reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bunt, histerie... czyli o emocjach naszych dzieci.

Niestety nie pomoge bo w 50% do opisu pasuje moja córka 20 miesieczna.
tak samo wymusza stale ale takim placzem jakby ja ktos ze skóry obdzieral!
najmniejsza rzecz potrafi ja zezloscic ze zaczela wbiegac z rozpedu w sciane. walenie glowa to norma. jedynie nie pluje i nie bije w nerwach bo nawet nie wie chyba ze tak mozna. ja jej tez nie bije... distala klapsa ode mnie takze i zdarzylo sie ze lekko pacnelam ja po łapkach kiedy namolnie wkaldala raczke do szuflady od komody i ja zamykala przyciskajac sobie. dodam tez ze julka jest bardzo zywa. wsyztsko musi byc tak jak ona chce. kazdy najmniejsza zmiana konczy sie takze plazem rzucaniem. najgorezej jest na placu zabaw. dzis z jednego uciekalismy na inny! zabierala zabawki dzieciom i rowerki bo ona chciala i koniec! i tlumaczenie ze chwile dziewczynka sie pobawi i zaraz jej etz da nie pomagaly. w koncu oczywiscie na sile na inny plac zabaw poszla. Julka prefekcyjnie wprawila sie w zanoszenie. wszystko konczy sie dlugimi bezdechami, sinoscia ust i baldoscia skory! Juz raz stracila nam przytomnosc i mimo ze neurolog nie pozowil wejsc sobie na glowe to ja nie potrafie tak. ulegam jej czesto. staram sie mowic spokojnym opanowanym glosem by ja uspokoic ale widze ze to nic nie daje. musze ja zostawic az sie wyplacze. wiec jak czytam calosc twojej wypowiedzi to zaczynam sie bac co bedzie pozniej. chyba ze wcale tak zle nie bedzie.

zycze ci duzo sily i wytralosci. ja tylko w 50% wiem co przechodzisz!
Mam nadzieje ze szybko sobie poadzicie.
mozesz tez w dziale eksperta zalozyc ten watek i zobaczyc co ekspert poradzi.
 
reklama
Mam wrażenie, że Zuzia jest bardziej nerwowa od innych dzieci (dodam, że jest mocno ruchliwa). jej młodsza siostra Zosia jest zupełnie inna. Problem polega na tym, że nie jestem w stanie sama określić, czy jest to po prostu trudny okres dwu i trzylatka, czy sceny histerii, walenie głową, plucie, kopanie, drapanie się po buzi do krwi to po prostu bunt dwulatka (dodam, że wszystkie symptomy, które wymienia się opisując bunt dwulatka u Zuzi pojawiły się około 8-9 miesiąca życia). Jak odróżnić dziecko nerwowe, nadpobudliwe od zwykłych prób wymuszania i podporządkowania sobie rodziców ?
[...]
Problem w tym, że jeśli to tylko bunt dwulatka, to powinnam być konsekwentna i pokazywać dziecku, że histerią i płaczem nic nie wymusi. Jeśli to jednak nerwowość i nadpobudliwość, w takim wypadku powinnam łagodzić konflikty i starać się nie dopuszczać do nerwowych sytuacji. Histerie pojawiają się jednak w sytuacjach w których właściwie to Zuzia nic nie wymusza a przynajmniej nie umie tego wyartykułować.


Myśle, że jedno, nie wyklucza drugiego. Zuzia może byc bardziej wrazliwym i nerwowym dzieckiem niz Zosia, potrzebującym ogromnie duzo ciepła i czułości, a jednoczesnie przechodzic bunt, być zazadrosna o siostrę i próbowac wymusic na rodzicach to co chce. I też ograniczenie sytuacji stresowych, łagodzenie konfliktów nie wyklucza konsekwencji w postepowaniu rodziców.
Konsultacje psychologiczne na pewno sie przydadzą, bo auotagresja może budzić niepokój. Może tez przydac sie nauka wyrażania emocji. Nazywanie uczuć. To pomoże małej okreslic co czuje, co się z nią dzieje, i może przynieść spokój. Na pewno nie od razu. Mówienie : - widze, że jesteś rozzłoszczona; mam wrażenie, że jesteś niezadowolona, chętnie Ci pomogę, jesli spokojnie powiesz mi o co chodzi, w czym jest problem; może nieco ułatwić sprawę.

