reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak dowiedziałyście się, że jesteście w ciąży?

Antiope dopytam dokładnie no bo przecież muszę wiedzieć, ale wizyta dopiero 9 maja. To moje pierwsze i kompletnie nie jestem obcykana w tych sprawach ehhh. Ale jakoś dojdziemy do ładu :) chyba że ja po prostu nie pamiętam jakiegoś "fikania" co byłoby dziwne heheh natomiast na pewno ostatnią @ miałam w styczniu i to w pierwszej połowie.
 
reklama
Kamcia2810 Tak, Wg. kalkulatorów w internecie (a przerobiłam wszystkie :)) Pierwszy dzień ostatniej miesiączki 13/12/2012 więc też wychodzi wrzesień, ale lekarz na usg dalej upiera się na 02/10/2013, więc jego dacie ufam... Ja i mąż urodziliśmy się we wrześniu, więc byłaby radość, ale wiadomo że dzidziusia nie obchodzi kalendarz ;]
 
A no to i ja opowiem....

zaczne od przeklejenia jednego i jedynego wpisu na bloga który tu umieściłam podczas staran..wcześniej udzielałam się w wątku staraczki listopadowe...choć ja starałam się od lipca 2012....

die_perle, data: 17-12-2012 o 16:03 (209 Odwiedzin)
Dzieciorób....czyli co robić aby zrobić....
....w końcu nadszedł dzień, że zwariowałam...pisze bloga...???....

Jestem sobie JużMamą, JużŻoną...i STARACZKĄ- wcześniej nie znałam tego określenia...fajne nie?
Jak na staraczke przystało staram się...staram się zajść w ciążę....staram się niezwariować, stram się być również mamą, stram się być żoną...kochanką....
staram się...a ostatnio mi nic nie wychodzi z tych strań...ani ciąża, ani niezwariowanie...matkowanie mej córce też ostatnio opornie idzie, nie wpsomne już o tym że bycie żoną, kochanką też jakby kuleje...wąż połknął swój własny ogon....

6 miesiecy...tyle się staram(y) zajśc w ciąże- mało- dla jednych- dla mnie o 6 za dużo...tradycyjnie- wszytkie kolezanki w kolo w ciąży, prześladują mnie swoimi brzuchami, na chodniku umykma spod kół wózków dziecięcych....w tramwaju ustepuje miejsca ciężarnym...no staram się...

Pierwsza wizyta przed "staraniami" u specjalisty od podwozia damskiego- w lipcu 2012- 6 miesiecy temu- "diagnoza": wszytko pięknie- za niedługo widzimy się z pakunkiem w środeczku nie widze przeciwskazań...uradowałąm się jakbym dostała ptysia...
pierwszy cykl...pudło, drugi cykl pudło...trzeci cykl pudło...czwarty- policzmy sobie może dni płoden na kalendarzu- och tego i tego wypada owulacja- trzeba sie STARAĆ w konkretny dzien- cak cak- bzyk bzyk- konkretny dzin był starajacy...czwarty cykl pudło....piąty cykl- polecono mi żel wspomagający spermiki w ich drodze do jajunia- zażelowałam sie w ukryciu przed mężem i STRAŁAM się znaczy oboje się staralismy....piaty cykl- pudło.....w międzyczasie były też zdaje sie testy owulacyjne...mam ich w szufladzie chyba z 50 sztuk :) hurtowe zakupy są tańsze....
Druga wizyta u specjalisty od podwozia damskiego-jak milo panią widzieć- och jakie ma pani piekne jajeczka- nie za dużo nie za mało- jedne zdecydowanie większe- wygląda to super....Świetnie że się pani podoba pani specjalistko- ale wolałabym być już w ciąży....mam plamienia przed miesiączką- brązowe 3-4 dniowe- okres rozkreca się powoli, nie moge zaobserwowoac śluzu płodnego- ani żadnego innego...
Och to czemu pani nic nie mówi? No chyba właśnie mówie???? ;/
No w takim razie prawdopodobnie coś z hormonami jest nie tak- coś z prolaktyną - pfffff jakbym nie wiedziała....dam pani leki ziołowe i widzimy się za 6 miesiecy jeśli wcześniej się nie uda- ale uda się napewno :)....

za 6 miesięcy będzie czerwiec.....poczekamy zobaczymy...

