- Dołączył(a)
- 23 Styczeń 2023
- Postów
- 1
Hej wam. Jestem tu, bo nie wiem co robić, jak żyć i poukładać mysli i życie. Latem zaszlam w ciążę. Mam już jedną córkę, która za moment kończy 3latka. Córka była wpadką. Zawiodły prezerwatywy. Byłam wtedy z moim narzeczonym w bardzo zlym etapie w naszym związku. Zaakceptowaliśmy tą ciążę i trochę nas złączyła. Niemniej jednak miałam babyblues po porodzie. Pomimo tego, że córka od 3 miesiąca życia była latwa w obsłudze to mialam stany depresyjne. Myślę że to mogło wynikać z tego, że mój związek byl daleki od ideału i ze wszystkim byłam ciągle sama. Wzięłam sie w garść, poszłam do lekarza po spirale i pocieszałam sie, że córka urosnie lada moment. Znalazlam sobie pracę z domu, co prawda taką na max kilka godzin, ale pomagała mi ona oderwać się od codzienności. Córka od wrzesnia poszła do żłobka, a moje życie zaczęło powoli mieć sens. Mogłam wiecej pracować i doceniałam, że mam dzień wolnego i że moglysmy razem spędzić dzień. Na początku września, moment po tym jak córkę posłałam do placówki okazalo się że jestem w 7 tygodniu ciąży. Rozumiecie to?? Druga wpadka, pomimo założenia spirali. Okres mi się spóźniał ponad tydzień, piersi mnie bolały od dłuższego czasu. Zaczęło mnie to niepokoić. Stwierdzilam, że to niemożliwe, przecież się zabezpieczamy i staramy unikać zbliżeń w moje dni płodne. Kupilam test, a po jego zrobeniu aż oczy mi wyszly z oczodołów. Przepłakałam każdy dzień i noc do momentu pójścia do lekarza. Miałam jeszcze nadzieję, ze to jakaś pomyłka. Po zrobieniu usg już się nie łudziłam. Było widać zarodek i bijace serce. Po prostu nie mogę do teraz uwierzyć, że pary które chcą dziecka to nie mogą go mieć, a ja nie chce i mam.
Mój narzeczony sie cieszy, ja do dziś jestem zalamana. Nie mam powodu do radosci. Z każdym miesiącem mam nowe dolegliwości, a przez to że zatrudniłam się na um. Zlecenie, abym mogła mieć wypłacany zasiłek macierzyński musze pracować do dnia porodu. Nie chce mi sie kompletować wyprawki, partner ponownie mnie w tym nie wspiera. (Przy córce tez wszystko ogarnialam sama). Nie czuje więzi z tym dzieckiem i po prostu czuję do niego niechęć. Jestem zła, że tak sie stało. Nikomu nie mówię o swoich uczuciach bo oczywiście uznają mnie za wariatkę, przecież powinnam się cieszyć. Przyjaciółka wraz z znajomymi szykują mi baby shower (miala byc to niespodzianka ale jedna osoba przez przypadek wyslala mi screena z rozmowy z grupy babyshower) ale ja nie chcę tej imprezy. Będę robić dobrą mine do złej gry. Wiem też że impreza bardzie w lepszym lokalu, a ja przez moje +15 kg będę mieć problem żeby jakos sie ubrać. Od zawsze mam problem z obuwiem, bo mam haluxy. Wszystkie buty są mi za waskie a teraz, przez nadciśnienie mam jeszcze mega spuchnięte i chodze w starych, rozciapcianych emu bo tylko w to wchodzi mi noga. Więc wszystkie kolezanki będą ladnie ubrane a ja nie wiem. Mam nadzieję, że ta impreza nie wypali. Wiem, że ciężko sie to czyta ale ja po prostu jestem załamana. Wiem jak wyglada życie z niemowlakiem, będzie trudno bo jednak jest w domu jeszcze jedno dziecko. Chłopak ciągle pracuje i znowu mnie zostawi z tym wszystkim samą. Nie wiem czy oczekuje rad bo teraz jest juz za późno na nie. Nic nie zrobię bo dziecko w kwietniu juz bedzie na świecie. Proszę też o niepisanie, że dziecko to wielki cud, szczęście itp bo mnie to kompletnie nie rusza. Współczuję tym, co chcą mieć dzieci a nie mogą. Nie uważam jednak, że dla każdego dziecko to cud. Jestem totalnie załamana i bardzo chętnie oddalabym komuś moją zdolność zachodzenia w ciążę pomimo antykoncepcji. Najgorsze jest to, że współżyłam z moim partenrem 7 lat bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, stosowaliśmy stosunek przerywany i nigdy nic sie nie stało. W momencie, w którym stwierdzilam że to nie czas na dzieci, lepiej późno sie zabezpieczyć niż wcale i kupiłam prezerwatywy to zaszłam w ciążę....
Mój narzeczony sie cieszy, ja do dziś jestem zalamana. Nie mam powodu do radosci. Z każdym miesiącem mam nowe dolegliwości, a przez to że zatrudniłam się na um. Zlecenie, abym mogła mieć wypłacany zasiłek macierzyński musze pracować do dnia porodu. Nie chce mi sie kompletować wyprawki, partner ponownie mnie w tym nie wspiera. (Przy córce tez wszystko ogarnialam sama). Nie czuje więzi z tym dzieckiem i po prostu czuję do niego niechęć. Jestem zła, że tak sie stało. Nikomu nie mówię o swoich uczuciach bo oczywiście uznają mnie za wariatkę, przecież powinnam się cieszyć. Przyjaciółka wraz z znajomymi szykują mi baby shower (miala byc to niespodzianka ale jedna osoba przez przypadek wyslala mi screena z rozmowy z grupy babyshower) ale ja nie chcę tej imprezy. Będę robić dobrą mine do złej gry. Wiem też że impreza bardzie w lepszym lokalu, a ja przez moje +15 kg będę mieć problem żeby jakos sie ubrać. Od zawsze mam problem z obuwiem, bo mam haluxy. Wszystkie buty są mi za waskie a teraz, przez nadciśnienie mam jeszcze mega spuchnięte i chodze w starych, rozciapcianych emu bo tylko w to wchodzi mi noga. Więc wszystkie kolezanki będą ladnie ubrane a ja nie wiem. Mam nadzieję, że ta impreza nie wypali. Wiem, że ciężko sie to czyta ale ja po prostu jestem załamana. Wiem jak wyglada życie z niemowlakiem, będzie trudno bo jednak jest w domu jeszcze jedno dziecko. Chłopak ciągle pracuje i znowu mnie zostawi z tym wszystkim samą. Nie wiem czy oczekuje rad bo teraz jest juz za późno na nie. Nic nie zrobię bo dziecko w kwietniu juz bedzie na świecie. Proszę też o niepisanie, że dziecko to wielki cud, szczęście itp bo mnie to kompletnie nie rusza. Współczuję tym, co chcą mieć dzieci a nie mogą. Nie uważam jednak, że dla każdego dziecko to cud. Jestem totalnie załamana i bardzo chętnie oddalabym komuś moją zdolność zachodzenia w ciążę pomimo antykoncepcji. Najgorsze jest to, że współżyłam z moim partenrem 7 lat bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, stosowaliśmy stosunek przerywany i nigdy nic sie nie stało. W momencie, w którym stwierdzilam że to nie czas na dzieci, lepiej późno sie zabezpieczyć niż wcale i kupiłam prezerwatywy to zaszłam w ciążę....