reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzic...

Dołączył(a)
18 Marzec 2024
Postów
2
Cześć,
Jesteśmy z Żona rodzicami 6letniej Córki. Chciałbym podzielić się z Wami czymś, co mnie gryzie od długiego czasu, nie wiem jak sobie z tym poradzić... Do rzeczy.

Nasza Córka przyszła na świat w 2018 roku. Zawsze marzyłem o byciu Tata i choć doskonale sobie zdaję sprawe, jak wiele mam do poprawy w tym trudnej (ale pieknej) powinniści, staram się być najlepszym Tata , jakim potrafię - mimo wielu niedociągnięć i zaniedbań.

Generalnie jestem wobec siebie bardzo krytycznym i to nie tylko jeśli chodzi o bycie rodzicem, ale właściwie o każdy aspekt życia. Jestem potwornie zakompleksiony i bardzo martwię się, aby moja Córka nie byla taka, jak ja .

Oboje z Żona pracujemy - przy Córce pomagają nam moi Rodzice i trochę teściowie. Mieszkamy z moimi Rodzicami, więc siła rzeczy - są na miejscu .

Jak wspomniałem na początku- seiadom mnóstwa błędów, jakie popełniłem I jeszcze popełnię w wychowaniu mojej Córki , bardzo, BARDZO boli i martwi mnie oziębłość mojej Żony wobec Niej.

Żeby była jasność - wiem, że Ja bardzo kocha. Ale nie widzę w ogóle, żeby się z Nią bawiła, ciągle jest zmęczona. Mnie też nie chce się bawić w zabawy, które racza kilkuletnie Dzieci , ale staram się kilka razy w tygodniu poświęcić na zabawę chociaż pol h. Żona twgo nie robi. Nie pamiętam kiedy z Nią wyszła na spacer, pobawiła się. .

Córka ma trudny charakter - jest jedynakiem i wszystko jest dla Niej :). Gdy czegoś Jej zabronimy potrafi w kłótni wykrzyczeć czy to mi czy Zonie, że nas nie kocha. Żona wielokrotnie w nerwach odpowiadała Jej "Ja Ciebie tez nie" . Nie wyobrażam sobie, abym mógł mojej Córce - choćby nie wiem jak wyprowadziła mnie z równowagi- powiedzieć, że też Jej nie kocham.

Ja Córce ciągle powtarzam, jak bardzo Ja kocham - Żona dużo rzadziej. Staram się z Nią rozmawiac, płytami jak było w przedszkolu itd. Wielokrotnie tłumaczyłem Jej , ze gdyby miała jakikolwiek problem, to zawsze może przyjść do mnie. Ja Ja wyslucham- pomogę, nigdy nie zostawię samej z problemem. Nigdy nie słyszałem, by Żona rozmawiała o takich rzeczach z Córka.

Podczas kłótni potrafi wydzierać się na Corke (mnie też zdarzy się podnieść głos, ale naprawdę starań się kontrolowac) po czym rozmawia z Siostrą i Jej dwójka kilkuletnich chłopców, będąc niebywale ciepła osoba. Nasza Córka to widzi , ja to widzę. I obawiam się, że Jej nieuksztaltowane jeszcze emocje I umysł odbierają to w taki sposób " Mama minute temu krzyczała na mnie bardzo, a teraz wdzięczy się do innych dzieci". Boli mnie to niesamowicie.

Generalnie Żona stosuje coś w rodzaju zimnego wychowania. Kocha nasze Dziecko , jestem tego pewny, ale brakuje bardzo bycia uczuciowym . Zapytacie, dlaczego z Żona nie porozmawiamy... próbowałem.

Kończy się to awantura, wyrzutami, że "dam drę morde" , albo inne. Żona Generalnie ma taki charakter, że NIGDY nie dopuszczała do siebie, że cokolwiek robi źle. Jeszcze zanim mieliśmy Dziecko i wina leżała ewidetni po Jej stronie, nie potrafiła przeprosić i przyznać się że coś źle zrobiła.

Nie wiem, co mam zrobić, żeby delikatnie, le uzmysłowić Zonie, że zaniedbuje emocjonalnie nasza Corke. Nie chcę, aby ten topic był próba kreacji idealnego tatusia i wyrodnej Mamy, bo ani jedno ani drugie nie jest czymś prawdziwym.

Mi np marzy się 2gie Dziecko, przede wszystkim dlatego, że chcilabym , aby moje 1sze miało rodzenstwo - jak umrzemy z Żona, aby Córce było lżej, aby miała do kogo pojechać w odwiedziny, aby się wspierała że swoim rodzeństwem .