I tak to właśnie miałam...chwilowe podłamanie....przyznam się szczerzę ża momentami mi odwalało...kiedy podjeliśmy decyzje że odstawiamy antyklncepcje (hormonalna braną przez ostanie 9 lat bez przerwy) myślałam że to będzie piękny czas- świadome staranie o dziecko- niczym akt stwórcy- no coś niesamowitego , magicznego wręcz! tak się cieszyłam...no..do czasu po 3 nieudanych miesiącach zaczełma - no co tu dużo mówić- się wku*rwiać! Niby wszytko dobrze a jednak nic...do tego cały ten "akt twórczy" przestał mi się podobać- w trakcie ciągle myślłam uda sie nie uda..głupie to kolibiesz sie w ruchach prokreayjnych a we łbie zamiast erotycznych doznan- dotrą na czas- jajo jest w jajwodzie? mam nadzieje ze sie uda....
PRZESTAŁO MI SIE TO PODOBAĆ... potem ktoś mi doradził mierzenie temperatury- odlot zupełnmy myślłam ze to nie dla mnie- jakies wykresy diagramy pomiary???? no ale po 6 miesiacach poddałm sie i se mysle - jeden raz- jeden jedyny bede mierzyc te tempke....no i mierzyłam- codziennie rano termometr w pipke...bosz jak teraz o tym mysle to mi słabo...zwłaszcza że tak byłam skoncentrowana na tych pomiarach termometrach i wykresach ze zupelnie zapomnialam ze to sie trzeba przeciez bzykac ! no ale na szczescie był pewien dzien 24.styczen dokładnie- kiedy to obchodziłam swoje 30 urodziny- w prezencie zafundowalismy sobie dziki sex! wariactwo na 4 kółkach mówię wam....:) na drugi dzien wykres pokazal ze wczoraj była owulka...i wtdy sobie pomyslam zuplenie odruchowo "UDAŁO SIĘ" ...parę dni później Mąż poleciał do stanów na konferencje...a ja mierzyłam tempke dalej...i z dnia na dzien czułam w środku że sie udalo!
Co najzabawniejsze zaczeło mnie to przerażac! co teraz? a jak naprawde sie udało? co innego pragnąć a co innego dostać to czego się pragneło...bałam sie zrobić test..bałam sie obu wyników....12.02. zrobilam pierwszy test...od razu wyszedl pozytywny..bylam w szoku...na tyle duzym ze uznałam ze narazie to sie nie liczy zrobie tets na walnetynki i jak znowu wyjdzie pozytywny to to bedzie fajowy prezent....trzymałam gębę na kłudkę jeszcze 2 dni..14 lutego zrobiłam test- oczywście 2 grube krechy wsyzły błyskawicznie:)
14 lutego z okazji walentynek wreczylam Małżowi test z buciakami malutkimi- a on:
-co to?
- no bucki
-ale dla mnie?
- no a dla kogo??
-ale chyba jakieś takie za małe??
-no bo to nie dla Ciebie durniu tylko dla dzidziusia!
-jakiego dzidziusia?
-No w ciązy jestem
- ale jakoś nie widać...
od razu sie skapnął tylko chyba potrzebował chwili...po czym przytulil sie do mnie i wyszeptal na ucho dziekuje....
po czym
- musze juz leciec do pracy
i zwiał....
po godzinie zadzwonil i jednym tchem wypowiedzial
- ja juz wszytko zalatwilem. ty sie nic nie martw, zalozylem osobne konto- fundusz pieluszkowy, sprawdzilem ubezpieczenia i wykupie, wszystko policzylem nic nam nie zabraknie- nic sie nie martw wszytko bedzie dobrze:p

No i tak to było "romantycznie"​
 
Widze ze temat nadal zyje! U nas bylo to bardzo prozaiczne, bez wielkich ochow i achow, nerwow i wyczekiwania.
Staralismy sie o malenstwo na dwa razy. Ja po przejsciach z pierwszej ciazy dlugo nie moglam sie zdecydowac na kolejne. Moj maz za to bardzo chcial drugie. W 2011 stwierdzilam ok zaczniemy sie starac. Odstawilam pigulki i na zasadzie co bedzie to bedzie, a jak nie to tez nie tragedia, mamy czas. Minelo 6 cylki i nic. Zaplanowalismy wkacje i zaczelam znowu brac pigulki zeby sie nie okazalo ze nie damy rady jechac, bo jednak nigdy nic nie wiadomo. Pozniej w 2012 moja siostra miala wychodzic za maz w PL i kolejne wakacje wiec pigulki bralam do wrzesnia. Od pazdziernika zaczelismy sie starac od nowa. I tak 31 stycznia zrobilam test i BINGO. Nie wytrzymalam i zadzwonilam do meza do pracy zeby mu to powiedziec. A on oczywiscie papla jedna rozgadala od razu wszystkim kolegom. Zreszta u niego w pracy w tym roku to prawdziwe babyboom.
Voila!
 
