reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odczucia po porodzie. Złe i dobre strony szpitala, w którym rodzimy dzieci.

Parte bolały,a może mi się wydawało,że bolało?W końcu nie wiedziałam czego się tu spodziewać,hihihi i wkręciłam sobie,że mnie bol i;) no nie wiem.Teraz to już nawet miło wspominam mój pobyt na porodówce :) Śmieję się z tego ;) A do pełnego -faktycznie bez bólu-piguły w szpitalu też mówiły,że tylko pozazdrościć,że mnie nic nie boli.
Ja Wiktorię rodziłam w sumie 25 minut(faza samego wychodzenia dzidziolka na świat),ale była jedna kobitka,która ponoć walnęła rekord w moim szpitalu...Rodziła tylko 5 miniut.Ledwo się położyła na wyrko porodowe,a dzidziuś już był na świecie...Ta to miała dobrze :)))
Każdy poród jest inny-zgadza się :) Ile kobiet tyle rodzajów porodów:)
BUZIACZKI!!!!!!!!!
 
reklama
A oto opowieśc z mojego porodu;

Natalka urodziła się w 36tyg. ciaży

Miałam wyznaczony termin porodu na 17  lutego, ale moje dziecko postanowiło inaczej :) 24 stycznia położyłam się z mężem spać o północy, nic nie wskazywało, że coś zacznie się dziać, zadnych zwiastunów porodu, o 2 w nocy przebudziłam się przekręciłam na drugi bok, poprawiam podusie i nagle poczułam, że prześcieradło jest jakieś wilgotne w pierwszej chwili pomyślałam, że mi  się zdawało więc postanowiłam zapalić światło i sprawdzić, ledwo wstałam z łóżka a tu chlusnęło ze mnie mnóstwo wody, piżama mokra i w tym momencie zdałam sobie sprawę dlaczego prześcieradło mokre, najzwyczajniej w świecie zaczęły sączyć się wody płodowe :) lecę szybko do łazienki sprawdzić jakiego koloru są wody, czy aby nie zielone ale wszystko ok. przezroczyste i przyjemnie ciepłe :laugh: zaopatruje się w wkładkę - za mała biore ręcznik i idę obudzić męża hasłem "kochanie rodzę" :) oczywiście myślał, że żartuje przecież nic mi wcześniej nie dolegało, położyłam się z powrotem do łóżka aby przemyślec co dalej, leże tak sobie i poczułam jakiś mały ból w podbrzuszu ale nie wiazałam tego ze skurczami więc leże dalej za chwile znowu mały ból, pomyślałam, że nie ma żartów ja naprawde rodzę :) i trzeba się zbierać do szpitala, wzięłam jeszcze szybki prysznic a skurcze miałam już co 7-5 min. wzywamy taxi i ok.5.30 jesteśmy na izbie przyjeć :)mąż smiał się, że za oknem -20st.a mi zachciało się rodzić :) przyjęła mnie jakaś mało sympatyczna położna :mad:, chyba ją obudziłam zbadała mnie a mialam akurat skurcz bolało jak diabli (myslałam, że ja zaraz jej czymś przyłoze) okazało się, że rozwarcie na 4cm więc kazali mi sie przebrać, dali mężowi niebieski uniform i jazda na porodówkę, tam zajęła się mną sympatyczna pani położna  :)znowu zbadała, skurcze co 4-3min ale musze przyznać, że mało bolesne, poszłam pod prysznic ale jakoś niespodobało mi sie to, wolałm sobie leżec i czekać na bardzo bolesne skurcze bo przeciez miało strasznie boleć a ja nadal skurcze co 4-3min a rozwarcie stoi w miejscu, o 9 przyszla moje pani ginekolog no i zadecydowała, ze podajemy kroplówkę bo skurcze nieefektywne, przedwczesny poród i z obawy o dziecko, za długo bez wód, 6h może być niebezpieczne :( no i zaczęło się, ledwo mi ją podali a tu rozwarcie na 6cm pare bolesnych skurczy i 9cm. rozwarcia, chwila i 10cm no i wtedy zaczęły sie skurcze parte jakieś 10 min i o 10.00 pojawiła sie Natalka :), dodam ze tradycyjnie mnie też nacięto
Natalkę miałam przy sobie bardzo krótko, maź płodowa była już na niej  b.wyschnięta i położyli ja do cieplarki aby troszkę się wygrzała
dostała 9pkt.miałam ją dostać następnego dnia ale okazało sie, że moje dzieciatko ma żółtaczke i zapalenie płuc i przewieźli ją na oddział neonatologiczny więc nie leżałyśmy razem ani jednego dnia, chodziłam do niej na karmienia, nawet nie mogłam jej dłużej potrzymać bo jak nie leżała pod kroplówką to pod lampami i tak cały tydzień :(
całe szczęście, że leżałam na sali z mamusiami które również nie miały dzieci przy sobie bo inaczej bym zwariowała :(
po 9 dniach wszystko było już ok. i 1 lutego zabrałam moje dzieciątko do domu
 
Villemo, jak czytam twój opis to bardzo podobnie jak z moją pierwszą córcią- też Natalką. Ale najważniejsze, że córaz zdrowa i szybko do domciu wróciłyście.
 
