reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ratunku!!! Atak szalu na widok nauczycielki w przedszkolu!

mamakubusia85

Fanka BB :)
Dołączył(a)
17 Luty 2009
Postów
259
Ratunku! Prosze o pomoc i rade mam, ktore taki problem maja, mialy lub slyszaly o takim przypadku.
Moj syn chodzi pierwszy rok do przedszkola do grupy 4-latkow. Poczatki przedszkola byly ciezkie - placz, krzyk, trwalo to ok. tygodnia, potem Kuba uspokoil sie, polubil przedszkole, sam chetnie wstawal, ubieral sie i prosil, zeby isc juz do przedszkola, bo chce sie bawic z dziecmi. Cieszylam sie, ze tak szybko sie zaklimatyzowal. Panie opiekunki chwalily go, ze ladnie je, bawi sie, bez problemow wykonuje polecenia, problem byl tylko ze sprzataniem po sobie zabawek.
Grupa Kuby zajmuja sie 2 opiekunki, jedna jest od rana do poludnia, druga pozniej. Pani Basia jest od samego poczatku, Kuba lubi ja, czesto w domu o niej opowiada, rysuje ja, mowi, ze ja lubi. Od wrzesnia zas zmienialy sie zmienniczki pani Basi, teraz jest juz 4 pani. Z 3-ma poprzednimi zmienniczkami nie bylo problemu, syn zachowywal sie tak, jak przy pani B, one rowniez chwalily go, on chetnie zostawal z nimi, ostatni raz rozplakal sie przy rozstaniu ze mna chyba w polowie wrzesnia.
Dzisiaj szok, na widok pani Agnieszki Kuba dostal istnego szalu, zaczal uciekac, bronic sie rekami i nogami, wrzeszczec na cale gardlo, prosic mnie, zebym zabrala go do domu. Do teraz nie moge sie opanowac, nie spodziewalam sie juz nigdy takiej reakcji mojego dziecka na pozostanie w przedszkolu.
Wczorajszy dzien byl wielkim swietem w przedszkolu, przyszedl Mikolaj, rozdawal prezenty, syn bardzo czekal na ten dzien. Przyszlam odebrac Kube, ktory byl w trakcie sprzatania jakis krzeselek. Pani zakomunikowala mu, ze moze isc jak juz sprzatnie wszystko. Sprzatnal 2 krzeselka, zapominajac o jednym i przybiegl przywitac sie ze mna. Pani Agnieszka na to, ze musi jeszcze to jedna krzeselko sprzatnac, bo jak nie, to nie dostanie prezentu (ktory przeciez juz dostal od Mikolaja). Efekt byl taki ze syn "przykleil sie" do mnie nie chcial juz wrocic do sali, a pani, ktora straszyla go (tak to musze nazwac) stwierdzila, ze "no dobrze to jutro posprzatasz ladnie".

Moim zdaniem pani A zrazila do siebie mojego syna. Z mojej obserwacji wynika, ze pani jest chlodna, oschla, malo sie usmiecha i nie lubi rozmawiac z rodzicami o postepach maluchow.
Kiedy dzis doszlo do szalu Kuby powiedzialam jej o wczorajszej sytuacji, ze moim zdaniem zle powiedziala do mojego syna, ktory pozniej bardzo przezywal ta sytuacje. Sa chyba inne, madrzejsze sposoby naklonienia dziecka do zrobienia czegokolwiek, nie tylko sprzatania, a nie straszenie odebraniem tego, co juz przeciez jest jego, malo tego- dostal to od Mikolaja, bo byl grzeczny caly rok!
Jestem zmartwiona zachowaniem synka, uczuciami jakie nim targaja, ale tez wkurzona postawa pani A.
Fakt jest jednak taki, ze syn do przedszkola chodzic musi, musi sie z ta pania A jakos pogodzic. Pomyslalam, ze moze porozmawiac z pania Basia o tej sytuacji. Jak pomoc synowi zaakceptowac opiekunke, dziewczyny nie wiem... boje sie jutrzejszego poranka :(
 
reklama
Doskonale Cie rozumiem.
Do obowiązku nauczycielki A. należy min. sprawne komunikowanie się z Twoim dzieckiem jak i ze wszystkimi, więc to ona ma sprawic by dziecko ją lubilo a nie sobie tu reżim urządzać.
Sprzątanie po sobie to badzo dobra rzecz, jednak sytuacja jaka opisalas wskazuje mi ze synek nie sprzatal po sobie tylko po grupie, jakby za kare?
Moim zdaniem powinnas zwrocic nauczycielce i dyrekcji na to uwage.
Jesli twoj syn nie potrafi nawiazac kontaktu pozytywnego z ta nauczycielka, to niestety, to jest jej wina.
 
