Izabelinda
Mama Dominisia i Patrysi
Hej kobietki!
Nie znalazłam tu podobnego wątku, więc zakładam.
Mam mianowicie kilka wątpliwości związanych z posiadanym przez nas pieskiem.
1. ostatnio pani doktor internistka podczas badania mojego 8-letniego synka dowiedziała się że mam pieska i spytała czy robiłam badania na toksoplazmozę. Pani ginekolog wspominała tylko o kotach, zresztą w internecie też piszą tylko o nich, ptakach i gryzoniach (aha, też o surowym mięsku) więc odpuściłam sobie to badanie i teraz dostaję lekkiej schizy.
2. piesek odkąd się ociepliło gubi tony sierści, nie wyobrażam sobie małego dziecka w tym samym pomieszczeniu. Sierść psa jest dosłownie wszędzie, na stole, na blacie kuchennym, w łazience, na pościeli (nie śpi z nami na łóżku, nawet na nie nie wchodzi), fruwa w powietrzu. Odkurzanie dwa razy dziennie może by coś zmieniło na lepsze, ale nie wiem czy znajdę na to czas przy maleństwie (zwłaszcza na początku) i jak dziecko zniesie hałas odkurzacza tak często?
3. to jest bardzo milutki piesek, towarzyski, kocha prawie wszystkich (boi się tylko dziwnych osób, np z laską lub o kulach), ma w sobie sporo z labradora, uwielbia więc dzieci pasjami. Jednak oznajmia głośno gdy ktokolwiek wchodzi po klatce schodowej - a jeśli w tym czasie dzidzia będzie słodko spała?
4. Ponadto uwielbia podgryzać zabawki, które niebacznie zostawi się na podłodze - a przecież maleństwo z zabawkami w pewnym momencie będzie większość czasu spędzać na podłodze - mieliśmy próbkę z córką szwagra, zjadł 2 smoczki i piłkę w czasie jednej wizyty. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy cichaczem jej to zwinął. Synek już został przez pieska wytresowany i zamyka drzwi do swojego pokoju i nie trzyma zabawek na podłodze bo wie, że równie dobrze mógłby je od razu do śmieci wyrzucić.
To chyba na razie tylez większych bolączek... jak coś mi się przypomni to dopiszę. Napiszcie proszę, czy też macie zwierzątka i jak sobie z tym radzicie (nie radzicie?). Może trzeba po prostu przywyknąć?
Nie znalazłam tu podobnego wątku, więc zakładam.
Mam mianowicie kilka wątpliwości związanych z posiadanym przez nas pieskiem.
1. ostatnio pani doktor internistka podczas badania mojego 8-letniego synka dowiedziała się że mam pieska i spytała czy robiłam badania na toksoplazmozę. Pani ginekolog wspominała tylko o kotach, zresztą w internecie też piszą tylko o nich, ptakach i gryzoniach (aha, też o surowym mięsku) więc odpuściłam sobie to badanie i teraz dostaję lekkiej schizy.
2. piesek odkąd się ociepliło gubi tony sierści, nie wyobrażam sobie małego dziecka w tym samym pomieszczeniu. Sierść psa jest dosłownie wszędzie, na stole, na blacie kuchennym, w łazience, na pościeli (nie śpi z nami na łóżku, nawet na nie nie wchodzi), fruwa w powietrzu. Odkurzanie dwa razy dziennie może by coś zmieniło na lepsze, ale nie wiem czy znajdę na to czas przy maleństwie (zwłaszcza na początku) i jak dziecko zniesie hałas odkurzacza tak często?
3. to jest bardzo milutki piesek, towarzyski, kocha prawie wszystkich (boi się tylko dziwnych osób, np z laską lub o kulach), ma w sobie sporo z labradora, uwielbia więc dzieci pasjami. Jednak oznajmia głośno gdy ktokolwiek wchodzi po klatce schodowej - a jeśli w tym czasie dzidzia będzie słodko spała?
4. Ponadto uwielbia podgryzać zabawki, które niebacznie zostawi się na podłodze - a przecież maleństwo z zabawkami w pewnym momencie będzie większość czasu spędzać na podłodze - mieliśmy próbkę z córką szwagra, zjadł 2 smoczki i piłkę w czasie jednej wizyty. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy cichaczem jej to zwinął. Synek już został przez pieska wytresowany i zamyka drzwi do swojego pokoju i nie trzyma zabawek na podłodze bo wie, że równie dobrze mógłby je od razu do śmieci wyrzucić.
To chyba na razie tylez większych bolączek... jak coś mi się przypomni to dopiszę. Napiszcie proszę, czy też macie zwierzątka i jak sobie z tym radzicie (nie radzicie?). Może trzeba po prostu przywyknąć?