reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

LA PAIN ja Cie podziwiam za wyrozumialosc i cierpliwosc.ja bym tak nie mogla jak Ty.Pochodze z tego samego miasta co ty.Dodalam Cie do mojej listy kontaktow na GG.Moze porozmawiamy kiedys sobie??
Pozdrawiam Kinga
 
reklama
kindzia!!!czasem życie płata figle. dała byś rade,nawet jeżeli teraz wydaje się to nie możliwe,to gdybyś staneła przed takim problemem szuałabyś siły wszędzie(nawet w małych paluszkach)żeby stanąć do walki!!!a świadomoćś że roobisz to dla ukochanej osoby i dla (jakby nie było )bezbronnego dzieciątka!!!pchała by cię do przodu!!!jestem tak jak to napisała Magdalenka zawieszona(ha ha śmiesznie to brzmi!! :D )i często gubie się w swoich myślach(na ten temat)ale wierze że moje starania kiedyś zaowocują!!!!!!czekam na gg!!!!!!!!
 
La pain mądra z Ciebie kobieta! Nic dodać nic ująć! Ale ten Kubuś szczęściaż! Tak sobie pomyślałam a jak ja bym się zachowała w takiej sytacji? Nigdy nie wiadomo co los nam przyniesie i w jakiej sytauacji sie znajdziemy i będziemy mogli lepiej poznac siebie samych. Wszystko wygląda zupełnie inaczej jak jesteśmy w oku cyklonu, a inaczej jak sobie z boczku patrzymy i dajemy dobre rady. A swoją drogą współczuję tej dziewczynce że trafiła na taką matkę! A że Twoje starania przyniosa owoce to nie mam żadnych złudzeń!
 
[Spróbuję się przyłączyć do waszej rozmowy. Jestem z tej drugiej strony,to znaczy moje dzieci bywają w domu swojego taty i jego żony.Teraz mają jeszcze malutkiego braciszka.To bardzo trudna dla dzieci sytuacja.Kiedy były mniejsze,bywały tam nieznośne.A ja,mówię wam szczerze,pozwalałam im na to.Same doszły do tego,że dziś jest wszystko OK.Zmuszanie dzieci do lubienia tej "drugiej" moim zdaniem jest bez sensu.Do tego ,przecież ja jej wtedy też nie kochałam,wbijanie im do głowy czegoś co mija się z moimi odczuciami jest dla mnie fałszywe.Nie starając się ich jednak poróżnić,dbając o zachowanie kontaktów z ojcem powoli doszlismy do tego co jest teraz.Dziewczyny,czy któraś z was była na takim miejscu? Nie żądajmy od dzieci by nas akceptowały,bo tak naprawdę one chcą mamy i taty.No ja powiem szczerze,że gdyby moje dzieci były tresowane przez Ankę,a ich ojciec by to popierał to...przemilczę co bym im wszystkim zrobiła ;-))
Mój partner życiowy też ma córkę.Jesteśmy razem już dość długo a powiem wam,że ja jej nie widziałam na oczy.Takie jej prawo_On moje dzieci bardzo lubi,one jego też,razem dają niezły kabaret w domu,tylko to wszystko trwało,nic na siłę.
Nie zazdroszę doświadczeń moim dzieciom ani wszystkim tym,które mają takie pogmatwane życie.
Rozumiem,że dziewczyna,czyli córka mojego mena nie chce mnie zaakceptować,choć akurat jest tak,że jej mama z ojcem nigdy nie byli małżeństwem i nigdy nie wychowywali jej razem,ot przypadek.I jej tata nie złości się na nią za to.Nie jest to proste ale w tych rozgrywkach ONE czyli dzieci są najważniejsze,ważniejsze niż nasza duma,porządki,wizje naszych domów.A wtedy wierzę,że wszystko się musi ułożyć.
Trzymam kciuki za wasze kontakty z tymi dziećmi.Pamietajcie kobitki,że one mają pokruszone serducha ,nie są winne,że nie kochamy ich mam,że są tak a nie inaczej wychowane.Jesli się nie podoba wychowanie to...no przecież ich ojciec też miał na to wpływ jak z nimi był....prawda?
A dziewczynka 3 letnia naprawdę nie ma złych intencji.Ona z pewnością kompletnie nie rozumie sytuacji.Gdyby jej się urodził prawdziwy braciszek też pewnie by nie raz dala mu po nosie,ot dzieci.
Nie jest łatwo być drugą kobietą...ale jaką da satysfakcję i szczęście jak mądrze to rozegracie.....?
 