Żona nie chce o tym słyszeć - żeby być tu uczciwym, powiem, że częściowo rozumiem Jej argumentację. Nie mamy swojego mieszkania - pisałem wcześniej że mieszkamy z Rodzicami. W najbliżej przyszłości nie będzie stać nas na dom czy mieszkanie i to z mojej winy - przez moje nierozsądne decyzje finansowe, zobowiazania, które od wieli, wielu lat spłacamy wspólnie( jeszcze zanim na świat przyszła Córka). Pytanie tylko, czy jest to argument wystarczający ? Jasne, że bezpieczeństwo finansowe Rodziny to kluczową sprawą. Ale jestem pewien, że spokojnie stać nas na drugie Dziecko. Mamy w domu wolny pokój, więc byśmy się zmieścili. Mam wrażenie, że Zonie się nie chce - jest egoistka - myśli tylko o sobie (w tej konkretnej sprawie) - nie o Córce.

Powiedzcie proszę co zrobić, aby moja Żona była lepsza Mama ? Ja , choćbym na rzęsach stanął- nie zastąpię matki. Widzę, że Cora jest z Nią bardzo związana i naprawdę serce mi się kroi, gdy traktowana jest w taki sposób. Nie rax słyszałem, gdy Żona mówiła Córce "zaraz dostaniesz w pape" etc . Męczy mnie to już długi czas i proszę o pomoc
 
reklama
"Zaraz dostaniesz w papę" to nie jest zimny wychów. To zwykłe toksyczne zachowanie i groźba użycia przemocy fizycznej.
Pamiętaj jedno. To, co Twoja córka teraz słyszy to z nią zostanie.

Nie umiem tego skomentować. Z tego co tu jest napisane, bo nie znam oprócz tego rzeczywistości wynika, że Twoja żona nie lubi być matką. Oczywiście, że w macierzyństwie są wzloty i są upadki, ale brak chęci zabawy, brak zainteresowania dzieckiem, brak chęci wyjścia na spacer, szczerze, brzmi bardzo źle. Matki denerwują się na swoje dzieci niejednokrotnie, ale miłość matczyna jest silną miłością i z reguły kobieta nie przestaje opiekować się dzieckiem.

Co więcej, nie namawiałabym żony na drugie dziecko bo widać, że żona ma przepraszam, ale po prostu dosyć już dziecka pierwszego. 🤷🏻‍♀️

Spróbuj porozmawiać z żoną aby pójść do specjalisty, psychologa czy jakiegoś terapeuty zanim przerodzi się to w przemoc fizyczną.
 
Ale tak było od początku? Jak córka była malutka to żona też nie okazywała jej czułości, nie zajmowała się nią?
To, co piszesz, niestety wygląda źle. Nie chcę oceniać Twojej żony na podstawie tego opisu, ale tu podchodzi pod jakieś poważne problemy psychiczne.
Chyba każdemu zdarzy się krzyknąć na dziecko czy powiedzieć w nerwach, coś, czego się nie miało na myśli, ale mówić, że się go nie kocha? Albo grozić, że "dostanie w pape"? No kurczę nie. Niestety w dalszej rodzinie widziałam dużo takich zachowań i to są rodziny patologiczne, gdzie dzieciaki wyrastają z ewidentnymi zaburzeniami.
Ja bym się po pierwsze zastanowiła, czy żona zawsze taka była, czy coś się zmieniło. Bo jeśli to drugie, to jak najszybciej namów ją na psychiatrę a później na terapię. Tam może się objawiać np. nieleczona depresja. Ona może sobie nie zdawać sprawy, z tego co robi.
Ale jeśli żona zawsze taka była to cóż.... na pewno nie namawiaj jej na drugie dziecko. A na teraz hmm... jest opcja, żebyś z ukrycia nagrał ją, jak będzie krzyczeć na dziecko czy w podobnej sytuacji? Może ona nie odbiera tego tak jak Ty i jak zobaczy samą siebie, to do niej dotrze.

Ogólnie współczuję :( Na pewno nie jest Ci łatwo
 
Znam osobiście taką "zimną matkę".
Do dzisiaj nie wiem, czy to ona chciała czy bardziej jej mąż chciał drugiego dziecka.
Ona od początku była takim typem osobowości, zimnej, chłodnej w uczuciach.
Przy pierwszym dziecku miała takie podejście do dziecka jak ty to opisujesz , a przy drugim się to utrwaliło.
Małżeństwo też dostało w kość. Zarzadała w końcu rozwodu.
Dzieci chodzą do wczesnych klas podstawowych. Otwarcie przyznają, że mama ich nie kocha, nie przytula, nigdy nie usłyszały słów "kocham cię, kocham was " od swojej mamy.
To jej mąż wstawał w nocy je przebrać, nakarmić, to on je przytulał. Ona nigdy. Nigdy nie narodziło się w niej uczucie "matczynej miłości".
Ale mama to jest mama.
Pomimo tego że jest jaka jest, to gdy dzieci są np tydzień ze swoim tatą czy u dziadków to pod koniec tygodnia chcą już wracać do domu, do mamy. Widać że mocno za nią wtedy tęsknią.

