reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Przedszkole

reklama
Mam pytanie odnośnie rozmów z przedszkolakiem o śmierci. Mój syn zapytał mnie ostatnio pierwszy raz o moich rodziców, oboje nie żyją, więc odpowiedziałam Mu że ich niestety nie pozna, że nie ma ich z Nami tylko z aniołkami. Na ten moment raczej usatysfakcjonowała go ta odpowiedź bo nie drążył tematu ale zastanawiam się jak w późniejszym czasie rozmawiać o śmierci, to nie jest dla mnie temat tabu czy bolesny ale chcę jak najjaśniej i bez wywoływania zbędnych emocji w dziecku umieć wyjaśnić ten temat. Macie jakieś rady, doświadczenia?
 
Mam pytanie odnośnie rozmów z przedszkolakiem o śmierci. Mój syn zapytał mnie ostatnio pierwszy raz o moich rodziców, oboje nie żyją, więc odpowiedziałam Mu że ich niestety nie pozna, że nie ma ich z Nami tylko z aniołkami. Na ten moment raczej usatysfakcjonowała go ta odpowiedź bo nie drążył tematu ale zastanawiam się jak w późniejszym czasie rozmawiać o śmierci, to nie jest dla mnie temat tabu czy bolesny ale chcę jak najjaśniej i bez wywoływania zbędnych emocji w dziecku umieć wyjaśnić ten temat. Macie jakieś rady, doświadczenia?
Ja troszke inaczej podchodze do tematu bo nie jestem wierząca, maz tak, wiec kiedy starszak poruszyl temat rozwinelismy go rowniez o wiare, czym jest, na czym polega, dlaczego ludzie pragną i potrzebują wierzyc w cos "wyzszego". Mamy wielka fabryke w miasteczku gdzie klebia sie wielkie chmury pary z kominow, kuzynka powiedziala synowi ze tam przebywają aniolki, zmarli ludzie, od tego zacząl sie temat. Syn wszystko co zaslyszy weryfikuje u nas:p no wiec wyjasnilismy mu ze niektorzy wierza ze kiedy ktos umiera idzie do nieba i stamtad nas dogląda, inni ze to nie istanieje a po śmierci poprostu znikamy itd, wiele roznych przykladow. Na koniec powiedzialam mu ze jesli jego serduszko potrzebuje wierzyc ze babcia/dziadek ktorego z nami juz nie ma obserwuje go z tych chmur to ma prawo tak myslec, ze wlasnie na tym polega wiara, zeby znalezc dla siebie takie wyjasnienie ktore ukoi smutek i da sile isc dalej:) syn mial wtedy 5 lat bodajze i od tego czasu wracamy do rozmowy co jakis czas kiedy znow mu sie pojawia jakas kwestia ktorej nie potrafi sobie wyjasnic:) corka jako przedszkolak jeszcze nie pyta dogłębnie o co chodzi z umieraniem, nie miala stycznosci ze strata bliskich narazie wiec wystarcza jej ze kogos juz nie ma, nie dopytuje.
 
Ja troszke inaczej podchodze do tematu bo nie jestem wierząca, maz tak, wiec kiedy starszak poruszyl temat rozwinelismy go rowniez o wiare, czym jest, na czym polega, dlaczego ludzie pragną i potrzebują wierzyc w cos "wyzszego". Mamy wielka fabryke w miasteczku gdzie klebia sie wielkie chmury pary z kominow, kuzynka powiedziala synowi ze tam przebywają aniolki, zmarli ludzie, od tego zacząl sie temat. Syn wszystko co zaslyszy weryfikuje u nas:p no wiec wyjasnilismy mu ze niektorzy wierza ze kiedy ktos umiera idzie do nieba i stamtad nas dogląda, inni ze to nie istanieje a po śmierci poprostu znikamy itd, wiele roznych przykladow. Na koniec powiedzialam mu ze jesli jego serduszko potrzebuje wierzyc ze babcia/dziadek ktorego z nami juz nie ma obserwuje go z tych chmur to ma prawo tak myslec, ze wlasnie na tym polega wiara, zeby znalezc dla siebie takie wyjasnienie ktore ukoi smutek i da sile isc dalej:) syn mial wtedy 5 lat bodajze i od tego czasu wracamy do rozmowy co jakis czas kiedy znow mu sie pojawia jakas kwestia ktorej nie potrafi sobie wyjasnic:) corka jako przedszkolak jeszcze nie pyta dogłębnie o co chodzi z umieraniem, nie miala stycznosci ze strata bliskich narazie wiec wystarcza jej ze kogos juz nie ma, nie dopytuje.
Dzięki. Co do wiary, mojej wiary to moźna to określić jako - to bardzo skomplikowane🤦🏻‍♀️ i dlatego nie chcę narzucać nic dziecku...mi jest komfortowo myśleć że jest życie po śmierci i dlatego pierwsza myśl to były aniołki (szkoda że nie pomyślałam o chmurkach), syn nawet nie wie co to. Bardzo fajnie wyjaśniliście starszakowi kwestię wiary i śmierci, zapamiętam to.
 
Dzięki. Co do wiary, mojej wiary to moźna to określić jako - to bardzo skomplikowane🤦🏻‍♀️ i dlatego nie chcę narzucać nic dziecku...mi jest komfortowo myśleć że jest życie po śmierci i dlatego pierwsza myśl to były aniołki (szkoda że nie pomyślałam o chmurkach), syn nawet nie wie co to. Bardzo fajnie wyjaśniliście starszakowi kwestię wiary i śmierci, zapamiętam to.
No wlasnie my tez nie chcemy dzieciom narzucac niczego, jestesmy z mezem podzieleni troszke (w sensie on wierzy w Boga, ja do tematu podchodze bardziej logicznie i rzeczowo) ale wzajemnie akceptujemy podejscie i myslenie drugiego i to samo chcemy przekazac dzieciom stad takie niejednoznaczne wyjasnienia zeby dac malemu czlowiekowi rozne perspektywy i wybor, bez narzucania jednej racji.
 
Mam pytanie odnośnie rozmów z przedszkolakiem o śmierci. Mój syn zapytał mnie ostatnio pierwszy raz o moich rodziców, oboje nie żyją, więc odpowiedziałam Mu że ich niestety nie pozna, że nie ma ich z Nami tylko z aniołkami. Na ten moment raczej usatysfakcjonowała go ta odpowiedź bo nie drążył tematu ale zastanawiam się jak w późniejszym czasie rozmawiać o śmierci, to nie jest dla mnie temat tabu czy bolesny ale chcę jak najjaśniej i bez wywoływania zbędnych emocji w dziecku umieć wyjaśnić ten temat. Macie jakieś rady, doświadczenia?
My mówimy w prosty. Niczego nie wyjaśniam, po prostu mówię. U nas tematem jest dziadek, bo jest babcia sama (teść nie żyje) i babcia z dziadkiem. Więc zanim dzieci zapytały, to wiedziały, że dziaka fizycznie z nami nie ma, bo umarł zanim się urodzili. Dzieci są obeznane z tematem śmierci bo mamy łownego kota. My też często bywaliśmy w szpitalu. Najlepiej mówić otwarcie, wprost. Bez zbędnego zagłębiania się. Teraz ci nie przytoczę przykładu, bo już nie pamiętam. Po prostu w moim domu to jak codzienność. I tak o tym mówimy. Może dlatego, że jeszcze nie odszedł nikt, kogo osobiście znali.
 
Ja się też nad tym tematem zastanawiam, od kiedy synek zapytał, czy mam babcię i dziadka. Powiedziałam mu, że nie mam. A czy miałam jak byłam taka mała jak on? Miałam. I na ten moment to synkowi wystarczyło. My jesteśmy niewierzący, więc temat o aniołkach raczej nam się nie pojawi.
Za to nie wiem jak wyjaśnić, że go kiedyś nie było. "A gdzie byłem"?
 
Ja się też nad tym tematem zastanawiam, od kiedy synek zapytał, czy mam babcię i dziadka. Powiedziałam mu, że nie mam. A czy miałam jak byłam taka mała jak on? Miałam. I na ten moment to synkowi wystarczyło. My jesteśmy niewierzący, więc temat o aniołkach raczej nam się nie pojawi.
Za to nie wiem jak wyjaśnić, że go kiedyś nie było. "A gdzie byłem"?
Ja tego tematu aniołków nie łączę ściśle z wiarą - dla mnie to fajna opcja dla dziecka, mi pomogło jak zmarła moja mama. "Świadomość" że Ona gdzieś tam jest i mnie widzi - jest aniołkiem czy duszkiem, bez łączenia z Bogiem i katolikami. Wtedy "nienawidziłam" Boga ale aniołki i duszyczki do mnie przemawiały. Fajna pod tym względem jest też reinkarnacja...opcji jest mnóstwo i jeśli Nasze tłumaczenia nie powodują dodatkowych emocji, nie demonizują i są zrozumiałe dla dziecka to myślę że nie są złe.
Tematu "gdzie byłem jak mnie nie było" jeszcze nie mieliśmy ale kiedyś syn powiedział że to On sobie Nas wybrał🤔 myślę że jak zacznie zagłębiać temat to znajdę odpowiedź odpowiednią do wieku. Na ten moment to chyba tylko tyle że jest owocem, wynikiem itp. miłości rodziców. Wie natomiast że był w brzuszku u mnie, tam rósł i że urodził się w szpitalu, o żadne szczegóły nie pyta więc ta wiedza mu wystarcza.
 
U nas to aktualny temat - teściowa jest w stanie agonalnym. Już od dłuższego czasu mówiliśmy, że babcia jest w szpitalu, że jest bardzo chora, słaba. Wczoraj powiedziałam jej, że babcia nie wyzdrowieje, tatuś będzie teraz bardzo smutny i wszyscy będą płakać. Nie skomentowała, ale po kilku godzinach zaczęła dopytywać dlaczego nie wyzdrowieje, że dziadek może jej syrop kupić. Starałam się tłumaczyć, że nie zawsze lekarstwa działają... W każdym razie, próbuję po trochu oswajać z tematem, ale co z tego rozumie, ciężko stwierdzić.
 
reklama
U nas to aktualny temat - teściowa jest w stanie agonalnym. Już od dłuższego czasu mówiliśmy, że babcia jest w szpitalu, że jest bardzo chora, słaba. Wczoraj powiedziałam jej, że babcia nie wyzdrowieje, tatuś będzie teraz bardzo smutny i wszyscy będą płakać. Nie skomentowała, ale po kilku godzinach zaczęła dopytywać dlaczego nie wyzdrowieje, że dziadek może jej syrop kupić. Starałam się tłumaczyć, że nie zawsze lekarstwa działają... W każdym razie, próbuję po trochu oswajać z tematem, ale co z tego rozumie, ciężko stwierdzić.
To przykre przez co teraz przechodzicie. Życzę Wam dużo siły.
 
Do góry