CHOCHLIK ja z tej drugiej strony "barykady" i niezupelnie sie z toba zgadzam.Przytocze twoje slowa "No ja powiem szczerze,że gdyby moje dzieci były tresowane przez Ankę,a ich ojciec by to popierał to...przemilczę co bym im wszystkim zrobiła "
Nie powiem ze karzda,ale wiekszosc "macoch" probuje znalesc dobry kontakt z dziecmi swojego partnera,ale nie zawsze to dziala.I nie uwazam ze dzieci to takie niewiniatka unieszczesliwione przez rodzicow.Sama mam dobry przyklad z mojego zycia.Mianowicie uwazam ze przychodzac do nas w odwiedziny powinny respektowac zasady MOJEGO domu.Najpierw prosilam prosilam prosilam prosilam prosilam prosilam prosilam prosilam......az w koncu zaczelam tresowac bo inaczej sie nie dalo!!!Juz o tym pisalam na forum ale nie mam zamiaru obslugiwac 2 ksiezniczek,poblazac im we wszystkim "bo one takie biedne" wysluchiwac ich ciaglych komentarzy,krytykowania mojej kuchni itp.Jerry zawsze staje za mna bo uwaza ze mam racje.Sam zauwazyl ile bledow wychowawczych bylo popelnionych wczesniej.Wiem, wiem powiesz mi ze to nie ja jestem od ich wychowywania i masz racje.Zawsze im mowie ze u matki moga robic co chca to nie moja sprawa ale w moim domu JA stawiam warunki.
"Nie jest to proste ale w tych rozgrywkach ONE czyli dzieci są najważniejsze,ważniejsze niż nasza duma,porządki,wizje naszych domów.A wtedy wierzę,że wszystko się musi ułożyć" Chochlik sorry ale "samo sie nie ulozy" jezeli matka z drugiej strony barykady nie bedzie wspolpracowala.A przewaznie nie wspolpracuje,sama sie do tego przyznajesz ",przecież ja jej wtedy też nie kochałam,wbijanie im do głowy czegoś co mija się z moimi odczuciami jest dla mnie fałszywe.Nie starając się ich jednak poróżnić,dbając o zachowanie kontaktów z ojcem" ale nie poprawiajac ich z jego rodzina.Ja ciagle slysze "a bo mama tak powiedziala,a ze mama by sie zgodzila, a bo mama to, mama tamto"Wiec im mowie ze ja to nie mama i teraz sa pod nasza opieka i my decydujemy co wolno a co nie.Wiec zeby bylo dobrze to nie tylko zalezy od zony twojego bylego meza ale od Ciebie tez.
Napisalam ten liscik jakby bezposrednio do Ciebie ale mam na mysli ogol osob znajdujachych sie w podobnej sytuacji.
Pozdrawiam



 
Hello! Mam nadzieje,że Kindziu nie złościsz sie o to co napisałam.
Moje intencje są takie,że zupełnie inaczej to wszystko wygląda z innej strony.A szczerze,to nie chciałabym nigdy być na miejscu moich dzieci jesli chodzi o te akurat problemy.No bo to jest coś,na co one nie miały,nie mają i mieć nie bedą wpływu a jednak najbardziej dostają po nosie.I o tym zawsze trzeba pamiętać.
Nie znaczy,że mają do końca się w tym nie odnaleźć i że nigdy nie zaakceptują tej sytuacji.
Wydaje mi sie,że własnie to,że mogły się złościć kiedy był na to czas,że nikt im nie narzucał"lubienia" Anki(czyli aktualnej mojego byłego) sprawiło,że dziś ich relacje są swobodne,wręcz dobre.I ja wiem,że tam mają się super.Ania też nie była młodziutką kobietą choć wtedy jeszcze bez swoich dzieci.Może ta dorosłość a może po prostu jakoś jestesmy zbliżone charakterami,nie wiem,po prostu u nas to poszło spontanicznie.Nikt się nie wściekał,że dzieci moje np.będąc tam w pierwszym okresie były inne,raczej trzymały sie taty i właściwie nawet nie bardzo chciały być u nich w domu.Raczej on je gdzies zabierał,lub siedzieli u nas w domu.W wakacje u jego rodziców tylko z dziećmi,jesli była gdzieś Ania to w pobliżu i co najwyżej wspólna podróż.Jasne,że bywały ścięcia,to nieuniknione.
Dla mnie moje dzieci są najważniejsze,dla Ani jej syn. Napewno wiele zależy od tego jakie to dzieci,od ich wychowania.Nigdy nie były dla niej chamskie,nie docierały też do mnie żadne wiadomości o konfliktach,kiedy już zaczęły bywać w ich domu.
Najtrudniejsze były początki,jak we wszystkim.Za to dziś jak będzie trzeba to ja nawet mogę się zająć ich dzieckim,bo ja doceniam jej postawę więc może być pewna,że z mojej strony też miałaby wsparcie jeśli chodzi o dziecko.
Może wspólnych wigilii robić nie będziemy ale mój były zamowił sobie na tę ostatnią u mnie barszczyk,bo Anka robi inny i jeśli ona wykonuje moim smerfom coś co im bardzo smakuje,to się cieszę i zamiast uwag pytam jak się to robi bo mogę się też nauczyć
Tego wam życzę,zdrowego układu z poszanowaniem wszystkich,w każdą stronę.Tylko potrzeba czasu i cierpliwości. Będzie dobrze :-))
 
