reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Muszę się wygadać...

Bardzo dziękuję każdej z Was za wypowiedzi. Potrzebuję tego. Bardzo tego potrzebuję.
Dziękuję, że mnie nie potępiacie.
Nie jestem odważna, nie jestem bohaterką, nie jestem dzielna...
Sama juz nawet nie wiem, jaka jestem.
Zabiłam swoje dziecko. To stwierdzenie faktu.
Widzialam na usg główkę, rączki, nozki... Myslalam już o wszystkim, snułam plany... Bylam taka szczęśliwa w tych planach.
Teraz nie ma nic. Ryczę jak bóbr, gdy o tym myślę. Chciałam poronić tą ciążę od chwili, gdy dowiedziałam się, jaką decyzje będę musiała podjąć, bo wtedy to po prostu by się stało. Nie byłabym obciążona ciężarem tej decyzji.

Mój brat spodziewa się dziecka. Miałam urodzić 3 tygodnie przed bratową... Tyle było marzeń, tyle radości... Mój brat nie dowierzał, gdy usłyszał, że też jestem w ciąży. Cieszył się moim szczesciem.
Ciąża bratowej zaczela się od pobytu z szpitalu, trzykrotnym... Bardzo się o nią balam. Martwiłam, zeby u nich było ok. Przez głowę przeszła mi myśl, że jeśli u którejś z nas miałoby coś pójść nie tak (z ciążą), to wolalabym, by poszło nie tak u mnie. Ale to była myśl... Tak naprawdę wierzyłam, że będzie dobrze i u mnie, i u nich. Po prostu nie chcialam, by moj brat musiał to przeżywać... Swoje przeszedł, jest wrażliwy... Balam się, że to byłoby dla niego za dużo.
A tu... Ja dostaję taki cios. Wiem, że o tym pomyślałam, ale... naprawdę wierzyłam, że będzie wszędzie dobrze.
Optymistka...
Przepraszam, mogę pisać w nieładzie i nieskladzie, ale nie o to chodzi.
Czas... To jedyne, co pozwoli ci odnaleźć równowagę.
Trudne decyzje nie pytają nas o zdanie, nie pytają czy chcemy być bohaterkami. To się po prostu dzieje. Niejako jesteś zmuszona do heroizmu. Jakiejkolwiek decyzji nie podejmiesz, to jest w tę decyzję wpisane. Wygadaj się tu. To naprawdę pomaga. Reszta zajmie się czas. Pozwól mu się ponieść zwłaszcza w tych najtrudniejszych momentach. Nauczysz się z tym żyć.
Nie mam pojęcia, jak to jest podczas takiego wyboru i napisze, że nie chce wiedzieć (w sensie przekonać się na własnej skórze). Wiem jednak jak smakuje poronienie. Pamiętam jak w 25tc odeszły mi wody...
Współczuję ogromnie i przytulam [emoji178]
 
reklama
Czy mogłabyś mi napisać, co się działo? Jak wpłynęło to na jej życie?
Często prosiłam, by poszła do psychologa porozmawiać. Dla mnie to dziecko zawsze jest częścią rodziny, ale mało kto o nim myśli, wspomina. Nawet jego siostra nie wie o jego istnieniu mimo iż niedługo założy własną rodzinę. Ta tajnica, temat tabu niszczył wszystkich. Matkę najmocniej. Miała stany depresyjne, nie potrafiła odnaleźć swojego miejsca. Była nerwowa i agresywna. Nigdy nie potrafiła być miła dla córeczki. Nie potrafiła stworzyć dobrego związku, ani domu. Zawsze żyła jakby obok, jakby nie potrafiła wskoczyć we własne życie. Przestała się uśmiechać, marzyć, podejmować wyzwania. Myślę, że proszenie córki o rodzeństwo, które przecież mogłoby być, raniło jej serce, uczucia. Czasem jak podejmowałam temat dziecka nienarodzonego, to się uspokajała, ale tylko na chwilę.
Dzisiaj ten temat jest dla ciebie trudny do poruszania z najbliższymi. Dobrze jednak by było, nie żyć w ukryciu. Możesz tego nie udźwignąć. Czasem łatwiej rozmawiać z obcymi. Dobry psycholog pomoże ci złapać inną perspektywę. Pomoże zachować poczucie własnej wartości. Nada inne znaczenie całej sytuacji. Przyniesie nowe spojrzenie. Zachęcam. Będziesz mogła odreagowywać bezpiecznie te trudne uczucia. Nauczysz się z nimi żyć w zgodzie.
 