No to teraz musze ten temacik nadrobic:)
A mnie to bylo tak:
Termin porodu mialam na 5 lutego. 24 stycznia ( wtorek) wizyta u gina, ten mowi ze jest ok. Wspomina, ze idzie do poniedizalku na urlop, ja przerazona, ze jak to, ze ma byc na oddziale jak bede rodzic itp. On na to, ze spokojnie, do pon nie urodze.Ok,jade do domu, wieczorem lekkie bole brzucha, jakies rozowe uplawy. Ale jak spokojnie to spokojnie. Na drugi dzien farbuje sobie wlosy, leze w wannie, jade  do mamy, cal;y czas lekkie bole w brzuszku, takie jak przy miesiaczkowaniu.No i siedze sobie na forum, rozmawiam z Misia. Ta mi mowi, z echyba rodze, ja na to, ze chyba zartuje! Ze to nie mozliwe, ze czop moze odejsc kilka dni przed porodem, z elekarz mowil, ze do pon nie urodze. No ale ok 19 bole troszke mocniejsze, maz zabiera mnie do domu,nic nie mowie rodzicom, tata na odchodne mnie klepie i pyta kiedy  w koncu urodze. W domku prysznic, make up. Bole dziwne, raz mocne raz slabe, raz co 3 min, raz co 10. Wyczekuje do 23 i jedziemy. Ok 23,30 otwiera nam zaspana pani.  Bada skurcze i mowi ze jedziemy na oddzial.Na dziendobry mowi do meza ze jak nie ma fartucha to moze isc do domu, babsko!!!!! Dopiero jak ja zrypalam i powiedzialam ze moj lekarz, hehe, ordynator poloznictwa nie bedzie zadowolony bo maz sie dobrze przygotowal do porodu i bedzie mi potrzebny...znajduje sie fartuch, za 5 zl ofkors. Pani jesczze dzwoni na odzial i pyta czy maja wolna sale rodzinna...tamta widocznie musiala zapytac " a co macie kogos" bo ta odpowiada " no niestety". Jetsem wsciekla jak cholera. Przepraszam, ze zaczelam rodzic tak pozno, na co pani mowi, ze nie szkodzi, to ich praca. Jasne!! Idziemy na poloznictwo. Sala ta sama, na ktorej rodzilam z moja kuzynka. Wlaz ena fotel,przychodzi lekarz, gbur,bada mnie i se idzie, nawet nie mowiac mi co i jak. Polozna podlacza mnie i leze. Ale nie moge lezec bo bola mnie plecy, wierce sie, ona mnie bluzga. Nagle jej sie przypomina z emaja sprzet bezprzewodowy, wiec moge chodzic. Chodze, sprzet co chwile zjezdza mi z brzucha, ie widac tetna dziecka. paranoja. Daiwd mi trzyma na brzuchu a ja laze. Przychodzi babka, pyta czy chce znieczulenie. Ja z enie,bo bol do wytrzymania. Ale po 3 min, maz galopuje po nia, ze jadnak chce. klade sie , pani kaze mi tzrymac miche pod buzia twierdzac, ze bede wymiotowac. Polozna zdziwiona jak nie wymiotuje. Kreci mi sie w glowie. Aha zapomnialam powiedziec zeprzed porodem zaczyna mnie bolec zab. Po podaniu znieczulenia zab nie przestaje bolec...a ja przestaje wierzyc w znieczulenie.    Bol nadal do wytzymania, spodziewlam sie gorszego. O 3 peka pecherz, podlaczaja kroplowke, zaczynamy rodzic. Nie umiem przec,pre w policzki i sie dre. Podnosza fotel, rodze praktycznie na siedzaco. Dopiero slowa poloznej ze moge niedotlenic dziecka wplywaja na mnie, pre jak cholera. Uwaga ciecie, umieram z bolu, patrze w oczy Dawidowi i mowie z enie dam rady. Ze juz nie moge. Pytam czy moge odpoczac, polozna z enie treraz, prosze o znieczulenie, ona mowi ze w zadnym wypadku. Uwaga skurcz, parcie i .....chlup, jezioro wody, placz Marcelka. Widze go!!! Nie mam sily plakac, tylko w kolko powtarzam o Boze, o Boze...placze Dawid. Trzymam Malego, jestem taka szczesliwa. Mam Marcelka:) CUD!!!!!!!! jak go zabieraja na badania, dzwonimy do mamy...jest 3.27 w nocy, zaspana mama na slowa Dawida "czesc babcia" odpowiada "pomylka" i odklada sluchawke. Dopiero drugi tel sprawia ze nie spia do rana.

To nie pomylka. 26 stycznia o 3,27 urodzil sie nasz Synus!!!!


p12600232da.jpg


p12600291kp.jpg
 
Oj, nie miałas lekko, kochana...Również czuję się poruszona. Zwłaszcza, ze zdążyłam już o tym wszystkim zapomnieć, a tu jakieś reminiscencje i znowu mi się dzieci odechciało :(.
 
reklama
JENY i mi się łezka zakręciła ale super opisałaś poród tylko czemu jak nie ma akurat naszego llekarza jesteśmy traktowane przedmiotowo masakra!
 
Do góry