reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czekanie na samoistne poronienie

reklama
Czekałaś 6 tygodni i poszłaś na łyżeczkowanie? Dobrze to rozumiem?
Nie, ja nie wiedziałam, że ciąża się zatrzymała w 6 tygodniu i dowiedziałam się o tym około 12 tygodnia na kolejnej wizycie. Ale nie brałam żadnych leków ani nic, cały czas miałam objawy ciąży. To było tzw. poronienie zatrzymane i zrobili mi zabieg.
 
Ok. Moja lekarka mówi, że ona żadnych przeciwskazań na czekanie nie widzi, ale tyle ile lekarzy, tyle zdań...więc polegam na własnej intuicji. Czekanie mi się wydaje bardziej zgodne z naturą i ze mną. Jedyne co, to mi się trochę to czekanie już dłuży i boję się, że mnie nastanie w nieoczekiwanym momencie, np. W pracy... ;(.
 
Ok. Moja lekarka mówi, że ona żadnych przeciwskazań na czekanie nie widzi, ale tyle ile lekarzy, tyle zdań...więc polegam na własnej intuicji. Czekanie mi się wydaje bardziej zgodne z naturą i ze mną. Jedyne co, to mi się trochę to czekanie już dłuży i boję się, że mnie nastanie w nieoczekiwanym momencie, np. W pracy... ;(.
Ja po wydarzeniach z Częstochowy bym się bała czekać, ale jak wolisz. Jak poronienie jest zatrzymane, to się samo nie ruszy niestety.
 
No gdyby sie miało nie ruszyć, to by mi lekarka nie kazała czekać...myśle, że to nie kwestia tego, czy sie ruszy, tylko kiedy. W Niemczech i Anglii to częsta praktyka i duzo kobiet to juz przeszlo. Pod opieką lekarza nic nie powinno złego sie dziać. Wydarzenia z Czestochowy nie znam, ale poczytam po wszystkim.
 
No gdyby sie miało nie ruszyć, to by mi lekarka nie kazała czekać...myśle, że to nie kwestia tego, czy sie ruszy, tylko kiedy. W Niemczech i Anglii to częsta praktyka i duzo kobiet to juz przeszlo. Pod opieką lekarza nic nie powinno złego sie dziać. Wydarzenia z Czestochowy nie znam, ale poczytam po wszystkim.
niestety poronienie nie przychodzi z dnia na dzień. Musi zacząć spadać hormon beta HCG by się zaczęło. Musisz być pod opieką lekarza, bo to może być niebezpieczne. Ja czekałam ok 4 tygodni zanim zaczęłam krwawić. I choć sama zdecydowałam się by robić bez zabiegu, to samo poronienie i tak mnie zaskoczyło. Jeśli chcesz przyspieszyć akcje to weź tabletki. Pomogą ci.
 
W Niemczech i Anglii to częsta praktyka i duzo kobiet to juz przeszlo
W Anglii też nie badają czy kobieta ma gbsa, bo wolą, aby umarło kilka noworodków rocznie przy porodzie, niż wydawać państwowe pieniądze na profilaktykę, więc słabe porównanie.
Zrobisz jak uważasz, ja bym nie czekała tylko brała tabletki. Lekarka nie ma pojęcia czy coś się ruszy czy nie, skąd ona ma to wiedzieć, miałam chociaż betę badana żeby sprawdzić czy spada ?
 
Bardzo Ci Współczuję i przytulam Cie wirtualnie.
Ja o swojej ciąży dowiedziałam się w sylwestra. Później potwierdził ją ginekolog.

Wczoraj miałam urodziny. W poniedziałek upiekłam torta, zaprosiłam na wczoraj rodziców i teściów, żeby przekazać im nowinę.
W poniedziałek wieczorem miałam druga wizytę u ginekologa.
Badania krwi w miarę w porządku, badanie na fotelu też.
Przeszłyśmy do USG i miażdżące słowa Pani doktor : nie jest dobrze. Ciąża martwa. Nie ma bicia serca...
Wiecej nie pamiętam. Wczoraj ze skierowaniem udałam się na oddział.
O 9.00 drugi ginekolog potwierdził diagnozę, chwilę później dostałam cytotec dopochwowo. Podłączyli mi kroplówkę. Miałam zgłosić jak zobaczę pierwsze krwawienie. Pojawiło się jakieś 4 godziny później. Od razu zjawiła się Pani ginekolog i powiedziała, że jak tylko znajdzie się wolny ginekolog odbędzie się zabieg.
Pół godziny później dostalam narkozę. Kiedy się obudziłam było po wszystkim. Nie wiem jak przeżyłabym to w znieczuleniu ogólnym 😞
O 17.00 wypisali mnie do domu.
Dzień urodzin, który miałam świętować z rodzicami, spędziłam żegnając swoje pierwsze dziecko.
Mam nadzieję, że uda Ci się po tym pozbierać, choć wiem jak jest ciężko.
Cały czas płaczemy z mężem a niektóre słowa pocieszania od najbliższych w stylu "nie płacz, jeszcze będziesz mieć dzieci" dobijają nas jeszcze bardziej.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Dużo siły i zdrowia. Trzymaj się ciepło.
 
reklama
Bardzo Ci Współczuję i przytulam Cie wirtualnie.
Ja o swojej ciąży dowiedziałam się w sylwestra. Później potwierdził ją ginekolog.

Wczoraj miałam urodziny. W poniedziałek upiekłam torta, zaprosiłam na wczoraj rodziców i teściów, żeby przekazać im nowinę.
W poniedziałek wieczorem miałam druga wizytę u ginekologa.
Badania krwi w miarę w porządku, badanie na fotelu też.
Przeszłyśmy do USG i miażdżące słowa Pani doktor : nie jest dobrze. Ciąża martwa. Nie ma bicia serca...
Wiecej nie pamiętam. Wczoraj ze skierowaniem udałam się na oddział.
O 9.00 drugi ginekolog potwierdził diagnozę, chwilę później dostałam cytotec dopochwowo. Podłączyli mi kroplówkę. Miałam zgłosić jak zobaczę pierwsze krwawienie. Pojawiło się jakieś 4 godziny później. Od razu zjawiła się Pani ginekolog i powiedziała, że jak tylko znajdzie się wolny ginekolog odbędzie się zabieg.
Pół godziny później dostalam narkozę. Kiedy się obudziłam było po wszystkim. Nie wiem jak przeżyłabym to w znieczuleniu ogólnym 😞
O 17.00 wypisali mnie do domu.
Dzień urodzin, który miałam świętować z rodzicami, spędziłam żegnając swoje pierwsze dziecko.
Mam nadzieję, że uda Ci się po tym pozbierać, choć wiem jak jest ciężko.
Cały czas płaczemy z mężem a niektóre słowa pocieszania od najbliższych w stylu "nie płacz, jeszcze będziesz mieć dzieci" dobijają nas jeszcze bardziej.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze. Dużo siły i zdrowia. Trzymaj się ciepło.
Bardzo mi przykro, życzę dużo siły dla Ciebie i męża :(
 
Do góry