reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Juz nie dajemy rady:/

EdytaLLL

Aktywna w BB
Dołączył(a)
12 Październik 2016
Postów
77
Witam. Jedni mowia ze to kolka inni ze nie kolka. Juz nie wiemy co robi. Gdy mala skonczyla 2.5 tygodnia zaczela sie mocno prezyc w snie. Nie wybudzalo jej to. Ale bylo slychac baki lub kupe i szla spac dalej. Spala dlugo. Ale zeby jej pomoc w ttch meczarniach poszlismy do pediatrki. Ona stwierdzila ze mala jest zagazowana i mamy podawac sab simplex. Wiec kupilismy i po pierwszym dniu stosowania az 30 kropel na dzien zostalo nam zalecone zauwazylam ze mala prezy sie jezzcze barsziej i juz nie zawsze slychC kupki czy baki. Zaczela sie wybudzac ze snu przez te prezenia. Polozna kazala odstawoc sab i zaczac brac bio gaje. Po 4 dniu stosowania bio gaji bylo tak samo nic lepiej ani gorzej. Byly kupy i baki ale nie przy kazdym prezeniu sie i wierceniu. Dalej placz ale sen byl dlugi. Kazala pozniej dodac jednak sab simplex i bralismy 3 dni plus bio gaje. W tym czasiw zauwazylismy ze mala w nocy spi po 45 minut i wybudza sie z placzem przez prezenia. Posganowilismy odstawic sab i na drugi dzien byl armagedon. Od rana do 16 mala co chwile robila baki i kupy i ciagle plakala. Ale od 16 jakby dziecka nie bylo. Ladnie spala budzila sie zjadla i spala dalej na drugi dzien tez miala fajny humor. Prezenia dalej byly ale szly z nimi baki i kuoa pozniej mala zasypiala. Ale od 17 godziny znow sie zaczelo. Ciagly placz. W nocy malo spala itd. Dodam ze przy kazdym jedzeniu tez olacze. Je z 5 minut pozniej sie odrywa i placze sttasznie i chce i nie chce i ciezko ja uspokoic. I teraz nie wiemy czy sab zaczal dzialac co ja odgazowal i fajnie sie czula mimo ze nie podawalismy go juz czy oczyszczala sie z niego tym aemagedonem pozniej byla wymexzona i teraz znow mamy to samo. Sa baki i kuoa ale nie rpzy kazdym jedzeniu czy prezeniu sie. Wybudza sie po 45 minutach. Jest na samej bio gaji. Maz chce wrocic do sab simplexu i przetrzymac wiecej dni ale wiele osob mi mowi ze jakby miala kolki to od razu by zadzialaly bo krople na kolke maja zadzialac w danej chwili a nie moze przexiez dziecko caly dzien miec kolki i da sie ja uspokoic smoczkiem czy pionizowaniem. Nie wiemy co robic. W piersiach tez zeobil mi sie stan zapalny bo mala nie oproznia ich do konca:/myslalam o nietolerancji laktozy lub skazie bialkowej. Nie wiem juz sama. Ale zaczelo sie to miedzy 2 a 3 tygodniem. Ktos tez tak mial? Jak podginam nozki lub daje na brzuszek to czasami bak pojdzie ale nie zawsze. Myslalam o windi,ale wychodzi na to ze przy kazdym eybudzeniu by ttzeba bylo uzywac. Myslalam o delicolu albo infacol. No juz nie mam pomyslu. Mysle zeby pojechac do innego pediatry jeszcze ale mala nie ma dopiero 5 tygodni i boje sie tak latac z nia po lekarzach zeby nie zlapala czegos innego.
Ona je za krotko. Przy jedzeniu jak ttlko slychac bulgotanie juz nie chce kontynuowac i nie dojada tego leoszsgo pokarmu. Druga sprawa wczoraj wieczorem bylo leoiej po tym jak soala na brzuchu 2 godziny poszlo sporo bakow. W nocy budzila sie co godizne i szedl bak lub nie ale nie prezyla sie sttssznie. Wystarczylo ja wziac do siebie i spala dalej. Maz kazal dzis znow wrocic do sab simolex a ja uwazam ze to jej szkodzi bo za kazdym razem bylo gorzej po nim. Nic lepiej. Potrzebuje czegos na to jej bulgotanie zeby mogla dluzej jesc i zeby oddawanie kupy i bakow tak jej az nie meczylo
 
reklama
Jak sie boisz, ze dziecko zlapie cos innego. To znajdź dobrego pediatre na wizyte domowa. Z tak malym dzieckiem, nie mozesz zmieniac sobie leków od tak sobue. Wszystko musisz skonsultowac z pediatra.
 
