Witam.
Moja córka pod koniec kwietnia będzie mieć 2 latka. Od września jest niekończące się pasmo chorób, więcej siedzi w domu niż chodzi do żłobka. Praktycznie na okrągło robi się inhalacje, raz z nebudose hyaluronic, raz z marimer, raz jeszcze z czego innego. Zastanawiam się czy jest możliwe by odkształcił się trochę nosek od maski, którą przykłada się przy inhalacji? Maska jest wykończona gumką, tak na prawdę nie trzeba jej przyciskać jeśli dziecko siedzi spokojnie na kolanach oparte o moją klatkę. Gorzej jeżeli wierci się lub, tak jak właśnie moja córka, czasem pochyla się z telefonem, w którym leci bajka. Wtedy maska dociska się siłą rzeczy i ja to ignorowałem wcześniej myśląc "dobra, niech siedzi jak chce, byleby się inhalowała". Dziś po porannej nebulizacji zauważyłem czerwony ślad na nosku, który oczywiście zaraz zniknął ale za to pojawiły się moje obawy. W końcu taki maluch ma delikatną chrząstkę, nosek się cały czas rozwija, rośnie i może nie jest tak łatwy do modelowania jak plastelina ale zapewne nie jest trudno go jakoś uszkodzić. Co sądzicie? Zapytam na pewno lekarza przy najbliższej możliwej okazji ale nie wiem kiedy będziemy teraz z wizytą a sprawa mnie nurtuje. Ten nosek córki nie jest idealnie prosty tak jak np u mnie ale też nie wiem czy już on taki był i wszystko jest w porządku czy też nie. Co myślicie o tym? Mogło się coś stać podczas tych inhalacji czy raczej to nierealne?
Moja córka pod koniec kwietnia będzie mieć 2 latka. Od września jest niekończące się pasmo chorób, więcej siedzi w domu niż chodzi do żłobka. Praktycznie na okrągło robi się inhalacje, raz z nebudose hyaluronic, raz z marimer, raz jeszcze z czego innego. Zastanawiam się czy jest możliwe by odkształcił się trochę nosek od maski, którą przykłada się przy inhalacji? Maska jest wykończona gumką, tak na prawdę nie trzeba jej przyciskać jeśli dziecko siedzi spokojnie na kolanach oparte o moją klatkę. Gorzej jeżeli wierci się lub, tak jak właśnie moja córka, czasem pochyla się z telefonem, w którym leci bajka. Wtedy maska dociska się siłą rzeczy i ja to ignorowałem wcześniej myśląc "dobra, niech siedzi jak chce, byleby się inhalowała". Dziś po porannej nebulizacji zauważyłem czerwony ślad na nosku, który oczywiście zaraz zniknął ale za to pojawiły się moje obawy. W końcu taki maluch ma delikatną chrząstkę, nosek się cały czas rozwija, rośnie i może nie jest tak łatwy do modelowania jak plastelina ale zapewne nie jest trudno go jakoś uszkodzić. Co sądzicie? Zapytam na pewno lekarza przy najbliższej możliwej okazji ale nie wiem kiedy będziemy teraz z wizytą a sprawa mnie nurtuje. Ten nosek córki nie jest idealnie prosty tak jak np u mnie ale też nie wiem czy już on taki był i wszystko jest w porządku czy też nie. Co myślicie o tym? Mogło się coś stać podczas tych inhalacji czy raczej to nierealne?