Witam wszystkich!
Nie jestem jeszcze samotną mamą, do porodu zostało mi jeszcze niecałe dwa tygodnie, mieszkam z chłopakiem, jednak tak właściwie zostałam ze wszystkim sama.
Jestem na forum nowa, do tej pory jedynie przeglądałam to co piszecie, jednak sama postanowiłam napisać. Znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji, mam 21 lat, studiuje, termin na 14 grudnia. Mieszkam z chłopakiem, 300 km od domu. Jesteśmy tutaj sami ( on także pochodzi z tych stron co ja, przeprowadził do mnie w wakacje). Jesteśmy tutaj ze względu na moje studia ( obecnie 3 rok ). Miało być wszystko super, od sierpnia wynajmujemy mieszkanie, on szybko znalazł pracę, miał płacić za mieszkanie, a na życie dla nas i na dziecko mieli dawać moi rodzice. Moja mama wzięła urlop na cztery miesiące, żeby pomóc przy dziecku, później miałam mieć opiekunkę, gdyż studiuję dziennie.
Jednak od samego początku mieliśmy problemy, chłopak zamiast przynosić pieniądze wszystko przepijał. Ja płaciłam za mieszkanie i z tego powodu często nie mieliśmy co jeść. On cały czas mówił,że się zmieni, miał mieć pieniądze (od rodziców za samochód ), jednak wyszło tak, że nie ma samochodu i pieniędzy. Cały czas myślałam, ze dostanie te pieniądze, nic nie mówiłam rodzicom i wiem, że to był mój błąd. Na dzień dzisiejszy nie mam jak zapłacić za mieszkanie, pieniędze które dostałam od rodziców wydałam na zakupy dla dziecka (wcześniej dostałam już na dziecko, jednak wszystko poszło na jedzenie ), do tego chłopak wziął na mnie pożyczkę i mam do spłaty 700 zł (nic nie wiedziałam o tej pożyczce, on zna hasło do mojego konta, pin do karty więc poradził sobie z tym bez problemu). Za dwa dni ma przyjechać moja mama, a ja mam do końca grudnia 14 zł, niezapłacone mieszkanie, 700 zł długu. Nie mam także paru rzeczy dla dziecka (m.in.fotelika samochodowego, na który pieniądze powinnam mieć- dodam, że chłopak zabierał mi pieniądze i robił awantury a ja bałam się powiedzieć o tym komukolwiek). Nie wiem co mam robić, bo moi rodzice nie mają pieniędzy i nie zapłacą za mieszkanie, nie spłacą moich długów. Wiem, że sama jestem sobie winna, mogłam wyrzucić go z mieszkania już dawno, bo tak właściwie tylko ja je wynajmuje. Nie wyrzuciłam go, bo cały czas go kocham, nie chciałam zostać sama tak daleko od domu, a poza tym jak miałabym później poradzić sobie sama z dzieckiem studiując... Boję się powiedzieć rodzicom prawdy, oni oddawali każdy grosz, żeby nam nic nie zabrakło, a sami niewiele mają... Głupio mi, bo wiem jak ciężko na te pieniądze pracowała moja mama, a tata ma jedynie marną rentę. Głupio mi było przyznać się wcześniej jaki okazał się ojciec mojego dziecka, dlatego nie mówiłam nic nikomu, a poza tym cały czas wierzyłam, że coś się zmieni... Chłopak jest w tym momencie w pracy, a mi jedyne co przychodzi do głowy, to uciec, ale nie wiem gdzie...
Nie jestem jeszcze samotną mamą, do porodu zostało mi jeszcze niecałe dwa tygodnie, mieszkam z chłopakiem, jednak tak właściwie zostałam ze wszystkim sama.
Jestem na forum nowa, do tej pory jedynie przeglądałam to co piszecie, jednak sama postanowiłam napisać. Znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji, mam 21 lat, studiuje, termin na 14 grudnia. Mieszkam z chłopakiem, 300 km od domu. Jesteśmy tutaj sami ( on także pochodzi z tych stron co ja, przeprowadził do mnie w wakacje). Jesteśmy tutaj ze względu na moje studia ( obecnie 3 rok ). Miało być wszystko super, od sierpnia wynajmujemy mieszkanie, on szybko znalazł pracę, miał płacić za mieszkanie, a na życie dla nas i na dziecko mieli dawać moi rodzice. Moja mama wzięła urlop na cztery miesiące, żeby pomóc przy dziecku, później miałam mieć opiekunkę, gdyż studiuję dziennie.
Jednak od samego początku mieliśmy problemy, chłopak zamiast przynosić pieniądze wszystko przepijał. Ja płaciłam za mieszkanie i z tego powodu często nie mieliśmy co jeść. On cały czas mówił,że się zmieni, miał mieć pieniądze (od rodziców za samochód ), jednak wyszło tak, że nie ma samochodu i pieniędzy. Cały czas myślałam, ze dostanie te pieniądze, nic nie mówiłam rodzicom i wiem, że to był mój błąd. Na dzień dzisiejszy nie mam jak zapłacić za mieszkanie, pieniędze które dostałam od rodziców wydałam na zakupy dla dziecka (wcześniej dostałam już na dziecko, jednak wszystko poszło na jedzenie ), do tego chłopak wziął na mnie pożyczkę i mam do spłaty 700 zł (nic nie wiedziałam o tej pożyczce, on zna hasło do mojego konta, pin do karty więc poradził sobie z tym bez problemu). Za dwa dni ma przyjechać moja mama, a ja mam do końca grudnia 14 zł, niezapłacone mieszkanie, 700 zł długu. Nie mam także paru rzeczy dla dziecka (m.in.fotelika samochodowego, na który pieniądze powinnam mieć- dodam, że chłopak zabierał mi pieniądze i robił awantury a ja bałam się powiedzieć o tym komukolwiek). Nie wiem co mam robić, bo moi rodzice nie mają pieniędzy i nie zapłacą za mieszkanie, nie spłacą moich długów. Wiem, że sama jestem sobie winna, mogłam wyrzucić go z mieszkania już dawno, bo tak właściwie tylko ja je wynajmuje. Nie wyrzuciłam go, bo cały czas go kocham, nie chciałam zostać sama tak daleko od domu, a poza tym jak miałabym później poradzić sobie sama z dzieckiem studiując... Boję się powiedzieć rodzicom prawdy, oni oddawali każdy grosz, żeby nam nic nie zabrakło, a sami niewiele mają... Głupio mi, bo wiem jak ciężko na te pieniądze pracowała moja mama, a tata ma jedynie marną rentę. Głupio mi było przyznać się wcześniej jaki okazał się ojciec mojego dziecka, dlatego nie mówiłam nic nikomu, a poza tym cały czas wierzyłam, że coś się zmieni... Chłopak jest w tym momencie w pracy, a mi jedyne co przychodzi do głowy, to uciec, ale nie wiem gdzie...