a ta wigilia wczoraj to poprostu maraton był
i nigdy więcej takich świąt!
rano pakowaliśmy prezenty potem okazało się że już nigdzie nie zdążymy na czas
i najpierw pojechaliśmy do mojej babci z czego 2 godziny byliśmy w samochodzie a pól godziny na kolacji (właściwie na obiedzie bo była 16
, później 20 minut (dosłownie) u teściów
nawet nic nie jadłam (nie cierpię ani ryb ani grzybów więc w wigilie to jem tylko warzywa
a potem jeszcze do mojego dziadka pojechaliśmy bo on nie ma prawie nikogo i tam posiedzieliśmy troszkę, ale maks już był padnięty i marudził, nawet mu się nie dziwię bo sama nie miałam na nic siły...
w przyszłym roku robimy wigilię: Ja Maks i Damian
i tak będzie najlepiej
Ale maks się przynajmniej obłowił
DD
dostał od jednych dziadków taką dużą maskotkę i zgrzewkę słoików obiadowych i pościel (to my sami wybraliśmy bo oni raczej nie wiedzą co kupić wnukowi i kazaliśmy im za to po prostu zapłacić
a od moich rodziców pieluszki (zawsze na czasie
) i samochód taki do odpychania nogami już
troszkę nie sięga do podłogi ale jest ok
i dostał jeszcze trochę sianka od prababci i parę zabawek od cioć i wujków itp
aż mu zazdroszczę
DDDD
dziś znowu kolęda ale już tylko na chwilkę , za to jutro cały dzień się lenimy
miłego dzionka babeczki i dzidzie
DD