reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Anja - ja mam podobnie, wszyscy cala jego rodzinka wychwala jakie to jest madre sliczne dziecko oh ah eh...
A ja mam calkiem inne zdanie, dziecko ma prawie 4lata a jeszcze nie dawno sikala do nocnika, zaniedbane strasznie jest na etapie "a co to jest"... W tym wieku?? Zaniedbanie matki, nie wie co to jest pomidor, zadkiewka itd?
ale wszyscy wychwalaja jaka to ona niesamowita, piekna ze do tatusia podobna a nasza corka nie...Wrrr nienawidze wyjazdow do jego rodziny telepie sie na sama mysl ze za tydz znow lecimy na roczek do niego... a moja mama i przyjaciolka dojada. Dzieki bogu bez ich wsparcia bym nie wytrzymala tam tygodnia.
Ciesze sie ze jestesmy daleko od tej ccalej sytuacji. I ze go przekonalam ze zostajemy na stale w Uk. Nie wytrzymalabym tej sytuacji, pomimo ze bardzo go kocham pewnie szybko bysmy sie pozegnali...
I tak ledwo co wytrzymuje to...Wczesnej sie interesowalam a teraz nie pada wogole z moich ust jej imie, nie pytam o nia nie kupuje nic z mysla o niej. Pokazuje ze jest mi obojetna. Bo jest nie darze jej uczuciem, wiem ze to egoistyczne.
ale czy jej matka mysli o mojej corce? Pewnie zyczy mi jak najgorzej pomimo ze ma wlasne zycie meza i klepie biede...

Dobra nie bede sie tak rozpisywac juz... Buziaki
 
reklama
faktycznie w nerwach to pisze bo jak tylko o nich mysle to mnie krew zalewa
stara to ich mamusia od siedmiu bolesci ale w rzeczywistosci nazywam ja gorzej wszystkie przeklenstwa na nia leca
ciagle nam bruzdzi w zyciu czasem odnosze wrazenie ze to jest jej dom a nie moj
robi nam o wszystko awantury ze jezdzimy na wakacje do polski do mojej rodziny o moje pieniadze (twierdzi ze ja mam placic na jej dzieci ale jej kochanek nie) nie wystarczy ze ma alimenty
twierdzi ze ja chce otruc jej dzieci (a ja nawet im nie gotuje) nie mam prawa powiedziec im zeby po sobie posprzataly w moim domu (a ja nie jestem ich prywatna sprzataczka i uslugiwaczka)
jego corki przychodza tylko na weekendy a ostatnio coraz zadziej
ale jak sa u nas to my nie mozemy za duzo rozmawiac o swoich sprawach nie mozemy isc spokojnie na zakupy bo ona nas rozlicza ze wszystkiego (nawet zrobila awanture mojemu za to ze kupilam sobie kurtke zimowa za wlasne pieniadze)
a co do tej szkoly specjalnej to jestem zdania "z kim przystajesz takim sie stajesz" a ja nie chce zeby moje dziecko bylo takie same jak tamte "materialista" i flejtuchem
ta perfekcyjna mamusia uczy dzieci myc sie raz w tygodniu wlosy myja tylko woda rak i buzi wogole nie myja zebow to juz nie wspomne
rok temu przez wakacje (byly u nas trzy tygodnie) to ubran nie zmienily przez tydzien az w koncu kazalam mojemu je wrzucic pod prysznic bo juz nie moglam na to patrzec
a jak przychodza to nie prosza o ubrania czy ksiazki tylko laptopy telefony tablety itp.
a my sami jestesmy w kredycie hipotecznym i nas poprostu nie stac na takie drogie prezenty ale im sie nie wytlumaczy co wizyta to samo slysze i chyba przez to coraz zadziej przychodza bo tata nie sponsoruje i sa tak bezczelne ze w oczy mu to mowia
 
iza ja doskonale Cię rozumiem! W ogóle dlaczego "ona i one" miesza w Waszych pieniądzach, wakacjach i wydatkach? Skąd takie informacje i jej wiedza?? A dzieciaki to syfiarze... nie pozwól aby tak było u Was! Wyznacz regulamin obowiązków, nagród i kar :) widoczny dla wszytskich i trzymaj się tego! Konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja to Twój sprzymierzeniec :) Powodzenia!
 
dokładnie ! Nie można być złą muczącą krową a przy tym nie mieć jakiegoś konkretnego planu/regulaminu którego należy się trzymać :no:
u nas coś takiego funkcjonuje i ja narzekać nie mogę ...:sorry:

dziewczyny co Wy tak cicho jesteście ?

co u Was ?
 