Niestety u nas nie ma zaden wizyt domowych. Nic nie zmieniam narazie. Szukam osob ktore mialy ten sam porblem i co pomoglo
 
U mnie działało polaczenie delicolu przy każdym karmieniu (dodajesz kropelki do mm, lub podajesz na lyzeczce przed jedzeniem jak karmisz piersia), ja zamiast sab simplexa dawałam dziecku naszego polskiego Bobotica. Oprócz tego codziennie 3 razy dziennie masaże brzuszka, żeby ładniej baczki szły.
I to nam pomogło przetrwać pierwsze 3 miesiące :)
 
No ja podawałam Espumisan do mm. I masaż brzuszka i też bylo ok. Ale ztego co kojarze, yo dawalas juz espumisan? Tak?
 
Hej.
My mamy pododny problem. Kolki zaczęły się końcem drugiego tygodnia. Wczoraj Piotruś skończył miesiąc i dalej walczymy. Z kroplami kombinujemy. Ale każdy dzień jest inny. Noce przesypia całe - budzi się na karmienie i zasypia. Z to w dzień bywa, że jest masakrycznie. Zdarza się, że od pierwszego karmienia porannego zaczyna płakać i się prężyć. Czasami dopiero popołudniu albo pod wieczór. A bywa, że cały dzień :-( Wtedy cała rodzina zaangażowana. Nie sprawdzają się żadne suszarki, szumisie, masaże brzuszka, kąpiele w ciepłej wodzie. Jak ma atak to koniec. Noszenie na rękach i zmienianie pozycji. U nas sprawdziło się skakanie z dzieckiem na rękach na piłce do gimnastyki. Brzuszek do brzuszka i lekko podskakujemy. Nie zawsze zadziała, ale często Piotruś się uspoja i zaczyna się rozglądać. Za chwilę kolejny atak i tak w kółko. Aż przejdzie. Jak wspomniała, krople dajemy. Probowałam Delicol i może dwa dni było lepiej, potem to samo. Sab simplex też (Espumisan nie działa w ogóle) albo do każdego karmienia (działało też może dwa dni) albo jak już ma atak (czasami zadziała) i tak w kółko metodą prób i błędów. Ale nie wiem czy coś to pomaga. Ciągle słyszę, że kolki poprostu trzeba przetrwać... Ale każdej matce ciężko pogodzić się z cierpieniem dziecka. Piotruś potrafi płakać naprawdę bardzo głośno i widzę, że go boli. Zdarzyło mi się też płakać razem z nim z bezsilności. Chociaż wiem, że nie wolno, bo udziela się to dziecku.
Cóż... rodzice, którzy nie przeżyli prawdziwej kolki swojego dziecka nie mają pojęcia jak to jest. Ja jako dziecko też miałam i rodzice do dziś to wspominają. Nie potrafię tylko zrozumieć dlaczego w XXI wieku lekarze nie mają wiedzy i sprawdzonego sposobu, żeby pomóc tak cierpiącym dzieciom. Trzeba szukać swoich sposobów i kombinować. Niestety kolki potrafią skutecznie przysłonić piękno macierzyństwa, o którym nasłuchałam się przed porodem. I wcale się nie dziwie, że niejedną mamę wprowadzają w depresję. Ja też czasami mam dość... I nawet nie wiecie jaka jestem szczęsliwa, gdy dziecko jest spokojne, radosne, nic go nie boli i sobie leży i się rozgląda z zaciekawieniem. A z tyłu głowy oczekiwanie kiedy nastąpi atak kolki. Masakra... Czekam do trzeciego miesiąca, chociaż liczę, że przejdzie wcześniej.
Co jeszcze mogę poradzić? Dużo kłaść na brzuszku - u nas też się sprawdza, ale Piotrek nie zawsze ma ochotę na tą pozycję. Czasem stosujemy też Windi ale nie zawsze się da, bo czasem jest tak spięty, że nie daje się nawet dotknąć - zaczyna przeraźliwie wrzeszczeć. Więc jak rurki, to dużo wcześniej zanim coś zacznie się dziać, chociaż staram się jak najrzadziej używać.
Dużo wytrwałości i siły życzę :)
 
