reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzic...

Uważasz, że życie całkiem bez matki będzie dla dziewczynki lepsze?
Uważam dokładnie tak jak @Kasienkaol napisała w poście powyżej.
Nie pisałam o odcięciu matki od córki tylko o rozwodzie, jako ostatecznej formie potrząśnięcia tą kobietą. Może wtedy dotrze do niej, że dłużej tak być nie może. Można wcześniej próbować psychologa, terapii itp. O tym też pisałam. Ale mam wątpliwości czy ona dobrowolnie się na to zdecyduje.
I tak jak napisała koleżanka wyżej - jeżeli mój mąż tak traktowałby nasze dzieci to takie ultimatum by w końcu dostał, jeśli inne sposoby by zawiodły.
 
reklama
Uważasz, że życie całkiem bez matki będzie dla dziewczynki lepsze?

A ja dam propozycję i wiem, że wsadzę kij w mrowisko - wyjdźmy z tego schematu naszych rodziców, gdzie dysfunkcyjni rodzice byli ze sobą nawet, gdy jeden z nich krzywdził dzieci.
To stary model i doskonale o tym wiedzą dorosłe już teraz dzieci z lat 70, 80, 90... Wiele osób znam, gdzie matka akurat wiedząc, że np. ojciec dziecka nadużywa alkoholu, znęca się nad rodziną tkwiła dalej w związku dlatego, że "bo to mąż", "bo to ojciec", "bo co sąsiad/ksiądz powie". Oczywiście, nikt nie mówił nic, gdy mąż lał (bo nawet w wielu przypadkach to nie bił tylko lał) matkę jak i dzieci i pił na umór.

Ale przecież taki kochany mąż i tatuś, kochany bo no, brzydko mówiąc - wcisnął obrączkę na palec przysięgając coś, czego nigdy nie dopełnił i zrobił dziecko, co przepraszam wszystkich starających z góry bo nie do was piję - ale niestety nie jest wyczynem świata. Tak jak i karmienie dziecka nie jest wielkim staraniem matki, a jest obowiązkiem - i nie ważne czy karmi piersią, formułą z butelki, czy drobi na spodeczku, łyżeczką, pipetką - nie ma ŻADNEJ różnicy.

Wyjdźmy może w końcu poza tę polską strefę komfortu i postawmy za priorytet jednak to dziecko, które żyje w takim środowisku i potem będzie znając życie, chodzić na terapię. Zamknijmy w końcu te bezsensowne koło.
 
Uważasz, że życie całkiem bez matki będzie dla dziewczynki lepsze?

Jako dziecko z rodziny dysfunkcyjnej powiem - to zależy. Ja miałam podobną relacje (a raczej jej brak) z drugim rodzicem. Skończyło się na myślach samobójczych w wieku 14 lat. Do tej pory mam żal do rodzicielki o to, że została z tym człowiekiem, nie stawała w naszej obronie, nie odeszła.
Osobiście wolałabym się wychowywać bez ojca, bo co z tego, że mieszkał z nami skoro nie było z jego strony żadnej próby nawiązania jakiejkolwiek relacji z dziećmi, a zostały tylko traumy.
Do autora: nie wyobrażam sobie jak ktoś może powiedzieć do dziecka w tym wieku, że zachowuje się jak idiotka albo dostanie w pape. To jest po prostu przemoc słowna, a ona często pozostawia dużo gorsze rany niż przemoc fizyczna.
Tu pomoże tylko psycholog i pozbycie się złych schematów u matki (bo domyślam się, że skąds to zachowanie się wzięło u niej). Jeżeli nie zdecyduje się na pomoc specjalisty to rozwód. Nie chce źle wróżyć, ale myśl o dziecku i o tym czy nie będzie miała kiedyś żalu do ciebie, że jej nie obroniłeś i nie zadbales o bezpieczeństwo zabierając od przemocowej osoby.
 
A ja dam propozycję i wiem, że wsadzę kij w mrowisko - wyjdźmy z tego schematu naszych rodziców, gdzie dysfunkcyjni rodzice byli ze sobą nawet, gdy jeden z nich krzywdził dzieci.
To stary model i doskonale o tym wiedzą dorosłe już teraz dzieci z lat 70, 80, 90... Wiele osób znam, gdzie matka akurat wiedząc, że np. ojciec dziecka nadużywa alkoholu, znęca się nad rodziną tkwiła dalej w związku dlatego, że "bo to mąż", "bo to ojciec", "bo co sąsiad/ksiądz powie". Oczywiście, nikt nie mówił nic, gdy mąż lał (bo nawet w wielu przypadkach to nie bił tylko lał) matkę jak i dzieci i pił na umór.

Ale przecież taki kochany mąż i tatuś, kochany bo no, brzydko mówiąc - wcisnął obrączkę na palec przysięgając coś, czego nigdy nie dopełnił i zrobił dziecko, co przepraszam wszystkich starających z góry bo nie do was piję - ale niestety nie jest wyczynem świata. Tak jak i karmienie dziecka nie jest wielkim staraniem matki, a jest obowiązkiem - i nie ważne czy karmi piersią, formułą z butelki, czy drobi na spodeczku, łyżeczką, pipetką - nie ma ŻADNEJ różnicy.

Wyjdźmy może w końcu poza tę polską strefę komfortu i postawmy za priorytet jednak to dziecko, które żyje w takim środowisku i potem będzie znając życie, chodzić na terapię. Zamknijmy w końcu te bezsensowne koło.
nie włożyłaś kija w mrowisko. Taka jest prawda, lepiej wychowywać dziecko bez jednego z rodziców, który robi krzywdę dziecku.
Jednak są i będą takie osoby… które będą tkwić w takich związkach, mam taką koleżankę i mimo moich próśb została przy ojcu przemocowcu, została pobita, podejrzewana na okrągło o zdrady, odbijało sie to na dziecku i te dziecko widzialo jak tata zakuwają w kajdanki…

Nie można pozwolić aby ktoś krzywdził Ci dziecko.

Matka zawsze będzie matką owszem. Jednak ojciec także może zbudować silną więź z dzieckiem i się nim zająć. Taka matka postawiona przed faktem że zostają jej ograniczone prawa rodzicielskie może coś zrozumie… aczkolwiek… terapia wspólna! Tylko razem na terapię, wtedy może coś się zmieni.
 
A ja dam propozycję i wiem, że wsadzę kij w mrowisko.
To ja wsadziłam kij w mrowisko. Bo to jest trudne - kiedy lepiej być samotnym rodzicem? Przy przemocy fizycznej raczej nie ma wątpliwości. A przy psychicznej? Gdy matka jest oziębła, ale córka jednak szuka kontaktu z matką? Samotne rodzicielstwo to jest też duże obciążenie dla jednego rodzica - i wtedy on też będzie "gorszą" wersją siebie. Bardziej zmęczoną, z mniejszą cierpliwością, z mniejszą ilością czasu dla dziecka i siebie.

Co tak naprawdę byłoby dla dziecka najlepsze? To trudne. Najlepiej by było, gdyby Żona jednak dała się namówić ns terapię.
 
Do góry