Witam...
Od pierwszego dnia zażywania tabletek anty, biorę je regularnie, każdego dnia jak w zegarku, żadnej nie pominęłam, z żadną się nie spóźniłam, nie przyjmowałam żadnych leków, antybiotyków, ziół, nie było żadnych wymiotów i biegunek ani nie robiłam nic co mogłoby zaburzyć ich działanie.. bardzo na to uważałam od początku. Teraz biorę trzecie opakowanie.
Drugie opakowanie zaczęłam 3 marca. Potem współżyłam 14 marca oraz 24 i 26 marca (w trakcie 7dniowej przerwy).
27 marca dostałam planowo krwawienia z odstawienia, dość obfitego, normalnego, trwającego do 30 marca.
28 marca wraz z krwią zauważyłam śluz taki jak płodny (jeden dzień tylko) a 29 marca przez chwilę bolał mnie jajnik jak zawsze na owulację, gdy nie brałam tabletek, ale jajnik ten robi mi takie figle od początku brania tabletek..
31 marca zaczęłam kolejne opakowanie tabletek.
Na początku ostatniej przerwy czyli 23 marca, pojawiły się dość mocne chwilowe kłucia w podbrzuszu, które zrzuciłam na efekt uboczny tabletek.
Ale od 3 kwietnia się zaczęło..
- mogę biegać do łazienki co godzinę.. gdy leżę bądź siedzę to jest ok, w nocy też nie wstaję, jak się budzę to choć czuję, że pęcherz nie jest pusty to odwracam się na drugi bok i śpię dalej, rano też póki nie wstanę to jest ok..
- pojawiło się wzmożone wydzielanie śliny,
- pochwa jest jakby "rozpulchniona", ciaśniejsza i mam białą, raz gęsta raz rzadszą bezwonną wydzielinę (na żadną infekcję to nie wygląda)
- szyjka macicy wydaje mi się bardziej wyczuwalna niż kiedykolwiek,
- wciąż pojawiają się te kłucia w podbrzuszu, czasem odczuwam lekko prawy jajnik, i ogólnie ciężkość w dole brzucha
- lekkie pobolewanie piersi (które towarzyszy od początku brania tabletek, z przerwami) i wyraźne żyłki na dekolcie i piersiach, ale u mnie się to czasem zdarzało...
- od początku brania tabletek mam temperaturę ok 37 stopni więc ten objaw jest tutaj zupełnie niemiarodajny..
Zrobiłam kilka testów ciążowych i nic. Wczoraj, czyli 9 kwietnia zrobiłam badanie krwi i nic - wynik <0,1 mIU/ml.
Gdyby do zapłodnienia doszło ok 14 marca, czyli 20 dni przed początkiem objawów to objawy już by mogły być wyraźne, ale i wyniki z moczu oraz przede wszystkim z krwi powinny być chyba pozytywne..
Gdyby natomiast do zapłodnienia doszło ok 29 marca, jeśli tabletki nie zatrzymały owulacji w przerwie i zawiodły na pozostałych polach to na wyniki pewnie za wcześnie, nawet te z krwi, ale co z takimi wyraźnymi objawami już 3 kwietnia? Szczególnie ze strony pochwy, śluzu, szyjki macicy.. Nie za szybko? Jeszcze nawet przed ewentualnym zagnieżdżeniem? Do którego prawdę mówiąc nie wiem jak by mogło dojść.. przy braniu tabletek i obfitym krwawieniu przez 3 dni macica powinna być chyba wyczyszczona...
Co o tym myślicie? W poniedziałek idę do ginekologa, ale trochę tu wariuję...
Od pierwszego dnia zażywania tabletek anty, biorę je regularnie, każdego dnia jak w zegarku, żadnej nie pominęłam, z żadną się nie spóźniłam, nie przyjmowałam żadnych leków, antybiotyków, ziół, nie było żadnych wymiotów i biegunek ani nie robiłam nic co mogłoby zaburzyć ich działanie.. bardzo na to uważałam od początku. Teraz biorę trzecie opakowanie.
Drugie opakowanie zaczęłam 3 marca. Potem współżyłam 14 marca oraz 24 i 26 marca (w trakcie 7dniowej przerwy).
27 marca dostałam planowo krwawienia z odstawienia, dość obfitego, normalnego, trwającego do 30 marca.
28 marca wraz z krwią zauważyłam śluz taki jak płodny (jeden dzień tylko) a 29 marca przez chwilę bolał mnie jajnik jak zawsze na owulację, gdy nie brałam tabletek, ale jajnik ten robi mi takie figle od początku brania tabletek..
31 marca zaczęłam kolejne opakowanie tabletek.
Na początku ostatniej przerwy czyli 23 marca, pojawiły się dość mocne chwilowe kłucia w podbrzuszu, które zrzuciłam na efekt uboczny tabletek.
Ale od 3 kwietnia się zaczęło..
- mogę biegać do łazienki co godzinę.. gdy leżę bądź siedzę to jest ok, w nocy też nie wstaję, jak się budzę to choć czuję, że pęcherz nie jest pusty to odwracam się na drugi bok i śpię dalej, rano też póki nie wstanę to jest ok..
- pojawiło się wzmożone wydzielanie śliny,
- pochwa jest jakby "rozpulchniona", ciaśniejsza i mam białą, raz gęsta raz rzadszą bezwonną wydzielinę (na żadną infekcję to nie wygląda)
- szyjka macicy wydaje mi się bardziej wyczuwalna niż kiedykolwiek,
- wciąż pojawiają się te kłucia w podbrzuszu, czasem odczuwam lekko prawy jajnik, i ogólnie ciężkość w dole brzucha
- lekkie pobolewanie piersi (które towarzyszy od początku brania tabletek, z przerwami) i wyraźne żyłki na dekolcie i piersiach, ale u mnie się to czasem zdarzało...
- od początku brania tabletek mam temperaturę ok 37 stopni więc ten objaw jest tutaj zupełnie niemiarodajny..
Zrobiłam kilka testów ciążowych i nic. Wczoraj, czyli 9 kwietnia zrobiłam badanie krwi i nic - wynik <0,1 mIU/ml.
Gdyby do zapłodnienia doszło ok 14 marca, czyli 20 dni przed początkiem objawów to objawy już by mogły być wyraźne, ale i wyniki z moczu oraz przede wszystkim z krwi powinny być chyba pozytywne..
Gdyby natomiast do zapłodnienia doszło ok 29 marca, jeśli tabletki nie zatrzymały owulacji w przerwie i zawiodły na pozostałych polach to na wyniki pewnie za wcześnie, nawet te z krwi, ale co z takimi wyraźnymi objawami już 3 kwietnia? Szczególnie ze strony pochwy, śluzu, szyjki macicy.. Nie za szybko? Jeszcze nawet przed ewentualnym zagnieżdżeniem? Do którego prawdę mówiąc nie wiem jak by mogło dojść.. przy braniu tabletek i obfitym krwawieniu przez 3 dni macica powinna być chyba wyczyszczona...
Co o tym myślicie? W poniedziałek idę do ginekologa, ale trochę tu wariuję...
Ostatnia edycja: