reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze miłosne historie...

Meryan jaka to różnica ?!?
Między nami jest też sporo...ale znam parę (nasi dobrzy zbajomi) u których jest różnica...uwaga 36lat!!! I się świetnie dogadują choć biorąc pod uwagę opinię i resztę świata nie jest im czasami łatwo.
Inez witaj w klubie...my też oboje po przejściach. Ale ja niczego nie żałuję. W końcu mam swój ideał :-) i z tego co widzę Ty też.
Yasemeen opisuj tą historię...nic się nie martw o opinię innych. Najważniejsze że Ty jesteś szczęśliwa.

Ja mialam 4 lata temu faceta ktory mial 46 lat jak go poznalam , ja mialam 19 i bylismy ze soba 4 lata. Roznica wieku wedlug mnie nie ma znaczenia dla nas samych, ale ludzie potrafia zniszczyc zycie,myslac ze wieca najwiecej i ze taka roznica wieku jest niedopuszczalna.
Dzis jestem z facetem starszym ode mnie o dwa lata. Jest mi duzo lepiej i jestem mega szczesliwa. Ale mimo wszystko, poprzedni zwiazek wspominam dobrze.
 
reklama
Może teraz ja.
znamy się 12 lat, razem egzaminy do liceum i wtedy go poznałam, choć mieszkał 5km ode mnie to taki szaraczek że go nie zauważylam. Prawie całe liceum widywaliśmy się na przerwach, wspólnie znajomi, powroty z dyskote, opowieści o związkach itp. Niewiem kiedy "uratował" mnie przed namolnym typem i przetańczyliśmy całą dyskotekę, pocałowaliśmy się, odprowadził mnie. I zaczęło się on na poważnie ja go olałam, nie chciałam nic zmieniać a on I love you. Będziesz moją żoną. Kurdę chciałam uciec gdzie pieprz rośnie. Obrzydzałam mu siebie a on nic I czekał - odprowadzał, dzwonił. Kiedyś pożyczył 10 zł na alkohol, bawiłam się z jego najlepszym kumplem, a on nadal był obok.Nasze rodziny jak się dowiedziały to tym brdziej nie chciały naszego związku. Mi pasowało, ale on ciągle z mną łaził. Wkurzał mnie bo zawsze miał rację i wiedział kiedy nie ułoży mi się z chłopakiem. Zawsze obok.... I w pewnym momencie zaświeciła mi się lampka - kurde - przystojny, szczery, wierny, odpowiedzialny, kochający, tylko że chudy ale - heloł kobieto obudź się bo takie cudo ci zwieje. Pamiętam zabrałam go do parku w pierwszy dzień wiosny i zaproponowałam NOWY początek. I od tego czasu minęło 21.03 dziesięć wiosen Różnie bywało, najciężej przekonać nasze rodziny, nadal się nie lubią, ale i tak my jesteśmy razzem. Było cudownie - motylki w brzuchu itp. Pierwszy raz pokłóciliśmy się rok temu... od 9 mcy małżeństwo a on mi wypomina czasem że go nie chciałam a on tak zmarzł jak odprowadzał, jak czekał i dobrze. A i przytył :-) i niestety ciągle przeważnie ma rację, a te 10 zł oddałam mu dopiero teraz
 
Ostatnia edycja:
Trusia - świetna historia :))) Jeśli chodzi o rodziny to popieram Jolę... Wychodzisz za swojego męża a nie jego rodzinę ;) Ot co, taka stara życiowa filozofia :)
 
