Dziewczyny, proszę o radę.
Zaczęłam myśleć, bo zgodnie z zaleceniami lekarza, jak teraz dosatnę okres mam wejść "na wszelki wypadek" na cykl sztuczny, przyjść w 10dc i jak będzie ta zmiana w macicy to histeroskopia, a transfer w sierpniu, a jak jej nie będzie to transfer w lipcu.
I się zastanawiam, czy jest sens wchodzić na ten sztuczny "na zaś". Nie lepiej zostać na naturalnym i w razie czego na takim zrobić transfer, zamiast brać leki na darmo (i tak mase się ich bierze każdą drogą podczas procedur...). Z mojego doświadczenia wynika, że ta zmiana nie wchłonie się sama, skoro nigdy żadna mi nie sniknęła samoistnie, a ta którą mam teraz też przecież była już w poprzednim cyklu.
Co myślicie? Oczywiście skonsultuję to z lekarzem, ale jestem ciekawa, jak byście Wy zrobiły.
Wchodzić na cykl sztuczny na zaś czy ryzykować transfer na cyklu naturalnym, gdzieś 2 takie się nie powiodły?