Często prosiłam, by poszła do psychologa porozmawiać. Dla mnie to dziecko zawsze jest częścią rodziny, ale mało kto o nim myśli, wspomina. Nawet jego siostra nie wie o jego istnieniu mimo iż niedługo założy własną rodzinę. Ta tajnica, temat tabu niszczył wszystkich. Matkę najmocniej. Miała stany depresyjne, nie potrafiła odnaleźć swojego miejsca. Była nerwowa i agresywna. Nigdy nie potrafiła być miła dla córeczki. Nie potrafiła stworzyć dobrego związku, ani domu. Zawsze żyła jakby obok, jakby nie potrafiła wskoczyć we własne życie. Przestała się uśmiechać, marzyć, podejmować wyzwania. Myślę, że proszenie córki o rodzeństwo, które przecież mogłoby być, raniło jej serce, uczucia. Czasem jak podejmowałam temat dziecka nienarodzonego, to się uspokajała, ale tylko na chwilę.
Dzisiaj ten temat jest dla ciebie trudny do poruszania z najbliższymi. Dobrze jednak by było, nie żyć w ukryciu. Możesz tego nie udźwignąć. Czasem łatwiej rozmawiać z obcymi. Dobry psycholog pomoże ci złapać inną perspektywę. Pomoże zachować poczucie własnej wartości. Nada inne znaczenie całej sytuacji. Przyniesie nowe spojrzenie. Zachęcam. Będziesz mogła odreagowywać bezpiecznie te trudne uczucia. Nauczysz się z nimi żyć w zgodzie.

Bardzo Ci dziękuję ❤

Myślę o psychologu, jednak powstrzymuje mnie fakt, że nie potrafię rozmawiać... W sensie, że nie na ten temat, bo zalewam się łzami. Łatwiej mi napisac. Nie wiem, czy z czasem będę potrafiła rozmawiać, bo...
Jak byłam dzieckiem mój tata zginął w wypadku samochodowym. Minęło już prawie 20 lat, a ja nadal nie potrafię o tym porozmawiać...

Przykro mi z powodu Twojej straty. Mam nadzieję, że u Ciebie juz wszystko dobrze...
 
Bardzo Ci dziękuję [emoji173]

Myślę o psychologu, jednak powstrzymuje mnie fakt, że nie potrafię rozmawiać... W sensie, że nie na ten temat, bo zalewam się łzami. Łatwiej mi napisac. Nie wiem, czy z czasem będę potrafiła rozmawiać, bo...
Jak byłam dzieckiem mój tata zginął w wypadku samochodowym. Minęło już prawie 20 lat, a ja nadal nie potrafię o tym porozmawiać...

