reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Cytat:
Napisał anj76
Dobrze że jest taki wątek.

Z tego co widzę nie jestem odosobniona... zwłaszcza, ze nawet podobne histrorie maja miejsce.
Otóż... ja też oczekuje dzidziusia samotnie, jestem w 25 tyg ciązy, moje maleństwo przyjdzie na swiat na poczatku maja.
Tatus nieby jest i w tej chwili chyba juz zaczyna oswajac sie z mysla ze to dziecko sie pojawi (do tej pory slyszalam ze dziecka jeszcze nie ma i nie ma czy sie przejmowac)
W kazdym razie... u mnie bylo podobnie- pokochalam faceta ktory nie odwzajemnil moich uczuc, bywa. Mieszkalismy razem i mialy byc to relacje przyjacielskie... nie ukrywam ze staralam sie tak je przyjmowac, ale niestety nadzieja... ze moze w ktorym smomencie cos do mnie poczuje... najgorsza glupota jak moglam zrobic to trwac w takic relacjach.
W sierpniu zaszlam w ciąze, poczatkowa reakcja byla taka- no trudno zostaniemi rodzicami, ale juz chwile potem padla propozycja zeby to dziecko usunac.
Kiedy sie nie zgodzilam, facet uznal ze musze sie wyprowadzic od niego. Przezylam chwile grozy, koszmarne sny a rzeczywistosc nie wiem czy nie okazala sie gorsza.
Kazde spotkanie z nim konczylo sie tym samym- ciaglymi atakami, agresja i obwinianiem mnie- dlaczego nie chesz usunac tego dziecka, usun je i zrob sobie z kims innym, chcesz skazac dziecko na wychowanie w niepelnej rodzinie?
Dzis jestem na etapie zastanawiania sie czy w ogole brac go pod uwage jako ojca, nie wiem jak to wyglada prawnie, w rzczywistosci, ale nie chcialabym zeby ten czlowiek mial jakiekolwiek prawa do mojego dziecka i mogl uczestniczyc w wychowaniu mojego synka. A on chyba wlasnie oswaja sie z mysla ze bedzie mial dziecko. Wiem ze nawet jesli ono bedzie juz namacalnie to zmieni naszych relacji, kiedys na to gdzies podswiadomie liczylam ale juz nie, zbyt dlugo sie ludzilam, podczas gdy on okreslal sie zawsze jasno- mowil nie kocham cie, nie bedziemy razem....
Jestem troche rozgoryczona choc juz nawet to uczucie mija, bo przez polowe ciazy zostalam pozostawiona sama sobie... musialam sobie radzic sama. Powiedzial ze moge na niego liczyc, gdybym potrzebowala pomocy to wystarczy powiedziec, zaoferowal ze wynajmie mieszkanie... ale na wsparcie emocjnalne nie mam co liczyc.
Nie chcial tego dziecka, kazal je usunac, wiec teraz moja decyzja o ograniczeniu mu praw i odcieciu chyba powinna byc dla niego swietnym rozwiazaniem. Wiem tez ze nie podajac go jako ojca zamykam sobie furtke jesli chodzi o jakiekolwiek wsparcie czy tez wyegzekwowanie prawnie jakichkolwiek finansowych swiadczen. A nie ukrywam ze takie rowniez w mojej sytacji nie jest bez znaczenia... sytuacja materialna nie jest na tyle ustabilizowana by moc radzic sobie bez problemów sama (poki co daje rade, musze, nie rposze go o nic) ale boje sie o przyszlosc.



Czytając twoją historie robi mi się przykr z powodu tego,że my kobiety tak łatwo dajemy się ranić ,tak szybko ufamy naszym facetom,którzy potrafią tak nas zranić.Coraz więcej jest kobiet w takiej sytuacji i dobrze,że jest miejsce gdzie można się wygadać.Napewno nie powinnaś popuścić tatusiowi .Będziesz miała dzidzie i on też powinien poczuć się do obowiązku ojca chociażby ze strony finansowej.Ja ze swojej strony radze ci już zbierać rachunki za wyprawke dziecka bo on ci to zwróci.
Wiem jak to jest ciężko być samej w sytuacji kiedy potrzebne jest wsparcie emocjonalne.Jest to bardzo przykre,ale lepsze jest takie rozwiązanie niż potem placz po zakończeniu związku po kilku latach małżeństwa.Głowa do góry.Zapraszam na wątek główny jak sobie radzicie.Tam jest wiecej osób w trudnych sytuacjach i napewno będziesz miala gdzie sie wygadać gdy ci będzie bardzo ciężko.Pozdrawiam



