reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

Dziewczyny trzymajcie kciuki za moją jutrzejszą bete. To będzie mój 13 dpt, mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. Jutro napisze co i jak, wyniki powinnam mieć po 14-stej. Dobranoc i miłych snów.
 
reklama
betip ja też trzymam!!! Na pewno będzie dobrze:-). Ja jutro robię betkę już czwarty raz, a stresuję się tak samo jak przed 1 i 2:tak:
My to już chyba tak mamy, że jak się nie stresujemy to się nam nudzi:-p
 
Ostatnia edycja:
Witam nowe koleżanki! :-)
wiem, że powtórzę co już pisałyście ale ... to super dołączyć do tego forum, człowiekowi raźniej, jak jest wśród osób, które naprawdę rozumieją przez co przechodzi. Ja też z początku sobie tylko poczytywałam ale stwierdziłam, że chyba będzie lżej przechodzić przez to w gronie tak życzliwych i znających temat dziewczyn :-)
betip - beta jak najbardzie optymistyczna! ja w 12 dpt miałam 48, dwa dni później 115 - cały czas martwiłam się, że to chyba za mało ale była ciąża :-)
katya - widzę, że wspólnego mamy lekarza :)

Szarlotka - a z Tobą to nie dość, że mamy wspólną miejscowośc zamieszkania, wspólną klinikę, tego samego lekarza to jeszcze mieszkamy całkiem blisko siebie (do Forum piechotką mam ok 20-30 min)... Ta kawa musi być! Nie ma innej opcji :-D katya, szarlotka - podawajcie dogodne terminy :) :) :)

dorocica - gratuluję pięknego wyniku! trzymam kciuki za dalsze sukcesy
amalfi - dzięki za słowa otuchy i zgadzam się z Tobą, że musi być dobrze :tak:
Myślę, że z tego forum bije tyle nadzei i optymizmu, że nawet gdyby ktoś chciał się poddać złym myślom - nie ma na to szans!
 
betip trzymam kciuki mocniutko :-) eweli1982 za Ciebie tez,chociaz jestem pewna ,ze betka napewno urosla ;-)
Ja dzis do lekarza,ale rodzinnego.Mam nadzieje,ze uda mi sie wyciagnac skierowanie na 1 usg i jakies zwolnienie.

Pozdrawiam i zycze milego dnia :-)
 
Witam o poranku :-)
Przeważnie w ciągu dnia nie mam opcji zagądania do Was na forum - i zostają mi takie ciekawe godziny nocne (jak już pewnie wszystkie śpicie) lub ranne (jak jeszcze śpicie) :tak:Wspominam o tym, bo pisząc teraz widzę, że zamknęłam wczoraj forum przed północą i pewnie otworzę dziś ok 7.00 :-) tyle dygresji...
DZIEWCZYNY, DORADŹCIE MI, PROSZĘ...
Miotam się strasznie ostatnio, sama nie wiem co zrobić...Mam też ndzieję, że mimo iż chcę wspomnieć o średnio miłej rzeczy, o której raczej pewnie wolałybyśnie nie słyszeć (poronienie) - nie będziecie miały do mnie pretensji...
W związku z tym, że niestety, moja pierwsza próba in vitro skończyła się poronieniem mam teraz, przed criotransferem dużo obaw. Niestety, gdzieś w głębi serca mam może do siebie żal, że może gdybym nie chodziła do pracy po transferze nie skończyło by się tak jak się skończyło (przy tym pierwszym razie postanowiłam żyć max normalnie, nie brałam żadnych L4, na dni, kiedy musiałam się zwolnić - punkcja, transfer - brałam urlop, po transferze zostałam jeszcze w domu 2 dni+2 dni weekendu; niestety w pracy miałam wtedy fatalny czas, mnóstwo stresów i nerwów, małam kilka razy odpuścić - ale stwierdziłam, że podomykam najważniejsze temat i najwyżej później wezmę zwolnienie...zwolnienie wzięłam w momencie, kiedy zaczełam krwawić - wyszłam w ciągu dnia z pracy i pojechałam od razu do lekarza, który stwierdził poronienie zagrażające i kazał bezwzględnie leżeć, niestety to nie pomogło; lekarz stwierdził wady zarodka i powiedział, że nic nie mogliśmy zrobić, że przy ciążach naturalnych też często tak się dzieje) Do mnie jednak wraca myśl, czy ten max stresujący czas po transferze nie odcisnął swego piętna...Niezależnie od tego czy faktycznie mogło to mieć jakiś wpływ czy nie postanowiłam, że następnym razem zrobię wszystko, co w mojej mocy by wyeliminować wszytskie zagrożenia, by mieć poczucie, że zrobiłam wszystko, co mogłam...Dlatego stwierdziłam, że po transferze biorę zwolnienie z pracy - a gdyby się udało to te pierwsze chwile też chciałabym być w domu...I po tym przydługim wstępie :-) przechodzę do mojego dylematu - chciałam być uczciwa w pracy i uprzedzić mojego szefa, że przez jakiś czas może mnie nie być. Nie chcę mu mówić z jakiego powodu ale z drugiej strony tez tak głupio powiedzieć, że nie beędzie mnie nie wiem dokładnie ile, nie wim dokładnie od kiedy itp. Sytuacja jest o tyle cieżka, że to nowy szef - przyszedł do nas od marca - więc praktycznie się nie znamy. Myślę, że nie wie o moim poronieniu (bo większość firmy niestety się dowiedziała, mieli temat na kilka dobrych dni - wyobrażacie sobie, że ta informacja rozniosła się z kadr, po tym jak mój mąź przyniósł ciązowe L4; doszło do tego, że osoby, z którymi jestem bardzo blisko w pracy i którym sama chciałam powiedzieć we właściwym momenice - dowieziały się o tym (znaczy najpierw, że jestem w ciązy, później, że poroniłam) z plotek..ale to tylko taka dygresja).
Więc zasaniczo mam kilka dylematów:
1. czy powinnam faktycznie przyjmować takie założenia, że bezwzględnie zostać w domu
2. czy powinnam rozmawiać z szefem i co tak naprawdę mu powiedzieć...

