reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zwolnienie lekarskie

ja też mam 1. w poprzedniej ciąży też tak miałam, co nie znaczy że w domu cały czas siedziałam, poprostu miałam dużo leżeć ale na spacery też chodzić się dotleniać, teraz mam tak samo
 
reklama
Co do zwolnień lekarskich mam zupełnie odmienne zdanie niż cała Polska.
Dwie kreski na teście - szybki bieg do lekarza po zwolnienie. Nie wiem dlaczego i po co. Większość z kobiet może spokojnie pracować do porodu a idą na L4. Jest lista zawodów i czynności, które kobietą ciężarnym nie wolno wykonywać, a które należy ograniczyć. Do pracodawcy należy obowiązek dostosowania stanowiska pracy. Nie wiem dlaczego same próbujemy zadecydować za pracodawcę. A jeśli pracodawca nie dostosuje miejsca pracy do wymogów dla kobiety ciężarnej ma prawo do zwolnienia jej z czynności służbowych, co wiąże się z niechodzeniem do pracy a otrzymywaniem wynagrodzenia. W tej sytuacji dla pracodawcy korzystniej jest jak weźmie się L4 do końca ciąży.

Z L4 dziś już nie jest tak samo jak było jakiś czas temu. Kobiety ciężarne nadużywają tego przywileju i myślę, że już niedługo będzie jak w innych krajach.
Na dzień dzisiejszy pracodawcy zaczęli sprawdzać pracowników czy L4 jak ma 1 to są w domu - taki powrót do przeszłości.
ZUS też zaczął to mocno kontrolować.
W efekcie końcowym nikt nie chce przyjmować kobiet w wieku 23-35 lat bo może zajść i będziemy mieć problem.
 
Powiem Ci szczerze Aga,że ja jak się dowiedziałam,że jestem w ciąży to pierwsze co to pomyślałam: :Luty-spoko,popracuje sobie do listopada,baaaa! do grudnia! co ja nie dam rady?" A potem jak się dowiedziałam,że stanie non sto przez tyle godzin,może mi po prostu zaszkodzić to wpadłam w panikę. Rozmawiałam o tym w pracy i powiedzieli,że nie mają możliwości dostosować mi miejsca pracy do wymogów kobiety w ciąży. No tak i usłyszałam: Idz na zwolnienie bo nie chcemy mieć Cię potem na sumieniu. To nie była złośliwa kwestia tylko raczej z troski. Szczerze, to myślę o tym,że nie przeczekać tego najgorszego okresu bo teraz rzeczywiście wyjdę na 20 min pochodzić i brzuch dokucza mi do końca dnia mimo,że biorę leki, ale potem będę kontaktowała się z pracą i wypytam ich jak Oni sobie to dalej wyobrażają.
 
co do zwolnienia to pewnie dlatego masz 1, że tak jak pisze Aga stojąca praca to nie powód aby iść na zwolnienie . zmianą stanowiska powinien zająć się pracodawca, lekarka zwyczajnie się kryje jakby ZUS pytał czemu dała zwolnienie.

Choć bez przesady z tym kryciem, ja mam z 2 i mój lekarz się nie boi o to!
w 2008 roku wydłużyli zwolnienie dla ciężarnych właśnie, więc ZUS liczy się z tą sytuacją i celowo to robi, bo ciężko wszystkie ciężarne kontrolować.

Ja uważam, że na zwolnienie powinno się chodzić nie tylko wtedy kiedy ciąża jest zagrożona ale też wtedy kiedy czujemy, że to dla nas lepsze!
Np. ja jestem na zwolnieniu (wracam do pracy) ale miałam wymioty i nie wyobrażam sobie siedzenia w tym czasie w pracy. umówmy się pracodawca też nie jest taki zawsze do rany przyłóż.