Szanowne Panie,
w waszych relacjach to zawsze ON jest tym ZŁYM, ale jeśli wszystkie relacje tak swobodnie opisują rzeczywistość i tak wybiórczo przytaczają fakty to chyba nie ma w tym nic dziwnego.
Ale może dla pełnej oceny sytuacji warto poznać też relację z innego punktu widzenia?
Jak pisze ANJ76 istotnie Ona i On poznali się, zaczęli budować relację, ona nawet zamieszkała u niego (on ją do tego namówił), ale po jakimś czasie On doszedł do wniosku że nie czuje tego czegoś co pozwala zbudować związek, że nie zakochał się po prostu. Ona zaczęła to wyczuwać, porozmawiali tym i On jej powiedział, że nic z tego związku nie będzie, że On nie pokocha jej i że nie będą razem. On miał świadomość, że to boli, że rani tym ANJ76 ale przecież prawda jest lepsza w takiej sytuacji. Anj76 zdecydowała, że się natychmiast wyprowadza, mimo że On proponował Anj76, że może tak długo mieszkać, aż sobie znajdzie coś innego. On wiedział po prostu, że Ona ma trudną sytuację mieszkaniową, a dodatkowo Anj76 rozpoczęła niedawno studia i potrzebne jej są dobre warunki do nauki.
Anj76 wyprowadziła się, ale po jakimś czasie zapytała czy może znów mieszkać, bo zbliża się sesja i tam gdzie jest nie ma warunków do nauki. On oczywiście się zgodził, ona mieszkała całkiem za darmo. Zresztą ANJ76 wprowadzała się i wyprowadzała tak kilka razy.
Jak ANJ76 pisze „tak bez żadnych zobowiązań mieszkaliśmy sobie razem, w przyjacielskich stosunkach, oczywiście od czasu do czasu uprawialiśmy seks” Ona zapomniała jednak dodać, że miała swój własny pokój, że On niczego od Niej nie oczekiwał w zamian za to mieszkanie i że seks prawie zawsze inicjowała Ona. Jak On mówił jej że ma wyrzuty sumienia, bo Ona pewnie robi sobie jakieś nadzieje, to Ona zapewniała go że robi to z czystej przyjemności i nie ma żadnych oczekiwań wobec niego. Była jeszcze kwestia antykoncepcji, ale ona chodziła regularnie do lekarza i brała tabletki hormonalne, które przecież zapewniają najlepsze bezpieczeństwo.
W międzyczasie On pomógł jej zamienić drogi kredyt który spłacała na tani. Po prostu wziął ten kredyt na siebie, spłacił jej kredyt a ona miała spłacać ten kredyt w ratach jemu. Dlaczego On to wszystko robił? Po prostu ją lubił.
W sierpniu Ona zaszła w ciążę. Brała przecież tabletki, więc jak to się stało? Powiedziała mu, że zapomniała jednej albo dwóch. On potrafi zrozumieć, że można zapomnieć tabletki (gdyby ich branie należało do jego obowiązków, to zapominałby to robić co drugi dzień) ale jeśli się zapomni wziąć tabletki, to o tym informuje się faceta z którym się idzie do łóżka. Czyż nie miłe Panie? On pamiętał doskonale, że inne kobiety, z którymi był wręcz dotknąć się nie pozwalały jak zapomniały tabletki. ANJ76 natomiast nie tylko zapomniała tabletki, ale jeszcze zapomniała mu o tym powiedzieć.
No i co On mógł pomyśleć? „Dałem się naciągnąć na najstarszy numer świata.” Oczywiście jego wina, bo trzeba było nie sypiać z kobietą, z którą nie chce być razem. On myślał jednak, że ANJ76 jest odpowiedzialną osobą.
„Oczywiscie jego reakcja byla taka ze powinnam usunac, probowal mnie do tego naklonic... kazal sie wyprowadzic po tym jak powiedzialam ze to dziecko urodze.
Powiedzial ze dopoki dziecka nie ma nie musi ponosic zadnych konsekwencji, ze musze sama poradzic sobie i brac odpwoiedzialnosc za swoje decyzje (chodzi o decyzje o urodzeniu dziecka)”