Łatwo mi sie mądrzyć na sucho i teoretycznie. W kontaktach z dziećmi na codzień, musze się mocno pilnować. I mam dni kiedy wrzeszczę, a mam dni kiedy trafiam w dziesiątke. Np. raz - na plazy, gdy Stas był juz przebrany, wysuszony, a cały ekwipunek wraz siostrą spakowany i gotowy do drogi powrotnej, zobaczył chłopca z samochodem. Samochody w moim synku wytwarzaja potrzebe natychmiastowego kontaktu z włascicielem i wspołnej z nim zabawy. Niestety czas był do domu i na słowa - Stasiu zbieramy się rozległ sie wrzask wspomnianego Stasia. Zacisnęłam zeby siadłam koło niego ze słowami: chciałbys sie pobawic, co? Szkoda, że nie spotkalismy tego chłopca wcześniej. I pomogło. Pociagnał nosem dwa razy i poszedł bez marudzenia. A ja juz byłam przygotowana na niemałą kłotnie. ( to taka prywata, żebym mogła sobie przypomnieć, że tez mi się sukcesy, o co ostatnio trudno w moich kontaktach z dziećmi)

I czasem łapie się na mysli, jakby to było łatwiej gdyby to było np ADHD, dałoby sie leki i problem z głowy. (sarkazm)



 
Ostatnia edycja:
magnez gratuluje wyczucia w sytuacji na plazy ze Stasiem :tak:
co do autorki postu polecam regularne konsultacje u psychologa i powiedzenie calej sytuacji
 
Może tez przydac sie nauka wyrażania emocji. Nazywanie uczuć. To pomoże małej okreslic co czuje, co się z nią dzieje, i może przynieść spokój. Na pewno nie od razu. Mówienie : - widze, że jesteś rozzłoszczona; mam wrażenie, że jesteś niezadowolona, chętnie Ci pomogę, jesli spokojnie powiesz mi o co chodzi, w czym jest problem; może nieco ułatwić sprawę.

To stosuję i czasem się sprawdza. Generalnie to problem chyba również tkwi we mnie a konkretnie w zmęczeniu sytuacją. Bo ja naprawdę się staram a jest coraz gorzej. Szczególnie jak jesteśmy we 3 (Zuzia, Zosia i ja) mogę stanąć na głowie w organizowaniu różnych zabaw a i tak panuje regularna bitwa. Staram się dużo czasu spędzać z nimi na dworze - ale zazwyczaj wracamy do domu po awanturze i histerii Zuzi. Najgorsze jest to, że Zuzia jest coraz częściej miewa takie stany rozdrażnienia - od razu to po niej widać.
 
Niestety nie pomoge bo w 50% do opisu pasuje moja córka 20 miesieczna.
tak samo wymusza stale ale takim placzem jakby ja ktos ze skóry obdzieral!
najmniejsza rzecz potrafi ja zezloscic ze zaczela wbiegac z rozpedu w sciane. walenie glowa to norma. jedynie nie pluje i nie bije w nerwach bo nawet nie wie chyba ze tak mozna. ja jej tez nie bije... distala klapsa ode mnie takze i zdarzylo sie ze lekko pacnelam ja po łapkach kiedy namolnie wkaldala raczke do szuflady od komody i ja zamykala przyciskajac sobie. dodam tez ze julka jest bardzo zywa. wsyztsko musi byc tak jak ona chce. kazdy najmniejsza zmiana konczy sie takze plazem rzucaniem. najgorezej jest na placu zabaw. dzis z jednego uciekalismy na inny! zabierala zabawki dzieciom i rowerki bo ona chciala i koniec! i tlumaczenie ze chwile dziewczynka sie pobawi i zaraz jej etz da nie pomagaly. w koncu oczywiscie na sile na inny plac zabaw poszla. Julka prefekcyjnie wprawila sie w zanoszenie. wszystko konczy sie dlugimi bezdechami, sinoscia ust i baldoscia skory! Juz raz stracila nam przytomnosc i mimo ze neurolog nie pozowil wejsc sobie na glowe to ja nie potrafie tak. ulegam jej czesto. staram sie mowic spokojnym opanowanym glosem by ja uspokoic ale widze ze to nic nie daje. musze ja zostawic az sie wyplacze. wiec jak czytam calosc twojej wypowiedzi to zaczynam sie bac co bedzie pozniej. chyba ze wcale tak zle nie bedzie.

zycze ci duzo sily i wytralosci. ja tylko w 50% wiem co przechodzisz!
Mam nadzieje ze szybko sobie poadzicie.
mozesz tez w dziale eksperta zalozyc ten watek i zobaczyc co ekspert poradzi.

