naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 8 813
Magnez, ale czy w takim razie rodzic nie będący, czy nie czujący się chrześcijaninem /nie każdy przywiązuje jednak wagę do apostazji jako kolejnego papierka/ ma jak hipokryta ochrzcić dziecko, żeby go nie 'obciążyć' laickością? nawiasem mówiąc samego sformułowania nie rozumiem. jakie obciążyć, co w tym złego? czy bycie niekatolikiem, niechrześcijaninem to piętno bycia kimś gorszym? nie sądzę. poza tym nie każdy niekatolik to osoba niewierząca.
moje dziecko idąc do cerkwi, synagogi, kościoła poznaje różne religie. mimo, że wie w co ja wierzę i mimo że teraz mówi że wierzy tak samo zawsze będzie mieć wolny wybór. ostatecznie nie wytyczę mu drogi pod tym względem. nie mam do tego prawa jak sądzę. poza tym nie oszukujmy się - jeśli chcę wychować myślącego człowieka to mój wpływ na jego drogę religijną będzie żaden. wybierze i tak sam. pod warunkiem, że wychowując go nie zamknę mu oczu na świat.
poza tym jeśli ktoś mówi że lepiej jest być w Polsce ochrzczonym to wydaje mi się, że właśnie dzięki takim konformistom którzy to robią. nie czując się pewnie z własnym wyborem przekonują częstokroć innych, że trzeba zrobić tak samo. bo co ktoś ma mieć większy spokój ducha wybierając i decydując samodzielnie, bez nacisków społeczeństwa, rodziny...
i skopiuję wam to, co pisałam na innym wątku:
odpowiem sytuacją z wczoraj. czekam na młodego, ze mną 7 matek. i gadają o święceniu tornistrów (sic!). tyle, że w jakim tonie - jedne mówiły, że mają już to 'z głowy' i 'święty spokój', inne mówiły, że pójdą, bo to tylko godzina i jakoś się przemęczą. wnioski jak dla mnie jednoznaczne
ja podziękuję za taki katolicyzm, naprawdę. szanując prawdziwych chrześcijan nie szanuję farbowanych lisów.
moje dziecko idąc do cerkwi, synagogi, kościoła poznaje różne religie. mimo, że wie w co ja wierzę i mimo że teraz mówi że wierzy tak samo zawsze będzie mieć wolny wybór. ostatecznie nie wytyczę mu drogi pod tym względem. nie mam do tego prawa jak sądzę. poza tym nie oszukujmy się - jeśli chcę wychować myślącego człowieka to mój wpływ na jego drogę religijną będzie żaden. wybierze i tak sam. pod warunkiem, że wychowując go nie zamknę mu oczu na świat.
poza tym jeśli ktoś mówi że lepiej jest być w Polsce ochrzczonym to wydaje mi się, że właśnie dzięki takim konformistom którzy to robią. nie czując się pewnie z własnym wyborem przekonują częstokroć innych, że trzeba zrobić tak samo. bo co ktoś ma mieć większy spokój ducha wybierając i decydując samodzielnie, bez nacisków społeczeństwa, rodziny...
i skopiuję wam to, co pisałam na innym wątku:
odpowiem sytuacją z wczoraj. czekam na młodego, ze mną 7 matek. i gadają o święceniu tornistrów (sic!). tyle, że w jakim tonie - jedne mówiły, że mają już to 'z głowy' i 'święty spokój', inne mówiły, że pójdą, bo to tylko godzina i jakoś się przemęczą. wnioski jak dla mnie jednoznaczne
ja podziękuję za taki katolicyzm, naprawdę. szanując prawdziwych chrześcijan nie szanuję farbowanych lisów.