Czasem zwyczajnie objawy ciąży lub warunki pracy sprawiają, że trudno nam do niej chodzić całe 8 miesięcy i tyle, ale to moje zdanie:)
 
U mnie jest tak,że nie ma żadnego zastępczego stanowiska. Mamy kilkunastoosobowy zespół który bez wyjątku stoi odliczając przerwy po 7,5 godz. A najwyraźniej pojawiające się bóle w podbrzuszu po 2-3 godzinach stania są powodem do zwolnienia. Na początku jak byłam u niej to po prostu spytałam o to stanie a Ona od razu powiedziała,że w takim razie na zwolnienie. I upiera się przy tym,że ciężarna ma leżeć xD
 
u mnie w pracy ciesza sie ze teraz na L4 wyladowalam bo do wrzesnia znajda zastepstwo. POzatym dyrka nie chce miec mnie na sumieniu halas, stres, choroby, no i rozbiegane dzieci ktore czasmi wpadaja dosc mocno na czlowieka ;) dla mnie na pocztaku masakra bylo jak sie robilam :baffled: taka o ;) i nie moglam wyjsc z sali, bo przeciez nie polcec wymiotowac do wc a dzieci nie zostana same chociaz one by sie pewnie cieszyly :-p
 
a ja myślę, że z tymi zwolnieniami to troszkę niektórzy pracodawcy są sami sobie winni...

wytłumaczę na swoim przykładzie - w 2007 roku zaszłam w ciążę, nawet nie pomyślałam o tym, żeby uciekać na zwolnienie, jednakże od razu musiałam powiadomić pracodawcę że jestem w odmiennym stanie, bo nie mogłam pracować na tym stanowisku, które miałam dotychczas. Z wielką łaską zmieniono mi zakres obowiązków, zarzucono mnie papierami i obowiązkami, o których nie miałam zielonego pojęcia, pod pretekstem, że będę po prostu pomagać koledze, on mnie wprowadzi, nauczy itp. W rezultacie zmiany pracy miałam zupełnie inne niż ten kolega, a wszystko robiłam sama. A że zawsze byłam ambitna to nic nie powiedziałam i latałam jak głupia, żeby z wszystkim zdążyć na czas i żeby nikt nie mógł mi nic zarzucić. Trwało to zaledwie dwa tygodnie, a ja byłam już tak przemęczona i niewyspana, że mój mąż stwierdził, że przecież tak dłużej być nie może i czas się odezwać! Nie chciałam tego, bo w pracy wolę robić co do mnie należy i żeby nikt się mnie nie czepiał, ale sama czułam że nie wyrabiam. No i powiedziałam kierownikowi że to inaczej miało wyglądać, ze nie daje tak rady, a on z uśmiechem na twarzy, powiedział mi " no wiesz Ty co, kto nie da rady jak nie TY!" więc pracowałam dalej. W domu zaczełam się z emkiem sprzeczać bo ja nie chciałam wziąć L4, miałam wszystkiego dosyć. I w końcu stwierdziłam- trudno, przeklną mnie ale idę na zwolnienie. Poszłam na wizytę kontrolną, z takim wewnetrznym spokojem że w końcu podjęłam decyzję, powiedziałam ginkowi jak to wygląda- sam stwierdzil, że w takim razie nie ma to najmniejszego sensu i pisze L4. Tyle że najpierw mnie zbadał - i okazało się że ciąża obumarła:(((( że serduszko naszego bąbelka już nie bije:(( i co się dowiedziałam po tym wszystkim w pracy od kierownika???? że jak się źle czułam to trzeba było iść na L4:wściekła/y: nigdy się nie dowiem dlaczego straciliśmy fasoleczkę i co miało na to wpływ, ale myślę że ten stres, przemęczenie miało swoje znaczenie. Potem miałam jeszcze komplikacje, krwawiłam 5 tygodni, nabawiłam się anemii , wylądowałam w szpitalu i nie umialam z tego wyjść. Dlatego jak tylko dowiedziałam się po 8 miesiącach starań że jestem znowu w ciąży to już nie miałam wątpliwości co mam zrobić.