Mam nadzieję, że mój watek nie wystraszy innych mam. To co piszesz powyżej prawdopodobnie każdy rodzic przechodzi. Moja druga córeczka, która jest bardzo ruchliwa ale spokojna i opanowana, również potrafi głośno wrzeszczeć gdy czegoś chce np. największa tragedia ją spotyka gdy ktoś je a ona nie :) a egoizm wczesnodziecięcy "wszystkie zabawki są moje" też jest normalnym stanem - popatrz na inne dzieci na placu zabaw :) nie rzadko widzi się malucha który cały swój dobytek trzyma w rączkach np. na zjeżdżalni, aby przypadkiem ktoś inny nie ruszył :)
 
Kiniak czytając Twoj post to tak, jakbym czytała o zachowaniu swojego synka. Mój mały buntownik ma skończone 2 latka. Ten niby bunt zaczął się bardzo szybko, tak jak w twoim przypadku i trwa do dziś. Moi rodzice i rodzeństwo namawia mnie na wizytę u psychologa, a nawet teściowie. Byliśmy u nich w niedzielę, mały odtawił taką szopkę że szok, przeszedł sam siebie, a poszło o długopis, bo jest na etapie rysowania i to tylko długopisem, broń Boże coś innego od razu szał:no:, no i doszło do tego, że porysował dziadkom meble ogrodowe i zabrali mu długopis, mówiąc że piesek zjadł, oczywiście mały nie nabrał się na to no i histeria była gotowa. Pierwszy raz teściowie widzieli go w akcji, kopał, gryzł, darł się, ja się rozpłakałam, bo była tam jeszcze chrześnica 1,5 roczna, która bała się małego, zabraliśmy go i do domku. W domu ok 1h płakał. Takie sytuacje są bardzo częste, w momencie ataku histerii on nie wie co się z nim dzieje, boję się, że może coś sobie zrobić. Jutro idę do pediatry i przy okazji zapytam o jego zachowanie. Czy takie zachowanie w ogóle jest normalnym zjawiskiem, czy to po czasie mija, czy może dziecko ma nerwice albo jakieś inne cholerstwo?
 
Zawsze mnie zastanawia sens okłamywania dziecka, zwłaszcza w sytuacji, kiedy wiadomo, że w to nie uwierzy. Nie lepiej powiedzieć mu - zabraliśmy długopis, bo zniszczyłeś meble, mimo, że wiesz, że nie wolno. (O ile wiedział, ze nie wolno mu rysować po meblach.)
Normalne jest, że dziecko wyraza emocje tak jak umie. Jesli umie tylko wrzeszczeć to wrzeszczy. Z czasem przestanie. Jest to męczące straszliwie. (wiem to z autopsji). trzeba się umęczyć, ale przynosi efekty.
 
Magnez wiem, że okłamywanie dziecka nic nie pomoże, jeśli do niego nie docierała prawda- nie rysuj bo niszczysz meble- to trzeba było zareagować inaczej. Byliśmy u lekarza, przepisała jakiś syropek na noc i niby po nim ma się uspokoić, ale się zastanawiam czy nie walczyć bez "wspomagacza".
 
reklama
Martusia tak taki syropek nam przepisała. Nie kupiłam go, ponieważ w aptece powiedziano mi, że syrop jest bardzo mocny i szkoda dziecko faszerować jeśli nie jest bardzo nerwowy, dała mi jakiś z melisą, no i podałam mu ale brzuszek po nim bolał i wystąpiła lekka biegunka. A ten syrop Atarax faktycznie jest taki silny i przepisują go na odczep się?
 
Do góry