reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staramy się - wydaje mi się, że on udaje orgazm.

reklama
Nie ma nic złego w samotnym wychowywaniu dziecka. Dużo gorsze jest wychowywanie go z niedojrzałym i nieodpowiedzialnym rodzicem.

Nikt nie napisał, że jest
"Dużo gorsze jest wychowywanie go z niedojrzałym i nieodpowiedzialnym rodzicem" - więc po co decydować się na dziecko z niedojrzałą i nieodpowiedzialną osobą .
Chodzi mi o to, że na tym etapie "związku" można nie doprowadzać do takiej sytuacji.
 
Napisz, co masz na myśli. Każda uwaga cenna.
Nigdy nie zdecydowałbym się na dziecko mając chociaż cień wątpliwości co do partnera. To jest decyzja na całe życie!
Jestem mężatką od prawie 23 lat, nigdy się z mężem nie pokłóciliśmy (a czasem mamy odmienne zdanie), rozmawiamy ze sobą o wszystkim, mamy do siebie zaufanie, nie podejrzewamy się o dziwne sytuacje... itd. Rozumiem, że martwisz się wiekiem, ale samodzielne macierzyństwo jest naprawdę niełatwe (mam koleżanki w pracy - moi pracownicy) i często idę im na rękę bo wiem, że im bardzo trudno. Zresztą mój mąż też ma takich pracowników. Myślę, że nie za wszelką cenę. Najpierw trzeba mieć stabilną "bazę".
Ja córkę urodziłam 3 miesiące przed 39 urodzinami (wcześniej nie planowaliśmy rodzicielstwa - decyzja wspólna). Teraz walczymy o rodzeństwo dla małej ;-)
Przemyśl i naprawdę życzę Ci partnera co do którego będziesz w 100% pewna.
Ja bym nie ryzykowała, ale to ja...
 
Nigdy nie zdecydowałbym się na dziecko mając chociaż cień wątpliwości co do partnera. To jest decyzja na całe życie!
Jestem mężatką od prawie 23 lat, nigdy się z mężem nie pokłóciliśmy (a czasem mamy odmienne zdanie), rozmawiamy ze sobą o wszystkim, mamy do siebie zaufanie, nie podejrzewamy się o dziwne sytuacje... itd. Rozumiem, że martwisz się wiekiem, ale samodzielne macierzyństwo jest naprawdę niełatwe (mam koleżanki w pracy - moi pracownicy) i często idę im na rękę bo wiem, że im bardzo trudno. Zresztą mój mąż też ma takich pracowników. Myślę, że nie za wszelką cenę. Najpierw trzeba mieć stabilną "bazę".
Ja córkę urodziłam 3 miesiące przed 39 urodzinami (wcześniej nie planowaliśmy rodzicielstwa - decyzja wspólna). Teraz walczymy o rodzeństwo dla małej ;-)
Przemyśl i naprawdę życzę Ci partnera co do którego będziesz w 100% pewna.
Ja bym nie ryzykowała, ale to ja...
No to ja mam wątpliwość. Chyba faktycznie kieruje się bardziej strachem, że mam mało czasu na dziecko niż poczuciem zdrowego rozsądku.
 
No to ja mam wątpliwość. Chyba faktycznie kieruje się bardziej strachem, że mam mało czasu na dziecko niż poczuciem zdrowego rozsądku.
Dobrze, że tutaj napisałaś co Ci leży. Widzisz też inną perspektywę.
Nasza córka ma 3,5 roku, ja byłam zdecydowana na 2 dziecko po roku, ale mąż miał wątpliwości, więc na jego decyzję czekałam ponad 1,5 roku, mimo mojego wieku (mam skończone 42lata). Teraz przyznaje mi rację, ale w tamtym momencie nie był na to gotowy. Musiałam to uszanować...
 
Dobrze, że tutaj napisałaś co Ci leży. Widzisz też inną perspektywę.
Nasza córka ma 3,5 roku, ja byłam zdecydowana na 2 dziecko po roku, ale mąż miał wątpliwości, więc na jego decyzję czekałam ponad 1,5 roku, mimo mojego wieku (mam skończone 42lata). Teraz przyznaje mi rację, ale w tamtym momencie nie był na to gotowy. Musiałam to uszanować...
Ale ja bym to uszanowała. Oczywiście, że tak. Gdybym mi to szczerze powiedział. Pytałam, czy jest pewny etc. Jesteśmy dorośli, mówmy szczerze o swoich oczekiwaniach. A nie takie cyrki. Ja nie do końca w to wierzę, że nasienie samo znika. Stosunków było nie wiem ile, koło 7-10 nie liczę z taką staranką. Bez presji. Ja tego nie liczę, czerpie przyjemność ze zbliżeń. Ale jak sobie pomyślę, że on może udawać orgazm, to myślę, że pora sie rozstać A nie zakładać rodzinę. To są jaja. Ale ja pewności 100 proc nie mam, mam tylko porównanie z poprzedniego związku. Było zupełnie inaczej, nie było cienia wątpliwości.
 
Ale ja bym to uszanowała. Oczywiście, że tak. Gdybym mi to szczerze powiedział. Pytałam, czy jest pewny etc. Jesteśmy dorośli, mówmy szczerze o swoich oczekiwaniach. A nie takie cyrki. Ja nie do końca w to wierzę, że nasienie samo znika. Stosunków było nie wiem ile, koło 7-10 nie liczę z taką staranką. Bez presji. Ja tego nie liczę, czerpie przyjemność ze zbliżeń. Ale jak sobie pomyślę, że on może udawać orgazm, to myślę, że pora sie rozstać A nie zakładać rodzinę. To są jaja. Ale ja pewności 100 proc nie mam, mam tylko porównanie z poprzedniego związku. Było zupełnie inaczej, nie było cienia wątpliwości.
Sorry, ale póki co to cyrk robisz Ty 🤷‍♀️
 
reklama
To weź kilka głębokich oddechów i przestań się nakręcać. Bo w tym momencie się nakręcasz. I na dodatek obwiniasz go o coś, co wcale nie musi być prawdą i oskarżasz go o robienie cyrków. Jesteś dorosła. Skoro mu nie ufasz, to się rozstańcie zamiast sobie robić dziecko.
Takim wypytywaniem i oskarżeniam zaraz i tak sprawisz, że on Ci pomacha na pożegnanie i (uwaga) wina za rozpad będzie po Twojej stronie.

Dojdź na spokojnie do tego, czego chcesz od życia i albo naucz się słuchać faceta i ufać temu, co mówi, albo nie wiem co, co to akurat w każdym związku się przyda. Jak mu nie ufasz to idźcie na terapię czy coś, bo w tym momencie Twoje oskarżenia naprawdę nie mają podstaw.
 
Do góry