reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Różnica poltora roku

Z drugim jest o wiele prościej! Już masz doświadczenie i schematy! Wypracuj sobie odrazu rutynę. Ja na czarne godziny kupiłam sobie chustę i od 2 miesiąca chustowalam. Nawet nie wiecie ile razy mi chista życie uratowała!!
 
reklama
Moim zdaniem nie ma co się nakręcać, trzeba poczekać i zobaczyć co będzie.

U mnie różnica 11 miesięcy między dziećmi. Z doświadczenia powiem, że początki są trudne, bo jest nowa sytuacja, do której trzeba przywyknąć. Trzeba się nauczyć nowego funkcjonowania. Dlatego na początku warto, by partner/mąż był z wami. Potem już leci. Wszystko już nowe nie jest, jak zmiana pieluchy, ubieranie, kąpanie, zabawy itp. zmienia się tylko gabaryt i zapotrzebowanie. Najważniejsze tak jak dziewczyny pisały by włączać starszaka do opieki nad maluchem. Pamiętam jak jedno karmiłam piersią, a drugie przytulałam na drugim kolanie. Dzięki temu nie było scen zazdrości. Dziecko też umiało bawić się samodzielnie, więc jak usypialam jedno, to drugie spało. No i wspólna drzemka w południe z 2 maluchami. Wszystko da się poskładać. Ważne, by był ustabilizowany schemat dnia, wtedy dzieci wiedzą co będzie i są spokojne.
 
Tak, ja mojego młodszego też teraz przestawiam (5,5 miesiąca), żeby dłuższą drzemkę miał w godzinach drzemki starszego czyli koło 12. I wtedy młodszego trzymam na rękach. Pozostałe drzemki są krótsze po 30 min.
 
Moim zdaniem nie ma co się nakręcać, trzeba poczekać i zobaczyć co będzie.

U mnie różnica 11 miesięcy między dziećmi. Z doświadczenia powiem, że początki są trudne, bo jest nowa sytuacja, do której trzeba przywyknąć. Trzeba się nauczyć nowego funkcjonowania. Dlatego na początku warto, by partner/mąż był z wami. Potem już leci. Wszystko już nowe nie jest, jak zmiana pieluchy, ubieranie, kąpanie, zabawy itp. zmienia się tylko gabaryt i zapotrzebowanie. Najważniejsze tak jak dziewczyny pisały by włączać starszaka do opieki nad maluchem. Pamiętam jak jedno karmiłam piersią, a drugie przytulałam na drugim kolanie. Dzięki temu nie było scen zazdrości. Dziecko też umiało bawić się samodzielnie, więc jak usypialam jedno, to drugie spało. No i wspólna drzemka w południe z 2 maluchami. Wszystko da się poskładać. Ważne, by był ustabilizowany schemat dnia, wtedy dzieci wiedzą co będzie i są spokojne.
11 miesięcy? Jak przebiegała druga ciąża, jeśli mogę spytać?

A co do wspólnej drzemki, to u mnie to nie przejdzie. Starszy bardzo chce z niej zrezygnować i co drugi dzień mu się udaje. Młodsza śpi sobie sama w godzinach różnych.
 
