawiać dziecko i przystawiać w nieskończoność i laktacja się znowu uruchomi. Na szczęście zadziałało. Bo tego, że przez pakowanie teściowej dupy w nasze życie nie mogłabym karmić Olka piersią... tego bym jej już na pewno nie wybaczyła przez długi czas!
 
Masha nie za wcześnie?! No co Ty?! Ciesz się tym kompletowaniem i zaczynaj, jak będziesz zwlekać, to potem wszystko będziesz kupować byle szybko, bez przemyślenia. Nie mówiąc już o tym, że nie będziesz mogła chodzić zbyt dużo, a nie wszystkie rzeczy kupuje się przez internet. Ja miesiąc przed porodem miałam już torby spakowane :) Ciesz się ciążą i tym wspaniałym czasem, bo przy drugim nie będzie czasu na wybieranie każdej pary skarpetek :)
 
reklama
Doris przepraszam ze dopiero dziś odpisuje.......ale tak.....torba czeka spakowana już od miesiąca...ogólnie wszystko gotowe....Nawet ja psychicznie jestem gotowa na poród ;-) I juz nie moge sie doczekać chwili kiedy przytule swój Skarb......że w końcu będę mamą.......Będę miała swoje wymarzone, długo wyczekiwane maleństwo :happy: Mąż też juz zaczyna wariować....ciekawe co to będzie jak Kevinek się urodzi ;-)


Masha najwyższa pora na kompletowanie wyprawki :-) Cudny jest ten Komplecik z czapeczką :-D
Zakupy to sama przyjemność....ale nie kupuj zbyt wiele bo dzieci szybko rosną i wiem ze ja połowy nie zdążę pewnie założyć :happy:
Mam mnóstwo ciuszków....I jeszcze coś dostaniemy z pewnościa od odwiedzających.

alza no to powiem Ci że zszokowało mnie zachowanie Twojej teściowej :cool: Jak można mówic do dziecka że "mleko mamy jest ble.."? :eek: A sama czym karmiła swoje dzieci? Dawała sąsiadce do wykarmienia czy jak?
Sorry ale ta baba jest chora psychicznie.
Skoro prosisz żeby nie przychodziła to chyba powinna to zrozumieć......I jeszcze głupie pytanie "kto zaraził Olka"?
Boże....... widzisz a nie grzmisz :wściekła/y:
 
Do góry