reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak dowiedziałyście się, że jesteście w ciąży?

tosienka88

Fanka BB :)
Dołączył(a)
15 Marzec 2013
Postów
1 692
Witam,
chciałabym Was lepiej poznać,a moja zwyczajna ludzka ciekawość nie pozwala nie zadać pytania: Jak się dowiedziałyście o ciąży? Czy podejrzewałyście coś czy było zupełne zaskoczenie? A i jak przekazałyście partnerom tą cudowną wiadomość? ;)
 
reklama
Bardzo fajny temat, ale u mnie to historia dość zawiła i nie chciałbym jej tak opisywać na forum otwartym. Mogę wrzucić moją historię na zamknięty.
 
Antiope a jak zrobić wątek zamknięty? Wiesz może. W moją historię wplątuje się rak więc myślę, że jak najbardziej masz rację. Tylko jak założyć wątek zamknęty? ;)
 
Wątek zamknięty już mamy. Trzeba do niego dostać zaproszenie. Nie pamiętam już kto rozsyła.
 
Po trzech latach od ślubu w końcu dorośliśmy do decyzji o byciu rodzicami. Przyszły płodne więc do roboty- okazało się, że udało się za pierwszym razem, choć... zrobiłam pierwszy test i się okazało, że nic :(
Więc pojechaliśmy na tygodniowy urlop na narty, akurat to był tydzień, w którym miałam dostać okres- bóle jajników jak zawsze były, ale zaczęły mnie boleć masakrycznie piersi i cały czas na stoku musiałam chodzić do wc- okresu dalej nie było. Coś mi nie dawało spokoju :) Pierwszy dzień po powrocie zrobiłam test- są dwie kreski :), drugiego dnia Beta HCG- wynik wskazywał 6-7 tydzień- w 8 tygodniu gin pokazała nam fasolkę.
 
U nas starania o dzidziusia zaczęły się we wrześniu zeszłego roku.
Razem z partnerem zaczeliśmy brać witaminki Prenatal ProBaby. Co miesiąc oczywiście test owulacyjny ze względu na bardzo nieregularny cykl i do dzieła... :-) W grudniu, gdy test nadal nie pokazywał dwóch kresek, stwierdziliśmy, że nie robimy żadnych testów, co ma być to będzie...
No i... na początku lutego okazało się, że będziemy mieć maleństwo :) Do lekarza poszliśmy troszkę za wcześnie, po 2 tygodniach następna wizyta i okazało się, że mamy 8 mm szczęście, 6t5d ciąży :-)
 
Ja wiedziałam kiedy mam owulacje, ale akurat w ten dzien miałam gorączkę 38. Zbilam ja paracetamolem i zabraliśmy sie do pracy ;) martwilismy sie ze nic z tego nie bedzie bo prawie tydzien miałam gorączkę i brałam paracetamol i leki przeciw grypie przepisane przez rodzinnego. Potem tydzien przed okresem strasznie bolal mnie brzuch. Zrobiłam aż 4testy i każdy miał coraz to wyrazniejsze kreski. Badanie bety ktora pięknie rosła i umowilam sie do lekarza :) i tak oto w 7tygodniu dowiedziałam sie o blizniakach, widziałam dwa serduszka i był to najpiękniejszy widok na świecie :)
 
My staraliśmy się tylko dwa miesiące, w tym w ostatnim miesiącu tak naprawdę więc nie łudziłam się, że sioę udało, tym bardziej, że brzuch bolał bardzo. Zrobiłam test, bo wieczorem miała być mała imprezka i nie wiedziałam czy pić alkohol :) ale się cieszyłam! :-)
 
My rozpoczęliśmy starania w grudniu. Mierzyłam temperaturę i robiłam testy owulacyjne (które ani razu nie wyszły mi pozytywne- dlatego myślałam że nic z tego w tym cyklu). Jak kolejne 10 dni temperatura ciągle była wysoko to zrobiłam test-wyszedł negatywny..ale po 30 min coś tam było widać... więc zrobiłam następnego dnia test owu- wyszedł negatywny..więc M. mówił że nic z tego, a ja jakoś czułam że to chyba To (nie wiem skąd). Po dwóch dniach wyszedł bladzioch w ciągu 5 min od nasikania:tak:..no i potem piękne betki..usg..resztę już znacie..
 
