reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

kiedy i jakie pierwsze objawy??

Cześć dziewczyny!


Chyba też muszę do Was dołączyć , to moje pierwsze forum, ale chyba nieunikniona jest moja obecność tutaj, bo dziwne rzeczy się ze mną dzieją przez ostanie dwa tygodnie :).Witam Was wszystkie! :)
Podejrzwam , że mogę być w ciąży ...bo oczywiście kochałam się z chłopakiem w dni płodne , dokładnie dwa dni przed samym szczytem, bez zabezpieczenia.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że dokładnie tydzień po owulacji zaczęły mnie diabelnie piec piersi....jakby je ktoś pokrzywą natarł, są pełniejsze i bardziej ciężkie ...to bardzo dziwny ból nigdy wcześniej takiego nie miałam, widać na nich żyły, pewnie przez to ,że są obrzmiałe. Dodatkowo od 3 dni zaczęłam się źle czuć, mam dziwne mrowienia przed oczami, kręci mi się w głowie, od wczoraj jest mi niedobrze, ale nie żadne mdłości tylko po prostu jakoś tak dziwnie, niby niedobrze a za chwile dobrze. I tak w kółko. w zasadzie najgorzej czuję się w pracy. Boli mnie całe podbrzusze tak jak zawsze podczas okresu , czasami zakłuje jajnik. Bóle przychodzą falowo. Raz boli a raz nie :) Zwariować można i oszaleć :)
Temperaturę tez mam podniesioną ale u mnie to akurat normalka , spada w 2-3 dni okresu.
Czekam więc z niecierpliwością na termin @. Wypada za jakieś 4 dni. testu chyba nie będę robiła , bo może wyjść negatywny. ale na wszelki wypadek odłożę wyjazd na narty bo nigdy nic nie wiadomo.
Obserwuję też śluz i w zasadzie na przemian mam raz płodny a raz biały jak mleczko.

Życzę wszystkim powodzenia i gratuluję przyszłym mamom!:)
 
reklama
witam cie Nadzieja37
objawy nadal są, w glowie kreci mi sie o roznych porach dnia, to ze mi niedobrze zaczyna mi troche w pracy dokuczac, brzuch nadal boli praktycznie przez caly czas takie dziwne klocie. zaczynam robic sobie nadzieje, a nie wiem czy to dobrze bo jak sie okaze ze jednam nic z tego nie wyszlo to bede zawiedziona. niby objawy sa ale nie moge sie przekonac do tej mysli. wydaje mi sie to zbyt szybko i zbyt piekne zeby bylo prawdziwe. szczerze to nie do konca te swoje dni plodne rozumiem, nie wiem czy na pewno dobrze obliczylam. wydaje mi sie ze tak ale pewnosci nie ma. objawy sai chcialabym zeby to byly objawy ciazy a nie jakiegos choróbska. test dzisiaj kupilam (nie moglam sie powstrzymac) ale narazie go jeszcze nie robie.zostaje nam tylko czekac. i mam nadzieje ze twoje obawy ze @ sie zbliza nie sprawdza sie i ze pojawia sie dwie kreski na tescie. trzymam kciuki i pozdrawiam:)
 
więc mojej nadziei już nie ma. Niestety ale okazuje sie, że poroniłam. Tzn. @ mam co 40,42 dni w grudniu dostałam po 52 dniu od ostatniej miesiączki tyle,że krwawiłam brunatnie a za trzy dni dostałam mocnego krwawienia i straszne bóle, aż dreszcze miałam, nie przypuszczałam że moge być w ciąży z powodu tych moich długich cykli.Gdy doszłam do siebie poszłam pod prysznic i wypłynęło coś ze mnie, wielkości np.mandarynki, wystraszyłam sie ale myślałam,że to taki skrzep.7 stycznia znowu krwawiłam ale taką żywą krwią. no i dalej było tak,że miałam objawy ciąży jak wyżej pisałam, dwa testy pozytywne, byłam u ginekologa stwierdziła torbiel i brak ciąży, w ten wtorek robiłam beta 149, wczoraj byłam u ginekologa ciąży nie widzi, torbiel zmalała, dziś beta spadła na 146 i gin stwierdziła,że w ten wieczór to było poronienie jak wcześniej pszypuszczała i poziom bety jeszcze sie utrzymywał(może 6tyg) i stąd moje objawy ciąży. :no:

