Czułam się dobrze i nie miałam żadnych dolegliwości. 11 lutego (16 tydzień) miałam małe plamienie, poszłam na kontrolę do gina i okazało się, że mam palec rozwarcia i "pęcherz płodowy pcha się do pochwy", ale dziecko żyje . 2h później byłam już w szpitalu w Rzeszowie, gdzie znowu mnie zbadano i otrzymałam diagnozę "poronienie w trakcie". Powiedzieli, że na tym etapie jedyne co mogą zrobić, to podać Duphaston i Clexane (tak jak brałam całą ciążę) i mieć nadzieję, że wszystko się uspokoi, jednak mam bardzo niewielkie szanse na utrzymanie ciąży. Usłyszałam, że może założą mi szew, żeby powstrzymać rozwarcie, ale we wtorek miałam znowu usg, które potwierdziło "brak funkcjonalnej części szyjki". Czyli jednym słowem: nie było już na co zakładać tego szwu. Najgorsze było to, że moje maleństwo ciągle żyło i pierwszy raz usłyszałam Jego serduszko, aby zaraz dowiedzieć się, że już nic nie da się zrobić i mam czekać na "rozwój wydarzeń". Tego samego dnia po południu zaczęły się skurcze, podali mi leki przeciwbólowe i czekałam. Noc jakoś udało mi się przespać, ale w środę skurcze się nasiliły. Koło południa zaczęły mi odchodzić wody i wtedy było już wiadomo, że się nie uda. Kolejne badania, przewieźli mnie na położnictwo, usg wykazało, że dziecko już nie żyje. 3h leżałam na pustej sali dla matek, czekając aż zwiększy mi się rozwarcie i krzycząc z bólu, bo leki przeciwbólowe nie dawały już rady. Był to największy ból jaki czułam, nieporównywalny z niczym. Miałam problem z rozwarciem, więc podali mi kolejne leki na rozwarcie szyjki. Gdy rozwarcie i krwawienie zwiększyły się, zabrali mnie na porodówkę. 13.02.2013, o 16:35 urodziłam martwego synka, 140g, 16cm długości. Pierwszy raz doczekałam się porodu, nie spodziewałam się jednak, że nastąpi on na typ etapie..
Dotychczasowe badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Za miesiąc będę mieć wyniki sekcji i badania histopat. łożyska. Jutro chowamy naszego Aniołka, spocznie w malutkiej trumience przy moim tacie..
Żegnam Was dziewczyny, moje serce pękło po raz trzeci i to w momencie, w którym uwierzyłam, że tym razem naprawdę się uda.. Oby Wam się powiodło.