reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czuję się jak złą mama i potrzebuje wsparcia

Cały Twój komentarz jest ekstra, ale ten fragment to złoto. Wreszcie ktoś to powiedział!

U nas czasem głos jest podniesiony i też padłam ofiarą tej nagonki na bycie tym kwiatem lotosu na tafli jeziora. Ciągle sobie wyrzucam, że nie jestem spokojniejsza, cierpliwsza, że puszczam im bajki, że nie chce mi się z nimi bawić, itd. Zaraz potem sobie tłumaczę, że jestem człowiekiem i dziewczynki na pewno wiedzą, że je kocham do szaleństwa, ale ten nurt zawsze tej samej mamusi o spokojnym i wyważonym tonie głosu zrobił swoje i często dopadają mnie wyrzuty sumienia.

I mam obsesję na punkcie swoich dziewczynek, mogłabym je całować godzinami albo po prostu na nie patrzeć jak się bawią, moim zdaniem są najcudowniejszymi istotkami jakie chodzą po Ziemi, a zapach ich główek jest odurzający.

Natomiast mam czasem wrażenie, że moja dusza z wściekłości opuści ciało i poleci gdzieś w sferę niebytu. Hektolitry wylanych kosmetyków, tony wysypanych proszków jadalnych i niejadalnych, freski na nowych meblach, wyschnięte flamastry kupione przez wuja w USA specjalnie dla księżniczek, a najbardziej brak reakcji, kiedy do nich mówię. Albo siadam na kanapie z dupą ciężką po całym dniu i słyszę "a czemu siedzisz?" Bo jestem zmęczona miśku. "a czemuuu?" I tak docieramy w tym wywiadzie do teorii wielkiego wybuchu, ku.wa, jest kilka sekund ciszy po czym rozlega się "a czemuuuuuu?"

Czuję się też chu.ową matką jak widzę te świetnie ubrane, umalowane i słodko-pierdzące mamusie u nas w przedszkolu w szatni. One zawsze mają czas na czekanie pół godziny aż jaśnie panna założy jednego butka, tłumaczą tym głosikiem każdy szczegół otoczenia i są oazą spokoju, całe w odcieniach nude, a obok ja, ubrana w oklepanym stylu smart casual, z moimi dziewiętnastoma pozostałymi włosami, szarpiąca sie z zamkiem kurtki, upocona, wściekła, skrajnie wyczerpana, a przecież jest rano - że walnę cytatem.

Ogólnie ciągle czuję się kiepską matką, która dzieci hoduje zamiast wychowywać i nie wiem czy przejdzie. Walczę z tym, rzadko o tym mówię, bo energia idzie za uwagą, ale tygodnia nie ma bez pretensji do siebie.

Je.ać to rodzicielstwo bliskości z rolek na Instagramie! Niech żyje rodzicielstwo autentyczności!
uwielbiam Twoje bezpośrednie komentarze❤️
A w tym najbardziej urzekł mnie ten kwiat lotosu 😂😂 no, mamuśki z szatni tez
 
reklama
uwielbiam Twoje bezpośrednie komentarze❤️
A w tym najbardziej urzekł mnie ten kwiat lotosu 😂😂 no, mamuśki z szatni tez
A bo mnie denerwuje jak dziewczyny mają teraz tyle na głowie, praca, dom, dzieci, małżeństwo i wszystko to muszą robić świetnie, mają być opanowane, wyważone, ale najbardziej przez cały czas muszą pamiętać, że każdym ruchem czy słowem mogą zrujnować dziecku życie, więc należy się pilnować. Bardzo mnie to wkurza. Na pewno są kobiety, którym to wychodzi i żadna sfera nie ucierpi, ale ja taka nie jestem i bardzo bym chciała, żeby moje dziewczynki mogły sobie wybrać jakie chcą być. Nasze pokolenie millenialsów wpadło w pułapkę pop-psychologii, bo jako pierwsi możemy się przyznać, że nam ciężko, że nie dajemy rady i jeszcze możemy brać leki od psychiatry bez wstydu. I teraz mamy zatrzęsienie domowych specjalistów, którzy coś gdzieś usłyszeli, przeczytali, weszło im to elegancko w ich tło życiowe i lansują takie poglądy jak im pasuje. Nie można dziecku odmówić, nie można pogapić się tępo na nic przez dłuższą chwilę, nie można dziecka w niczym wyręczyć, kiedy się śpieszymy, trzeba bezwzględnie dbać o dietę dziecka, jego dobry sen, rekreację, bla bla bla. Nie wiem co pominęłam.

Jak byliśmy dzieciakami, to pokolenie naszych rodziców powtarzało powiedzonka typu dzieci i ryby głosu nie mają albo co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. Teraz sami jesteśmy rodzicami i mamy we wszystkim kierować się tym, czego potrzebuje i chce nasze dziecko, my mamy być na drugim planie, bo inaczej dzieciak wyda fortunę na terapię. To kiedy MY będziemy ważni, kiedy MY będziemy mogli zacząć robić co nam się podoba, kiedy to z NAMI ktoś się będzie liczył?
 
