reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Koszty wyprawki dla noworodka

A co by zmieniło w jego podejściu kilka miesięcy albo kilka lat? Ty tracilabys czas
- a tak to będziesz niedługo matka, zanim mężowi kompletnie palma odbije albo okaze się, że jego przyjemności to też panienki które rozkładają przed nim nogi. Jak ma żal, jak go to przerasta, to niech znajdzie sobie psychologa i opłaci terapię.
Niby masz racje, ale tez nie rozumem „ja nalegałam, on mi ustąpił” to nie jest wybór mebli
 
reklama
Niby masz racje, ale tez nie rozumem „ja nalegałam, on mi ustąpił” to nie jest wybór mebli
Może ona już dłużej ustępowała na jego "jeszcze nie czas"? I wywiązywała się z tego, bo brała antykoncepcję i nie ukartowała wpadki. Symetrycznie: on ustąpił, uprawiał seks bez zabezpieczenia, więc bierze odpowiedzialność a przynajmniej siedzi cicho i nie wypomina kobiecie, że go zmusiła. Nie mówimy tu o jakimś wolnym związku i umowie na dawstwo nasienia bez zobowiazań, tylko o małżeństwie mieszkającym pod jednym dachem. Mąż ma obowiązki względem żony i dzieci. Nie wiedział o tym jak ślub brał? A jak w takim szoku jest, widzac rosnący brzuch i małe ubranka, to serio niech idzie/idą na terapię. Bo przy małym dziecku nic łatwiejsze już nie będzie.
 
Mąż chciał jeszcze kilka miesiecy zaczekać, ja jednak nalegałam na dziecko, uważałam że to dobry czas, bo mamy warunki i możliwości, no i on mi ustąpił i zrobił co chciałam. A teraz zderzyłam się niestety boleśnie z rzeczywistością, widzę że ma żal, że nasze życie się zmieni, że trzeba wydac na dziecko, zamiast na własne przyjemności

Ale z tego, co piszesz to na dziecko nie wydaje, wiec o to zalu nie powinien miec. Placisz za wyprawke, a on dalej ma na swoje przyjemnosci. Dziecko to poswiecenie wielu roznych aspektow zycia.
Może ona już dłużej ustępowała na jego "jeszcze nie czas"? I wywiązywała się z tego, bo brała antykoncepcję i nie ukartowała wpadki. Symetrycznie: on ustąpił, uprawiał seks bez zabezpieczenia, więc bierze odpowiedzialność a przynajmniej siedzi cicho i nie wypomina kobiecie, że go zmusiła. Nie mówimy tu o jakimś wolnym związku i umowie na dawstwo nasienia bez zobowiazań, tylko o małżeństwie mieszkającym pod jednym dachem. Mąż ma obowiązki względem żony i dzieci. Nie wiedział o tym jak ślub brał? A jak w takim szoku jest, widzac rosnący brzuch i małe ubranka, to serio niech idzie/idą na terapię. Bo przy małym dziecku nic łatwiejsze już nie będzie.

Dokladnie. Podjal swiadoma decyzje. Nikt na niego nie wskoczyl i go nie zgwalcil na sile.
 
Nie jest do końca tak, że ja go utrzymuje, bo mnie nie byłoby stać na wakacje za kilkanaście tysiecy, a tak on płacił a ja nie czułam się z tym źle, bo w końcu mi się należy skoro mieszkamy u mnie i opłacam wszystko. Ale teraz ma problem aby kupić cos dla dziecka, ciągle słyszę chciałaś to masz, mogłaś się zastanowić. Tak jakby chciał mi tę ciążę obrzydzić. Od jakiegoś czasu przebywam już na zwolnieniu, o to również ma żal, że ja jestem w domu i nic nie robie a on musi pracować. Nie wiem czy inni faceci też tacy są? Jest mi przykro, że nie mogę się cieszyć z tej ciąży tak jak inne pary, często płacze i czasem łapie się na myślach, że być może faktycznie popełniłam błąd, mogłam rozejść się z mężem, zamiast namawiać go na dziecko skoro nie był przekonany
 
Kopnij go w tyłek. Będziesz miała o jeden problem mniej. Skoro on teraz się tak zachowuje, to mogę ci zagwarantować, że po porodzie wszystko przy dziecku będziesz musiała robić sama. On ci w niczym nie pomoże, bo stwierdzi, że to ty chciałaś dziecka więc teraz się martw.
 
Nie jest do końca tak, że ja go utrzymuje, bo mnie nie byłoby stać na wakacje za kilkanaście tysiecy, a tak on płacił a ja nie czułam się z tym źle, bo w końcu mi się należy skoro mieszkamy u mnie i opłacam wszystko. Ale teraz ma problem aby kupić cos dla dziecka, ciągle słyszę chciałaś to masz, mogłaś się zastanowić. Tak jakby chciał mi tę ciążę obrzydzić. Od jakiegoś czasu przebywam już na zwolnieniu, o to również ma żal, że ja jestem w domu i nic nie robie a on musi pracować. Nie wiem czy inni faceci też tacy są? Jest mi przykro, że nie mogę się cieszyć z tej ciąży tak jak inne pary, często płacze i czasem łapie się na myślach, że być może faktycznie popełniłam błąd, mogłam rozejść się z mężem, zamiast namawiać go na dziecko skoro nie był przekonany
skoro dla ciebie ważniejsze są wakacje za, kilkanaście tysięcy niż wzajemny szacunek 😳 swoją drogą jak byś odłożyła to co na niego wydajesz to też by Cię było stać na wakację za granicą. Ale do rzeczy. Pewnie są też tacy faceci jak Twój - ale to faceci, których się unika bo są skończonymi dupkami. Prawdziwy facet wspiera, pomaga, szanuje, dba i to nie chodzi o kwestie finansowe tylko o wspólne życie.
 