Paulinek mój to z kolei absolutnie przeciwieństwo Twojego. Nikt od niego jeszcze o dzidzi nie wie, nawet jego mama, nie mówiąc już o kolegach.
 
Antiope, moj maz to generalnie gadula i jak to mowia dusza towarzystwa, gada wszedzie ze wszystkimi i o wszytkim:-D A z drugiego potomka poprostu sie cieszy i chce zeby wszyscy cieszyli sie razem z nim. Ja z kolei jestem bardziej powsciagliwa. Nie widze sensu sie ukrywac ale paplac na okolo tez nie lubie:tak:
 
Heh, dzisiaj po długim czasie zgrałam w końcu zdjęcia i filmiki z cyfrówki. Zrobiłam też aparatem filmik jak pierwszy (i zresztą jedyny) raz testowałam. :) Było to 21.02. Naleciało mnie też na wspomnienia. Staranka zaczęliśmy od sylwestra, jednak nie udało się za pierwszym cyklem, bo dużo potem się okazało (już z pomiarów na USG), że sukces odnieśliśmy za 2. podejściem. :) W połowie stycznia pierwszy test okazał się negatywny. Nie zrobiłam z niego filmiku. Jakoś wtedy pojawiły się plamienia, które w ogóle nie przypominały mi dotychczasowych moich miesiączek. Z lektury artykułów myślałam, że takie plamienia mogą zwiastować implantację. A moja mama co trzy miesiące miała niby miesiączki, a okazało się, że była ze mną już w ciąży. Wstrzymałam się z drugim testem, zresztą zaczęłam pracować ze studentami, dostałam też robotę jako tłumacz i przestałam chwilowo myśleć o staranku. Trochę też mnie zasmucił wynik pierwszego testu, więc ochota do walki mi trochę spadła, bo wiedziałam, że miałam wcześniej problemy z prolaktyną, TSH, do tego cykle nieregularne, plamienia... No i jak zaczęłam pracę jako tłumacz, zaczęłam dziwnie się czuć. Jestem kawoszką, a pojawiły się mdłości od kawy, do tego zawroty głowy, rozkojarzenie. Jednak wtedy też byłam podziębiona (po kuracji antybiotykowej), więc myślałam, że stąd moje samopoczucie. Zaczęłam się zastanawiać nad swoim stanem, gdy doszły poranne mdłości, ale z drugiej strony miałam silne skurcze - myślałam, że to @ się zbliża. Po pracy zajechałam do Rossmana, wzięłam pierwszy lepszy test. W domu od razu go wykonałam i okazały się dwie kreseczki! :) :) Na szczęście za czasu pomyślałam, by wziąć cyfrówkę i przy testowaniu nakręcić filmik. Kolejnego dnia poszłam do ginekologa (tak się złożyło, że wcześniej już byłam umówiona na zwykłą kontrolną wizytę). Lekarz stwierdził "Ciąża jest, ale zagrożona. Nie jest dobrze, macica bardzo twarda." No i od razu skierowanie do szpitala. :/ Możecie sobie wyobrazić, jak się czułam... Jednak dotrwałam i wszystko jest teraz dobrze! Muszę tylko się oszczędzać.
Syneczek rośnie jak na drożdzach (teraz w 19. tc waży 266 g :) i nieźle dokazuje kopniaczkami. :) Poniżej daję wspomniany filmik. :) Ręka mi drżała z emocji podczas kręcenia, hehe.

Pierwsze i jedyne testowanie :) - 21 lutego 2013 - YouTube
 
reklama
joanna ja też testowałam 21 lutego, w dniu swoich urodzin. Jakoś nie wpadłabym na to, że z testowania można filmik nakręcić. Zresztą ja byłam pewna, że będzie negatywny, wiec nie przykładałam do tego większej wagi.
 
Do góry