Cześć,
jestem tu nowa, szukam wsparcia, ponieważ nie mam już siły i pomysłu co zrobić aby było lepiej.
Od roku mieszkam ze swoim partnerem i jego synem (15 lat), przez kilka miesięcy było ok, od kwietnia tego roki M jest nie do zniesienia, zaczęło się od wykradania drobnych z torebki, potem z portfela ginęło mi tygodniowo 100-200 zł, w porozumienu ze swoim partnerem przeprowadziliśmy rozmowę, która nie wniosła żadnej poprawy, więc po kilku dniach założyliśmy zamek w drzwiach sypialni, który po kilku dniach, podczas naszego pobytu w pracy został wyłamany wraz z drzwiami. Młody ukradł wartościowe rzeczy z sypialni i uciekł do matki. po 2 tygoniach wrócił do nas mówiąc ze to nasza wina, bo kto zakłada zamki :(. od tego czasu ciężko mi się z nim dogadać, jestem negatywnie nastawiona, żadne rozmowy nie przynoszą rezultatu, a moje prośby o cokolwiek (typu: proszę aby włożył swoje kubki lub talerze do zmywarki) nie dają efektu tylko wywołują dzikie awantury. Nie działają na niego żadne argumenty i prośby ani moje ani ojca. Obcięcie kieszonkowych niewiele dao, a w zasadzie spotęgowało a w zasadzie umocniło niechęć do nas i do wykonywania obowiązków domowych (raz w tygodniu odkurzanie, sprzątanie po sobie po jedzeniu i wynoszenie śmieci). Jest bardzo agresywny i ciągle dyskutuje ze nie zgadza się z naszymi ustaleniami (nawet gdy ustalaliśmy coś wspólnie). Jest bardzo negatywnie nastawiony do mnie, ostatnio na lustrze w łazience znalazłam napis suka.... gdy w łazience wyzwoliła się para :(. Lubiłam tego chłopca, dogadywaliśmy sie i wspólnie spędzaliśmy wolny czas, nie wiem co się wydarzyło że tak bardzo się zmienił, zaczęłam łykać tabletki uspakajające bo nie mogę normalnie funocjonowac po powrocie do domu. Czy ktoś z Was miał podobną sytuację? nie wiem już jak mam reagować i jakie środki przyjąć aby nasz związek mógł funkcjonować (sąd zasądził opiekę nad dzieckiem ojcu), nie mamm już pomysłów :(
czekam na Wasze porady :)
 
Ja to widzę tu materiał na poprawczak- włamanie, kradzież- co to za zachowanie... Sytuacja nie do pozazdroszczenia- napisz coś więcej, gdzie mieszkacie, czy macie inne dzieci itp.
 
mala_ivy a co na to twoj partner? to ona ma za zadanie dac sobie z tym rade, wnosi w wasz zwiazek dodatkowy bagaz i powinien go dzwigac. chlopak potrzebuje wsparcia z zewnatrz skoro rodzice sobie nie radza, jesli ty tez nie jestes ta osoba ktora potrafi pomoc to musi to byc jeszcze ktos inny, nie ma rady trzeba szukac nowych rozwiazan, powodzenia, ...ja osobiscie nie biore na siebie ciezaru rozwoju dzieci mojego m, ale duzo rozmawiamy i jak widze ze m robi cos zle to mu podpowiadam jak to wyglada z boku, bo wiadomo rodzic wszystko wybacza bez konca i wspiera bez konca a czasami pomoca jest pozwolenie dziecku na poniesienie konsekwencji za swoje czyny np.... itd,
 