Przykro mi z powodu Twojej straty. Mam nadzieję, że u Ciebie juz wszystko dobrze...
Nie uciekaj od uczuć. Nawet jeśli przez całe spotkanie miałabyś płakać. Może na początek porozmawiaj o tacie, o sobie, o tzw prostych sprawach. Z czasem dojdziecie do sedna.
Ja swoje przeżyłam. Mam 2 aniołki. Jednak moja córeczka miała mnóstwo szczęścia, bo mimo wszystko przeżyła. Dziś ma 2,5 roku. Długa droga przed nami, ale ten strach, te emocje, kiedy przez niemal 3 miesiące nie wiedziałam, czy przeżyje... To wciąż wraca do mnie, jakbym to przeżywała kolejny raz. Cały czas się uczę codzienności.
Ty też któregoś dnia nauczysz się żyć ze swoją decyzją tak, by mimo wszystko się uśmiechać i cieszyć
 
Jesteś bardzo dzielna. Mocno przytulam. I nikt nie powinien Cię oceniać. Musisz teraz wiele udźwignąć, współczuję tego ciężaru. Podjęłaś decyzję, którą uznałaś w tamtej chwili za najlepszą!
 
Kochana podjęłaś kosmicznie trudną decyzję, ale uwierz mi, ze większość z nas zrobiłaby to samo. A reszta czekałaby na naturalne poronienie, nawet jeśli nie jest w stanie się do tego przyznać, nawet przed sobą. Życie nie jest łatwe dla zdrowej i samodzielnej osoby, a co dopiero dla takiego chorego dzieciątka, czy to naprawdę taka wielka odwaga donosić ciąże z takimi wadami i urodzić chore dziecko? Ja nie umiem tak na to spojrzeć. Nie mogłabym zdecydowac się na kontynuowanie tej ciazy tylko dlatego, żeby uniknąć wyrzutów sumienia, a jednocześnie skazać dziecko na tak ciężkie życie i potencjalnie lata spędzone w szpitalach, a ostatecznie i tak niedoczekanie dorosłości :( Zawsze zastanawiam się, ile z nas zdecydowałoby się urodzić wiedząc, ze będziemy chorzy na ciężką chorobę genetyczną plus wiele innych wad.
 
Po pierwsze mam nadzieję że nikt tu nie przyjdzie by cię oceniać i potępiać.
Decyzja którą musiałaś podjąć była na pewno bardzo trudna.. Ja ją w pełni rozumiem, myślałaś nie tylko o tym by nie skazywać maluszka na życie w cierpieniu, o sobie ale też o swoim starszym dziecku i jego przyszłości.
Jesteś silna i z czasem poradzisz sobie z tymi wszystkimi myślami uczuciami ale tak jak ktoś wyżej pisał dobrze by było gdybyś miała możliwość przerobienia tego z psychologiem. Trzymam za ciebie kciuki byś sobie jakoś to wszystko co czujesz poukładała w głowie i sercu... Czas... On nie leczy ran ale pozwoli się przyzwyczaić do bólu. Ściskam! Trzymaj się.

Muszę się wygadać.
Na wstępie proszę, nie oceniajcie mnie. To ostatnie, czego teraz potrzebuję.
Nie życzę nikomu, by musiał stawać przed tą decyzją. Tak łatwo się o tym mowi... Każdy o tym mowi i tak myśląc, że nie będzie go to dotyczyło...
Bo przecież to tak rzadko się zdarza...

Przerwałam ciążę w 15 t.c. A tak bardzo jej pragnęłam...


Poszłam na badania genetyczne, które miało być kolejnym, zwykłym badaniem potwierdzającym, że wszystko jest ok...


I pojawiły się problemy... Wada serca... ale poczytałam, była nadzieja...


Następnego dnia poszłam do kolejnego lekarza. Potwierdzenie wady serca, ponadto wykryta następna wada serca. Znacznie poważniejsze niż myslalam na początku.


Wady serca sugerujące, ze dziecko może mieć zd...


Wykonałam kolejne badania... Potwierdziły podejrzenia. Wady serca, zd... Brak nadziei.


Podjęłam decyzje. Myslalam, że najgorszy czas będzie do zabiegu. Że później będzie lepiej. Przez dobę po zabiegu fakt, poczułam ulgę.


A dalej? "Zabiłam..."


W pierwszej ciąży z uwagi na komplikacje spodziewałabym się czegokolwiek, ale teraz... Było wszystko ok, płakałam z radości, gdy zobaczyłam dwie kreski...

