reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

PORÓD w szpitalu RYDYGIERA w Krakowie

hmm mysle ze położne sie nie zmienią :). Ja mam na grudzień termin i już sie doczekac nie mogę aż urodzę ale tak to chyba ma każda z nas. Ja lubie położną Panią Józie młoda taka czarne włosy bardzo sympatyczna ona jest na poporodówkach i na patologii. Nie lubie jednej blondyny nie pamiętam jak jej na imię ale pamiętam ze przyjmowała mnie na patologię i była raz ze nie miła a dwa nawet igły w żyłe nie umiała wbić także za nią to ja podziękuje
 
reklama
Jeśli któraś z krakowskich mam zastanawia się nad porodem w Rydygierze, to w sobotę 25.08.2012 jest najbliższy dzień otwarty... grupa zbiera się o godz. 9:00 :-)

Pozdrawiam i do zobaczenia!
 
Dokładnie tak :-) zbiórka na oddziałowej izbie przyjęć na 1-szym piętrze... ponoć zbierająca się grupa zwiedzających od razu rzuca się w oczy i trudno ją przeoczyć :-) trafi się zatem z pewnością :-)
 
Witam:-D 03,08,2012 urodziłam w Rydygierze drugą córkę tym razem sala porodów rodzinnych była wolna więc byliśmy tam i jest lepiej niż w boksie szczególnie to że jest wanna i jak dla mnie lepiej skorzystać było z wanny niż z prysznica jak przy 1 porodzie. Położna miałam P. Renie - super kobieta polecam !!!!! :biggrin2: Jak rodziłam tam 1 córkę nie miałam okazji poznać P. ordynator Oleksy a tym razem tak i powiem szczerze ze nie taki diabeł straszny jak go malują. Także polecam ten szpital. Ja z opieki jestem zadowolona.
Pozdrawiam.;-)
 
Witam,

Ja także rodziłam w szpitala Rydygiera, w tym roku, w końcu czerwca. Ogólnie jestem zadowolona z warunków tam panujących, jednak nie do końca. Opieka na sali porodowej super...miałam przesympatyczną i bardzo pomocną położną- p. Jolę. Bardzo starała się, abym nie cierpiała i wspierała mnie cały czas- dodam że nie płaciliśmy jej nic wcześniej. Można sobie wynająć wcześniej położną, cena takiej usługi to 1000zł...lekarze na porodówce także mili. Nam nie udało się rodzić na sali porodów rodzinnych, ponieważ była zajęta. Rodziłam w boksie, na początku zdenerwowało mnie to, bo nie chciałam żeby ktoś mnie słyszał, ale tak naprawdę w czasie porodu to zupełnie nie przeszkadza :D Darłam się ile mogłam i nie przejmowałam się niczym:) W boksach są wygodne fotele, piłka ( pomocna według mnie), worek sako, można skorzystać z prysznica, gazu rozweselającego:) Po porodzie dzidzia zostaje na piersi mamy przez 2 h:) mniej pozytywnie oceniam opiekę na salach poporodowych oraz opieką nad noworodkami. Pielęgniarki i położne w większości przypadków miłe, jest duża nagonka na karmienie piersią...a każdy mówi i radzi inaczej;/ bo 3 dniach miałam dość. Nie byłam zadowolone z położnych i lekarzy na neonatologii. Pani ordynator Oleksy- bez komentarza. Bardzo niemiła osoba. Prawie krzyczała na te biedne mamy. Ja bałam się tych wizyt u niej...Nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie.W razie jakiś pytań dziewczyny chętnie udzielę odpowiedzi i podzielę się swoim doświadczeniem:))
 
... jest duża nagonka na karmienie piersią...a każdy mówi i radzi inaczej;/ bo 3 dniach miałam dość.

Odniosłam takie właśnie wrażenie na ostatnim dniu otwartym, gdy spytałam o poradnię laktacyjną i możliwość wypożyczenia laktatora, usłyszałam, że dziecko jest najlepszym laktatorem... a co jeśli nie chcę karmić, nie będę miała pokarmu, lub wystąpią inne trudności :-/ mogłabyś napisać coś więcej jak to było w twoim przypadku? Będę bardzo wdzięczna :-)
 