Nie jest do końca tak, że ja go utrzymuje, bo mnie nie byłoby stać na wakacje za kilkanaście tysiecy, a tak on płacił a ja nie czułam się z tym źle, bo w końcu mi się należy skoro mieszkamy u mnie i opłacam wszystko. Ale teraz ma problem aby kupić cos dla dziecka, ciągle słyszę chciałaś to masz, mogłaś się zastanowić. Tak jakby chciał mi tę ciążę obrzydzić. Od jakiegoś czasu przebywam już na zwolnieniu, o to również ma żal, że ja jestem w domu i nic nie robie a on musi pracować. Nie wiem czy inni faceci też tacy są? Jest mi przykro, że nie mogę się cieszyć z tej ciąży tak jak inne pary, często płacze i czasem łapie się na myślach, że być może faktycznie popełniłam błąd, mogłam rozejść się z mężem, zamiast namawiać go na dziecko skoro nie był przekonany
Czy inni faceci tacy są? Nie, nie wszyscy. Jednak jakiś procent niestety należy do takiej grupy jak Twój mąż. Współczuję, ja bym już dawno odeszła. Wolałabym klepać biedę u mamy czy babci, ale być szczęśliwą, samotną mamą niż słuchać poniżania takiego ćwierćmózga.

Zresztą nie wyobrażam sobie sytuacji żebym to ja nalegała na ciążę gdy widzę, że mąż tego nie chce. Przed pierwszymi staraniami dużo rozmawialiśmy jak nasze życie się zmieni, czy tego chcemy, czy damy radę, czy jesteśmy w stanie zrezygnować z czegoś na rzecz malucha. Niestety poroniłam i nie chciałam słuchać o kolejnej ciąży. Jednak po jakimś czasie mieliśmy wiele rozmów co dalej, kiedy starania. Po 3 msc doszliśmy WSPÓLNIE do tego, że będziemy próbować. Dla mnie sytuacja po prostu jest niepojęta i nie powinna była wgl mieć miejsca.
 
Kochana jakiego typu porady potrzebujesz? Bo to ze twoj mąż, to św..., to chyba wiesz? Zastanawia mnie dlaczego on tak reaguje? Nie chciał mieć wcale dzieci, czy za pare lat i go "zmusiłaś" oczywiscie w wielkim cudzyslowiu? Moze jakies doradztwo małżenskie, albo niech ktoś zaufany mu do rozsądku przemowi?
Wyprawke mozna tez znalezc uzywana. My prawie nic nie mamy nowego. I wtedy nie jest zupelnie drogo.
 
Mąż chciał jeszcze kilka miesiecy zaczekać, ja jednak nalegałam na dziecko, uważałam że to dobry czas, bo mamy warunki i możliwości, no i on mi ustąpił i zrobił co chciałam. A teraz zderzyłam się niestety boleśnie z rzeczywistością, widzę że ma żal, że nasze życie się zmieni, że trzeba wydac na dziecko, zamiast na własne przyjemności
tak naprawdę kilka miesięcy co by zmieniło? Nagle by się otrząsnął i dawał kasę?
Ja jestem team komunikacja i rozmowa. Porozmawiaj z nim. Nie jestem za tym, żeby od razu kopać w tyłek i się rozstawać, bo macie wspólne dziecko, które potrzebuje mamy i taty.
Napisz sobie na kartce co chcesz mu powiedzieć i ustalcie razem plan działania. Pokaż mu koszty wyprawki, mieszkania, ustalcie wspólny budżet na to. Z wakacji można zrezygnować na rok lub dwa lub jechać gdzieś, gdzie jest taniej.
A jeśli to nie pomoże to pamiętaj: masz mieszkanie, dochody, widać że jesteś ogarnięta i zaradna. Nie daj się zmanipulować, że sobie nie poradzisz.
Poruszyłabym temat ciąży i wychowania. Bo skoro teraz mówi, że nic nie robisz to i potem będzie tak mówił. To nie jest tak że nic nie robisz: tworzysz nowego człowieka w sobie, który jest w połowie z ciebie i w połowie z niego. To ogromne obciążenie dla organizmu. Tworzenie wzięłas na siebie, on by pewnie nie dał rady 😂 dziecko potrzebuje czasu i miłości, które to musisz mu dać. Dla niego rezygnujesz z kariery zawodowej.
Do tego sprzątasz, gotujesz itd (jeśli to robisz), zapisz godziny i powiedz, że sprzątaczka zarabiałaby tyle i tyle. Ugotowanie obiadu kosztuje tyle i tyle...
Do tego po urodzeniu musisz wychować dziecko na dobrego i mądrego człowieka. Nie wyplacilby się do końca życia, jeśli zlecilby to komuś innemu.
Na koniec: małżeństwo to związek dwojga ludzi. Przysięgaliście sobie być dla siebie i skoro zgodził się na dziecko to musi na nie płacić. A jeśli nie chce to niestety, ale koniec końców i tak będzie musiał płacić alimenty. Mam nadzieję , że to tego niego dojdzie i się dogadacie i pójdzie po rozum do głowy.
Polecam ci wizytę u psychologa. Pomoże ci przejść przez tę trudną dla ciebie sytuację, a także w walce o twoje.
I nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Decyzja zapadła: chcemy być rodzicami i nie ma już sensu wypominać kto chciał mniej a kto więcej. Skup się na teraźniejszości i przyszłości.
Przykro mi że znalazłaś się w takiej sytuacji. 🫂
 
reklama
Do góry