La pain,wierzę,że u ciebie też czas już zrobił sporo dobrego.Po szoku jakim napewno był początek powoli znajdziesz swoje miejsce i metodę.
Może im bliżej marca tym mniej będziesz już nawet na to czekać.Bo w sumie najbardziej bolesne jest to,że w ogóle ta mała mogla być jego córką.On się do niej przywiązal to jest dobry odruch u faceta.Wierz mi,ty tez to czujesz podświadomie.Im więcej w człowieku miłości tym jest lepszy ;-))
Trzymam za was kciuki ale jestem przekonana,że to się dobrze ułoży bez względu na wyniki.To tylko dziecko,nie myśl o tym skąd się wzięła i jak.
Mam przyrodnią siostrę. Jest ode mnie starsza 8 lat.
To ona mnie dziś rano obudziła telefonem.Choć mieszka 1200 km ode mnie wiecznie gadamy.Odwiedzamy się.Będę u niej za 2 miesiące bo jej córka zostanie matką.
Nie musimy mieć 100% wspólnych genów,żeby się kochać.,Nawet wcale nie muszą być wspólne,i tak byłaby dla mnie siostrą i już.
 
Hejj CHOCHLIK!!! Dziekuje za mily list!! Fajnie ze wam sie poukladalo :D Ale nam razcej taka sytuacja nie grozi.Na poczatku myslalam ze z ex mojego narzeczonego mozemy utrzymywac poprawne kontakty.Czaem nawet wypic kawe,ale chyba latwiej wygrac lot na ksierzyc.Kiedy sie wprowadzilam do Jerrego bylam zdziwiona dlaczego sasiedzi nas nie odwiedzaja dlaczego nie mowia hallo na ulicy(holendrzy sa bardzo otwarci pod tym wzgledem)w koncu sprawa wyszla na jaw po roku czasu.Przez zupelny przypadek zrobilismy grila z sasiadami i wtedy wyszlo na jaw ze ex opowiadala mi jaka to ja jestem *****,jak to zemnie latawica.W prace w burdelu nie uwierzyli bo czesto przyprowadzalam do nas do domu dzieci ktorymi sie opiekowalam.Wtedy sasiedzi na tym grillu poznali prawdziwa mnie,stwierdzili ze jestem fajna i przeprosili za rok miczenia.Teraz czesto sie odwiedzamy,planujemy wyjazdy na narty,ta pasja zarazilam ich ja 8)
ex zachowuje sie niewporzadu w stosunku od nas.Opowiada imtymne szczegoly z naszego zycia np mowi do 8mio letniego dziecka ze tatus nie moze miec dzieci,musi sobie najpierw zrobic operacje.(Jerry poddal sie kilka lat temu podwiazaniu nasieniowodow.Poczatkiem czerwca,zaraz po slubie jestesmy umowieni na zabieg w "druga strone" w Bialymstoku i bedziemy starac sie o dzidziusia ;D)...W marcu,zaraz po naszych zareczynach,na wspolnym spacerze z dzecmi wstapilismy do sklepu dla niemowlat.Dzieci zapytaly czy jestem w ciazy,my dla zartow powiedzielismy ze tak.W niedlugim czasie dochodzi do nas wiadomosc ze ex jest w ciazy.Powiedzial nam to jej mlodsza corka.My do niej zeby nie klamala a 8 mio letnie dziecko nam opisuje........jak sie robi test ciazowy!! z detalami!!Ona nie moze zniesc ze nam sie lepiej powodzi ze czesto podrozujemy ze bedziemy miec huczne wesele ze jezdzimy na narty itp itd Teraz zaczyna nas gnebic o wieksza kase bo urodzila innemu facetowi dziecko a on nie pracuje.Jerry i ona mieli po 250 e co 3 mce na glowe na dzieci.Zabrala wszystko.bo ona musi miec na dzieci.I jeszcze jej malo??Jedno jest pewne ze od nas nie dostanie nic a nic. Moglabym duzo jeszcze mnozyc przykladow z naszego zycia codziennego.Wiec sama widzisz jakie musza byc relacje w tatmtym domuNie mowie ze jestem ta the best ale nie pozwole zeby ktos obcy wtracal sie w moje zycie.papapaaaa
 
No popatrz jak nam sie wątek rozwija ;-))
Kinia,pozwól jej się wściekac.Bo to boli.Serio,jak cholera.Moje zycie lega w gruzach a im się układa ,to niesprawiedliwe.\tylko to się czuje.Ona teraz co zrobi to wychodzi gorzej,emocje biorą górę nad rzeczywistością.Może po prostu jeszcze go kocha.Wiesz,to dziwne ale ja długo czułam coś do mojego byłego.Mimo,że to ja wystąpiłam o rozwód,byłam w stanie wszystko odwołać i zmieniac.Zanim sobie to poukładałam w głowie musiało minąć kilka lat. Więc cierpliwości.
Zdecydowanie lepiej jest jak już się kogoś ma.
No ale,nic nas kobitki nie uwalnia od jednej sprawy.To nie dzieci się rozwiodły.One chcą mieć mamę i tatę razem.No chyba,że nie ale to rzadkość. Ich potrzeba jest abstrakcyjna i zupełnie do wykonania.
I jeszcze jedno.Kocham córke mojego obecnego....ale o tym napiszę jutro.Buziaki
 
reklama
Do góry