Czy walczył ? Walczył. Rozmawiał, proponował, psycholog, psychiatra, terapie małżeńskie, może wyjazd jakiś- odpocząć od życia domowego ... Każda taka wzmianka potęgowała tylko jej złość , potem wręcz furię na tym punkcie.
Do dzisiaj nie wie, czy nie lepiej by było gdyby siedział cicho.
Dzieci przynajmniej miały pełną rodzinę, bo między nimi po drugim dziecku uczucie całkowicie wygasło.
Także jak tu wspomniano, jeśli żona nie chce drugiego dziecka - nie namawiaj na siłę.
Bo są dwa wyjścia, albo nagle coś się zmieni i jakieś uczucia w niej się obudzą ... albo wręcz znienawidzi to dziecko.
 
Zona karmiła Corke bardzo dlugo piersią . Opiekowała się Nią kiedyś bardziej. Jestem pewien na 1000% że Ja kocha, ale uważam że okazuje Jej zbyt mało uczuć i zainteresowania. To małe Dziecko i bardzo tego potrzebuje. Naprawdę nie chce się stawiać w roli super taty, bo na pewno taki ni jestem, le jako osoba bardzo wrazliwa (Córka ma charakter podbny do mnie) , wiem że to Ja dotyka.

pomysły z psychiatra czy psychologiem odpadają bo wybuchnie awantura z której i tak nic nie bedzie Żona nie dopuszcza, że gdziekolwiek w jakiejkolwiek sferze życia popełniła błąd. Nie potrafi się do tego przyznać. Jesteśmy po ślubie 4 lata, a znamy się od 10 i wiem , że takie gadki nie z Nią . Dziś też soe pokłóciliśmy, bo powiedziała Córce, w gościach, że zachowuje się jak idiotka (coś tam się wyglupiala). No kur**. Jak można wpajac 5 letniemu dziecku, że jego zachowanie przypina zachowanie idioty.

Zona jest bardziej czuła do swojego 25 letniego brata, którego traktuje jak dziecko. Nie wiem czy wpływ na to ma fakt iż wychowywała się w domu, gdzie ojciec był alkoholikem (Matka nie) i ona była kimś w rodzaju matki dla swojego młodszego brata.

Naprawdę szlag mnie trafia jak widzę, że Córka łaknie relacji i kontaktów z Zona... jeśli już się zdarzy że czymś się tam zabawia, to maks 5 min i kończy się awantura i płaczem Dziecka.
.

Staram się jak mogę, ale nie zastąpię miłości matczynej która jest wyjątkowa i szczególna..

Ja wiem na pewno, że Żona Ja kocha i oddałaby za Nią życie. Naprawdę. Tylko że nie okazuje tego w dostateczny sposób Córce. A Ona jako 5letnie dziecko musi mieć podane na tacy, czarno na białym. Same zapewnienia o miłości, jeśli w ślad za nimi nie idzie bycie uczuciowym, wspólne zabawy -nie zbudują w Córce przekonania o tym, że Jest kochana przez obu rodziców po równo...

Smutno mi. Przykro. Naprawdę jestem świadom swoich błędów jako ojciec i mąż. Wiele z nich powtarzam. Dużo mam do poprawy. Ale tym różnie się od Żony, że ja zdaję sobie z tego sprawę, a Ona nie.
 
Porozmawiaj o psychologu bądź terapii. Jeśli żona odbierze to jako atak to sygnał powinien być dla Ciebie prosty, że ona nie chce zmienić podejścia do dziecka. A jeśli nie chce zmienić podejścia to czy warto pozwolić dziecku w czymś takim tkwić? Serio bardziej się boisz agresji żony na pomysł wizyty u specjalisty niż perspektywy, że może latami wyzywać dziecko i mu grozić, lub nawet być może kiedyś bić?

Powiem tyle, cackać można się długo. Ale może kiedyś przyjść dzień, czego oczywiście nie życzę, w którym się dowiesz że np. córka została uderzona, bo mamusi coś nie podpasowało. Albo co gorzej, że bita jest regularnie. 🤷🏻‍♀️

Dziwi mnie, że wszedłeś w związek małżeński z osobą która od początku nie potrafiła zrozumieć błędu- tak to może nie rozumieć dziecko. Dorosły człowiek powinien przyjmować do siebie zdanie innych, jeśli nie przyjmuje i reaguje na wszystko agresją powinien albo skonsultować się u psychologa albo udać na terapię.