U mnie różnica prawie 1.5 roku. Teraz dzieci mają 5 lat starsza, młodszy zaraz kończy 4. Początek to była masakra. My nie mamy wsparcia dziadków, żadnego. Mój mąż miał tylko tydzień wolnego (jest zatrudniony na kontrakcie, ma działalność), a cały tydzień spędziłam w szpitalu (żółtaczka i naświetlanie). Więc jak wyszłam ze szpitala, to od razu zostałam sama z dwójką codziennie od 7 do 17-18.. Najgorsze były 2 pierwsze miesiące. Dzieci płakały, ja razem z nimi. Młodszy był nieodkladalny i non stop na cycu. Na szczecie starsza córka mega pomocna, sama się dziwię, jak szybko odnalazła się w nowej sytuacji. Córka uwielbiała jeździć w wózku, syn nie. Miałam wózek baby jogger city, dwa siedzenia obok siebie i bardzo sobie chwalę. Uratowała mnie chusta :) przed urodzeniem drugiego dziecka miałam bzika na punkcie sprzątania. I z córką każdy dzień był taki sam, z zegarkiem w ręku. Najpierw śniadanie, później spacer 2 h, później obiadek, znowu Spacer. Z synem wszystko się pozmieniało. Byłam zirytowana, że nie wychodzę na spacer punkt 9:30, że obiadek podaję później. A płakałam ze złości na siebie, jak np. Córka dostała przekąskę na spacerze, bo zgłodniała. Jednym słowem sama sobie z gotowalam piekło :) serio. Wszystko się zmieniło, jak zmieniłam własne nastawienie. Nie sprzątałam już codziennie (tylkk ogólne ogarnianie :)), na spacery zbierałam się jak mieliśmy możliwość. I to jest najważniejsze. Moja rada: dać sobie na luz, przygotować się, że nie zawsze będzie idealnie. Ale najważniejsze, to bez spiny :)
Bardzo mi przykro, że na dziadków liczyć nie możemy. Teściowa nigdy nie została z naszymi dziećmi (nawet pojedynczo) nawet na 15 minut, a mieszkała od nas kwadrans drpgj piechotą. Teść wyprowadzil się za granicę j mamy słaby kontakt. Moja mama mieszka 200 km od nas i ma przewlekłe choroby. Nie ma po prostu siły.
Ale teraz jest cudownie.jesyem w kolejnej ciąży, a dzieci po pierwsze bawią się same. Nie angażują mnie we wszystko. Bardzo pomagają :) idealna różnica wieku!!!
 
Moim zdaniem nie ma co się nakręcać, trzeba poczekać i zobaczyć co będzie.

U mnie różnica 11 miesięcy między dziećmi. Z doświadczenia powiem, że początki są trudne, bo jest nowa sytuacja, do której trzeba przywyknąć. Trzeba się nauczyć nowego funkcjonowania. Dlatego na początku warto, by partner/mąż był z wami. Potem już leci. Wszystko już nowe nie jest, jak zmiana pieluchy, ubieranie, kąpanie, zabawy itp. zmienia się tylko gabaryt i zapotrzebowanie. Najważniejsze tak jak dziewczyny pisały by włączać starszaka do opieki nad maluchem. Pamiętam jak jedno karmiłam piersią, a drugie przytulałam na drugim kolanie. Dzięki temu nie było scen zazdrości. Dziecko też umiało bawić się samodzielnie, więc jak usypialam jedno, to drugie spało. No i wspólna drzemka w południe z 2 maluchami. Wszystko da się poskładać. Ważne, by był ustabilizowany schemat dnia, wtedy dzieci wiedzą co będzie i są spokojne.
To była cudowna ciąża. Ćwiczyłam chodziłam bawiłam się z synem. Ciąża przebiegała książkowo do 23. Potem się porobiło i przedwcześnie urodziłam. Miałam mnóstwo wizyt u specjalistów i rehabilitacji dzieci. Mnie też nikt nie pomagał. Wszystko da się zrobić jeśli mieści się w głowie.
 
To była cudowna ciąża. Ćwiczyłam chodziłam bawiłam się z synem. Ciąża przebiegała książkowo do 23. Potem się porobiło i przedwcześnie urodziłam. Miałam mnóstwo wizyt u specjalistów i rehabilitacji dzieci. Mnie też nikt nie pomagał. Wszystko da się zrobić jeśli mieści się w głowie.
Dokładnie, jak się człowiek zorganizuje i nie ma pedantyzmu, to się wszystko ogarnie :) współczuję przeżyć. Mam nadzieję, że teraz wszystko jest jak najbardziej ok!
 
