reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

reklama
Bardzo krzywdzący pogląd. Chciałabym być taką osobą - poronię, to ok, natura tak chciała, założę podpaskę i do pracy. Niestety, nie jestem i po pierwszym poronieniu długo dochodziłam do siebie fizycznie i psychicznie, a największą tragedią dla mnie było to, że moje mikrodziecko skończyło w kiblu.
Popłakałam się jakiś czas temu, jak kolega udostępnił na FB link do artykułu o "pogrzebie nienarodzonych dzieci" i zrobił wielkie heheszki "jak można pochować kogoś, kto się nigdy nie urodził".
Jak ktoś mówił mi "ojej, no dobrze że w 6 tygodniu a nie w 6 miesiącu", pytałam, czy powiedziałby matce martwego 6-latka "dobrze, że teraz, a nie jak miał 60 lat? Bo dla mnie żaden moment nie jest dobry".
Dobrze wiem, że jestem przewrażliwiona.
Ale prawdopodobnie nie jestem jedyna i dla wielu kobiet możliwość pochówku dziecka i przeżycie żałoby po utraconej ciąży mogłoby pomóc uporać się z tym zdarzeniem.
Naprawdę, dla mnie to chlupnięcie do kibla i brak jakiegokolwiek namacalnego świadectwa, że wzbudziło się we mnie życie i przez chwilę istniało - było straszną traumą.
Wiem jednak, że nie dla każdej z nas będzie to tyle znaczyć i jak najbardziej to szanuję. Do czego zmierzam? Dobrze, że jest możliwość pochówku tych wczesnych ciąż, że wystawiają świadectwo martwego urodzenia. Nie każda z nas będzie chciała z tego skorzystać, ale dla wielu z nas będzie to pomocne w uporaniu się z traumą.
Myślę, że nikt nie będzie przechodził przez badania genetyczne i pochówek, tylko po to, żeby wyłudzić macierzyński 🤦
Dokladnie jest jak mówisz. Ja po pierwszym poronieniu do kibla właśnie długo nie mogłam dojść do siebie, drugiego dnia do pracy, a leciało że mnie 3 dni zanim pojechałam do szpitala na planowany już zabieg. Ryczalam z bolo fizycznego psychicznego, z jednej strony wmawiając sobie że faktycznie lepiej teraz a nie w 6 miesiącu. Ale ta niewiedza kogo miałam pod sercem, czy było chore czy może jednak ja coś mogę zrobić. Potem w 2 ciąży od samego początku miałam w domu i w biurze przygotowany zestaw do poronień taka schizma, gdy dowiedziałam się że moje dziecko jest chore chciałam koniecznie wiedzieć przyczynę, płeć a potem w szpitalu miotalam się czy chce pochować bo nigdy nie rozmawiałem z mężem o pochówku własnego dziecka. Ostatecznie przed wyjazdem na salę operacyjną poprosiłam że chce pochować. I choć odbiór ciała, potem włożenie trumienki do grobu jak do lozeczka było najgorszym przeżyciem to właśnie to dało mi taki spokój. Poszłam na macierzyński place składki 20lat nigdy nie byłam na l4 i uważam że mimo że miałam więcej czasu żeby ciągle o tym myśleć ciągle to miałam też czas na załatwienie wszystkich spraw związanych z badaniami swoimi, dziecka, zamówieniem pomnika, założeniem sprawy szpitalowi i jak to wszystko miałam zrobione to poczułam że mogę wrócić, w pracy więcej osób już wiedziało więc każdy unikał też zadawania pytań i jakoś łatwiej było przejść do codzienności.
Każda kobieta inaczej będzie przeżywać traumę, każda z nas musi znaleźć swój sposób na przejście tego okresu, ale łatwiej znaleźć swój sposob jak poczyta się trochę historii innych dziewczyn i potem widać która czego żałuje. Ten czas poronienia to taka walka hormonów uczuć że naprawdę nam jest ciężko określić co chcemy. To tak samo jak z podjęciem decyzji o terminacji. Taka byłam mądra że co jak co nigdy nie usunę ale jak mnie to osobiście dotknęło to i takie myśli przechodziły, czytałam jak to zrobić gdzie za ile,.chciałam wiedzieć co i jak. I już sama nie wiedziałam czego chcę.
 
Hej dziewczyny, ja idę jutro na wizytę; miałam iść 3 stycznia, ale w związku z tym, ze już biorę heparynę muszę w miarę szybko stwierdzić, czy pęcherzyk jest dobrze ulokowany. To będzie 6 tyg równo, ale ze mam długie cykle to myśle ze tak Ok 5+3. Trzymajcie kciuki, bo jestem po poronieniu i kłuje mnie w podbrzuszu. Oczywiście emocje są. Czy któraś z Was jutro tez ma wizytę?
Ja mam jutro rano już o 8 u jakieś nowej, która niby prowadzi trudne przypadki w razie czego pracuje na uck a pojutrze u mojej która do tej pory prowadziła.
 
Rany miałam tak samo. Straciłam córeczkę w 28tc. Miałam ogromną potrzebę o niej rozmawiać, bo mimo że odeszła to dla mnie nadal była, tyle że w innym wymiarze. A ludzie, wiadomo nie wiedzieli jak się zachować, więc też po słowach "otuchy" ucinali temat. Ja też nie ciągnęłam, dusiłam w sobie. Wtedy bardzo pomogłoi forum o stratach. Taka forma terapii dla mnie.
Ja z perspektywy czasu naprawdę uważam że Dla MNIE lepiej stracić ciążę wcześniej niż później, i mówię to z własnego doświadczenia. Za każdym razem jest ból i żal ale po tych późniejszych stratach szybciej dochodziłam do siebie "psychicznie".
Jeśli moge zapytać,co bylo przyczyna smierci córeczki?
 
reklama
Do góry