On chciał porozmawiać o tym czy powinna w ogóle urodzić to dziecko, jednak Ona nawet nie chciała rozważać argumentów za i przeciw aborcji.
On poczuł się oszukany po prostu, zapewnił ją, że jak się urodzi dziecko to weźmie pełną odpowiedzialność finansową za dziecko i będzie dla niego ojcem. Do tego czasu niech pokaże, że potrafi sobie poradzić sama. Okazało się jednak, że ANJ76 nie jest już w stanie nawet spłacać swojego kredytu więc On wziął na siebie spłatę 470 zł miesięcznie i płaci również za jej opiekę medyczną w prywatnej firmie i pokrywa wszelkie koszty związane z badaniami. Zapewnił ją również, że będzie płacił za wynajem mieszkania dla niej i dziecka. Problem w tym, że jej oczekiwania są większe, bo obejmują również wsparcie uczuciowe, a nawet po prostu wspólne życie i nie potrafi zrozumieć, że tego nie można zrobić na siłę.
Jak się można domyślić to ja właśnie jestem tym niedobrym facetem, któremu jest tylko troszkę przykro, bo chyba faktycznie powinien się zachowywać w taki sposób, w jaki go oceniają.
Pozdrawiam i życzę wszystkim samotnym matkom żeby mądrzej dobierały sobie partnerów życiowych, a jeśli już się nie uda, to żeby trafiały na choć w połowie tak Złego faceta jakim jestem.
 
reklama
Zły facecie wypowiem się tylko w swoim imieniu.

1. Fajnie, że opisałeś sytuację ze swojej perspektywy - to jest cenne doświadczenie - teraz można ocenić / zobaczyć daną sytuację z szerszej perspektywy - każda ze stron ma prawo widzieć to trochę inaczej i informacje przekazane przez stony mogą / wywołują różne komentarza odbiorców.

2. Nie uważam by wszyscy faceci byli źli, nie dobrzy i "blee" - czasami sytuacje i relacje między osobami wymuszają pewne zachowania / działania.

3. Masz całkowitą rację że trzeba mądrze i w sposób bardzo przmyślany wybierać partnera - to dotyczy nie tylko samotnych matek ale wszystkich szukających / będących w związku.

4. Jeśli byś popatrzył na inne wątki wiedziałbyś że piszą tu też faceci - w ich przypadku to właśnie kobieta okazała się .. powiedzmy delikatnie zołzami

 
Całkowicie się zgadzam z Tobą Patrycjo...zły facecie, próbujesz się usprawiedliwiac,że chciałeś aborcji TWOJEGO dziecka. Wiesz ja też brałam tabletki i można czasem zapomniec takową wziąc. Ona chciała tego dziecka i ma do tego prawo. Powiem ci ze dzieci nie biora się z powietrza, boisz się że możesz miec dziecko to się zabezpieczaj! Oburza mnie to w jakim świetle ją stawiasz! Bo to ona będzie wychowywac dziecko i wszystko w tym momencie ją usprawiedliwia. Kochac ma każdy prawo,współczuje jej,że trafiła na takiego faceta jak ty. Ona o związku myśli teraz w kategorii pełnej rodziny.O tym jakich facetów wybieramy dowiadujemy się często w takich właśnieprzypadkach, gdy taki TATUŚ każe nam usuwac ciążę, a jak nie to radżcie sobie same. Może kiedyś dorośniesz do bycia ojcem, ale wtedy może byc za późno.
 
wiesz zły facecie nie wiem co powiedziec.

ja bardzo ostrożnie podchodzę do przyjacielskich stosunków mężczyzna - kobieta i nie jestem skłonna zaufec ci co do szczerości twoich intencji. prędzej postrzegam to jako asekuranctwo. no jak mi sie odwidzi to zawsze po prostu sobie wrócę. to takie wygodne. wiesz ja w ogóle nie wyobrażam sobie tak ścisłych kontaktów przyjacielskich z kimś kogo lubię. pomoc w moim mniemaniu powiina nieco inną formę przybierac.

wiesz sam tamat aborcji jest dla kobiety szczególnie trudny i bolesny. i tu nie wiem co napisac, bo dla mnie to tez byłby cios w samo serce.

no tak ale jeżeli szczerze chcesz przyjąc odpowiedzialnośc za dziecko to powinienes miec świadomośc że to nie tylko wsparcie finansowe ale przede wszystkim wychowanie. i musisz zdawac sobiue sprawę, że już zawsze będzie coś co cię z matka dziecka łączy.

ja jestem absolutna przeciwniczka bycia razem dla dobra dziecka. za to zwolenniczką porozumienia.( aż dziw że to piszę po dzisiejszym cyrku).