U mnie różnica prawie 1.5 roku. Teraz dzieci mają 5 lat starsza, młodszy zaraz kończy 4. Początek to była masakra. My nie mamy wsparcia dziadków, żadnego. Mój mąż miał tylko tydzień wolnego (jest zatrudniony na kontrakcie, ma działalność), a cały tydzień spędziłam w szpitalu (żółtaczka i naświetlanie). Więc jak wyszłam ze szpitala, to od razu zostałam sama z dwójką codziennie od 7 do 17-18.. Najgorsze były 2 pierwsze miesiące. Dzieci płakały, ja razem z nimi. Młodszy był nieodkladalny i non stop na cycu. Na szczecie starsza córka mega pomocna, sama się dziwię, jak szybko odnalazła się w nowej sytuacji. Córka uwielbiała jeździć w wózku, syn nie. Miałam wózek baby jogger city, dwa siedzenia obok siebie i bardzo sobie chwalę. Uratowała mnie chusta :) przed urodzeniem drugiego dziecka miałam bzika na punkcie sprzątania. I z córką każdy dzień był taki sam, z zegarkiem w ręku. Najpierw śniadanie, później spacer 2 h, później obiadek, znowu Spacer. Z synem wszystko się pozmieniało. Byłam zirytowana, że nie wychodzę na spacer punkt 9:30, że obiadek podaję później. A płakałam ze złości na siebie, jak np. Córka dostała przekąskę na spacerze, bo zgłodniała. Jednym słowem sama sobie z gotowalam piekło :) serio. Wszystko się zmieniło, jak zmieniłam własne nastawienie. Nie sprzątałam już codziennie (tylkk ogólne ogarnianie :)), na spacery zbierałam się jak mieliśmy możliwość. I to jest najważniejsze. Moja rada: dać sobie na luz, przygotować się, że nie zawsze będzie idealnie. Ale najważniejsze, to bez spiny :)
Bardzo mi przykro, że na dziadków liczyć nie możemy. Teściowa nigdy nie została z naszymi dziećmi (nawet pojedynczo) nawet na 15 minut, a mieszkała od nas kwadrans drpgj piechotą. Teść wyprowadzil się za granicę j mamy słaby kontakt. Moja mama mieszka 200 km od nas i ma przewlekłe choroby. Nie ma po prostu siły.
Ale teraz jest cudownie.jesyem w kolejnej ciąży, a dzieci po pierwsze bawią się same. Nie angażują mnie we wszystko. Bardzo pomagają :) idealna różnica wieku!!!
Miałam tak przy pierwszym dziecku, że wszystko było robione pod zegarek. Dosłownie wszystko!!! Drzemki, jedzenie .. i wszystko zapisywałam... A jak mały nie chciał spać o wymyślonej przeze mnie porze to się bardzo frystrowalam... To był koszmar.
Teraz podchodzę do tego inaczej. Mały chce spać to idzie, nie chce to nie idzie .

Ale prawda jest taka, że trafił mi się łatwiejszy egzemplarz niż pierwszy. Mogę śmiało stwierdzić, że mój starszy był HNB...
 
reklama
Hej, u mnie różnica niecałe 20 miesięcy. Dwaj chłopcy, pierwszy straszna mamoza. Drugi skończył dziś 3 tygodnie. Pierwszy był bezsmoczkowy, nieodkładalny, więc mieliśmy nadzieję, że drugi będzie lepszy. W sumie jest trochę lepszy, da się go na trochę odłożyć i nie płacze. Dziś próbowałam młodszemu dać pierwszy raz smoczek, ale bez powodzenia, więc pewnie drugi też będzie bezsmoczkowy. Póki co jestem przerażona, noworodek wymaga mnóstwo czasu, godzinami na cycku. Pomaga trochę mąż na ojcowskim i moja mama ma trochę urlopu, nie wyobrażam sobie co to będzie jak zostanę z nimi sama, a czeka mnie to za tydzień na dwa dni, a potem za kolejne dwa tygodnie juz na stałe. Może do tego czasu się jakoś poukłada... Pierwszego syna pokochałam nad życie od pierwszego wejrzenia. Był prześliczny od urodzenia i potwierdzali to znajomi. Drugi nie jest tak urodziwy, nie jest źle, ale mnie nie urzekł. Jak wrócilłam do domu to karmiłam maluszka a drugi płakał, że go nie biorę na ręce, a teraz ma chyba jakiś bunt + wychodzą mu czwórki więc wielokrotnie kładzie się na podłodze i ryczy w furii, a ja nie mogę znieść jego płaczu. Natomiast maleństwo jak płacze to mnie to nie rusza, oczywiście się nim zajmuję, ale to nie to co z pierwszym synem. Jak pierwowordny płacze, a ja akurat zajmuję się młodszym to czuję że na własne życzenie pozbyłam się mojego najkochańszego dziecka. Wiem że to paradoksalne, bo dzięki ciąży i kolejnemu macierzyńskiemu będę z nim prawie do 3. roku życia. Ale co to za zajmowanie się - wydawanie poleceń i pokazywanie palcem z fotela. Nienawidzę się za te swoje uczucia do dzieci i za tą swoją bezradność wobec dwójki. Mam nadzieję, że to jakiś baby blues i to minie. Póki co, nie widzę opcji, żeby sobie z nimi poradzić i rozważam nianię do pomocy. To był chyba błąd, minie szmat czasu zanim będą się razem bawić :(
 
Do góry