teraz do mnie to wszystko dochodzi i becze co chwile, ale tak sobie myśle że szczęście w nieszczęściu, że doszło do samoistnego poronienia, że jestem bezpieczna. A kiedy teraz mogę znowu próbować? Nie wiem, nic sie mi nie chce, jutro mam 3 egzaminy ale przez to wszystko nie byłam wstanie sie uczyć.Tak bardzo sie z mężem cieszyliśmy, chodzi mnie pociesza, ale musze to chyba wypłakać. Trzymam kciuki za Was wszystkie, żeby Was to nie spotkało. Buziaki
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
betka bardzo mi przykro:-(ja po moim poronieniu byłam na zwolnieniu 2 tyg.a potem jeszcze wzięłam urlop.Ponowne starania zaczeliśmy po 3 m-cach i od razu zaszłam.Niestety pozamaciczna.Teraz mam zielone światło.Boję się jak diabli,mam schizy.
Trzymaj się:blink:
Ja miałam zabieg dlatego czekałam 3 miechy.Zrobisz jak uważasz,nie ma reguły:tak:

betka jakbyś chciała coś wiedziec to pytaj;-)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Witam! Muszę się przyznać, że wiele mnie kosztowało, żeby napisać coś o moich problemach, ale jak widzę, jak się wspieracie to stwierdziłam, że może ja też będę miała szanę na takie wsparcie:-):-D
Może zaczę od krótkiego opisu swojej sytuacji... no więc tak, o fasolkę staramy się 1,5 roku, jestem po wszelkich badaniach (mężulek też i mimo, iż jego plemniczki są nieco ospałe i jest ich niezby wiele) i nikt mi ne powiedział, że nie mam szans na dzidzię... Obecnie jestem po pierwszym cyklu przyjmowania leku Clostybegyt... i właśnie zaczęły się schody... 2 dni przed spodziewaną miesiączką pojawiło się niewielkie krwawienie, trwało niespełna dzień, później dzień przerwy i dziwne brązowe plamienie:wściekła/y: znowu dzień przerwy i znowu bardzo niewielkie plamienie... zrobiłam test (w dzień pierwotnie wyliczonej miesiączki) - jedna okropna kreska... ale normalna miesiączka nie pojawiła się... do tego od ok 2 tygodni miałam niewielkie zawroty głowy(ale to nie jest dla mnie żaden istotny objaw poniewą już tak kiedyś miałam) i totalny brak apetytu... no i jeszcze jedno cały czas odczuwam niewielki ból piersi przy ich dotyku a na lewej (zwłaszcza wieczorem) pojawiły się żyłki (ale w tej części piersi, która jest najbardziej bolesna)... do tego od dnia tego małego krwawienia, odczuwam piekący ból w plecach i podbrzuszu... ZWARIOWAĆ MOŻNA.... nie wiem co się dzieje... dodam, że w cyklu przy CLO brałam też antybiotyk, więc moż on wszystkiemu winien.... Proszę o jakąś radę, bo się psychicznie wykańczam....:-(
 
mi np clo nie pomoglo i mialam cykl bezowulacyjny potwierdzony monitoringiem.. czy Ty tulipanku takze miałas monitoring, bo jesli tak i faktycznie doszlo do owulacji to warto powtorzyc test lub udac sie do lekarza.. jesli nie mialas monitoringu to moze takze byl bezowulacyjny i takze trzeba sie udac do lekarza w zwiazku z potrzeba wywolania @ za pomoca np luteiny ktora takze nie szkodzi poczetemu dziecku o ile zaszlabys w ciaze
 