życzę wam abyście umieli się porozumiec. a tobie życzę byś się w tej sytuacji odnalazł i umiał zachowac się jak człowiek. dziecko to najlepsza rzecz jak w życiu może się pojawic (to nic że czasem tak nieoczekiwanie). daj temu maleństwu szansę by odmieniło twoje życie. napewno na lepsze.

daj mu szansę zdobyc twoją miłośc. w tym tkwi istota szczęścia
 
Hmm trochę musiałam to jeszcze przemyśleć i dodam 2 punkty

- jeśli chodzi o aborcję - to uważam że jest to indywidualna sprawa kobiety i jej partnera - jeśli kobieta jest w stanie poddać się aborcji i nie będzie odczuwała skutków natury moralnej to ok - to ona będzie musiała do końca życia żyć ze świadomością że mogła mieć dziecko a go nie ma ale jeśli kobieta nie jest w stanie poddać się zabiegowi bo chce mieć dziecko, nie wyobraża sobie takiego zachowania to mężczyzna nie ma prawa, powtarzam NIE MA PRAWA kazać, nalegać czy oczekiwać że ona to zrobi bo on tak chce... to chyba jest zrozumiałe samo przez się

- nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy to z kolegą idę sypiać i myślę że okazjonalnie można sobie tak robić - to nie wypad na piwo czy pożyczenie 5 PLN i jeśli mówi się partnerowi że się bierze tabletki i jest ok - to później się również mówi że zapomniałam, zdarzyło się i teraz jest niebezpieczeństwo zajścia w ciążę......

Trzeba grać fair
 
nie chce nikogo oceniac, ale byc może anj76, myślała,że w ten sposób złapie go i będą razem. Słyszałam kiedyś o czymś takim. Masz rację czechow, można zapomniec, ale trzeba powiedziec o tym ze się zapomniało o pigułce...
 
jak napisałam w wątku damy radę. wspierac to ty masz obowiązek swoje dziecko.

niech twoje problemy pozostaną twoimi, partnerki jej własnymi. wasze wspólne to tylko te dotyczace dziecka. jeżeli rzeczywiście nie chcecie byc razem. to najzdrowszy układ.

w ogóle to uważam że nieistotne co było. ważne jak zachowacie się teraz oboje. wzajemne pratensje nic nie zmienią. radzę zaakceptowac sytuację i zmierzyc sie z nowym doświadczeniem życiowym. wasze osobiste nieszczęścia nie muszą dotyczy tego maleństwa.

teraz to po prostu kochajcie je najmocniej jak potraficie. nie musicie razem. można każde osobno.
 
jak napisałam w wątku damy radę. wspierac to ty masz obowiązek swoje dziecko.

niech twoje problemy pozostaną twoimi, partnerki jej własnymi. wasze wspólne to tylko te dotyczace dziecka. jeżeli rzeczywiście nie chcecie byc razem. to najzdrowszy układ.

w ogóle to uważam że nieistotne co było. ważne jak zachowacie się teraz oboje. wzajemne pratensje nic nie zmienią. radzę zaakceptowac sytuację i zmierzyc sie z nowym doświadczeniem życiowym. wasze osobiste nieszczęścia nie muszą dotyczy tego maleństwa.

teraz to po prostu kochajcie je najmocniej jak potraficie. nie musicie razem. można każde osobno.


Zgadzam się - dziecko nie jest niczemu winne.

Lepiej mieć szczęśliwych rodziców ale osobno niż nieszczęśliwych razem
 
Wiecie zgadzam się z wami i podpisuję pod waszymi wypowiedziami rękami i nogami.
A tak wogóle to uważam ,że chyba ani ty anja ani zły facet nie dorośliście do roli rodziców skoro macie takie podejście do życia.,bo dla mnie sytuacja w której decyduję sie na współżycie z kimś wiąże się z ponoszeniem konsekwencji za ten krok.Przecież nie ma 100% środków antykoncepcyjnych i zawsze trzeba liczyć sie,że to np.ja mogę być tym pechowcem albo szczęściarzem jak kto woli na którego zabezpieczenie nie zadziała.
A to co się tu dzieje to istna dziecinada.Dlatego uważam,że powinniście porozmawiać szczerze o waszej sytuacji chociażby dla dobra dziecka,bo nic i nikt was nie zwolni od obowiązku jakim jest jego wychowanie i tak jak to stwierdzila Tosia to nieważne czy wychowacie je razem czy osobno.
 
reklama
Do góry