Bylam niedawno u gin na kontroli. Płakałam całą wizytę...

Mam już dziecko. Bardzo chcialam mieć drugie.

Ale... Chce, aby moje dziecko żyło swoim życiem. Nie chcialam skazywać go na konieczność opieki nad rodzeństwem, które nigdy nie będzie mogło być samodzielne... Bo gdy nas już zabraknie... Co wtedy?
Nie odpowiadajcie na to pytanie.

Nie potrzebuję kolejnych ciosów. Już dostatecznie ich przyjęłam.

Wie o tym jedynie moja przyjaciółka. Nikt inny. Przed najbliższą rodzina udaję, że jest ok, przed innymi, że nic się nie wydarzyło...

I te pytania wokół: "kiedy drugie dziecko", "staracie się"?
 
Nie uciekaj od uczuć. Nawet jeśli przez całe spotkanie miałabyś płakać. Może na początek porozmawiaj o tacie, o sobie, o tzw prostych sprawach. Z czasem dojdziecie do sedna.
Ja swoje przeżyłam. Mam 2 aniołki. Jednak moja córeczka miała mnóstwo szczęścia, bo mimo wszystko przeżyła. Dziś ma 2,5 roku. Długa droga przed nami, ale ten strach, te emocje, kiedy przez niemal 3 miesiące nie wiedziałam, czy przeżyje... To wciąż wraca do mnie, jakbym to przeżywała kolejny raz. Cały czas się uczę codzienności.
Ty też któregoś dnia nauczysz się żyć ze swoją decyzją tak, by mimo wszystko się uśmiechać i cieszyć

Mam nadzieję, że teraz u Was będzie już tylko lepiej... I trzymam za to kciuki.
 
Jesteś bardzo dzielna. Mocno przytulam. I nikt nie powinien Cię oceniać. Musisz teraz wiele udźwignąć, współczuję tego ciężaru. Podjęłaś decyzję, którą uznałaś w tamtej chwili za najlepszą!
Drugi raz moja decyzja bylaby taka sama... Co w ogole, nawet w najmniejszym stopniu nie koi mojego bólu.
Nie myslalam wtedy, że życie "po" będzie takie... Zresztą w ogole nie myslalam o tym, jak to jest po. Owszem, myslalam, co bym zrobiła, gdyby... Ale było to raczej takie abstrakcyjne myślenie, nie zagłębiałam się w to...
A tutaj... stało się. Ten cały czas od kiedy usłyszałam, że coś jest nie tak, cały wyjazd, zabieg, to co działo się później...
To jak zły sen. Chciałabym się w końcu z niego obudzic.
 
reklama
Kochana podjęłaś kosmicznie trudną decyzję, ale uwierz mi, ze większość z nas zrobiłaby to samo. A reszta czekałaby na naturalne poronienie, nawet jeśli nie jest w stanie się do tego przyznać, nawet przed sobą. Życie nie jest łatwe dla zdrowej i samodzielnej osoby, a co dopiero dla takiego chorego dzieciątka, czy to naprawdę taka wielka odwaga donosić ciąże z takimi wadami i urodzić chore dziecko? Ja nie umiem tak na to spojrzeć. Nie mogłabym zdecydowac się na kontynuowanie tej ciazy tylko dlatego, żeby uniknąć wyrzutów sumienia, a jednocześnie skazać dziecko na tak ciężkie życie i potencjalnie lata spędzone w szpitalach, a ostatecznie i tak niedoczekanie dorosłości :( Zawsze zastanawiam się, ile z nas zdecydowałoby się urodzić wiedząc, ze będziemy chorzy na ciężką chorobę genetyczną plus wiele innych wad.
Dla mnie to wszystko jest nieprawdopodobne... To wszystko, co się stało... Nie tak miało być...
 
Do góry