Teraz jestem w trochę innej sytuacji, pracuję na innym stanowisku i mogę popracować, póki sił mi starcza i daję radę, oby jak najdłużej;-)

Niestety nie wierzę w to, że pracodawcy tylko dlatego nie chcą zatrudniać kobiet młodych, bo inne dają zły przykład ze zwolnieniami, po prostu mam wrażenie, w większości firm kobieta w ciąży to problem - przecież nawet jeśli będzie chodzić do pracy przez ciąże to potem będę małe dzieci, które chorują itp i to też jest problem! znam osoby, które pracowały całą ciąże, przychodziły nawet w urlopie macierzyńskim zostawiając 2 miesięczne dziecko, a jak przyszło co do czego to zostały oszukane na stanowiskach, premiach, awansach...dlaczego sie pytam? przecież pracowały!

sorki że się rozpisałam, po prostu każda z nas musi rozważyć co jest dla niej ważne i ważniejsze - i nie zawsze te zwolnienie można nazwać nadużywaniem przywileju choć z boku tak to wygląda:sorry2:
 
Zgadzam się z Bellą. Ja z 2 lata temu też dziwiłam się dziewczynom, które szły na zwolnienie już w pierwszych 4 miesiącach..Bo jak to, brzuszek ledwo widać, więc pewnie też samopoczucie nienajgorsze.. Ale jednak im człowiek starszy, tym mądrzejszy.. Po pierwsze wiem, że fakt, iż będę pracować do np. 7 miesiąca nie zostanie kompletnie doceniony przez mych pracodawców, przekonałam się o tym kilkakrotnie robiąc nadgodziny lub chodząc do pracy bardzo chora. Znam też swoją pracę, i wiem, że jest bardzo stresująca, mimo, że to praca siedząca. Pamiętam chamskie komentarze "góry" o dziewczynach, które miały L4 ok 4miesiąca, ale jak kolej przyszła na córkę jednej z kierowniczek, która miała L4 od pierwszego dnia potwierdzonej ciąży, nikt nie powiedział ani słowa..Jeśli któraś z nas pracuje wśród wspaniałej załogi to oczywiście niech pracuje ile się da..Mi też gin zadał pytanie, czy ważniejsza jest dla mnie praca czy zdrowie mego dziecka. Dla mnie odpowiedź jest oczywista:) Kolejna też rzecz, że lekarz kategorycznie nakazał leżeć, każda z nas też inaczej znosi ciążę:) więc nie ma co potępiać naszych indywidualnych decyzji:)
 
Ostatnia edycja:
ja zawsze byłam przekonana że na L4 idzie się pod koniec ciąży, ale gdy z tośką w 7 tc trafiłam do szpitala, od razu dostałam zwolnienie już do końca. Miałam bardzo dużo leżeć i nie mogłam nawet z komputera korzystać (korzystałam ale krótko) i oczywiście leżałam ale na spacery też chodziłam bo po 3 dniach pobytu leżnia w szpitalu i nie wychodzenia nie byłam w stanie o własnych nogach go opuścić taka byłam osłabiona.
Teraz jak zaszłam w ciąże to pierwszy plan był taki że powiem pracodawcy dopiero w listopadzie jak mi umowę przedłużą, poszłam do lekarza a ten do mnie że po przejściach z poprzednimi ciążami, jeśli chcę ciąże donosić i zależy mi na dziecku to mam brać l4 i jak najwięcej leżeć:szok: nie byłam przygotowana na coś takiego, wzięłam l4 które powinno zacząć się dzisiaj ale nie oddałam go pracodawcy. Czy dobrze zrobiłam? sama nie wiem mam nadzieje że nie będę płakała przez tą decyzje, w każdym razie pracuję jeszcze tydzień, potem urlop a później może to l4
 
reklama
Do góry