Cześć dziewczyny. Trafiłam na to forum poszukując zupełnie innego tematu ale przy okazji jednej nocy ( jest 4.30 rano) przeczytałam cały wątek. Od 3 lat jestem w związku z mężczyzną , który ma dziecko z poprzedniego jak ja to nazywam szybkiego związku. Szybka ciąża i dość szybkie rozstanie ( dziecko miało 1,5 roczku). Poznaliśmy się jakieś pół roku później. Powiem Wam szczerze nie byłam tak do końca świadoma wtedy co znaczy być w związku z facetem, który ma już dziecko. Mały wydaje mi się wtedy na samym początku bardzo mnie polubił ... może mało jeszcze wtedy rozumiał, spędzał ze mną dużo czasu. Był nawet taki moment w jego życiu że płakał i tęsknił nie chciał wracać od nas do domu. Udało nam się to jakoś naprostować tłumaczyć że tylko 5 dni ma sobie obliczyć i znowu będzie u nas itd. itp. Nie będę Wam opisywać tu więcej szczegółów. Od tamtej pory minęły już dwa lata powoli zaczynam dostrzegać jak dzieciak się zmienia. Zmienia się równiez jego stosunek do mnie ... Mój kochany twierdzi że ja trochę sie od niego odsunęłam że on to widzi i czuje i też już nie przychodzi się tulić nie bierze mnie za rękę na spacerze tylko ojca nie pozwala nam siadać koło siebie tzn. rozdziela nas a jak rozmawiamy to robi wszystko aby to przerwać. Zaczyna być trochę złośliwy... tak się zastanawiam nad tym wszystkim i sama nie wiem. Może faktycznie i ja się trochę odsunęłam od jakiegoś czasu staramy się o wspólnego dzidziusia , zaczynam powoli byc drażliwa w tym temacie .... może to moja wina. Jednak jak czytam te wszystkie posty i pomyślę że to może dopiero być początek to mam ochotę rzucić to wszystko w diabły i uciec ....
pozdrawiam Was :)
 
Ja też mieszkam z facetem po rozwodzie i z jego synem. BYła żona dzień w dzień jest w nszym życiu obecna, dzieciakowi robi wodę z mózgu, wszystko jej się należy i czasami wszystko kreci się w okół niej i chłpoca. Czasmi to mamjuz tego wszystkiego dosyć.
 
reklama
No niestety decydując się na życie z mężczyzną z bagażem po tuningu ( jak to nazywam żartobliwie) musimy się z tym liczyć. Wszystko będzie się kręciło w okół tego dzieciaczka i poniekąd jego matki chociaż to da się ustawić. Mój kochany nie pozwolił na wtrącanie się w nasze sprawy, chociaż były akcje oj były trwało to tak około pół roku. Dziewczyna najpierw kopnęła go za przeproszeniem w d.... a w momencie kiedy zaczęlismy się spotykać zaczęła robić akcje typu : że dojrzała do rodziny i chce teraz z nim ją stworzyć , że dla dobra dziecka i takie tam blabla ... trwało to jak wspomniałam pierwsze pół roku. I przede wszystkim wcale nie chodziło jej o to tylko o to żeby on nie ułożył sobie życia prędzej niż ona. Próbowała wielu sztuczek. Swoje przeszłam nie powiem, on też po tym praniu mózgu pewnie miał rózne myśli więc dałam mu drogę wolną i najzwyczajniej się wyniosłam nie trwało to długo , wytrzymał kilka godzin ... później długo musiał pracować żeby odbudować nasze relacje i przekonać mnie że mu na mnie zależy. Dzięki temu nasze relacje są o wiele wiele silniejsze,umie się jej postawić i trzyma ją z daleka od naszych spraw, skończyły się telefony w stylu : nie mam co na siebie włożyć. Myślę jednak że zacznie się na nowo kiedy nasze starania o wspólnego dzidziusia zakończą się daj Boże sukcesem. Zdaje sobie z tego sprawę ale poradzę sobie i w tym przypadku. Kij z tymi byłymi, szkoda tylko tego dziecka buntowanego, które i tak pewnie będzie winiło nas za to że rodzice nie są razem. Z drugiej strony to mieszkam w Uk a tutaj to takie normalne jest że może to traktować zupełnie inaczej.
 
Do góry