reklama
A ja myślałam, że moja ciąża to choroba tropikalna, ale od początku :-)
Kiedy 3 lata temu braliśmy ślub, wiedzielięly, że dorazu nie chcemy mieć dzidziusia, bo chcieliśmy troszkę świata zobaczyć. W lutym 2011 po podróży poslubnej już się nie zabezpieczaliśmy, więc to można uznać za pierwszy krok, jednak nic i nic. Więc w lipcu 2012 pojechaliśmy do Wrocka do Invimedu, a tam po różniastych badaniach(hormonalnych, i tarczycowych tez, które były jak najbardziej w normie) (akurat mialam owulację, więc pod okiem specjalisty - dostaliśmy zad. dom - zrobić dzidziusia, ale i wtedy sie nie udało) lekarz stwierdził że oboje jesteśmy zdrowi. ale ja sobie myślę, co on mi tu będzie kita wciskał jak dziecka dalej nie ma?! :tak: No i dalej do roboty, ale dalej nic...
W listopadzie 2012 zobaczyłam guza na szyi, dosć dużego i pojechałam na USG, endo itd. i mimo tego, że TSH, FT3, FT4 były w normie okazało się, że to nowotwór złośliwy i szybko trzeba operowac. Więc i starania o dzidziusia odeszły na 2 plan. 06.12.(mikołajki) zostałam zoperowana. Hist-pat. potwierdził wynik biopsji - rak.
Myślę sobie co nas nie zabije to nas wzmocni i 2 miesiące po operacji polecieliśmy do Tajlandii. I tak oto jesteśmy już w marcu tego roku. Wróciliśmy 03.03. W związku z chorobą i koniecznością leczenia uzupełniającego pojechałam do Gliwic 06.03. tam się pytają Kiedy miała Pani ost. miesiaczkę? A ja im ze spokojem, że 16.01. i że u mnie to normalne - zmiana klimatu, stres związany z lotem (z dominikany jak wróciliśmy to nie miałam okresu przez 45 dni - teraz wychodziło jakieeś 50 dni) myślałam, że te ciule (bo inaczej o nich nie napisze) zrobią mi test, skoro dookoła tylu najodowanych ludzi chodziło! Ale wyobraźcie cobie, ze jak wychodziłam od lekarza to jeszcze nie mieli wyników krwi i tylko umówiłam się na jod na 12.04. Wrtóciliśmy do domu. Miałam nudnosci, ale wiązałam to z pobytem w Taj i zmiana jedzenia, jednak w drugim tyg. po przylocie zaczełam sie niepokoić czy jakieś choroby nie przywiozłam. I kiedy bratowa mówiła, zebym zrobiła test to ja wyśmiałam, bo byłam przekonana, że nie moge zajść w ciążę przy niskim TSH (nie wiem dlaczego tak myśłałam), a ono było specjalnie zaniżone, bo tak się robi przy raku tarczycy.
Wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie kiedy po 5 minutach od książkowego nasiuisiania na test zobaczyłam 2 kreski - jako pierwsza dowiedziała sie moja mama, bo akurat u niej byłam w takim szoku, że tego nie da się opisać.
Prawie 2 lata staraliśmy się i nic, a kiedy miałam raka, bylam 1,5 miesiąca po operacji to zaszłam w ciąże. zycie jest takie nieprzewidywale...
Mąż jak mu powiedziałam: "yyyyy ale jak to możliwe"?:tak:
A jak jechalam 13.03.13 do gin potwierdzić te 2 kreski leciały nade mną 4 bociany i wiem , że to dobry znak, ale uwierzcie mi dziewczyny po tym co przeszłam cięzko mi uwierzyć, ze w końcu los sie odwrócił i będzie dobrze. Dlatego jeszcze raz wam dziękuje, bo Wasze posty dodają mi siły i wiary ;) Fajnie że tu trafiłam ;)
 
Do góry