SuperAguri - tym położnym nie da się powiedzieć- NIE BĘDĘ KARMIŁA :D doktor Oleksy prawie spaliła mnie wzrokiem, kiedy powiedziałam, że mały dostał porcję mleka sztucznego w nocy, bo moim się nie najadał i płakał. Skomentowała to słowami - "mam nadzieję, że to pierwszy i ostatnio raz". Ja urodziłam póżnym popołudniem, zanim dotarłam na swoją salę poporodową było koło 21.00 i niestety żadna położna nie pokazała mi już jak przystawić dziecko do piersi....malutki płakał, a ja nie mogłam go nakarmić, bo kurcze czym;/ coś tam leciało z tych piersi, ale czego można się spodziewać po kilku godzinach od porodu...poszłam do położnych i poprosiłam o pomoc ( w nocy dwie siedziały na dyżurze). Następnej nocy synek znów płakał i poprosiłam o mleko dla niego- położna dała mi troszkę i kazała przystawiać dziecko non stop do piersi- tym sposobem karmiłam go od 1.00 do 5.00 non stop...Za to oczywiście dostałam ochrzan- bo "dziecko może być max 20 min przy piersi"- tak powiedziała pani ordynator neonatologii. Położna kazała karmić jak długo dziecko chce, następna kazała budzić na karmienie, inna jeszcze powiedziała że nie trzeba. Oszaleć było można :D wiem, że one robią wszystko żeby karmić piersią. Na sali obok mnie leżała dziewczyna po cesarce i przynosili jej dziecko co chwile- darło się niemiłosiernie:p Reasumując- trzeba sobie wypracować swoją taktykę i słuchać swojego serca...:) Tak naprawdę maleństwo musi się nauczyć ssać . Ona na początku nie wie co się dzieje, czy jest głodne, czy już najedzone. Czasem potrzebuje po prostu ciepła mamy ( weź sobie smoczek, czasem dzieci mają tak silny odruch ssania, ze nie będziesz dawała rady :) ) Jak nie będziesz dawała rady, albo będziesz po prostu zmęczona nie wahaj się prosić o mleko sztuczne dla dziecka!! jeśli dostanie raz, czy dwa- nie zniechęci go to do piersi:) Jeśli masz jakieś jeszcze pytania to pisz śmiało!:) W sumie nie wiedziałam co chciałabyś dokładnie wiedzieć..pozdrawiam
 
Właśnie tego wszystkiego boję się najbardziej :-( sam poród mnie nie przeraża ale perspektywa karmienia piersią i wszechobecne parcie na taki sposób karmienia mnie paraliżuje... oczywiście chcę spróbować, bo wiem że jest to najlepsze dla dziecka ale na dzień dzisiejszy budzi to we mnie taki strach, że sama nie wiem czy coś z tego wyjdzie :-( nie chciałabym właśnie takich sytuacji że maluch cały czas wisi na cycu a i tak niczym to nie skutkuje, planuje zabrać ze sobą nakładki na sutki i laktator, tak w razie potrzeby, właśnie po to żeby poczuć się pewniej... leczyłam się na depresję i już sama myśl o karmieniu wywołuje u mnie zaburzenia lękowe... boję się, że przy takiej presji może wystąpić reakcja obronna i odrzucenie malucha... wolę zatem trochę podpytać, żeby wiedzieć jakie jest na oddziale nastawienie - łatwiej mi się będzie do tego przygotować... a nóż widelec okaże się, że wszystko będzie dobrze, maluch będzie super ssała a ja przełamię swoje obawy...

A jak jest z mm na oddziale, zarówno butelki jak i proszek jest szpitalny, czy trzeba mieć swoje 'wyposażenie'?
 
reklama
wiem, że to trudne, ale postaraj się nie nastawiać negatywnie. Mój synek np. pięknie ssał od razu na początku:) Jest trudno, to prawda ponieważ jesteś zmęczona po porodzie, a mały ssak ciągle chce jeść. Ale nie można się poddawać...mojej koleżanki z pokoju synek np. nie był wielkim ssakiem. Jadł ładnie, ale nie "wisiał" na cycku. Ja po dwóch dniach pobytu wypracowałam sobie metodę- starałam się zapamiętać co kazała robić poszczególna położna i jak przychodziły sprawdzać to mówiłam że robię wszystko zgodnie z jej wskazówkami- a tak naprawdę to nienerwowo karmiłam swojego żuczka:) jeśli chodzi o mm to mają na neonatologii gotowe mieszkanki. Za pierwszym razem sama położna wstrzyknęła małemu porcję mleczka strzykawką, następnym dała mi buteleczkę żebym tam u nich go nakarmiła * takiemu malcowi starczy 20 ml:) Dała mi też mieszankę na noc gdyby bąbel zgłodniał. To są takie malutkie buteleczki z gotową już mieszkanką. Dostajesz taką buteleczkę, smoczek i otwierasz ją przed samym karmieniem. Ile dzidzia zje, tyle zje, a reszta do kosza. A i druga rzecz- Oleksy ma fioła na punkcie przegrzewania dzieci:)) Nie martw się:) wierz w siebie i w swoje maleństwo. A opłacasz położną, czy idziesz na żywioł?:)
 
Do góry