NIE DA RADY podpowiedzieć Ci czegoś innego. Albo żona idzie poradzić sobie z problemem u specjalisty zanim skrzywdzi dziecko albo bierzesz rozwód i wyciągasz dziecko z tego bagna, sorry. Ani wyzywiska ani groźby nie są normalne.
 
A jak żona była traktowana przez własną matkę? Bo skoro rodzina żony była rodzina dysfunkcyjną to wielce prawdopodobne, że i Twoja żona miłości matczynej nie zaznała.

Powiem Ci co ja bym zrobiła na Twoim miejscu. Poszłabym do psychologa i poradziła się jak pomóc sobie, dziecku i żonie. Poszłabym też do prawnika, żeby powiedział co mogę zrobić. Zbierałabym dowody tego okropnego traktowania dziecka. I postawiła ultimatum. Albo idzie na terapię i pracuje nad sobą i relacją z dzieckiem albo składasz wniosek o rozwód i przyznanie Ci opieki nad córką.
Moim zdaniem nie wytłumaczysz jej, że robi źle. Żadne rozmowy tu raczej nie pomogą. Ona potrzebuje porządnej terapii, sami z tego bagna nie wyjdziecie. Wszystko co słyszy teraz Twoja córka zostanie z nią na zawsze, zastanów się czy jest tu na co czekać, bo moim zdaniem powinieneś zacząć działać natychmiast. Dla dobra córki, swojego, ale i wbrew pozorom dla dobra Twojej żony.
 
Ciężki temat. Początek wyglądał dobrze, ale teraz im większe dziecko tym większe problemy w takim sensie że jest z wiekiem dziecka trudniej,’ musimy mieć więcej cierpliwości i konsekwencji, ja odebrałam to tak, jakby chciała aby mała wyrosła na poważną osobę twardą i zimną, aby poradziła sobie w życiu, mogę się mylić. W dodatku „rozpieszczenie” małej nie pomaga bo takie dziecko jest jakby trudniejsze bo wie że może łatwo wymusić to co chce.
Moim zdaniem umów się i pójdź do psychologa, taka osoba będzie mogła pomóc Ci w rozmowach z żoną lub ogarnięciu tej sytuacji.

Dowody jak dziewczyna wyżej napisała też nie są złym pomysłem, ale musisz mieć grube i twarde dowody, najlepiej filmy wideo. To już hardcore, ale może być ostatecznością.
Pytanie też czy może Twoja żonę jej rodzice wychowywali tak samo a to teraz przekłada się na dziecko…
 
A jak żona była traktowana przez własną matkę? Bo skoro rodzina żony była rodzina dysfunkcyjną to wielce prawdopodobne, że i Twoja żona miłości matczynej nie zaznała.

Powiem Ci co ja bym zrobiła na Twoim miejscu. Poszłabym do psychologa i poradziła się jak pomóc sobie, dziecku i żonie. Poszłabym też do prawnika, żeby powiedział co mogę zrobić. Zbierałabym dowody tego okropnego traktowania dziecka. I postawiła ultimatum. Albo idzie na terapię i pracuje nad sobą i relacją z dzieckiem albo składasz wniosek o rozwód i przyznanie Ci opieki nad córką.
Moim zdaniem nie wytłumaczysz jej, że robi źle. Żadne rozmowy tu raczej nie pomogą. Ona potrzebuje porządnej terapii, sami z tego bagna nie wyjdziecie. Wszystko co słyszy teraz Twoja córka zostanie z nią na zawsze, zastanów się czy jest tu na co czekać, bo moim zdaniem powinieneś zacząć działać natychmiast. Dla dobra córki, swojego, ale i wbrew pozorom dla dobra Twojej żony.
Uważasz, że życie całkiem bez matki będzie dla dziewczynki lepsze?
 
reklama
Uważasz, że życie całkiem bez matki będzie dla dziewczynki lepsze?
mysle ze nie calkiem, mysle ze taki ojciec nie bedzie chcial „zabrac” dziecka matce.
Gdyby mój mąż źle traktował
naszego syna, był dla niego oschły, nie zajmowałby się nim i nie okazywał
Żadnych uczuć, wyzywał i wydzierał się na dziecko, to tak, wolałabym ograniczyć mu kontakt niż pozwolić żeby w ten sposób traktował nasze dziecko. Oczywiście po wyczerpaniu wszystkich możliwych sposobów zmiany jego zachowania, w ostateczności. Tak.
 
Do góry