A bo mnie denerwuje jak dziewczyny mają teraz tyle na głowie, praca, dom, dzieci, małżeństwo i wszystko to muszą robić świetnie, mają być opanowane, wyważone, ale najbardziej przez cały czas muszą pamiętać, że każdym ruchem czy słowem mogą zrujnować dziecku życie, więc należy się pilnować. Bardzo mnie to wkurza. Na pewno są kobiety, którym to wychodzi i żadna sfera nie ucierpi, ale ja taka nie jestem i bardzo bym chciała, żeby moje dziewczynki mogły sobie wybrać jakie chcą być. Nasze pokolenie millenialsów wpadło w pułapkę pop-psychologii, bo jako pierwsi możemy się przyznać, że nam ciężko, że nie dajemy rady i jeszcze możemy brać leki od psychiatry bez wstydu. I teraz mamy zatrzęsienie domowych specjalistów, którzy coś gdzieś usłyszeli, przeczytali, weszło im to elegancko w ich tło życiowe i lansują takie poglądy jak im pasuje. Nie można dziecku odmówić, nie można pogapić się tępo na nic przez dłuższą chwilę, nie można dziecka w niczym wyręczyć, kiedy się śpieszymy, trzeba bezwzględnie dbać o dietę dziecka, jego dobry sen, rekreację, bla bla bla. Nie wiem co pominęłam.

Jak byliśmy dzieciakami, to pokolenie naszych rodziców powtarzało powiedzonka typu dzieci i ryby głosu nie mają albo co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. Teraz sami jesteśmy rodzicami i mamy we wszystkim kierować się tym, czego potrzebuje i chce nasze dziecko, my mamy być na drugim planie, bo inaczej dzieciak wyda fortunę na terapię. To kiedy MY będziemy ważni, kiedy MY będziemy mogli zacząć robić co nam się podoba, kiedy to z NAMI ktoś się będzie liczył?
tak, zgadzam się z każdym słowem.

Teraz chyba takie jest tez społeczeństwo, ze każde słowo trzeba przemyśleć bo przecież można kogoś urazić. A ile razy człowiek nie przemyśli, to ten urażony i tak się znajdzie. I tak samo z dziećmi. Można czytać mnóstwo poradników, śledzić wiele kont na IG, gdzie wbijają nam do głowy w jaki sposób i co do tych naszych maluchow mówić a do jednego dziecka takie słowa trafia a do innego wcale.
 
A bo mnie denerwuje jak dziewczyny mają teraz tyle na głowie, praca, dom, dzieci, małżeństwo i wszystko to muszą robić świetnie
Mam wrażenie, że to same na siebie taką presję nakładamy. Kobieta ma pracować, bo na czyimś utrzymaniu to źle. Ma też wychowywać dzieci i być dla nich, bo dzieci potrzebują matki. Ma dbać o dom, bo jest "panią domu". O małżeństwo też ma dbać, bo jak to "zapuściła się". A te wszystkie komentarze od kobiet.

Jednocześnie niewielu wymaga tego samego od mężczyzn. Jejku, jak moje sąsiadki pieją z zachwytu nad moim mężem, który codziennie sam zaprowadza dzieci do przedszkola. On ich wyszykuje i wyjdzie - i to sam! Ja już w tym czasie jestem w pracy. A jak po pracy wyjdzie ze mną i z nimi na spacer, to ojciec roku, że mu się chce, po pracy... Tyle się komentarzy nasłucham, że aż się dziwię - czemu on jest taki cudowny, a ja przeciętna, skoro to ja dzieci odbieram, to ja z nimi spaceruję, latam po lekarzach, to ja ciągle gotuję, jednocześnie pracując tyle, co mąż?
 
Ja tylko dodam żebyśmy nigdy nie zapomniały o sobie i nie przekładały niczego ponad siebie. Ja od narodzin do 2rż córki nie dopuszczałam do siebie myśli, że powinnam udać się po pomoc mimo, że byłam tego świadoma. Ot, taki paradoks. Nigdy nie miałam czasu, wstydziłam się. Bo przecież ja zawsze samodzielna i silna nie poproszę o pomoc, nie otworze się przed kimś obcym jak przed mężem ukrywam łzy i to co mnie boli. Starałam się być najlepsza wersją dla dziecka i męża, ale nie dla siebie. W końcu stanęłam pod ścianą i zdecydowałam się pójść do psychiatry i żałuję, że dopiero teraz, że tyle czasu odwlekałam.
Zdrowie psychiczne jest najważniejsze, nie wstydźmy się mówić o tym głośno, nie wstydźmy się prosić ❤️
 
Ja tylko dodam żebyśmy nigdy nie zapomniały o sobie i nie przekładały niczego ponad siebie. Ja od narodzin do 2rż córki nie dopuszczałam do siebie myśli, że powinnam udać się po pomoc mimo, że byłam tego świadoma. Ot, taki paradoks. Nigdy nie miałam czasu, wstydziłam się. Bo przecież ja zawsze samodzielna i silna nie poproszę o pomoc, nie otworze się przed kimś obcym jak przed mężem ukrywam łzy i to co mnie boli. Starałam się być najlepsza wersją dla dziecka i męża, ale nie dla siebie. W końcu stanęłam pod ścianą i zdecydowałam się pójść do psychiatry i żałuję, że dopiero teraz, że tyle czasu odwlekałam.
Zdrowie psychiczne jest najważniejsze, nie wstydźmy się mówić o tym głośno, nie wstydźmy się prosić ❤️
Wielkie brawa za te słowa! Ja zmarnowałam ciut ponad półtora roku i oczywiście często się zastanawiam czy zniszczyłam tym cokolwiek w tej starszej córce i naszej relacji, ale coraz częściej widzę, że ona jest o wiele silniejsza i świadoma otoczenia niż ja jako dorosła. Nie wiem czy miałabym teraz takie przemyślenia na jej temat gdybym nie poszła po pomoc. Naprawdę nie wiem.
 
reklama
Do góry