reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak poradzić sobie z panicznym strachem przed porodem?

Dołączył(a)
17 Grudzień 2021
Postów
6
Witajcie drogie mamy i przyszłe mamy. Pytanie jak w tytule. Razem z mężem wpadliśmy, nie chcieliśmy tego dziecka. No ale stało się co się stało i trzeba brać za to odpowiedzialność. Problem w tym, że panicznie boję się porodu i od czasu, gdy zobaczyłam dwie kreski na teście, przeżywam istny horror. Strach mnie po prostu paraliżuje. Wszędzie widzę rady typu "potraktuj to zadaniowo, a gdy zobaczysz maleństwo, to ci przejdzie." Rada dość kiepska, wątpię, żeby przeszło, bo nigdy dziecka nie chciałam. Dodam, że jestem panikarą, wizyty u dentysty czy pobieranie krwi sprawiają, że robi mi się słabo, a co dopiero poród. Wizja cesarskiego cięcia w ogóle sprawia, że mdleję. Chce mi się płakać, gdy pomyślę, że rozetną mi brzuch albo krocze. Jest jeszcze gorzej, gdy pomyślę, że mogłabym przy tym umrzeć. Myślałam o psychologu, ale odpada. Na nfz są takie terminy, że zdążę urodzić (albo umrzeć), a prywatnie mnie nie stać. Niedawno powiedziano mi, że mi umowy w pracy nie przedłużą, więc to rozwiązanie w ogóle nie wchodzi w grę. Co robić? Macie jakieś patenty na opanowanie strachu?
 
reklama
Witajcie drogie mamy i przyszłe mamy. Pytanie jak w tytule. Razem z mężem wpadliśmy, nie chcieliśmy tego dziecka. No ale stało się co się stało i trzeba brać za to odpowiedzialność. Problem w tym, że panicznie boję się porodu i od czasu, gdy zobaczyłam dwie kreski na teście, przeżywam istny horror. Strach mnie po prostu paraliżuje. Wszędzie widzę rady typu "potraktuj to zadaniowo, a gdy zobaczysz maleństwo, to ci przejdzie." Rada dość kiepska, wątpię, żeby przeszło, bo nigdy dziecka nie chciałam. Dodam, że jestem panikarą, wizyty u dentysty czy pobieranie krwi sprawiają, że robi mi się słabo, a co dopiero poród. Wizja cesarskiego cięcia w ogóle sprawia, że mdleję. Chce mi się płakać, gdy pomyślę, że rozetną mi brzuch albo krocze. Jest jeszcze gorzej, gdy pomyślę, że mogłabym przy tym umrzeć. Myślałam o psychologu, ale odpada. Na nfz są takie terminy, że zdążę urodzić (albo umrzeć), a prywatnie mnie nie stać. Niedawno powiedziano mi, że mi umowy w pracy nie przedłużą, więc to rozwiązanie w ogóle nie wchodzi w grę. Co robić? Macie jakieś patenty na opanowanie strachu?
W ciąży wizytę u specjalisty na NFZ mają obowiązek wyznaczyć w ciągu tygodnia. Jeżeli odmówią polecam kontakt z rzecznikiem praw pacjenta.

Tak więc polecam psychologa.
 
Idz do psycholog ,my Ci nie pomożemy, co z tego że Ci powiem.ze mialam.tak samo ???ja też boje się igieł, krwi ,o porodzie nawet myśleć nie chcialm ,I co ?? Urodziłam w 70 minut ,niczego mi nie cieli, odziwo przezylam
 
Wpadliście. Nie chcecie tego dziecka. Ty nigdy nie chciałaś zostać matką.

Nie wiem jak dwoje dorosłych ludzi, nie mających w planie powiększenia rodziny (szanuje, wybór każdego) nie potrafi sie zabezpieczyć podczas seksu, aby owej „wpadki” nie zaliczyć. Bardziej od Twojego strachu przed porodem poraża mnie w jaki sposób opisujesz „wzięcie odpowiedzialności za TO”.
 
Co do strachu przed porodem - dobrze Ci mówią, trzeba zabrać się do tego zadaniowo, innej rady nie ma. Kazda z nas ma pełne gacie na myśl o bólu, cięciu krocza, pęknięciu, ewentualnym łyżeczkowaniu itp. Ale jaki mamy wybór? Żaden. Nastawiaj się psychicznie, ze innego wyjścia nie ma jak poród - nikt za Ciebie nie urodzi, mamy przesrane i tyle. Będzie bolec ale przeżyjemy.
 
Wpadliście. Nie chcecie tego dziecka. Ty nigdy nie chciałaś zostać matką.

Nie wiem jak dwoje dorosłych ludzi, nie mających w planie powiększenia rodziny (szanuje, wybór każdego) nie potrafi sie zabezpieczyć podczas seksu, aby owej „wpadki” nie zaliczyć. Bardziej od Twojego strachu przed porodem poraża mnie w jaki sposób opisujesz „wzięcie odpowiedzialności za TO”.
Zabezpieczaliśmy się wiele lat i było dobrze, niestety, żadne zabezpieczenie nie działa w 100%, czego jesteśmy przykładem. Cholerny pech, tragedia życiowa, a wszyscy wkoło reagują tak jak ty, robiąc ze mnie nieodpowiedzialną wariatkę. Psychicznie jestem wrakiem.
 
reklama
Czyli jak to wygląda w praktyce, po prostu mówię, że jestem w ciąży przy rejestracji?
Tak. Mówisz, że jesteś w ciąży. Gdyby termin dawali mimo to odległy, mówisz, że to niezgodne z prawem i że złożysz skargę. Zazwyczaj wystarczy postraszyć. Jak nie to kontaktujesz się z rzecznikiem praw pacjenta.

Tutaj możesz poczytać o prawach i podstawach prawnych

 
Do góry