Madzia_83
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Styczeń 2010
- Postów
- 770
Witajcie Dziewczyny
Trochę mnie nie było, ale w sobotę dopadł nas jakiś mini wirus żołądkowy, tzn zaczęło się od Jasia popołudniu w sobotę nie chciał już jeść i wieczorem nam porządnie zwymiotował dwa razy. Potem nocka była średnia bo się obudził ok 2 chciało mu się pić, a potem się rozbudził i chciał się bawić, potem przebudził się o 6 i chciał mleko w niedziele już nie było tak źle bo nawet jadł a od poniedziałku miał biegunke ale praktycznie załatwiał się tylk rano i trochę skarżył się na brzuszek, wczoraj wrócił mu apetyt sam zaczął się domagać różnych rzecz do jedzenia. Naszczęście nie miał gorączki. Mnie jedną noc bolał brzuch, a mój mąż nie miał tylko apetytu ale nic go nie bolało. Na wszelki wypadek we wtorek byłam z Jasiem u lekarza i w naszej przychodni jest znów dwóch nowych pediatrów co chwilę się zmieniają, więc chyba zacznę szukać innej przychodni bo wkurza mnie to że moje dziecko nie ma jednego lekarza, ja przez całe swoje życie chodziłam zawsze do jedego i nawet teraz ta pani doktor jest lekarzem rodzinnym moich rodziców. Dziś Jasio był już w żłobku, zaniósł aniołka dla Pań miał dziś też rytmikę, którą bardzo lubi i ładnie wszystko zjadł. Po powrocie do domu dostał prezenty od Mikołaja i radochy byłu mnustwo. Od dziadków dostał klocki oraz puzzle z Tomkiem, a od nas mały zestaw z torami, Tomka i jeszcze dodatkowo jeden pociąg Jasio z tatą odrazu rozłożył tory z kolcków od dziadków zbudował domki, tunel i poustawiał przy torach. Potem ułożył puzzle dwa razy wieć prezenty trafione teraz śpi z pociągami. A ja tak do końca to nie odpocznę na zwolnieniu, cały weekend pracowałam (głównie w niedziele bo w sobotę byliśmy jeszcze na imprezie Mikołajkowej w pracy meża, Jasio mimo kiepskiego samopoczucia chciał jechać do Mikołaja), w poniedziałek z samego rana pojechałam zawieść to do pracy i teraz przez cały tydzień pracowałam wieczorami bo w dzień z Jasiem się nie dało. Jutro jadę na parę godzin do pracy, bo przez cały tydzień trochę spraw się uzbierało. A jeszcze musze skończyć jedno zlecenie
Trochę mnie nie było, ale w sobotę dopadł nas jakiś mini wirus żołądkowy, tzn zaczęło się od Jasia popołudniu w sobotę nie chciał już jeść i wieczorem nam porządnie zwymiotował dwa razy. Potem nocka była średnia bo się obudził ok 2 chciało mu się pić, a potem się rozbudził i chciał się bawić, potem przebudził się o 6 i chciał mleko w niedziele już nie było tak źle bo nawet jadł a od poniedziałku miał biegunke ale praktycznie załatwiał się tylk rano i trochę skarżył się na brzuszek, wczoraj wrócił mu apetyt sam zaczął się domagać różnych rzecz do jedzenia. Naszczęście nie miał gorączki. Mnie jedną noc bolał brzuch, a mój mąż nie miał tylko apetytu ale nic go nie bolało. Na wszelki wypadek we wtorek byłam z Jasiem u lekarza i w naszej przychodni jest znów dwóch nowych pediatrów co chwilę się zmieniają, więc chyba zacznę szukać innej przychodni bo wkurza mnie to że moje dziecko nie ma jednego lekarza, ja przez całe swoje życie chodziłam zawsze do jedego i nawet teraz ta pani doktor jest lekarzem rodzinnym moich rodziców. Dziś Jasio był już w żłobku, zaniósł aniołka dla Pań miał dziś też rytmikę, którą bardzo lubi i ładnie wszystko zjadł. Po powrocie do domu dostał prezenty od Mikołaja i radochy byłu mnustwo. Od dziadków dostał klocki oraz puzzle z Tomkiem, a od nas mały zestaw z torami, Tomka i jeszcze dodatkowo jeden pociąg Jasio z tatą odrazu rozłożył tory z kolcków od dziadków zbudował domki, tunel i poustawiał przy torach. Potem ułożył puzzle dwa razy wieć prezenty trafione teraz śpi z pociągami. A ja tak do końca to nie odpocznę na zwolnieniu, cały weekend pracowałam (głównie w niedziele bo w sobotę byliśmy jeszcze na imprezie Mikołajkowej w pracy meża, Jasio mimo kiepskiego samopoczucia chciał jechać do Mikołaja), w poniedziałek z samego rana pojechałam zawieść to do pracy i teraz przez cały tydzień pracowałam wieczorami bo w dzień z Jasiem się nie dało. Jutro jadę na parę godzin do pracy, bo przez cały tydzień trochę spraw się uzbierało. A jeszcze musze skończyć jedno zlecenie