Nektarynka bardzo dziękuję za odpowiedź!!!
W trakcie przyjmowania CLO miałam monitoring...tzn. nie wiem czy tak to dokładnie miało wyglądać ale w 16 dniu cyklu miałam USG i mój gin stwierdził, że ciążko mu w 100% określić czy była owu czy nie jednak na podstawie chyba płynu w zatoce Duglasa:blink: (nie wiem czy dobrze napisałam:-)) jest podstawa żeby twierdzić, że jednak owu była:happy2: ja sama mogę jedynie podejrzewać, że cykl był z owulacją ponieważ, w połowie cyklu okropnie bolały mnie jajniki...
Zastanawiam się czy mój monitoring jest dobry i czy tak właśnie powinien wyglądać... ja mam jeszcze jeden problem o którym nie napisałam, a mianowicie lekarz podejrzewa u mnie policystyczne jajniki, dlatego może trudno mu określić czy owu była ponieważ pęcherzyków mam dużo i chyba one cały czas są... powiem szczerze, że ja już się w tym wszystkim pogubiłam... wydawało mi się, że wszystko dobrze rozumiem, a teraz to już zwyczajnie nie pojmuje podstawowych spraw...
A Ty jak długo przyjmowałaś CLO??? Czym później się leczyłaś? No i na czym polegał u Ciebi monitoring? Tak jak u mnie USG w środku cyklu lub kilka dni po??? Proszę podpowiedz mi coś jeszcze;-)
A teścik... Teścik kupiłam i zakopałam głęboko w szafie bo nie chcę kolejny raz robić sobie nadziei, a przy każdym wykonywanem teście nutka nadziei się pojawia, a później....rozczarowanie...
Całą tą sytuację denerwuję się tym bardziej, że licząć od dnia tego niby @ w piątym dniu, zgodnie zaleceniem lekarza (jednak on nie wie jak wyglądał teraz mój @) kolejny raz biorę CLO i przy każdym połknięciu tabletki zastanawiam się czy dobrze robię bo tak naprawdę nie wiem czy miałam już @ czy nie;-)
Strasznie to skąplikowane...
 
ja bylam na jednym cyklu z CLO a potem kupilam zioła ojca Sroki na owulacji i w 7 cyklu z ziolami sie udało.. ale u nas tez problem z chłopakami..

jesli chodzi o monitoring zazwyczaj mialam np 11, 13, 18dc podglądanie i potem np 22dc sprawdzenie czy pekl..

po cyklu z Clo zapytalam wprost lekarza czy moge pic takie ziola, nie mial zastrzerzen ale po jakos po ktoryms cyklu polecil mi klinike nieplodnosci.. ale ja chcialam sama zajsc bez pomocy kliniki.. poza tym nie było wtedy za kolorowo z gotówką..
 
Czyli CLO brałaś tylko w jednym cyklu a później żadnych leków tylko te zioła?
Mój gin powiedział, że CLO + metformax bo też biorę można stosować przez rok... a później się okaże, tylko, że ja przez ten rok to się wykończę...
A czy przy CLO nie miałaś kłopotów z @?
Do kliniki mi nie prędko... po pierwsze stres i ogromny strach a poza tym kasa potrzebna do tego całego leczenia jest przerażająca... daję sobie czas jeszcze przez ten rok a później się okaże co dalej....
 
reklama
nam sie udało w 18 cyklu.. ja takze mierzylam temperature wiec dokladnie wiedzialam kiedy mam owulacji i kiedy mogłam sie spodziewać @..
jesli chodzi o clo.. akurat u mnie ten nieszczęsny cykl trwał 51dni i mialam @ wywolywany luteiną dopochwowo.. przez 10 dni po 2 tabletki bralam i po kilku dniach od odstawienia pojawiła się jaśnie pani @..

jesli chodzi czy cos jeszcze bralam, to odpowiedz brzmi nie.. pilam tylko zioła.. i wiem ze mialam cykle owulacyjne bo 2 miałam potwierdzone monitoringiem..
 
Do góry