A propos siedzenia w domu nie obgadałam tak dokładnie tego z lekarzem - ostatnia wizytę i rozmowę jaką z nim miałam byłam po 'głupim jasiu" bo było to bezpośrednio po histeroskopii (lekarz chciał ją zrobić by ewentualnie poszukać przyczyny poronienia), wcześniejsze były pod znakiem poronienia - jakoś tak nie wybadałam lekarza co on mi sugeruje i radzi...

Kurcze -srasznie się rozpisałam...A powinnam się już do pracy zbierać :-D
Mam nadzieję, że nie gniewacie się za eleboraty i nie jesteśnie urażone za poruszanie tematu, który może powinien zostać z boku...Ale jakoś nie wiem co zrobić ...

Pozdrawiam Was wszyskie i miłego dnia życzę:-)
 
Ostatnia edycja:
Hejka!

trzymam kciuki za piekny przyrost betki dziewczyny :-)
Witam tez nowe forumkowiczki :-)
konwalia..ja moge tylko napisac ze ja po transferze napewno bede na zwolnieniu, u mnie w pracy nic nie wiedza, ze podchodzimy do ivf i chce zeby tak zostało. Jak transfer sie uda i bedzie dzidzia to powiem a jak sie nie uda (odpukac tfu tfu) to powiem, ze byłam na zabiegu cos wymysle torbiel czy cuś..
 
konwalia79 - Witaj ranny ptaszku :-)
No to ja, napiszę Ci co na ten temat sądze. Moje pierwsze ICSI było 16 marca, betka rośnie, a ja i tak mam bez przerwy obawy i boję się cieszyć bo myślę że przecież czasem się zdarza takie własnie poronienie jak tobie i nie wiem jak bym sobie z tym poradziła.
Ja od połowy stymulacji siedzę w domu, gdyż pracuję w sklepie spożywczym a tam jak wiadomo jest troszkę podnoszenia i stresów. Tak więc zdobyłam się na szczerą rozmowę z szefem, powiedziałam mu wszystko i najpierw od 7do 31 marca byłam na urlopie a teraz od 1 kwietnia L4. Szefa mam super i wiedziałam że nie będzie robił problemów, tym bardziej że byłam z nim szczera.Wiem że to właśnie docenił.
Wiem też że gdybym miała jakąś lżejszą pracę to pewnie bym wzięła tylko 2 tyg urlopu po transferze i pracowała dalej, bo teraz to ja umieram z nudów w domu, a to też raczej nie jest dobre. Wszystko zależy od tego, czy mamy ciężką i stresującą pracę, tak jak np Ty. Myślę że wtedy lepiej iść, pogadać z szefem i posiedzieć chociaż pierwsze 2 - 3 mce w domu. Ja tak właśnie chcę zrobić:-)

A teraz uciekam na betkę, wynik będzie ok 18 to zaraz wam dam znać. Trzymajcie mocno żeby była wieeelllkkkaaaa:cool2:

Miłego dzionka:happy2:
 
reklama
konwalia79 ja rozmawialam z moim szefem,ale poprosilam go zeby ta rozmowa zostala miedzy nami,i chyba dotrzymal slowa :-) Wszyscy ciesza sie z mojej ciazy,nikt nie pyta mnie o in vitro,wiec wyglada na to,ze sie nie wygadal.
Co do mysli o poronieniu,to towarzysza mi codziennie.Wiem,ze nie powinnam teraz o tym myslec....martwic sie,stresowac,ale czasami nie da rady...Jestem we wczesnej ciazy i tak naprawde wszystko moze sie zdazyc.Ja po transferze bylam tydzien w domku,potem wrocilam do pracy.Szef sie ucieszyl ze sie udalo,powiedzial ze mam dbac o brzuszek i uwazac....myslalam,ze bede miala troche lzej w pracy.No ale sie przeliczylam,pracuje jak przed ciaza,brzuch boli,syski walcza z grawitacja,glowa,goraczka i calodzienne mdlosci,a przeciez mialam dbac o brzuszek. Dlatego wlasnie ide do lekarza i bede walczyc o zwolnienie,skoro w pracy nie zamierzaja mnie odciazyc.Tyle walczylam o dzidzie,6 lat prob,potem badania,dluga stymulacja,malo jajeczek i tylko jeden zarodek:szok: Mam tylko jeda szanse i nie zamierzam jej stracic :tak:
 
Do góry