Hmm.. a z nami bylo to. Po maturze siostra moja namowila mnie zebym pracowala z nia w takiej malej kwiaciarni przy cmentarzu. Nie bylo to zbyt wyczerpujace zajcie bo opiekowanie sie sadzonkami, sadzenie kwiatow i takie tam. Po drugiej stronie ulicy stał chłopak, ktory sprzedawał znicze i ktory od czasu do czasu przychodzil pozyczyc to nozyczki, to jakis drucik itd. Musze zaznaczyc, ze byłam wtedy w toksycznym zwiazku, ktory był na skaju przepasci głownie przez to, ze chciałam pracowac a moj eks sobie tego nie zyczył chociaz sam nie pracowal :-/ Jako, ze moja siostra pracowala tam juz rok to tego chlopaka z naprzeciwka znala i czasem pili razem herbate i tak sie w sumie zaczela nasza przyjazn. Od czasu do czasu przychodzil, rozmawialismy, czasem robilam mu herbate, czasem pomagal mi zamykac sklep gdy zostawalam sama i opowiadalismy o sobie, jakbysmy sie znali juz hohoho... Jak sie pozniej okazało i jemu nie uklada sie w zwiazku i tak ja jemu on mi zwierzalismy sie sobie i traktowalismy sie jak przyjaciele. W tym czasie moj eks mnie zostawil ale rozpacz nie trwala dlugo gdyz jego miejsce zaczal zajmowac powoli ktos inny- tak, chlopak z naprzeciwka. Byl wysokie, przystojny, szczuply, zawsze usmiechniety, mily, czuly, wyrozumialy, cierpliwy- moj ideal a przeciwienstwo do mojego bylego. I co tu duzo mowic, nie trzeba było dlugo czekac i zakochalam sie w nim. Chodziłam codziennie do pracy wiec codziennie sie widywalismy. Z poczatku były to delikatne usmiechy i spojrzenia rzucane przez ulice, z czasem zaczelismy pisac do siebie lisciki a czas tak mijal i mijal... I martwiło mnie tylko jedno- jego dziewczyna, z ktora caly czas byl. Nie była to zdrada bo przeciez tylko rozmawialismy, przynajmniej z poczatku... Gdy przyszła zima i ja i on krocej pracowalismy i nasze stosunki diametralnie sie zmienily. Czasem wychodzilismy na spacer zeby porozmawiac, czasem w srodku nocy potrafilismy jechac gdzies i rozmawiac do bialego rana i za kazdym razem obiecywalismy sobie ze to byl ostatni raz bo przeciez on caly czas jest z ta dziewczyna. Kazda obietnica tracila swoja waznosc nastepnego ranka kiedy widzielismy sie w pracy. Ani ja ani on nie potrafilismy przejsc obok siebie obojetnie bo potrzebowalismy swojej obecnosci i bliskosci. Tak pewnego dnia robiłam mu herbate na zapleczu, on wszedl i zapytal czy moze sie do mnie przytulic, serce zaczelo walic mi jak oszalale i powiedzialam tak. Gdy mnie tulil poczulam jak moje i jego cialo oblewa zar nie do opisania. Popatrzylam mu w oczy a on mnie pocalowal i od tego momentu nic nie bylo juz takie same. Nasza przyjazn zyskała nowy wymiar- duzo wiekszy i powazniejszy. To juz nie była przyjazn i oboje dobrze o tym wiedzielismy choc nikt nie chcial nazwac rzeczy po imieniu :-) Cały czas lezal mi na sercu jego zwiazek z inna, z ktora nie mogl zerwac po tak dlugim czasie bycia ze soba choc z drugiej strony mowil mi jak bardzo pragnie byc ze mna. Byłam zalamana. Wiedziałam, ze kocha mnie ale tamtej bylo mu zal i nie moze z nia narazie zerwac wiec postanowilam to zakonczyc. Nie spotykalismy sie juz nocami, jedynie w pracy czego tez staralam sie unikac. Po krotkim czasie zaczelam sie spotykac z kolega zeby nie myslec o nim. To wlasnie dzieki koledze nastapil przelom gdy idac z nim na spacer za reke moj S. zobaczyl nas i ogarnela go taka zazdrosc i zlosc, ze tego samego dnia zakonczyl zwiazek ze swoja byla i powiadomil mnie o tym sms'em. Byłam wniebowzieta tym bardziej, ze z tamtym kolega nic mnie nie laczylo. I tak dzien pozniej przechodzac obok mojego S. szepnelam mu do ucha, ze go kocham. Tego wieczoru spotkalismy sie i od tego czasu jestesmy razem. Jestesmy malzenstwem i w drodze mamy slicznego dzidziusia- owoc naszej milosci. Do tej pory nie wierze w to jak sprawy sie potoczyly i jak wielkie szczescie mam.- bo mam mojego S. Jak sie pozniej okazalo i ja i on odnalezlismy w sobie to czego do tej pory nigdy nie dostalismy. Odnalezlismy w sobie wszystko- szczescie
 
asieńka777 cudna ta Twa historia, aż się rozmarzyłam.aż łezka mi się zakręciła... chyba gdzieś tam romatyczką jestem.
A z tym romantyzmem u nas to ciężko ciężko
 
Zbyt często tu do Was nie zaglądam, ale chyba to zmienię:) Opowiem Wam moją historię:)
Wszystko zaczęło się 6 lat temu. Miałam wtedy 19 lat, byłam po maturze, to były wakacje, z nudów siedziałam w internecie, rozmawiałam sobie z pewnym starszym ode mnie o 3 lata chłopakiem. Postanowiliśmy wybrać się na kawę, zupełnie niezobowiązująco, poniewaz nie byłam wtedy wolna, byłam od 2 lat w udanym jak sądziłam związku. Spotkaliśmy się, poszliśmy na kawę i wtedy już wiedziałam że jednak nie kocham mojego chłopaka, oszalałam na punkcie mojego nowego kolegii, jak sie okazało z wzajemnością, rozstałam się z chłopakiem i postanowiliśmy z Adamem spróbować stworzyc związek. Po 3 miesiącach zamieszkaliśmy wspólnie i rozpoczęliśmy dorosłe życie. Sielanka trwała 4 lata, po tym czasie rozstaliśmy się, zaczelismy zyc osobno z innymi partnerami, ale po około pól roku zaczela sie wielka tesknota, po dziewięciu miesiącach wróciliśmy do siebie, wiedzac ze juz nigdy nie chcemy sie rozstać, po pól roku wzięliśmy slub i zaczelismy starania o nasze Maleństwo:) we wrześniu będzie pierwsza rocznica naszego ślubu:) będziemy już wtedy prawie we troje:)
 
reklama
Do góry