reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bhp

reklama
Młoda_m, Sami,
dobrze, że wszystko się dobrze skończyło i nic się Wam nie stało. Ja w zeszłą sobotę robiłam z koleżanką na działce imprezkę z okazji swojej trzydziestki. Wstawiłam bigosik na gaz i poszłam gości witać... trochę się przyjarał, ale dobrze, ze kumpela poszła sprawdzić i nic się nie stało...
 
moje malenstwo wlazlo na komode i z wiszacej pulki (co by nie siegnal) wygrzebal nozyczki do paznokci jego wlasne. Zanim sie zorientowalam to obcial sobie dolna warge... Przynjamniej tak to wygladalo po ilosci krwi . Jak wyschlo wszystki i sie twarz przemylo to mamy male ale glebokie naciecie na usteczkach. Zobaczymy czy bedzie slad. Swoja droga to ja juz sie poddaje bo nie ma miejsca do ktorego by sie to diecko nie dostalo....
 
amoreczku :szok::szok::szok:o matko ja bym chyba padal trupem ze strachu:tak:
u nas odpukac jak narazie bez wypadkow,Emilka poinstruowana co wolno dotknac czego nie i narazie przestrzega:tak:nauczylam ja ze jak sobie zrobi "ala" to ma pocmokac i podmuchac i zniknie:-Djest w tym swietna:tak:przytrzasla palce drzwiamy zaplakala i zaraz zaczela calowa dmuchac i mowi mama nie ma ala:tak:i juz bylo ok:-)
 
Amoreczku to niezłego masz akrobatę. MOja Misia latem spadła ze schodów i rozcięła sobie warge ,nawet mocno, też się bałam czy nie bedzie śladu. ale nawet szybko sie zagoiło i nie ma żadnej blizny
 
Amoreczku :szok: jacie straszne, dobrze ze nic gorszego sobie nie zrobil tymi nozyczkami ale i tak warga przecieta oby sie szybko zagoila :tak:
No dzieciaczki wszedzie wejda, Nikodem tez taki jest :sorry2:
 
u mnie dzis katastrofa pedzila za katastrofa. Dzien jak co dzien, sniadanko, przedszkole, odbior, obiadek, drzemka, robienie obiadku dla Tatusia, przy okazji upieklismy ciasteczka, potem przyszedl tatus, ktory sie zmyl po poltorej godziny bo... do roboty musial znow. A my zostalismy sami, wiec wpadlismy na pomysl zabawy wszystkim co sie da. I tak w koncu Dawid pokazal paluszkiem na szafe gdzie stala taka drewniana zabawka z ikei gdzie sa w noezne strony powyginane palaki a na nich kulki i dziecko moze te kulki w zdloz palakow przesowac cwiczac motoryke reki (napewno wiecie o jaka mi chodzi). Pobawil sie troche, potem kolacja i czas sprzatac i szykowac ciuszki na jutro. Wszystko bylo fajnie zabawki wyladowaly na swoich miejscach tylko Dawid widzac ze szykuje ubranka na jutro i ze woda w wannie czeka troche sie zbuntowal i zaczal sie droczyc przy szafie, ja probowalam otworzyc on ja zamykal i za ktoryms razem z takim impetem zamknal drzwi ze z szafy ta cholerna zabawka ktora odlozylam spadla i drewniana czescia udezyla malego w glowie. Dawid upadl, nie wiem czy pod ciezarem zabawki, uderzenia, czy tez stracil przytomnosc. Za moment zaczal strasznie krzyczec, czegos takiego jeszcze nie slyszalam, na glowie uroslo przeogromne limo w srodku ktorego jest zary uderzenia ze zdarta skora. Wyglada koszmarnie. Przylozylam perelce lod na to miejsce i az sie trzeslam nie wiedzac co zrobic. Troche to trwalo, ale Dawcio sie uspokoil, kazal lod odlozyc do lodowki, a sam zaczal ocierac mi oczy bo plakalam razem z nim. I usmiechal sie i tulil. A ja mialam w glowie ze ta zabawka lecac z takiej wysokosci i nalezaca raczej do ciezkich mogla go zabic. Potem byla kapiel i Dawidek dojadal w niej jeszcze swoja ulubiona kaszke, bo chcial odrazu wejsc do wanny i jakos tak sie dupka wiercil ze sie poslizgnal i wpadl calusienki pod wode zachlystujac sie nia na maxa. Nie zdazylam zareagowac. Tak wiec zaliczyl drugie uderzenie w glowke tym razem od tylu i malo co sie nie utopil. Teraz juz spi spokojnie w lozeczku, a ja latam do niego bo boje sie zeby nie bylo jakis powiklan po tym wszystkim. I... jak pomsle co sie moglo stac to.... no i znow rycze...
 
reklama
amoreczku spokojnie, powolutku..... kaszka zaczeka wszystko zaczeka...a ty swoim tepem przewidujac sytuacje....
a malutki....do wesela sie zagoi--- wiesz ja to sobie mowie tak: lepiej zeby mi dziecko plakalo bo sie niecierpliwi, bo cos juz chce ale musi na mnie zaczekac albo bo odmowie niz jak ma sie cos nieprzewidzianego wydarzyc niz plakac bo cos sie stalo...jaki wypadek
...powiem ci...moja mala ostatnio wlasnie wiecej mi buntu pokazuje bo jej nie pozwalam na cos albo czesto kaze czekac z powodu oczywiscie malutkiego przy piersi czy cos.... ale mam pewnosc jak dotad ostatnie miesiace bez niespodziewanych wypadkow
i uszy do gory..on zapomni...jak mi mloda kiedys z powodu naglego wybuchu balonu zlapala atak placzu takiego traumatycznego to mialam juz akcje ze ona teraz bedzie miala jakies leki moze zle sny itp...ale wszystko sie jakos rozmylo i zapomnialo...i u was tez tak bedzie :tak:
ps. a ta zabawka z ikei jest super :sorry:
 
Do góry