Hej. tego roku poslalam Bartusia do przedszkola panstwowego. zapisalam go duzo wczesniej bo wiedzialam, ze poptem pozostana mi tylko przedszkola prywatne a bylam do nich zle nastawiona - ze drogie, ze dla bogaczy... Teraz mam calkiem inne zdanie, zaluje tej decyzji i mysle o przeniesieniu dziecka. Mam podobna sytuacje do twojej. moj bartek kiedy widzi rano jedna z nauczycielek dostaje szalu, placze i nie chce zostawac. Tak jak napisalas - panie niechetnie rozmawiaja o dzieciach, zachowuja sie jakby mialy tylko odbebnic swoje godziny pracy i pojsc do domu! sa niemily, bez usmiechu. Nie mowie ze wszystkie ale przynajmniej 2 z nich. Moja siostra poslala corke do przedszkola prywatnego o nazwie żyrafa na warszawskim ursynowie. Mała jest zachwycona. W domu płacze, jest marudna, a w przedszkolu taka szczesliwa. Uwielbia panie przedszkolanki. Niby sie placi wiecej ale i zajec jest duzo duzo wiecej niz w panstwowym, no i przyjemna atmosfera. Chyba przeniose Bartosza do tego przedszkola... Czy Tobie udalo sie rozwiazac ten problem?
 
Patryska wybacz ale co do zachowania pani ma rodzaj przedszkola...w kazdym moze zdarzyc sie opiekunka nie nadajaca sie do tej pracy....i przepraszam ale jesli ty masz taka postawe negatywna do pan to nie dziwie sie tez ze panie nie sa wylewne w stosunku do rodzicow
 
To prawda, chociaż w przedszkolu prywatnym trochę inaczej wygląda sprawa zatrudnienia i rodzice mają w tej kwestii więcej do powiedzenia... pani dostaje upomnienie jedno , drugie a potem goodbye...
 
Kunda: przecież napisałam, że nie wszystkie. Zdarzają sie przedszkolanki, które zupełnie nie nadają sie do tego zawdou. Są nerwowe, rozdrażnione. Rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień, ale codziennie odprowadzając Bartusia do przedszkola słyszę z łaska odpowiedziane "dzień dobry" i nieraz słysze jak Pani mówi do dziecka "a czego ty znowu wyjesz" to nie dziw się ze do niektorych Pań mam negatywna postawę. Znam jednak wiele sympatycznych, uśmiechniętych przedszkolanek.
 
Witam serdecznie mamekubusia85.Jestem mamą 6-letniego synka Gracjana.Mój syn kąpletnie się zablokował w przeczkolu na proste pytania nie odpowiada mimo że doskonale wiem ze zna odpowiedz.Sądze że pod wpływem śmiechu dzieci i może złej reakcji Pani nauczycielki woli nic nie mówić niż zostać wyśmianym:no::szok::szok:Teraz przez takie coś musze z synem chodzić do psychologa:wściekła/y:Co do płaczu twojego synka JA jako dziecko przechodziłam taka trałme na widok nauczycielki w przeczkolu często miała mdłości, napady lęków do tej pory jak sobie to przypominam to przechodzi mnie złość:wściekła/y:Niestety ten problemy przeniosły się do szkoły podstawowej.Proponuje żebyś sprawdziła inne przeczkola wiem że to może być trudne,ale ja do tej pory mam żal do mojej mamy że mimo że widziała co się ze mną dzieje nic w tym kierunku nie zrobiła.Nie wiem czy rozmowa z nauczycielką w czymś pomoże to już siędzi w psychce twojego synka i nawet jak Pani będzie próbowała się zmienić w co wątpie to uraz pozo stanie.Może jak nie zmiana przeczkola to wizyta u psychologa.Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić
 
reklama
Do góry