Hej.
My mamy pododny problem. Kolki zaczęły się końcem drugiego tygodnia. Wczoraj Piotruś skończył miesiąc i dalej walczymy. Z kroplami kombinujemy. Ale każdy dzień jest inny. Noce przesypia całe - budzi się na karmienie i zasypia. Z to w dzień bywa, że jest masakrycznie. Zdarza się, że od pierwszego karmienia porannego zaczyna płakać i się prężyć. Czasami dopiero popołudniu albo pod wieczór. A bywa, że cały dzień :-( Wtedy cała rodzina zaangażowana. Nie sprawdzają się żadne suszarki, szumisie, masaże brzuszka, kąpiele w ciepłej wodzie. Jak ma atak to koniec. Noszenie na rękach i zmienianie pozycji. U nas sprawdziło się skakanie z dzieckiem na rękach na piłce do gimnastyki. Brzuszek do brzuszka i lekko podskakujemy. Nie zawsze zadziała, ale często Piotruś się uspoja i zaczyna się rozglądać. Za chwilę kolejny atak i tak w kółko. Aż przejdzie. Jak wspomniała, krople dajemy. Probowałam Delicol i może dwa dni było lepiej, potem to samo. Sab simplex też (Espumisan nie działa w ogóle) albo do każdego karmienia (działało też może dwa dni) albo jak już ma atak (czasami zadziała) i tak w kółko metodą prób i błędów. Ale nie wiem czy coś to pomaga. Ciągle słyszę, że kolki poprostu trzeba przetrwać... Ale każdej matce ciężko pogodzić się z cierpieniem dziecka. Piotruś potrafi płakać naprawdę bardzo głośno i widzę, że go boli. Zdarzyło mi się też płakać razem z nim z bezsilności. Chociaż wiem, że nie wolno, bo udziela się to dziecku.
Cóż... rodzice, którzy nie przeżyli prawdziwej kolki swojego dziecka nie mają pojęcia jak to jest. Ja jako dziecko też miałam i rodzice do dziś to wspominają. Nie potrafię tylko zrozumieć dlaczego w XXI wieku lekarze nie mają wiedzy i sprawdzonego sposobu, żeby pomóc tak cierpiącym dzieciom. Trzeba szukać swoich sposobów i kombinować. Niestety kolki potrafią skutecznie przysłonić piękno macierzyństwa, o którym nasłuchałam się przed porodem. I wcale się nie dziwie, że niejedną mamę wprowadzają w depresję. Ja też czasami mam dość... I nawet nie wiecie jaka jestem szczęsliwa, gdy dziecko jest spokojne, radosne, nic go nie boli i sobie leży i się rozgląda z zaciekawieniem. A z tyłu głowy oczekiwanie kiedy nastąpi atak kolki. Masakra... Czekam do trzeciego miesiąca, chociaż liczę, że przejdzie wcześniej.
Co jeszcze mogę poradzić? Dużo kłaść na brzuszku - u nas też się sprawdza, ale Piotrek nie zawsze ma ochotę na tą pozycję. Czasem stosujemy też Windi ale nie zawsze się da, bo czasem jest tak spięty, że nie daje się nawet dotknąć - zaczyna przeraźliwie wrzeszczeć. Więc jak rurki, to dużo wcześniej zanim coś zacznie się dziać, chociaż staram się jak najrzadziej używać.
Dużo wytrwałości i siły życzę :)
U nas pomogły krople delicol na nietolerancję laktozy (w mleku matki też jest laktoza) dodawane do każdego kamienia i probiotyk na jelitka ( u nas dicoflor). kolki minęły po dwóch dniach, a były naprawdę mocne. Niestety nie mam czasu na rozpisywanie się, ale uwierzcie mi, dziecko w trakcie ataku robiło się niemal fioletowe i kurczyło się o połowę... to była masakra...
 
To nie jest kolka..a nie ma zaparc?
Dzieci tak maja ucza sie robić kupki i puszczać baczki
Kolka pamiętam u kolezanki syn mial podkurczal nozki i darl sie az siny byl
I o tej samej godz ataki rano i wieczorem i 3 h placzu wiec kolka to nie jest u Was
Moze daj wody masuj brzuszek? Spróbuj delicol jak Madzia pisze
 
Olcia niestety kolka nie u wszystkich wygląda tak samo. U mnie było dokładnie tak jak u autorki postu, żadne krople nie działały ani sab simplex, ani bobotic, infacol espumisan, biogaja, debridat po wszystkim było tylko gorzej. Wyniki, usg brzuszka dziecko zdrowe więc o co chodzi u pediatry byłam co chwilę twierdziła, że dziecko zdrowe. I zrezygnowalam z tych wszystkich kropel nie mogłam też podawać wit d nasilala nam kolki. Po 3 miesiącach minęło jak ręką odjal.
 
reklama
Olcia niestety kolka nie u wszystkich wygląda tak samo. U mnie było dokładnie tak jak u autorki postu, żadne krople nie działały ani sab simplex, ani bobotic, infacol espumisan, biogaja, debridat po wszystkim było tylko gorzej. Wyniki, usg brzuszka dziecko zdrowe więc o co chodzi u pediatry byłam co chwilę twierdziła, że dziecko zdrowe. I zrezygnowalam z tych wszystkich kropel nie mogłam też podawać wit d nasilala nam kolki. Po 3 miesiącach minęło jak ręką odjal.
To możliwe hmm
 
Do góry